Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91981

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kurczaki. Minął rok od mojej ostatniej historii o moim byłym pracodawcy. Przypomniał mi się ostatnio to może coś wam opowiem.

Pracowałem u tak zwanego "Lidera branży" branży dość specyficznej. Jak wspominałem we wcześniejszych historiach udało mi się nabyć certyfikat serwisowania pewnego rodzaju maszyn. W Polsce taki certyfikat ma może kilka osób. Co ważne już wiedziałem w tamtym czasie że trzeba uciekać z tego okrętu i postarałem się o certyfikat imienny, bez informacji o firmie. Certyfikat ważny jest 2 lata.

Odchodząc z jakiegoś miejsca pracy staram nie palić za sobą mostów. Bo w sumie i po co, jednak tutaj rozstaliśmy się w nie akceptowalnych warunkach. Co to znaczy, no były szef po prostu nie wypłacił mi umówionych pieniędzy, a że umówiliśmy się że będzie to pod stołem, cóż stało się. Mój błąd. Zwodził mnie co prawda jeszcze jeden czy dwa miesiące, a później zrobił mnie "persona non grata" na terenie firmy i nie mam możliwości nawet tam wejścia. Głupota.

Do historii.

Kilka dni przed moim odejściem na swoje, do firmy przyszło zapytanie czy może bardziej prośba żeby podpisać umowę na serwisowanie tychże maszyn na które mam imienny certyfikat. Jako że wtedy byłem już oddelegowany do prac w innym dziale żeby mi urlopu nie dać, to nawet o tym nie wiedziałem. Będąc już na swoim, miesiąc może dwa po rozstaniu dostaje telefon od dyrektora z firmy "premium" mojego byłego szefa.

[D]yrektor - Nyord co ja się naszukałem twojego numeru, dzwonię od dwóch tygodni na twój firmowy numer, a odbiera kto inny mówi że ty na urlopie, a ja się dowiaduje że ty już tam nie pracujesz. No jak to tak.
[N]yord - Ano nie pracuję. Coś trzeba?
[D] - Słuchaj, powiedz mi tak jak to się stało? My dogadaliśmy się z twoją byłą firmą na obsługę tych maszyn co nam robiłeś, na całą Polskę, trzeba robić przeglądy, a oni mnie zbywają, że ty na urlopie, ja wynalazłem jakiś numer do kogoś od was i on mi powiedział że ty nie pracujesz. To kto mi będzie te maszyny serwisował?
[N] - Szczerze, nawet nie miałem pojęcia że podpisaliście jakąś umowę, z niektórymi ludźmi mam kontakt tam, ale nic o żadnej umowie nie wiem. Być może sami nie wiedzą, że taka jest. A co do serwisu, też nie wiem kto to będzie robił. Do mnie nikt nie dzwonił. Myślę, że nie zadzwoni, bo mam zakaz wstępu na firmę.
[D] - Oni są nie poważni. Co tam się stało?
[N] - Wisi mi pieniądze i jeszcze zrobił ze mnie kozła ofiarnego, że to moja wina.
[D] - Ja chcę, żebyś ty te maszyny robił, nikt inny. Wreszcie chodzą jak w zegarku. Dobra, ja do nich dzwonię i ich opie*rdole. Zobaczymy co da się zrobić. Jak nic, to coś wykombinuje.

Po kilku dniach dostaje telefon od syna mojego byłego "szefa" z pytaniem, za ile bym zrobił przegląd tychże maszyn. Mówię mu: jak się rozliczycie ze mną, na co się umawialiśmy to wtedy podam cenę. Trochę pogadał, że on nic nie wie, że to ojciec. To niech zadzwoni ojciec. No cóż, niestety nie zadzwonił.

Po miesiącu miałem już umowę od tej firmy "premium" na serwis maszyn na siebie.

Tak mnie czasem zastanawia. Szkoda mu było mi wypłacić niecałe 20 tysięcy zaległości i mieć fajny kontrakt. Czy jednak stracić fajny kontrakt dla 20 tysięcy.

Była Praca

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 143 (151)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…