Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91991

przez ~Chryzantemma ·
| Do ulubionych
Odchudzam się. Odchudzam odkąd pamiętam. Gdy byłam dzieckiem odchudzała mnie mama, gdy stałam się dorosła, sama starałam się zadbać o siebie. Nie potrzebuję pocieszania, klepania po plecach, ani nic takiego. I w sumie jest to historia o tym jak niewiedza może zaszkodzić.

Gruba jestem odkąd pamiętam. Zresztą jak cała moja rodzina. Już jako nastolatka byłam od moich rówieśnic cięższa o 10-15 kilogramów. Mama uczyła mnie cały czas wciągać brzuch, kazała mniej jeść, a jednocześnie każdy kotlet był smażony w głębokim tłuszczu, każde ziemniaki, kasze itd. obficie oblewane tłustym sosem. Ja sama też byłam łakomczuchem, więc kiedy zaczęłam dostawać kieszonkowe, zaczęłam kupować zakazane produkty, takie jak burgery z McDonalda.

W wieku 18 lat ważyłam już 80 kg, ale nie było tragedii, bo wciąż sporo z tego to były mięśnie. W wieku 21 lat podjęłam pierwszą samodzielną decyzję, żeby się odchudzać. Akurat dostałam od dziadka na urodziny książkę o odchudzaniu. Wypróbowałam. To była dieta Dukana. Samo białko. W dodatku w minimalnych ilościach. Schudłam kilka kilo, to fakt, ale przypłaciłam to masowym wypadaniem włosów, chronicznym zmęczeniem itd. Potem, przeświadczona, że jedynym słusznym sposobem jest dieta MŻ, jadłam kanapkę z razowego chleba i dwa małe jogurty naturalne dziennie. Rzuciłam tę dietę, bo nie idzie wytrwać na takiej głodówce. Jakiś czas potem zdesperowana, zaczęłam dietę 1000 kalorii. I przytyłam! W Internecie starałam się dowiedzieć jak powinnam chudnąć, ale był pełen sprzecznych informacji.

I tutaj dopiero zaczyna się według mnie prawdziwa piekielność. Zmęczona sprzecznymi informacjami i brakiem efektów, poszłam do specjalisty. Do dietetyka. Na początku zrobił na mnie dobre wrażenie. Zrobił dokładny wywiad, kazał zbadać krew, zrobić krzywą cukrową i insulinową. Zobaczył wyniki, stwierdził, że jest ok. Wyliczył, że moja podstawowa przemiana materii, to ok. 1500 kalorii, ale wówczas dużo trenowałam. 6 dni w tygodniu katowałam się ćwiczeniami po 3 godziny plus do tego chodziłam na spacery (minimum 15 tysięcy kroków dziennie), wiec uznał, że z tą aktywnością 1800 kalorii będzie jak znalazł. Mijały miesiące, a ja nie chudłam. Dietetyk obniżył mi ilość kalorii do 1500. Schudłam raptem dwa kilogramy, mimo obsesyjnego trzymania się diety. A potem stanęło w miejscu. Dietetyk potrafił mnie tylko oskarżać, że na pewno nie trzymam się diety. Z perspektywy czasu myślę, że może po prostu nie uwierzył mi, że tyle ćwiczę, bo teraz już wiem, że to było stanowczo za mało. Chociaż moja rodzina i tak mi wypominała, że stanowczo za dużo jem. Mama radziła ograniczyć kalorie do 600-800 kalorii, bo ona była na takiej diecie i schudła.

Zostawiłam temat. Zmądrzałam nieco przez lata. W czasie porządków znalazłam moje stare wyniki badań, przyjrzałam się im i zobaczyłam nieprawidłowości. Zrobiłam badania jeszcze raz, skonsultowałam z lekarzem i okazało się, że już wtedy miałam dużą insulinooporność. U diabetologa dobrałam leki, poszłam do dietetyka klinicznego, który też mi dał 1800, ale moja aktywność jest zdecydowanie mniejsza niż te lata temu. I tak wtedy wysłuchiwałam od rodziców, że za dużo żrę, tak teraz wysłuchuję również od teściów. Pomijając już fakt, że zarówno moja jak i męża rodzina co rusz piecze lub kupuje słodkości "specjalnie dla mnie", co dodatkowo nadwyręża moją silną wolę. Ewentualnie próbują mnie przekonać, że np. pączki wcale nie są niedietetyczne, bo co tam niby jest? Mąki troszkę, tłuszczu nie tak wiele, no, może polewa jest słodka, ale to przecież takie nic. Skończyłam na tym etapie z rozwalonym metabolizmem i zdrowiem. Z głupoty własnej i niekompetencji pierwszego dietetyka. No nic, byle do przodu. Miłego dnia :)

Odchudzanie

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 126 (136)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…