Spotkała mnie niebezpieczna sytuacja na drodze, spowodowana bardzo niefajnym zachowaniem kierowcy karetki pogotowia.
Dojeżdżam do skrzyżowania, mam zielone światło i widzę, że na prostopadłej drodze zbliża się do świateł karetka. Nie jedzie na bombach, więc spokojnie wjeżdżam, a ci nagle włączają bomby i wjeżdżają na pełnej kurtyzanie na skrzyżowanie. Gdybym miał słabszy refleks albo gorsze hamulce, to by mnie walnęli.
Istnieje taka możliwość, że jechali sobie spokojnie, aż tu nagle - dokładniej w tamtej chwili - dostali pilne wezwanie. Nie mówię, że nie. Aczkolwiek istnieje też taka możliwość, że po prostu nie chciało im się zatrzymywać na czerwonym świetle.
Za drugą wersją przemawia fakt, że zaraz za skrzyżowaniem wyłączyli bomby.
Dojeżdżam do skrzyżowania, mam zielone światło i widzę, że na prostopadłej drodze zbliża się do świateł karetka. Nie jedzie na bombach, więc spokojnie wjeżdżam, a ci nagle włączają bomby i wjeżdżają na pełnej kurtyzanie na skrzyżowanie. Gdybym miał słabszy refleks albo gorsze hamulce, to by mnie walnęli.
Istnieje taka możliwość, że jechali sobie spokojnie, aż tu nagle - dokładniej w tamtej chwili - dostali pilne wezwanie. Nie mówię, że nie. Aczkolwiek istnieje też taka możliwość, że po prostu nie chciało im się zatrzymywać na czerwonym świetle.
Za drugą wersją przemawia fakt, że zaraz za skrzyżowaniem wyłączyli bomby.
karetka ambulans skrzyżowanie
Ocena:
151
(157)
Komentarze