Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#92018

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciekawe, czy zrobi się z tego fala historii, bo może nie tylko ja miałam ten problem.

Mieszkałam już we "wszystkogwiazdkowych" hotelach, ale w tych wyższych, mam zawsze problem ze śniadaniem. A właściwie problem ze stolikiem.

W hotelach jedno oraz dwugwiazdkowych najczęściej brudne naczynia odstawiało się tacę na klasyczny wózek na kółkach. Jeśli na stole była taca, to nikt stolika nie zajmował. Proste.

W czterogwiazdkowych i pięciogwiazdkowych to kelnerzy zabierają brudne talerze ze stolika, co jest dla mnie z jednej strony zrozumiałe, ale jednocześnie pojawia się problem, czy stolik jest już wolny, czy po prostu ktoś poszedł sobie dołożyć jedzenia, lub zrobić kawę.

Za pierwszym razem mój stolik był już zajęty przez kolejnych gości, bo w międzyczasie kelnerka zabrała moje talerze. Przełknęłam, poczekałam na wolny stolik i dokończyłam jeść.

Potem zaczęłam zostawiać bluzę na krześle. Działało, dopóki nie zniknęła. Została przekazana do kierownika sali jako "zgubiona" i tam na szczęście mogłam ją odebrać. Nie skomentowałam, ale też nie podziękowałam. Zrobiłam to co wcześniej. Wolny stolik i dokończyłam jeść.

Moim kolejnym pomysłem było zostawianie pudełka od słuchawek. Działało, dopóki kelner nie podniósł go do góry i krzyknął, czy ktoś zostawił. Czerwona ze wstydu odeszłam od ekspresu do kawy i podeszłam do kelnera. Delikatnie, ale stanowczo powiedziałam, że jeszcze jem.

Zróbmy dygresję: Wiem, że często trudno jest ocenić, czy naczynia są już do wyniesienia. Niedopita kawa, talerz z nietkniętą jajecznicą... Każdy ma swój styl jedzenia, a o etykiecie zostawiania sztućców to prawie nikt nie pamięta lub nie wie. Nie obwiniam kelnerów, mówię tylko o moim takim trochę pechu.

Kolejne podejście: Zaryzykowałam i zaczęłam zostawiać telefon. Pomyślałam, że przerwanie połączenia ze słuchawkami szybko mnie zaalarmuje, że telefon powędrował tam, gdzie nie powinien. Działało to bardzo długo, zadziwiająco długo. Dla kelnerów był to chyba dobry sygnał, bo mało kto wyszedłby z sali bez telefonu.

Któregoś dnia sala była wypełniona po brzegi, ludzie stali w kolejce, dość długiej. Dlatego kierowniczka wyznaczała wchodzącym gościom stoliki. Dostałam stolik zaraz obok wejścia, przy niej. Stolik obok mnie się zwolnił, kelnerzy szybko sprzątnęli i już po chwili kolejna osoba została "przydzielona" do niego. Pierwsze, co zrobiła, to położyła laptopa na blacie i od razu poszła po jedzenie. Kierowniczka zobaczyła stolik z samym laptopem, podeszła i zapytała, czy to mój. Zaprzeczyłam, ale zanim dopowiedziałam, że wiem czyj, Pani już odchodziła. Zatrzymałam ją i poprosiłam o tego laptopa wyjaśniając, że ktoś sobie zajął.
Pani na to: ale jak to zajął? To ja przydzielam dziś stoliki.
Ja: I dokładnie ten przydzieliła Pani 20 sekund temu.
Pani: Nie pamiętam i nie było tu nikogo. (trochę dziwne, ale ok mogła nie pamiętać, był naprawdę tłok).
Ja: proszę Pani to jest mój laptop, proszę mi go oddać.
Pani: to co pani nie mówi?

O dziwo oddała, a ja odłożyłam go na ten sam stolik. Na szczęście już nie patrzyła w moją stronę.

Nie lubię takich sytuacji. Chciałabym zjeść w spokoju, oglądając w międzyczasie jakiś serial lub rolki nie rozpraszając się. Co jakiś czas dokładając jedzenia. Bez podchodzących co chwila kelnerów pytających, czy już ten talerz mogą zabrać. Sala ewidentnie jest za mała i robi się z tego taka tania stołówka niczym bar mleczny w Misiu. Tylko kelnerzy mili.

W końcu wydrukowałam sobie karteczkę z napisem JESZCZE JEM. W czterech językach. Złożyłam, zafoliowałam i jest to teraz mój nieodłączny element podróży. Działa!

Dla ciekawych, był to czterogwiazdkowy hotel w samiutkim centrum Warszawy.

hotel

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (131)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…