Mieszkam w specyficznej okolicy. Na stoku górki, domy mają nawet po kilka hektarów działek, wszędzie krzaki, pola, drzewa, wądoły.
Jakieś 200 metrów w dół od nas, w kompletnej dziczy położony jest dom, należy do innej miejscowości, dojazd ma też od niej choć czasem nawigacja pokazuje drogę od naszej strony. Tyle że od nas nie bardzo nawet da się dojść. Stoi pusty, niby po śmierci właściciela ktoś go kupił, ale tu nie bywa.
Dziś w południe wracam do domu, a tu niespodzianka- nie ma prądu jest za to kartka w drzwiach z protokołem odłączenia za brak opłat. Na adres domu poniżej. Z danymi jego właścicielki. Nieważne że miejscowość inna, numer kompletnie niepodobny. Prąd odcięty.
Po opanowaniu nerwów i dwóch infoliniach udało mi się połączyć z odpowiednim działem. A tam chłop się kłóci, że taka sytuacja jest niemożliwa, bo to inna miejscowość. No patrzcie jacy czarodzieje. Tłumaczę, że dom blisko, że droga tam kijowa, bo nikt nie kosi, że nawigacja czasem pokazuje błędnie drugi przejazd od nas, ale do cholery adres pokazuje dobrze. To nie ten sam dom. Pan się przekonał, sprawdził odłączenia i w końcu zadzwonił do ekipy. Po pół godzinie telefon- przepraszają, możemy sobie blokadę przeciąć. Tak pewnie, już lecę. No to przyjadą za chwilę.
Chwila trwała trzy godziny. Nawet okrzyczeć nie było kogo, bo przybyła druga zmiana, zdziwiona bardziej niż my. Najbardziej tym, że oczekujemy protokołu z zajścia.
Pół dnia bez prądu, bo ktoś mapy nie ogarnia, czy raczej nie umie czytać. Za to mam prawie pełen pakiet danych właścicielki. Jutro z okazji majówki jedziemy sobie porozmawiać o sytuacji w biurze obsługi.
Jakieś 200 metrów w dół od nas, w kompletnej dziczy położony jest dom, należy do innej miejscowości, dojazd ma też od niej choć czasem nawigacja pokazuje drogę od naszej strony. Tyle że od nas nie bardzo nawet da się dojść. Stoi pusty, niby po śmierci właściciela ktoś go kupił, ale tu nie bywa.
Dziś w południe wracam do domu, a tu niespodzianka- nie ma prądu jest za to kartka w drzwiach z protokołem odłączenia za brak opłat. Na adres domu poniżej. Z danymi jego właścicielki. Nieważne że miejscowość inna, numer kompletnie niepodobny. Prąd odcięty.
Po opanowaniu nerwów i dwóch infoliniach udało mi się połączyć z odpowiednim działem. A tam chłop się kłóci, że taka sytuacja jest niemożliwa, bo to inna miejscowość. No patrzcie jacy czarodzieje. Tłumaczę, że dom blisko, że droga tam kijowa, bo nikt nie kosi, że nawigacja czasem pokazuje błędnie drugi przejazd od nas, ale do cholery adres pokazuje dobrze. To nie ten sam dom. Pan się przekonał, sprawdził odłączenia i w końcu zadzwonił do ekipy. Po pół godzinie telefon- przepraszają, możemy sobie blokadę przeciąć. Tak pewnie, już lecę. No to przyjadą za chwilę.
Chwila trwała trzy godziny. Nawet okrzyczeć nie było kogo, bo przybyła druga zmiana, zdziwiona bardziej niż my. Najbardziej tym, że oczekujemy protokołu z zajścia.
Pół dnia bez prądu, bo ktoś mapy nie ogarnia, czy raczej nie umie czytać. Za to mam prawie pełen pakiet danych właścicielki. Jutro z okazji majówki jedziemy sobie porozmawiać o sytuacji w biurze obsługi.
PGE
Ocena:
145
(145)
Komentarze