Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#92064

przez ~maddka ·
| Do ulubionych
W 2019 urodziłam syna w renomowanym szpitalu przy ulicy słynnego pisarza i polityka z okresu Księstwa Warszawskiego o inicjałach S.S., w mieście wojewódzkim na wschodzie kraju.

Chciałam naturalnie. Niestety przechodziłam termin o tydzień, więc lekarze zdecydowali, że poród trzeba wywołać. Podwójne niestety, bo wypadło to w weekend. Dostałam pompę z oksytocyną, bolało tak bardzo, że mój umysł się wyłączał, nie rejestrowałam niczego, co działo się pomiędzy skurczami. Tak, krzyczałam, bo takiego bólu nigdy w życiu nie czułam, a mam tak wysoki próg bólu, że leczę zęby bez znieczulenia. Naturalnie poziom oksytocyny podnosi się powoli, ja dostałam 7 jednostek od razu. Co jakiś czas położna sprawdzała rozwarcie i mówiła, że idzie powoli, ale dobrze.

Po kilku godzinach młody lekarz przyszedł zapytać o ruchy dziecka. Powiedziałam, że jest ich dużo mniej niż wcześniej, słabo je czuję. Na co pan doktor z wyższością w głosie powiedział "niech się pani nie obrazi, ale pani jest gruba, a grube kobiety gorzej odczuwają ruchy dziecka." Położna, która mi pomagała, jedynie spuściła głowę. Pan doktor rzucił jeszcze ironicznie, że cięcia nie będzie i sobie poszedł.

Riposta przyszła mi do głowy niestety za późno, cham już zakończył obchód. Niech pan doktor się też nie obrazi, ale ja nie przytyłam w jeden dzień. Wczoraj byłam tak samo gruba, a ruchów czułam dwa razy więcej.

Znowu podłączyli mi oksytocynę, znów odleciałam. Jakiś czas później wszyscy spanikowani zaczęli koło mnie latać. Okazało się, że ktg pokazuje spadki tętna do 40 (powinno być 180-200). Położne wzięły mnie pod ręce i zaprowadziły na salę operacyjną. Podwinęła mi się koszula szpitalna, szłam półprzytomna ze strachu o dziecko, świecąc gołą pi**, a korytarz pełen był matek z noworodkami oraz ludzi, którzy ich odwiedzali. Lekarz cham już na stole operacyjnym kazał mi podpisywać zgodę. Anestezjolog go opier*, że nie ma czasu. Dostałam pełne znieczulenie. Bliznę mam krzywą, widać "dochturowi" ręka zadrżała dość mocno.

Syn- wrodzone zapalenie płuc. Znajoma położna powiedziała mi nieoficjalnie, że nic na sali nie było przygotowane, dziecko powinno od razu trafić do takiego łóżeczka z lampą, która by go ogrzała, a tymczasem dopiero kompletowali sprzęt i szukali neonatologa. Syn był owinięty dwa razy pępowiną, miał węzeł prawdziwy. Naturalnego porodu by nie przeżył.

Wszystko skończyło się dobrze, syn nie wykazuje jak dotąd objawów niedotlenienia, rośnie i rozwija się dobrze. Tylko we mnie jest żal, jak można traktować kogoś tak bardzo "z góry". Ja naprawdę nie marzyłam o cięciu i bliźnie. Przed ciążą ważyłam 72 kg przy wzroście 161 cm. Nosiłam rozmiar 40. W ciąży przytyłam 13,5 kg. Tak wiem, że BMI za duże, że we wszystkich podręcznikach ginekologicznych piszą, że kobiety otyłe słabiej czują ruchy dziecka, ale ja naprawdę nie mam pojęcia jak czują inne osoby. Mogę jedynie porównywać siebie do siebie, to co czułam wczoraj czy tydzień temu do tego, co czuje dziś.

Minęło pięć i pół roku, a ilekroć sobie przypomnę tamtą sytuację, odczuwam żal i dyskomfort. Wtedy, gdy byłam najbardziej bezbronna i najbardziej potrzebowałam wsparcia i dobrego słowa, dostałam drwiny i poniżanie, bo nie wyglądałam jak modelka i ośmieliłam się krzyczeć z bólu. No i nie było "mojego" ginekologa prowadzącego ciążę. Czy gdybym była chuda, lekarz nie zignorowałby informacji o słabych ruchach dziecka? Czy może po prostu był zły, że inni mają długi weekend, a on musi być w pracy i sobie odreagował? Ne mam pojęcia. Ale dla mnie to była jedna z najbardziej piekielnych sytuacji w życiu.

szpital

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (199)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…