Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
poczekalnia

#92096

przez ~oneeyeblind ·
| było | Do ulubionych
Wszyscy zastanawiają, dlaczego nasza demografia leci na łeb na szyję i nie będę tu udowadniać tezy, że tego typu sytuacje jak zaraz opiszę, ma to jakiś wielki wpływ, ale uważam, że też robi swoje. Chodzi konkretne o ciągłe oceniane matek.
Mam kuzynkę, powiedzmy Anię. Ania w ciążę zaszła nieplanowaną mając 22 lat. Ze swoim ówczesnym chłopakiem, dziś mężem, dzięki pomocy rodziców mogli skończyć studia, wziąć ślub i generalnie cała sytuacja szczęśliwie nie namieszała im za bardzo w życiu.
Ania zawsze chciała mieć dzieci, więc z urodzin córki, Poli, bardzo się cieszyła i w dalszej perspektywie planowali kolejne dzieci. Ania jednak chciała gdzieś się zaczepić na dłużej w pracy, a nie zaraz zachodzić w drugą ciążę. Tu muszę dodać, że Pola jest w rodzinie ze strony Ani jedyną dziewczynką w swoim pokoleniu (oprócz tego jest, licząc jeszcze dzieci kuzynów Poli, kilkunastu chłopców), więc była traktowana jak księżniczka nie tylko przez rodziców, ale i rodziców Poli, ciotki, wujków itd. Pola to dziewczynka bardzo absorbująca i w moich oczach wręcz nieco rozpieszczona i zarozumiała. Obecnie chodzi już do szkoły, a Ania właśnie niedawno urodziła drugie dziecko, tym razem chłopca. Ania z mężem rozmawiali z Polą już na etapie planowania drugiego dziecka, w czasie ciąży i przygotowywali ją na narodziny rodzeństwa. Oboje starali się po porodzie, aby Pola nie czuła się zaniedbana czy odstawiona na drugi tor.
W każdym razie, gdy synek miał jakieś 2 miesiące, Ania miała urodziny i zaprosiła trochę rodziny. Większość do tej pory nie miała okazji zobaczyć małego. Przed imprezą, Ania rozmawiała z Polą, tłumaczyła, że na pewno wszyscy będą zainteresowani braciszkiem, no, ale taki jest przywilej najmłodszego członka rodziny i na pewno po pierwszej fali zainteresowania, również Pola będzie miała okazję być wypieszczona przez dziadków i wujostwo.
Gdy goście zaczęli się schodzić, faktycznie każdy chciał zobaczyć małego, porozmawiać z Anią. Obserowałam Polę i widziałam, że już chodzi naburmuszona, dostrzegł to zresztą jej tata, zachęcał ją, aby podeszła, porozmawiała, po prostu wciągnąć ją do towarzystwa. Pola jednak wolała chować się po kątach z naburmuszoną miną. Ania była naprawdę nieco wymęczona, bo tu mały, tu goście, tu jeszcze coś w kuchnii ogarnąć. Oczywiście, pomagaliśmy, ale wiadomo jak to jest - każdy chciał pogadać, o coś zapytać, złożyć życzenia.
Polusia w tym czasie pokazywała ciągle swoje fochy i choć Ania starała się odpowiadać na jej ciągłe próby zwrócenia na siebie uwagi, po prostu nie nadążała. W końcu Pola zamknęła się w swoim pokoju, kolejno chodzili do niej kolejni członkowie rodziny, ale ona nadal siedziała naburmuszona i nie chciała wyjść. I nagle zaczęły się przytyki w stronę Ani. Nie były to może jakoś bardzo niegrzeczne czy agresywne uwagi, ale drobne szpileczki w stylu, żeby teraz córci nie zaniedbała, bo widać, że mała cierpi, pewnie nikt jej nie poświęca uwagi i ogólnie cały koncert litowania się nad Polusią. Ania więc na swoich urodzinach musiała tłumaczyć, że nie, nie zaniedbują Poli, ale jest to dla niej nowa sytuacja, że nie jest gwiazdą na rodzinnych spotkaniach. Ja pozwoliłam sobie na przytyk pod adresem ciotek, mówiąc, że może gdyby nie to, że ciągle wszyscy się na niej skupiali (olewając czasem inne dzieci, bo Polusia to jedyna księżniczka, a reszta to "chłopaczyska"), to teraz łatwiej byłoby jej się obejść z całą sytuacją. Jedna z ciotek bardzo się oburzyła, że to w ogóle nie o to chodzi i ona pamięta, jak jej się brat urodził to ją też rodzice olali, bo mieli już ukochanego synka, o którym jej ojciec marzył.
No tak. Nie ma to jak dręczyć kogoś przez własne traumy. Efekt? Polusia w końcu dała się namówić, żeby usiąść ze wszystkimi przy stole. Ania i synek zeszli na dalszy plan. Polusia znów była gwiazdą.
Ja osobiście byłam tym zirytowana. Wszysycy bardzo łatwo ocenili, że Ania olewa córkę, że nie umie jej wytłumaczyć i o nią zadbać i biedna Polusia cierpi. A moim zdaniem po raz kolejny Polusia się przekonała, że fochami da się osiągnąć zamierzony efekt i skupić na sobie uwagę. Nie wróży to moim zdaniem dobrze na przyszłość...

rodzina

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (79)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…