Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#92099

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Podzielę się z wami historią bardziej zabawna niż piekielną.
Zdarzyło się to przed rokiem 2016 i krachem na rynku ropy naftowej, który dla ludzi z branży kojarzy się z „lepszymi czasami”.

Aby lepiej zobrazować piekielność sytuacji, wytłumaczę ogólnie, jak działa proces zamawiania części zamiennych na platformie wiertniczej. W razie awarii i braku części zamiennej do naprawy mechanik mailowo wysyła zapotrzebowanie na brakujące części wraz z ich indywidualnymi numerami systemowymi do magazynu na platformie. Otrzymując takie zamówienie, magazynier sporządza oficjalny formularz zamówienia i wysyła ten dokument do działu finansowego na lądzie. Dział finansowy sprawdza otrzymane zamówienie, ale zanim podejmie jakieś działania, ma obowiązek przesłać dany formularz do działu wsparcia technicznego w celu sprawdzenia poprawności i zasadności zamówienia. Po otrzymaniu zielonego światła z działu wsparcia technicznego dane części są zamawiane i producent wysyła zamówione części do głównego magazynu firmy. W magazynie głównym sprawdzana jest zgodność zamówienia ze stanem faktyczny i przesyłane jest to do portu, znajdującego się w pobliżu platformy, gdzie jest jeszcze raz sprawdzane przez magazyn lokalny, pakowane na statek dostawczy (supply vessel) i dostarczane do magazynu na platformie. Wiem, że opis trochę przydługi, ale ważny dla zrozumienia całej tej machiny, gdyż czas realizacji takiego zamówienia potrafił rozciągać się od tygodnia czasami do kilku miesięcy, w zależności od dostępności części, trasy, jak i opieszałości urzędów celnych.

Historia właściwa. Pracowałem wtedy na platformie wiercącej u wybrzeży Angoli. Przez złośliwość i opieszałość (bez łapówek nie podchodź) lokalnego urzędu celnego mieliśmy duży problem z częściami zamiennymi. Z racji tego, że działo się to w tych lepszych czasach i firmy wiertnicze zarabiały krocie, my nie mieliśmy problemów z ilością zamawianych części i często zamawiało się sztukę lub dwie więcej tak na wszelki wypadek. Niestety, jak to czasami bywa, gdy jest za dobrze, to pojawiają się problemy całkiem innej natury. Mój znajomy pracujący w naszym magazynie od jakiegoś czasu zaczął podejrzewać, że coś jest nie tak z całą machiną sprawdzania zamówień o relatywnie niskiej wartości i miał wrażenie, że nikt nie weryfikuje niczego poniżej 10k USD. Każdy z nas jest człowiekiem i zdarza się popełnić literówkę w numerze części zamiennej, przez co w konsekwencji przychodziła inna cześć, ale właśnie po to został stworzony cały system zamówień, aby takie ewentualne błędy wyłapywać. Po paru takich błędnych zamówieniach, zapytaniach do działu finansowego i wsparcia technicznego o prawidłowość sprawdzania zamówień, znajomy nie wytrzymał i postanowił utrzeć nosa wszystkim działom logistycznym, bo oczywiście wszyscy w odpowiedzi na zapytania pracują sumiennie i każde zamówienie jest dokładnie sprawdzane. W swoim diabelskim postanowieniu poprosił o pozwolenie lokalnego managera platformy o możliwość zamówienia, czego z d… co w żaden sposób na platformie by się nie przydało, i sprawdzenia, kiedy zapali się komuś czerwona lampka i zapyta WTF. Pozwolenie otrzymał, zamówienie poszło.
Możecie wierzyć lub nie, ale osoba, która wysłała zapytanie „po jaką cholerę jest wam to potrzebne na” burcie"", okazał się kapitan statku dostawczego, czyli, ogólnie rzecz biorąc, zamówiona rzecz była już zapakowana na pokładzie statku i gotowa do dostarczenia do nas.

Bez wisienki na torcie się nie obejdzie, aby wyjaśnić całą piekielność i pomysłowość zamówienia. Kolega zamówił kosiarkę-traktor ogrodowy

platforma wiertnicza zamowienia

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (170)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…