Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#9213

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako licealistka, pracowałam (w ramach trzydniowego wolontariatu, czyli robota za darmo) przy organizacji największego wydarzenia modowego w Polsce. Owa impreza odbywa się w Łodzi, ale ponieważ jest to naprawdę super sprawa, fajne praktyki, postanowiłam wziąć udział, choć Łodzi ni w ząb nie znam i jeszcze wtedy nie miałam tam nawet żadnych znajomych.

Było to stanowisko na recepcji : realizacja akredytacji prasowych i VIPowskich.

Praca trwała nawet 14 godzin. Mimo to byłam bardzo zadowolona, uwielbiam tego typu kontakt z ludźmi.

Niestety zdarzyło się również kilka wpadek lub nie do końca miłych sytuacji:

Zbliżała się 21. Był to czas największego tłoku, zamieszania i hałasu. Ponieważ recepcja znajdowała się tuż przy wybiegu, głośna muzyka oraz ludzie rozmawiający głośno w kolejce naprawdę utrudniali nam pracę. Ale nikt nie narzekał. Oprócz dwóch Hrabin...

Eleganckie dwie kobiety około 35 lat, takie jak wszystkie (na imprezie pojawiło się dużo znanych osobistości, a także bardzo bogatych osób)

Standardowa formułka z mojej strony:
Ja: Dobry wieczór Paniom, czy mam przygotowywać akredytację prasową czy VIPowską?
Pani nr 1 : VIP.
Ja: Dziękuję, w takim razie bardzo proszę o podanie imienia i nazwiska.

Pani podała imię i nazwisko, ale niestety nie usłyszałam.

Ja: Przepraszam, czy mogłaby pani powtórzyć?

I znowu to samo. Ta muzyka była tak głośna, a nazwisko niełatwe (wiadomo,czasami usłyszy się część nazwy, ale się składa w jedność instynktownie,ale ja nie usłyszałam dosłownie NIC!)

Ja: Naprawdę mi głupio, przepraszam, ale jeszcze raz nie usłyszałam. Jest straszny hałas, podam pani kartkę i bardzo bym prosiła by panie wpisały swoje nazwiska.

W tym momencie widzę, że pani się ugotowała, ale wpisała dwa nazwiska na kartkę i podała mi. Wiedziałam, że nie obejdzie się bez komentarza. Podniesiony głos:

Pani: To są kpiny!!! Jak można nie wiedzieć jak na nazwisko ma żona wiceprezydenta tego miasta i jej nie rozpoznać?! Telewizji pani nie ogląda?!

W tym momencie zorientowałam się, że pani dotychczas nieodzywająca się to owa żona wiceprezydenta, a pani na mnie krzycząca to jej przyjaciółeczka albo jakaś asystentka.)

Ja: Ja bardzo przepraszam, ale tu naprawdę jest głośno i nic nie usłyszałam. Poza tym nie jestem stąd i nie orientuję się...(nie zdążyłam dokończyć)

Pani: Ale skoro już tu pani pracuje, to chociaż wypadałoby znać ludzi, którzy tu... (tym razem ja nie dałam jej dokończyć)

Ja: Proszę pani ja jestem z Warszawy. Czy pani jak przyjeżdża na urlop do Krynicy Morskiej, to uczy się nazwisk burmistrza i jego asystentów?

I dałam jej dwie plakietki, które w międzyczasie wyrobiłam.
Byłam pewna, że pójdą na skargę, ale tak się nie stało. Prychnęła i poszła oglądać pokaz.

Było mi bardzo przykro, szczególnie, że bardzo się starałam podczas tej pracy i np. robiłam rzeczy wykraczające poza moje obowiązki (np. wydzwaniałam do wszystkich możliwych hoteli, bo pewien znany dziennikarz nie miał gdzie spać), a tu taka jedna głupota mi odebrała cały nastrój - poczułam się jak jakaś niekompetentna gówniara, bo tak mnie potraktowała ta kobieta.

Mimo że nie sama żona, ale jej towarzyszka zrobiła aferę, to miała wyraźnie zarysowany uśmiech z politowaniem i poczuciem żenady całej sytuacji - że ONA musi pisać swoje nazwisko na karteczce...

Impreza modowa,Łódź

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 323 (503)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…