Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#92147

przez ~Ziuta005 ·
| Do ulubionych
Będzie trochę długo, choć to chyba nawet nie wszystko, co mogłabym napisać w tym temacie. Post będzie trochę o tym, dlaczego czasem starsze osoby są samotne.

Moja babcia, mama mojego taty, zawsze była osobą "trudną", od dłuższego czasu samotną, bo mój dziadek zmarł gdy byłam mała. Nigdy nie czułam z jej strony jakiejś większej miłości, nigdy nie słyszałam od niej "kocham cię", przytuliła mnie może z 3 razy w życiu podczas składania życzeń świątecznych. Ale nie mam o to żalu, po prostu niektórzy ludzie nie są wylewni w swoich uczuciach, w każdym razie tak sobie tłumaczyłam jej zachowanie. Dość istotne w tej historii jest to, że babcia mieszkała w domu, który wybudował dziadek gdy jeszcze żył i na własność miała mieszkanie, które stało długo puste, jeździła do niego tylko raz w tygodniu, żeby przewietrzyć.

Gdy przyszła pora moich studiów to babcia zaproponowała mi, żebym zamieszkała w tym mieszkaniu, żeby nie dojeżdżać dziesiątki kilometrów na uczelnię. Pracowałam w weekendy po 12-14 godzin, żeby mieć na życie i płacić babci za mieszkanie, bo nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby mieszkać tam za darmo, a od rodziców również nie chciałam brać pieniędzy, choć oczywiście proponowali mi pomoc. Po prostu nie chciałam. Tak więc co miesiąc dawałam babci do ręki ponad 1000 zł (tyle wynosił czynsz i zużycie mediów w tamtym czasie), często zaokrąglałam w górę w ramach "podziękowania" za udostępnienie mieszkania. Przez pierwsze 2 miesiące było w porządku, babcia przychodziła w odwiedziny 1-2 razy w tygodniu, miała oczywiście swoje klucze, więc po prostu wchodziła.

Niestety po czasie jej odwiedziny stały się coraz częstsze o godzinach, delikatnie mówiąc, dziwnych. Potrafiła przyjść o 21, kiedy uczyłam się do kolokwium, lub oglądałam film z moim ówczesnym chłopakiem. Pracowałam wtedy jako barmanka, więc zazwyczaj w weekendy spałam dłużej, bo odsypiałam nocną zmianę w barze. Mimo wcześniejszych próśb z mojej strony, babcia przychodziła np. o 7 rano i włączała radio, czym skutecznie mnie wybudzała. Na moje słowa sprzeciwu odpowiedziała: "ja po pracy w nocy nigdy nie spałam!". Później dowiedziałam się od taty, że babcia nigdy nie pracowała, zawsze utrzymywał ją dziadek. Pewnego dnia zastałam ją w kuchni, gdzie szorowała wszystkie talerze cifem, bo uznała, że są "obrzydliwie brudne". Tak naprawdę były czyste, ale nie wydawały tego charakterystycznego pisku po przejechaniu palcem.

Ogólnie jest osobą, która zawsze ma gorzej - pewnego dnia okropnie bolała mnie głowa. Po przyjściu zapytała: "co ty taka?", gdy odpowiedziałam, że boli mnie głowa, to odpowiedziała: "a co ty myślisz, że mnie nie boli?!", no, także ten... W takim stanie wytrzymałam niecałe pół roku, podziękowałam babci za mieszkanie i wróciłam do rodziców. Od tamtego czasu z babcią utrzymywałam jedynie kontakt telefoniczny, przy czym telefon działał tylko w jedną stronę - ode mnie do niej. Ona nie dzwoniła, ani w moje urodziny, ani gdy trafiłam do szpitala gdzie miałam operację, za to naopowiadała moim rodzicom pełno kłamstw, że rzekomo w czasie mieszkania u niej utrzymywałam permanentny "syf", a przez mieszkanie przewalało się dziesiątki "fagasów". Przez cały ten czas miałam jednego, tego samego chłopaka. Widziałam po rodzicach, że są rozdarci między mną, a babcią, bo to było słowo przeciwko słowu. Uwierzyli mi w 100% w momencie, gdy na imprezie rodzinnej babcia ochoczo opowiadała wszystkim dookoła, że "sfinansowała" budowę domu moich rodziców. Mój tata był w szoku, gdy to usłyszał, bo prawda jest taka, że babcia, owszem, dała rodzicom pieniądze (za co byli oczywiście ogromnie wdzięczni), ale to było 10 tysięcy złotych, a przy budowie domu, to jest kropla w morzu wydatków.

Od tamtej pory ja już całkowicie urwałam kontakt z babcią, bo po prostu mam dość jej toksyczności. Dodam tylko, że jak byłam na cmentarzu u dziadka na wszystkich świętych, to sąsiadka babci niemal na mnie nakrzyczała, że jestem niewdzięczna, bo babcia mnie utrzymywała (?!), a ja tak ją potraktowałam. Wracając do samego początku, właśnie tak to czasem jest, że osoby starsze są same i nikt im nie chce podać przysłowiowej szklanki wody.

Wśród najbliższych

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (183)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…