Odnośnie historii o "darmowych" podręcznikach w szkole - tylko z drugiej strony.
Coraz częściej mamy przypadki (przypominam, podstawówka), w których dzieciaki książek albo w ogóle nie oddają, bo zgubiły, wyjechały na wakacje w połowie czerwca, a potem już nie chodzą do szkoły do września albo w ogóle skończyły szkołę (8 klasy) lub sto innych powodów. Na ~400 uczniów mamy w tym momencie 18 nieoddanych kompletów (!) i dwa razy tyle pojedynczych egzemplarzy.
Koszt sporawy, jakby nie patrzeć, ale jakie kroki może podjąć szkoła oprócz "uprzejmie proszę o zwrot podręczników, z których będą korzystały inne dzieci"?
Wiadomo, że świadectwa dziecku zatrzymać nie można.
Zmusić do odkupienia również nie można - próbowaliśmy w ubiegłych latach wymóc na rodzicach podpisanie oświadczeń, że w razie zgubienia itp. podręczników zobowiązują się do ich odkupienia. Rodzice podpisywali, a i tak nie kupowali książek albo w ogóle odmawiali podpisania takich oświadczeń.
Jeśli dziecko uczy się dalej w szkole - nie można mu w ramach kary nie wydać podręczników na kolejny rok.
Pozostaje droga sądowa, ale zarówno wydział edukacji miasta, jak i kuratorium mówią zgodnie, że to dyrektor musi wytyczyć pozwy cywilne przeciwko rodzicom, co więcej, sam ma znaleźć na to fundusze. Najlepiej z prywatnej kieszeni, bo miejski prawnik takimi sprawami się nie zajmuje.
Finalnie więc dzieci podręczniki niszczą, gubią, rodzice mają to w nosie, bo nie ponoszą konsekwencji, a podatnik płaci coraz więcej, bo brakujące książki trzeba przecież odkupić z budżetu miasta albo pieniędzy na oświatę.
Coraz częściej mamy przypadki (przypominam, podstawówka), w których dzieciaki książek albo w ogóle nie oddają, bo zgubiły, wyjechały na wakacje w połowie czerwca, a potem już nie chodzą do szkoły do września albo w ogóle skończyły szkołę (8 klasy) lub sto innych powodów. Na ~400 uczniów mamy w tym momencie 18 nieoddanych kompletów (!) i dwa razy tyle pojedynczych egzemplarzy.
Koszt sporawy, jakby nie patrzeć, ale jakie kroki może podjąć szkoła oprócz "uprzejmie proszę o zwrot podręczników, z których będą korzystały inne dzieci"?
Wiadomo, że świadectwa dziecku zatrzymać nie można.
Zmusić do odkupienia również nie można - próbowaliśmy w ubiegłych latach wymóc na rodzicach podpisanie oświadczeń, że w razie zgubienia itp. podręczników zobowiązują się do ich odkupienia. Rodzice podpisywali, a i tak nie kupowali książek albo w ogóle odmawiali podpisania takich oświadczeń.
Jeśli dziecko uczy się dalej w szkole - nie można mu w ramach kary nie wydać podręczników na kolejny rok.
Pozostaje droga sądowa, ale zarówno wydział edukacji miasta, jak i kuratorium mówią zgodnie, że to dyrektor musi wytyczyć pozwy cywilne przeciwko rodzicom, co więcej, sam ma znaleźć na to fundusze. Najlepiej z prywatnej kieszeni, bo miejski prawnik takimi sprawami się nie zajmuje.
Finalnie więc dzieci podręczniki niszczą, gubią, rodzice mają to w nosie, bo nie ponoszą konsekwencji, a podatnik płaci coraz więcej, bo brakujące książki trzeba przecież odkupić z budżetu miasta albo pieniędzy na oświatę.
szkoła podręczniki
Ocena:
142
(154)
Komentarze