Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

 

zarchiwizowany

#91221

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Fajne by było jakby się Ukraina z Polską połączyły.
Izrael też fajnie jakby wygrał.
Ogólnie to palestyna niech się pier*oli.

zagranica

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (16)
zarchiwizowany

#91218

przez ~PacjentDoBicia ·
| było | Do ulubionych
Około 3 lata temu zdarzyło mi się zachorować. Z racji ogromnego bólu i ciężkich objawów zaczęłam szukać pomocy. W przychodni "moja" pani doktor pierwszego kontaktu przywitała mnie słowami "skąd się pani tu wzięła". Następnie wykonała pełne nienawiści badanie szarpiąc mnie za biustonosz z niebywałą agresją i wystawiła diagnozę "złe samopoczucie, zmęczenie" oraz zakomunikowała mi, że zmyślam chorobę i zawracam gitarę. Po wielu innych, już prywatnych, ale także lekceważących wizytach pojawiły się pierwsze diagnozy SM. Trafiłam do szpitala, liczyłam, że mi tam pomogą. Skarżyłam się na ból, ale nie dostałam nawet namiastki leków, które pomogły by w nim ulżyć. Po jednym dniu i wykonanej mi punkcji lędźwiowej, na którą zgodę do podpisania dostałam dopiero po badaniu (gdybym wiedziała, że wolno mi odmówić to bym się nie zgodziła), oświadczono mi, że nie będą mi pomagać, bo jeszcze na tym etapie nie można wystawić pewnej diagnozy. Dostałam jednak 1 kroplówkę, taką samą jak osoba chorująca na SM na mojej sali. Nie mogąc znieść bólu i wiszącej nade mną diagnozy (lubię sport, jestem aktywna zawodowo i mam marzenia inne niż niepełnosprawność), w cierpieniu ulżyłam sobie alkoholem. Uspokoił mnie i fizyczny ból też trochę zelżył. Mimo, że nie byłam na wielkiej "fazie" (0,85 promila), urwał mi się film i skończyłam na oddziale neurologicznym monitorowanym. Pierwsze co usłyszałam nad swoim łóżkiem to narzekania pielęgniarki "o Boże! Co za dzień!". Mając odwagę z procentów odpowiedziałam "a co, pracować się nie chce?" No i tutaj się zaczęła cała akcja - od rozbierania mi majtek na widoku przy wszystkich, przez najbardziej bolesny zastrzyk w dupę jakiego doświadczyłam w źyciu, aż po krytykę wykonywanego przeze mnie zawodu, o którym niestety wiedzieli z papierów (w moim przypadku było to w dokumentacji, choć możecie tego nie rozumieć). Gdy już nastąpił spokój, to - jak to na kacu - zachciało mi się pić. Po wcześniej wspomnianym profesjonalnym pielęgniarskim komentarzu o natłoku roboty nie odważyłam poprosić, żeby ktoś dał mi pić, a sami też nie jarzyli, że człowiek potrzebuje wody do życia. Miałam ją w plecaku przy łóźku i postanowiłam się tam dostać. Niestety łóżko z barierkami więc wymagało to gimnastyki i przewieszenia się przez ową przeszkodę jak wąż. Na ten incydent zjawiła się lekarka z propozycją nie do odrzucenia, że mam się "zgodzić na pasy, albo może być gorzej". Nie powiem ile razy błagałam, żeby mnie stamtąd wypisali skoro i tak - jak sami twierdzili - nie da się mi pomóc. Skończyłam przywiązana do łóżka, a nie muszę chyba tłumaczyć, że dla osoby z silnym bólem pleców i kończyn, taka wymuszona pozycja jest horrorem, bo nie można się obrócić na bok i skulić, aby jakoś skontrować ból. Udało mi się jedynie zanurkować głową pod poduszkę, co pomogło mi przez chwilę nie cierpieć z powodu połączenia oświetlenia w pomieszczeniu i mojego światłowstrętu. Oczywiście poduszka została mi zabrana.
Dziś już nie korzystam z pomocy medycznej, jedynie teleporad aby pozyskać L4, gdy mam gorsze dni. Z bólem walczę codzinennie. Ostatnio był tak silny, że sklasyfikowała bym go na 9/10 jednakże nie zgłosiłam się na SOR. Zadzwoniłam na prywatne pogotowie. Cennik 1500zł za sam przyjazd ratownika + każde badanie dodatkowo płatne. Zrozumiałam, że dla mnie już nie ma pomocy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (20)
zarchiwizowany

#91203

przez ~Madka ·
| było | Do ulubionych
Co tu się odjaniepawliło to ja nawet nie.

Byłam z dziećmi na placu zabaw. Dzieciaki mają po dwa lata, świat jest dla nich przyjaznym miejscem i przede wszystkim kochają zwierzęta, dlatego za każdym razem, gdy widzą psa lecą do niego z zamiarem głaskania/przytulenia.

Wracając do historii: siedzimy sobie na huśtawkach, obok przechodzi około 60-letnia baba z dwoma dużymi psami na smyczy (oczywiście bez kagańca). Moje dzieci od razu lecą do tych psów, więc wywiązał się dialog:
(J): synu, nie biegnij do pieska, bo pieski mogą ugryźć.
(B)aba od psów: ale nie wszystkie psy gryzą, nie strasz dzieci, bo się będą bać potem.
Ja, JAKO MATKA MOICH DZIECI wiem, że one nie boją się zwierząt, bo sami mamy w domu trzy fretki, ale przypomnienie o tym że zwierzęta gryzą aktywuje ostrożne podejście do takowych. Poza tym dla mojemu dwulatkowi pojęcie "nie wszystkie" nie jest znane, więc posługujemy się pojęciami, które są mu znajome. Więc odpowiadam "troskliwej" babie:
(J): kiedyś podlecą do psa, który może ich zagryźć, więc nie mogą podbiegać do cudzych, nieznanych nam zwierząt.
(B): masz nie mówić dzieciom, że wszystkie psy gryzą, bo to jest głupota.
(J): Dziękuję za poradę, a teraz czy mogłabym wychowywać swoje dzieci tak, jak ja uważam za słuszne?
(B) [Coś tam, czego nie zrozumiałam] pieprzysz głupoty dzieciom, potem będą się bały (i dalej w tym tonie wypowiedzi).
(J) To ty pieprzysz głupoty i nie wiesz o czym mówisz.
(B) A ty jeszcze większe.

Baba poszła ze swoimi psami, robiąc jakieś dziwne miny i wygibasy w moją stronę, chciałam ją nagrać, bo wyglądało to komicznie, a poza tym jeszcze mąż chodzi z dziećmi w to samo miejsce, więc chciałam mu pokazać tą kobietę ku przestrodze.
Wracając z psami, to ona zaczęła nagrywać mnie, krzycząc że mnie znajdzie (?), w międzyczasie jej pies, który sięgał mi do pasa, skoczył na mnie - jego mordę miałam na wysokości swojej twarzy. Kiedy zaczęłam krzyczeć, żeby zabrała psa i zapytałam ją, gdzie ma kagańce dla swoich psów to nagle zaczęła uciekać.

Moje dwuletnie dzieci, o które tak bardzo się martwiła, przez całą sytuację stały obok i patrzyły na tą niezrównoważoną psychicznie kobietę.

Podsumowując - pamiętajcie, aby wasze dzieci nie bały się psów, ale drżały przed chorymi psychicznie babami.

Bolesławiec

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (0)
zarchiwizowany

#91199

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zero agitacji tylko celowo po wyborach. zdarzenie.


Na przedszkolu facet wiesza plakat wyborczy obecnej władzy.
Mówię Panie to przedszkole!


Spier Pisowcu.


Oceńcie sami.


Nie głosowałem jak ktoś pyta. Ale serii takie podejscie

Wybory

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (20)
zarchiwizowany

#91192

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jeśli zaczynasz gdzieś pracę.
Ktoś inwestuje czas w twoje szkolenie.
A na drugi dzień piszesz że nie przyjdziesz, bo się "pochorowałes" to następnym razem w ogóle nie przychodz.
Miej godność napisać że nie jesteś zainteresowany pracą i nie marnuj czyjegoś czasu. Nie ma ludzi niezastąpionych a ty nie jesteś nikim wyjątkowym...

Gastronomia

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (20)
zarchiwizowany

#91163

przez ~jkhjkgjg ·
| było | Do ulubionych
Mam 12-letnią kotkę, która ostatnio podupadła na zdrowiu. Przewlekła choroba nerek. Zgodnie z zaleceniami weterynarza daję jej leki strzykawką do pyszczka i robię kroplówki podskórne, codziennie. Jest to trudno, bo niestety kotka nie wie, że to dla jej dobra i walczy ze wszystkich sił gdy podaję jej leki. Ale jak widzę, że dzięki temu czuje się dobrze, to jest dla mnie największą nagrodą.

Opowiadałem o tym niedawno znajomemu, przy okazji rozmowy o zwierzętach, bo sam ma psa. Po wysłuchaniu mojej opowieści, odpowiedział:

- A nie możesz jej po prostu uśpić?

- Szkoda, że ciebie matka nie uśpiła i to zaraz po urodzeniu - powiedziałem.

Wiem już, co zrobi ze swoim psem, gdy ten zachoruje.

kot pies zwierzęta

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 6 (28)
zarchiwizowany

#91147

przez ~Gege ·
| było | Do ulubionych
Mam w rodzinie osobę, która zaczęłam podejrzewać o jakieś ograniczenia psychiczne.. nie wiem, jak to ująć. Np. W kółko wraca do kota, którego miałam 8 lat temu. Rozmawiamy, a ta nagle mi przerywa w pół zdania, czy pamiętam Franka.. Mieszkała wtedy obok i znała mojego wielkiego kota.
Jej brat kiedyś przygarnal psa. Zaburzonego albo mocno skrzywdzonego. Pies boi się własnego cienia. I słyszę co rusz, że jakby Miks był od szczeniaka, było by inaczej. Mówię ze mój Szarik (adoptowany niedawno) nie jest od szczeniaka i wszystko z nim dobrze. Cisza. Za parę dni znów ten sam tekst.
Mieszkamy blisko siebie i kiedyś szłam do jej matki, akurat był tam wspólny znajomy. Znajomy do mnie żartuje, że nie jem mięsa a psa sobie kupiłam :D. Na co ja, że nie kupiłam tylko adoptowalam. Na co ta osoba z rodziny wyjechała z tekstem, ze psy w schronisku mają lepiej, niż dzieci w bidulu..

Pies rodzina dziwne teksty

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (22)
zarchiwizowany

#91134

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Robiłem zakupy w sklepie Dino w mojej wsi. Stoję trzeci w kolejce do kasy. Kasjerka zaczyna obsługiwać pierwszą osobę. Druga osoba, Pani Piekielna ma tylko 3 rzeczy na taśmie. Ja mam kilka rzeczy w koszyku. Nagle podjeżdża do PP jej córka z wózkiem zakupowym wyładowanym tak na 3/4. I zaczyna wykładać te produkty na taśmę. Wkurzyłem się i mówię, że najpierw robi się zakupy, a potem staje w kolejce. Co to w ogóle za pomysł z zajmowaniem kolejki kiedy ktoś jest na sklepie z pełnym wózkiem?
Pp: Ale o co pany chodzi?! Moja córka tylko kilka rzeczy dowiozła!
Ja: Kilka rzeczy? Całą taśma zajęta, a wózek nadal pełny do połowy! Z tymi rzeczami to za mną się powinna kasować!
Przepychanka chwilę trwała, a w tym czasie kasjerka skończyła obsługiwać pierwszego klienta. Po czym ku mojej uciesze zawołała mnie pierwszego do kasy. Pp i jej córka strasznie się obruszyły, i zaczęły się awanturować. Kasjerka nawet się do nich nie odzywała. Zapłaciłem, wziąłem zakupy i na odchodne rzuciłem szyderczo, że mi przecież kolejkę zajął klient przed PP. I wyszedłem że sklepu. Może i byłem złośliwy ale moje zakupy trwały może 60 sekund. Tylko tyle PP mogła zaoszczędzić czasu. A ja dodatkowych 10 minut nie miałem zamiaru czekać.

Sklep

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (30)
zarchiwizowany

#91135

przez ~sasiadkanr5 ·
| było | Do ulubionych
Będzie krótko. Mieszkam w wariatkowie. Wróć, mieszkam w nisko piętrowym bloku w jednym z wojewódzkich miast. Chociaż w sumie, czekaj...

Sąsiedzi nr 1: kobieta prawdopodobnie ma problemy psychiczne, coś na wzór schizofrenii. Potrafi w środku tygodnia o 1-2 w nocy wydzierać się bez powodu. Mąż sąsiadki albo nie reaguje albo po prostu nie ma go wtedy w domu.

Sąsiedzi nr 2: nagminnie słyszę jak kobieta krzyczy na swoje dziecko, co ciekawe tylko na jedno. Tak naprawdę jakakolwiek komunikacja tej rodziny (jest również ojciec) opiera się tylko na kłótniach, płaczu dziecka i krzyczeniu na siebie nawzajem.

Sąsiedzi nr 3: jakiś czas temu nabyli psa. Wydawać by się mogło, że rzecz normalna, jednak nie pod tym adresem. Pies również ma zamiłowania do nadmiernego wyrażania swoich emocji i tak o to dwa razy dziennie słyszę szczekanie dobiegające z klatki, a następnie z podwórka. To nie jest tak, że w tym momencie pies spotyka kogoś ze swojego gatunku. Po prostu szczeka dla samego siebie.

Sąsiedzi nr 4: tu również często słychać krzyki. Nie znam dokładnie kontekstu, ale to chyba jakaś bardziej hardcorowa wersja "gdzie są pieniądze za las". W każdym razie tu też bywa grubo. Czas występowania to, podobnie jak nr 1, 1-2 w nocy.

Odstąpię wynajem mieszkania. Ktoś chętny?

sąsiedzi

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 10 (46)
zarchiwizowany

#91132

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Narzekasz na młode pokolenie?
Bohaterowie akcji
Kajtek lat 7
Tosia lat 10 (siostra Kajtka)
Mama tychże
Babcia tychże
Pewnego dnia babcia woła Kajtka i wkładając mu do lewej rączki dwie monety 5 - złotowe mówi: w tej rączce masz pieniążki dla siebie, a w drugiej (też wciska 2 monety 5 - złotowe) masz pieniążki dla Tosi. Zanieś jej. Już zanoszę babciu ! Dziękuję !
Po godzinie babcia do Tosi: Kajtek dał ci 10 zł>?. Nieeee dał mi tylko piątkę !
Babcia truchtem do matki dzieci na skargę: Twój syn oszukał siostrę ! Miał dać jej ode mnie 10 zł., a dał tylko pięć ! Zrób z nim coś !
Matka w śmiech: to jeszcze nic. On z tymi 15 zł. przyszedł do mnie i zapytał, czy mogę mu zamienić na całe 20zł., a pięć będzie mi dłużny....
***************************
Czego nie rozumiesz ?

dzieci

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (22)