Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Top historii



#3887

przez ~Ukaszek ·
| Do ulubionych
Poszedłem o 7.00 rano zarejestrować się do lekarza. Staję przy okienku, Kobieta nie wyglądała zbyt przyjaźnie no i nawijam:
Ja: Dzień dobry, chciałbym się zarejestrować.
K: Rejestracja tylko telefonicznie.
Zdębiałem, ale nie myśląc długo, wyciągam komórkę i patrząc na nią wybijam numer rejestracji. Rozlega się dzwonek telefonu, kobieta podnosi słuchawkę i patrzy na mnie:
K: Słucham, rejestracja.
Ja: Dzień dobry, chciałem się zarejestrować.
K: Rejestracja od 9.00 - i odłożyła słuchawkę.
A ja zdębiały odszedłem śmiejąc się sam z siebie.

Rejestracja do poradni w szpitalu

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3403 (3759)

#5859

przez ~nieja ·
| Do ulubionych
Mam firmę (masarnię) w środku lasu. Pewnego razu przyjechał do mnie kuzyn ze świnią, więc zacząłem oprawiać ją na dworze, ze względu na ładną pogodę i fakt, że rzadko kto przechodzi koło mojego domu. Niestety tego dnia koło mojej chaty urządzono grę terenową. Po jakiejś godzinie ktoś zaczął wołać:
- Heniek! Heniek! - Zero odpowiedzi. Po chwili znów:
- Heniek gdzie jesteś?! Heeniek! - Oczywiście cisza. Zaczęło mnie to denerwować, darł się w niebo głosy. W końcu wydarł się na całe gardło:
- Heniek k*rwa!!! - Nic. Odwraca się w moją stronę. Oczywiście byłem cały we krwi. Popatrzył się na mnie ze strachem w oczach, na co ja bez chwili zastanowienia:
- Heńka już dorwałem, teraz kolej na ciebie!

Masarnia U Sama

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3075 (3641)

#7362

przez ~XXX ·
| Do ulubionych
Jestem pracownikiem infolinii dla klientów jednej z sieci komórkowej i odbieram zgłoszenia o rożnych problemach.

Tego dnia w wyniku globalnej awarii, klienci którzy ustawili sobie "Granie na Czekanie" mieli pozamieniane utwory. Awaria wydawała się nawet zabawna, dzwonie do kolegi a tam "Kocham Cie a kochanie moje", u mnie melodia z "Titanica". Klienci dzwonili żeby się dowiedzieć co się stało, przepraszaliśmy, wyjaśnialiśmy, rozmowy były przyjemne, nikt się specjalnie nie obrażał.
Do czasu aż zadzwoniła rozkrzyczana pani, która przedstawiła problem następująco:

- Co się tam u was dzieje, to jest skandal, absolutnie karygodne, co wy sobie w ogóle myślicie!!! Prowadzę zakład pogrzebowy, to jest poważna instytucja, kiedy klienci do nas dzwonią, to zanim się połącza słyszą w słuchawce marsze żałobne, za to zapłaciliśmy, tak miało być. A dzisiaj klienci dzwonią i co słyszą? Wie pan co? Klienci dzwonią i słyszą "Będę brał cie w aucie".

Infolinia

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3443 (3605)

#25551

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z wczoraj, tym razem ja byłem lekko piekielny.

Siedzimy w domu we trójkę: moja narzeczona; Karol - dzieciak z zespołem Downa (którym moja luba opiekuje się, gdy jego rodzice są w pracy) i ja.
Dzwonek do drzwi. Otwieram i widzę panią w wieku ok 40 lat, z jakimiś papierkami w ręku. Generalnie typowa "(D)omokrążczyni". Kto mieszka w bloku ten wie - a to świadkowie Jehowy nawracają, a to jacyś "zieloni" ratują pandy, albo inni co zbierają na [tu wstawić dowolny cel]. I owa pani też zaczyna klepać wyuczoną formułkę:

D: - Dzień dobry, pomagamy dzieciom z upośledzeniem umysłowym, czy mógłby pan...
J: - Oczywiście, zapraszam do środka!
Pani trochę zdziwiona moim entuzjazmem wchodzi "na pokoje", ja proszę, żeby usiadła i zaczynam ją podpytywać, żeby zorientować się, czy faktycznie reprezentuje jakąś organizację dobroczynną, czy też jest to kolejna ściema celem wyrwania kasy od naiwnych. Oczywiście po kilku zdaniach widzę, że pani bladego pojęcia nie ma o temacie. Mało tego, nie potrafi nawet powiedzieć, kto ją przysyła. Wobec tego postanowiłem się trochę pobawić. A oto rozmowa:

J: - Naprawdę jestem bardzo zadowolony, że pani przyszła.
D: - No wie pan, staramy się pomagać...
J: - Świetnie! Co może nam pani zaoferować?
Domokrążczyni lekko się zmieszała i zaczyna nerwowo wertować papiery. Nie wiem, ściągę na nieprzewidziane sytuacje miała czy co?
D: - Bo wie pan, każdy grosz się liczy...
J: - Doskonale to wiem, droga pani, jestem wdzięczny, że proponuje nam pani pomoc.
D: - Ale...
J: - Oczywiście cudów się nie spodziewam, ale idzie wiosna, a syn (usynowiłem Karola na czas rozmowy) wyrósł z kurtki, więc chętnie przyjmiemy pomoc.
D: - Ale to my przyjmujemy pomoc, a nie dajemy! - Pani najwyraźniej puściły nerwy.

W tym momencie z drugiego pokoju wyszedł Karol. Pani spojrzała na niego, na mnie, znów na niego i nagle zerwała się z kanapy.
D: - To ja nie będę państwu przeszkadzać!
I wyrwała na korytarz.

Sami oceńcie, czy potraktowałem ją odpowiednio.

blok

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3532 (3598)

#39622

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja może sprzed roku. Ostrzegam - mięcho latało w ilościach hurtowych.

Wybrałem się do małego marketu po większe zakupy. Towary wybrane, idę więc do kasy. Czekam więc na moment zwany "pożegnanie z forsą", kiedy zauważam że kolejka przesuwa się dość wolno. Co widzę? Przy kasie siedzi chłopaczek, uwija się jak w ukropie, ale widać, że pracuje od niedawna, bo niezbyt składnie mu to idzie. Przede mną stoi facet z żoną. Coraz bardziej się niecierpliwi i coraz głośniej zaczyna tę niecierpliwość okazywać. Im bardziej żona go ucisza, tym gość bardziej się nakręca. Przychodzi jego kolej. I się zaczyna:

[Facet z kolejki]: Co k..a kaleko? Nie umiesz tego szybciej robić? Tu ludzie czekają!
[Kasjer]: Przepraszam, dopiero się uczę.
[FZK]: A co mnie to k..a obchodzi?! Masz ruchy jak pedał! Wiesz ciotuniu jak na takich jak ty mówią w kryminale? Cwel. A wiesz co z takimi robią? (Tu opis zbiorowego gwałtu na współwięźniu).
[K]: Proszę przestać mnie obrażać, bo będę zmuszony wezwać ochronę.
[FZK]: K...a! Jeszcze frajer! Chodź ciotuniu przed ten burdel, pogadamy jak faceci. K..a, no... za...bię go, no... Ochroną będzie mnie straszył!

Faktycznie, zbliża się ochroniarz, kiedy z kolejki pod drugą kasą rozlega się głos drugiego, całkiem niepozornego faceta:

[Facet2]: Te, te, obrotniak! Weź się od...dol od małolata, co? A gdzieś ty siedział, że taki obcykany jesteś? No pytam się, na razie grzecznie: gdzie siedziałeś?
[FZK]: Pan do mnie to mówi?
[F2]: Nie, k...a, obok ciebie. Pytam się cieciu pi...ny, gdzie siedziałeś? Chcesz wyjść, to chodź, ale k...a ze mną, a do małolata hamuj. Zbieraj te manaty i chodź, będę czekał przed wejściem. Pogadamy sobie kto gdzie siedział.
[FZK] (panika w oczach): Sądząc po pana języku, to na pewno pan właśnie więzienie opuścił, ja do pana nic nie mam, ja nie chcę kłopotów.
[F2]: Kłopoty to już masz szmato.
[FZK] (do ochroniarza): Ja rezygnuję z zakupów, proszę nas wyprowadzić, nasz samochód stoi...
[F2]: Idź, idź. Ale ja cię kojarzę. Ty jesteś z X (nazwa dzielnicy), to wiesz, oglądaj się tam za siebie, bo różnie bywa.

Facet płaci za to, co kasjer zdążył skasować (grzecznie pytając o cenę) i w obstawie ochroniarza opuszcza sklep. Chłopaczek na kasie oczy jak pięciozłotówki, wtedy zauważam, że facet z drugiej kolejki rozmawia z jakąś kobietą. Jego wypowiedź:

[F2]: Proszę pani, ja nie byłem święty, kraju że tak powiem trochę zwiedziłem. I z całym szacuneczkiem do pani, ale w...wia mnie, jak chłopaczyna chce sobie uczciwie dorobić, a taki cieć fika i zgrywa wielkiego garusa. Ta... siedział. Na kiblu chyba proszę pani. Nie... ja już się w takie rzeczy nie bawię, mnie wystarczy, że tak powiem przygód. Ale kiedyś trafi na takiego, co mu tak pysk skuje, że nie będzie wiedział gdzie góra, a gdzie dół.

W uzupełnieniu dodam, że facet naprawdę nie wyglądał na gościa z "bogatą" przeszłością. Dobrze ubrany, ogolony, fryzura normalna.

Dawne miasto wojewódzkie

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3497 (3561)

#5283

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Castorama w Gdańsku. Podchodzi do mnie małżeństwo z raczej trochę wystraszonym chłopakiem, w wieku około 15 lat. Okazuje się, że synek idzie do technikum elektrycznego i przyszli kupić wymagany sprzęt - lutownicę, cynę, kombinerki itp. Chodzę, pomagam, doradzam biorąc pod uwagę właściwy stosunek jakości do ceny, jednak kładąc nacisk na sprzęt wygodniejszy do nauki fachu - taki, aby młody człowiek się nie zraził. Po wszystkim państwo bardzo mi podziękowali i odeszli. Ja nie pracuję w Castoramie. Na sprzęcie się znam, bo jestem inżynierem, a byłem w niebieskich ogrodniczkach i żółtym polo, bo akurat stawiałem sobie w domu ściankę i mi zabrakło Cekolu. Po prostu miałem chwilkę czasu...

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2838 (3248)

#7209

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Sytuacja latem w Tesco w Łodzi. Sobota. Czynne dwie kasy, do obu spora kolejka, w jednej, przede mną stał ok. 40-letni [f]acet, widać, że po solarium, czarne okulary (od początku miałem wrażenie, że ma podbite oko, mimo okularów było widać kawałek fioletowej skóry), a z nim [p]lastikowa laska max. 20 letnia, też solarium, różowa bluzeczka, krótki spódniczka i białe kozaczki.
W kolejce do drugiej kasy trochę z tyłu stał dość niski(ok. 170 cm), młody [c]hłopak (chyba licealista), dobrze ubrany - markowe ciuchy, wysportowany. Cały czas obserwował parkę przede mną.
Podeszła do mnie [k]obieta w zaawansowanej ciąży z kilkoma rzeczami w wózku i spytała czy mógłbym ją przepuścić. Widać było, że panujący upał jej nie służy, więc bez wahania się zgodziłem. Następnie podeszła do faceta i spytała o to samo.
[f] Nie!
[k] Ale ba...
[f] (przerywając kobiecie) Nie słyszałaś idiotko co powiedziałem?!
[k] Czy mógłby...
[p] (tym razem jego towarzyszka jej przerwała) Spierdalaj dziwko!
W tym momencie wtrącił się chłopak z kolejki obok, mówiąc głośno do faceta:
[c] Teee! Masz, kurwa, jakiś problem?
Facet już zaczął się odwracać i zaczynać coś mówić, ale gdy zobaczył chłopaka, szybko zaczął patrzeć przed siebie. Nie widząc reakcji, chłopak kontynuował:
[c] Pamiętasz mnie frajerze?
Laska zaczęła mówić kolesiowi, żeby jakoś zareagował na to, że jakiś gówniarz go obraża, ale facet jakby się wyłączył. Stał i patrzył przed siebie.
[c] To ja ci wpierdoliłem tydzień temu pod Bedroomem (klub w Łodzi) - chwila przerwy - Jak chcesz, to możemy to powtórzyć, wyjdziemy na zewnątrz, wyjebię ci, pozbierasz zęby z chodnika i się rozejdziemy.
Znowu zrobił przerwę, facet stał bez ruchu, a laska cały czas po cichu kazała mu jakoś zareagować.
[c] No i czego stoisz jak idiota, odstaw koszyczek, weź swoją kurewkę i wypie*dalaj.
Facet posłusznie wykonał polecenie, nie patrząc, na chłopaka, a ten zwrócił się do kobiety w ciąży:
[c] Przepraszam za język, ale inaczej by nie podziałało. Pomóc w czymś pani? Może zanieść zakupy do samochodu?

Tesco

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3007 (3233)

#3449

przez ~m ·
| Do ulubionych
Chciałam kupić jeansy w maximusie, u Chińczyka.
- Dzień dobry, chciałam spodnie dla siebie.
Chińczyk popatrzył, zmrużył oko i powiedział:
- Duża dupa, długa noga...
I poszedł szukać dla mnie spodni.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2939 (3223)

#2222

przez ~WZ ·
| Do ulubionych
Grupa gimnazjalistów stoi do kasy. Każdy ma jakiś napój, batona itd. Bardzo rozbawieni. Przy kasie prezerwatywy. Chłopcy zaczynają żartować. Jeden z nich podchodząc do kasy mówi na pół sklepu:
- I może prezerwatywy na wieczór wezmę.
Na to kasjerka z uroczym uśmiechem:
- Uuuuu, niestety, tak mi przykro. Nie mamy dziecięcych rozmiarów.

Biedronka Brenna

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2926 (3176)

#13516

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Na początek wspomnę, że jedną z głównych zasad w Biedronce jest bezwzględna pomoc klientowi w odszukaniu produktu, którego potrzebuje. Więc jeśli nawet jesteśmy bardzo zajęci pracą to i tak musimy przerwać i mamy obowiązek zaprowadzić klienta do upragnionego produktu.

No więc mieliśmy wczoraj sporo towaru. Razem z kolegami (mamy u siebie dwóch facetów) przekładaliśmy zgrzewki wody niegazowanej na paletę. Robiliśmy to ręcznie bo mamy teraz zastawioną z obu stron alejkę z napojami, więc klienci sobie spokojnie przejdą ale paleciak ma problem ze zrobieniem nawrotu i wjechać w odpowiednie miejsce.
Podaje koledze zgrzewki bo mamy już kilka "pięterek" i ja z moim wzrostem najzwyczajniej nie sięgam. :)

Nagle ktoś stuka mnie w ramię. Odwracam się i widzę zacną duszę w postaci mojego ulubionego, dowcipnego emeryta. Czekam chwileczkę aż pierwszy powie mi dzień dobry (obraża się, gdy robimy to pierwsze bo to on jest mężczyzną i jako dżentelmen nie może pozwolić by niewiasta pierwsza go witała czy jakoś tak:) )
Ja[J], Klient[K]

[K] - Dzień dobry Słońce.
[J] - Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
[K] - A zaprowadź mnie do cukru bo pozmienialiście i nie mogę znaleźć.
[J] - Proszę za mną.
Za moment byliśmy na miejscu.
[K] - To może jeszcze olej?
Oczywiście zaprowadziłam.
[K] - O żelki jeszcze wezmę bo wnuki przyjechały i lubią
Już byliśmy przy żelkach.
Pan przypominał sobie o coraz to nowszych produktach, a ja prowadziłam go do celu. W sumie zajęło to może jakieś 10 minut ale ja niezrażona pytam z uśmiechem klienta:
[J] - Coś jeszcze panu pokazać?
[K] - Dziękuję dziecko... - Po czym dodaje konspiracyjnym głosem - Widzę, że oni (pewnie chodziło mu o moich kolegów przy napojach) skończyli z tą wodą, bo wiesz hmm... ja właściwie wiem gdzie tu wszystko leży ale jak przeszedłem i zobaczyłem jak dźwigasz te zgrzewki, to cię stamtąd zabrałem. Fajnie wykombinowałem, co? Dwóch tęgich facetów, to niech sami sobie dźwigają, a co?

Biedronka

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2972 (3054)