Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Top historii



#35431

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Niestety to nie koniec historii http://piekielni.pl/34366

Wyobraźcie sobie, że ów Pan jest zagorzałym wielbicielem piekielnych i po przeczytaniu mojej historii wysmarował do mnie sms następującej treści:

"Ty żałosna kretynko. Brak ci nie tylko cycków ale jak widać również rozumu. Obnoszenie się po internecie z informacją, że jesteś mizerną namiastka kobiety, to szczyt debilizmu. Weź się ogarnij, a najlepiej nie wychodź z domu żeby nie straszyć swoją żałosną powłoką prawdziwych mężczyzn".
Koniec cytatu.

Pozdrawiam Cię Pawełku, a dla twojej informacji (jak również całego jak to określiłeś internetu) noszę rozmiar 75B, skończyłam Politechnikę, znam biegle 2 języki, gram na gitarze i uwielbiam Rammstein.
Szkoda, że nie zainteresowało cię nic poza rozmiarem cyca.

Skomentuj (148) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 958 (1062)

#33034

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia podobna do tych z komunią w tle, a jednak trochę inna.

W maju mój chrześniak miał pierwszą komunię. Pomijam fakt, iż mimo że jestem stanowczą ateistką, zostałam przez moją babcię, która bała się, że nie przyjdę do kościoła, wręcz zmuszona do uczestniczenia w uroczystościach kościelnych, chociaż i bez tego bym uczestniczyła, żeby tylko dziecku przykrości nie sprawić. Natomiast jaki cyrk na kółkach był z prezentem... Ojciec chrzestny młodego już nie żyje, więc cała rodzina chyba stwierdziła,że to JA mam kupić prezent za dwoje.

Dzieciak wymarzył sobie iPhone′a. Poinformowała mnie o tym (z resztą w mało subtelny sposób) bratowa. Na początku stwierdziłam, że ona mi nie będzie dyktować warunków i kupię to co uznam za stosowne, o czym ją również poinformowałam. Zanim wróciłam do domu moi rodzice i dziadkowie zostali już poinformowani jaka to ja jestem bezczelna i beznadziejna, bo ja nie mam rodziny, tak dużo zarabiam i skąpie na dziecko, a biedny chłopak tylko jednego rodzica chrzestnego ma.

Ostatecznie pod presją rodziny kupiłam ten wymarzony prezent (choć nie uważam, żeby 8-letniemu dzieciakowi potrzebny był taki sprzęt). Kupiłam więc, wszyscy zadowoleni, no może ja trochę mniej, bo 3/4 pensji wydałam.

Teraz mamy czerwiec. Chłopak jedenastego ma urodziny i oczekuje ode mnie notebooka. Oczywiście cała rodzina już powiadomiona co chłopak chce i że ja na pewno kupię, bo na komunię mnie stać było na taki gest, to na urodziny pewnie też. Ale nikt nie bierze bod uwagę tego, że drugą z rzędu wypłatę wydałabym na rozpieszczonego bratanka.

Gdy poinformowałam rodziców i młodego jak się sprawy z jego prezentem mają i że zamiast notebooka może dostać najwyżej jakąś grę, wszyscy wpadli w wielkie oburzenie. Argument babci: ′bo dziecku się nie odmawia!′
I wszyscy w nosie mają to, że mam zaklepany w biurze podróży urlop w Hiszpanii pod koniec czerwca i że sama potrzebuję kasy. Babcia (wielka obrończyni wnuka) już czwarty dzień na mnie napada, że ′mały chce to i to i ja mam kupić, bo on poza mną nie ma rodzica chrzestnego, że zobowiązana jestem to kupić, a na wakacje to sobie za rok mogę jechać.′

Nie babciu... na wakacje pojadę w tym roku, a ten mały dyktator urodziny ma co roku (aż się boje jakie pomysły przyjdą mu do głowy wraz z wiekiem).

rodzina

Skomentuj (147) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1315 (1439)

#57099

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciężki temat, będzie o aborcji.

Koleżanka (na potrzeby historii nazwijmy ją Anią) od długiego już czasu walczy z nowotworem piersi. Ostatnio jej rokowania znacznie się poprawiły, mastektomia oraz długotrwała chemioterapia zrobiły swoje i jak twierdzą lekarze złośliwiec prawdopodobnie został pokonany.

Historia, o której będzie tu mowa, zaczęła się jakiś rok temu. Pomimo tego, że bardzo uważali z chłopakiem, Ania zaszła w ciążę. Jej organizm zniszczony chemią, nie był mówiąc krótko gotowy na dodatkowe obciążenie, którym jest ten odmienny stan.

Nie chcę się tu wgłębiać w szczegóły, zwłaszcza, że nie jestem zbyt biegła w terminologii medycznej, w każdym razie Ania usłyszała od lekarzy, że jeśli chce urodzić to dziecko musi zrezygnować z kolejnych chemioterapii (co za tym idzie szanse na wyzdrowienie i brak przerzutów zmalały niemal do zera). Decyzja z pewnością nie należała do najłatwiejszych, ale wspólnie z chłopakiem uznali, że nie będą stawiali na szali jej życia. W czwartym tygodniu od zapłodnienia Ania poddała się aborcji.

Nie wiadomo z jakich źródeł, ale po pewnym czasie o zabiegu wiedział cały nasz rok i przy okazji połowa miejscowości.
Od tej pory dziewczyna nie ma życia. Jest publicznie szkalowana, jako ta co zabiła swoje dziecko. "Morderczyni" - zawyrokowały wszystkie, wybaczcie za określenie świętojebliwe kobiety spod kościoła. Koleżanki zaczęły wstawiać na fejsa dziesiątki zdjęć, haseł, artykułów o tym, jakim cudem jest posiadanie dziecka i jaką zbrodnią jest jego zabicie. Ksiądz podczas kazania (Ania jest osobą wierzącą i praktykującą) wymieniał przykłady kobiet, które oddały swoje życie dla płodu, po czym zmarły po porodzie, jako godne naśladowania. Trudno przytoczyć wszystkie przykłady, ale rozpoczął się niemalże publiczny lincz.

Nikogo nie obchodzi życie Ani, która przecież po wyzdrowieniu może urodzić jeszcze mnóstwo dzieci, nikogo nie obchodzi fakt, że młoda kobieta również bardzo chciała żyć, że jej rodzice, chłopak nie chcieli jej tracić. Że ta decyzja nie była łatwa, podjęta dla wygody, że gdyby Ania była zdrowa pewnie urodziłaby to dziecko. Efekt jest taki, że wykończona fizycznie dziewczyna, teraz staje się również wrakiem psychicznym.

Swoje zdanie na temat legalizacji aborcji zachowam dla siebie, nie chcę być zakrzyczana przez obrońców jedynej słusznej racji, co często się zdarza na tym portalu. Ale z całą pewnością uważam, że w przypadkach takich, jak wyżej wymieniony nie należy szkalować kobiet, które tego dokonały.

Skomentuj (147) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1222 (1550)

#16994

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Pracuję na ochronie.
Jakiś czas temu do sklepu, który ochraniam, przyszła dziewczyna niewiele młodsza ode mnie. Widać wyglądałem jak sprzedawca, bo podeszła prosto do mnie i zaczęła coś pokazywać w języku migowym. Niestety, znajomości tej umiejętności nie mam w CV. Pokazałem jedyny znak który znam - "nie rozumiem".
Dziewczyna chwyciła mnie wtedy za rękę i zaciągnęła do kasy, gdzie gestem zażądała czegoś do pisania. Po chwili na kartce pojawiły się słowa "Ten idiota nie zna migowego! Zwolnijcie go!".
Po chwili wyszła ze sklepu, oburzona odmową.

Ochrona

Skomentuj (147) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 743 (951)

#81840

przez ~OjciecMacieja ·
| Do ulubionych
Do wszystkich ludzi, przeciwnych „Czarnemu Piątkowi”
Problem aborcji eugenicznej to punkt wyjścia do całej sytuacji, bo narodziny chorego dziecka, to dopiero początek.

Aborcja eugeniczna to zawsze dramat i to nie tylko dla kobiety. A co z jej mężczyzną i potencjalnym rodzeństwem – wiecie jaka to trauma tłumaczenie rodzeństwu, że brat siostra jest chory, że nie może być zazdrosne, o to że mu się poświęca więcej opieki, że nie ma się czego wstydzić przed kolegami. Drodzy aktywiści religijnej dysputy – średniowiecze już dawno minęło i kobieta przestała być narzędziem szatana, więc nie osądzajcie jej od czci i wiary, za to że podejmuje tą traumatyczną decyzję.

Niezaprzeczalny fakty są takie, że urodzenie chorego dziecka stawia kobietę i cała rodzinę przed kolosalnym wyzwaniem.
Po pierwsze świadomość, że nosi się pod sercem chore dziecko może doprowadzić do depresji, bo zawsze dobra matka traktuje to jako swoją porażkę – myślenie, że to z jej winy i że to ona zawiodła jest prostym krokiem po diagnozie prenatalnej - nie zawsze tak jest, ale to częste.
Po drugie spłycanie aborcji eugenicznej do zespołu Downa, to obraza dla innych rodzin i schorzeń, o których nie majcie pojęcia, a które tak jak u mojego syna są rzadkie w skali globalnej.
Po trzecie – podtrzymywanie ciąży za wszelką cenę to w niektórych dzieci w brzuchu matki, to wskazywanie w niektórych przypadkach na kilkumiesięczną torturę dziecka i jego rodziny w imię jakiejś ideologii, której rodzina i rodzice mogą nie podzielać. Zwracam Wam uwagę, że zgodnie z prawem międzynarodowym tortury są zakazane. Tyle się ludzie oburzają na Guantanamo, gdzie tortury mają jakiś przynajmniej teoretyczny cel-zniszczenie terroryzmu. Takie narzucanie się z „moim zdaniem” jest jak zamach samobójczy w Berlinie, Nicei czy innym mieście. Terroryści też twierdzą, że znają jedyną i prawdziwą drogę postępowania. A takiej nie ma, bo ilu ludzi, tyle dróg do rozwiązania problemów tego świata. Swoją drogą w Guantanamo powinni uczyć, Ci co stoją pod szpitalem Bielańskim z tymi sławetnymi. Niby nic nie robią (prócz magicznego strażnika, który siedzi w aucie obok), ale pastwią się nad biednymi kobietami, które muszą podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu. Powinni dostać Nobla za torturowanie bez bezpośredniego kontaktu z „skazaną”.

Nie zgadzasz się że mną ok, ale nie osądzaj mnie i nie stawiaj mnie pod ścianą, bo nie znasz wszystkich faktów. Co innego aborcja tzw. eugeniczna, a co innego zwykła. Tą drugą prędzej można określać jako zło, bo jest często jedynym „rozwiązaniem” uchylenia się od odpowiedzialności za swoje czyny.

Skoro jesteście przeciwni aborcji to zacznijcie od podstaw. Zgodnie z nauczaniem kościoła – wszelka antykoncepcja jest zakazana. Skoro jesteście przeciwni zrobienia tego zabiegu w legalnych warunkach, to zróbcie obywatelski projekt ustawy o całkowitym zakazie antykoncepcji. W końcu zanim powstanie embrion, to jego poprzedników jest komórka jajowa i plemniki. Wtedy będzie już kompletne średniowiecze. Dzieci będą się rodzić na potęgę, a ewentualne niechciane ciąże będą usuwać wszelkiej maści szamani, uzdrowiciele i inne oszołomów, bo teraz lekarz, który nie powołuje się na klauzulę sumienia jak prof. Dębski z szpitala bielańskiego to ewenement.

Do wszystkich przeciwnych aborcji!!!
Wiecie jak wygląda opieka nad chorym dzieckiem?
Ja wiem, bo takie mam i to na szczęście w tym całym nieszczęściu w wersji super light.

Mój syn nie ma podpiętych żadnych kabli, rurek, nie ma pozakładanych żadnych konstrukcji na ciele, nie używa wózka inwalidzkiego, porusza się samodzielnie i nie musi leżeć permanentnie w łóżku, bo nie ma bezwładnego ciała.
Walczycie o to by te dzieci się narodziły, bo mają do tego święte prawo. Ma się urodzić, bo to jego naturalne prawo, a potem niech cierpi i niech się rodzice bujają z tym problemem, bo o to co będzie dalej z tymi dziećmi jakoś nie walczycie. Takie myślenie, że końcu spłodzili dziecko to niech się z nim bujają śmierdzi bezdusznością w stopniu totalnym.
Fakty są takie, że ciąg dalszy, co po porodzie już nie jest w kwestii zainteresowania społecznego, lepiej o tym zapomnieć, a na ulicy odwrócić wzrok w drugą stronę.

Ja miałem okazję poznać 2 rodziny, które wymiękły. W jednej rodzice zostawili dziecko w szpitalu i zwiali za granicę, w drugiej urodziły się bliźniaki. Ojciec wymiękł i odszedł od rodziny. Ciężka choroba dziecka tak się zakończyła dla obu rodzin, bo sprawa ich przerosła.

Niestety żyjemy w czasach, gdzie życie i zdrowie ludzkie się wycenia w każdym aspekcie. Tylko nie mówcie, że tak nie jest, bo jest – w końcu NFZ wycenia każdy zabieg, czy nawet ile ma kosztować śniadanie w szpitalu.

Czy wiecie jak wygląda życie rodziców chorego dziecka?

Opowiem Wam.

Maciej miał być zdrowy wg. lekarzy, tylko rozwijał się wolniej. Ostatnie miesiące ciąży żona spędziła na oddziale ciąży zagrożonej. To mi lekarka powiedziała, że jest problem, bo prawdopodobnie mamy syna z nierozpoznaną wadą genetyczną. Żona dowiedziała się ode mnie po paru dniach o tej wiadomości, kiedy już w miarę doszła do siebie. Wiecie co to nosić taki ciężar w sobie, by chronić rodzinę przed tą wiadomością? Nie macie pojęcia i nie życzę Wam tego. Pierwsze miesiące życia Maćka, to określanie co mu dolega i skąd się wzięło. Wynik – Ring chromosomu 15, żadne z rodziców nie jest nosicielem – po prostu chromosomy się źle posklejały, ot przypadek.

Moja żona zrezygnowała z pracy, by poświecić się dziecku. Dostaje zasiłek w ramach opieki- który wzrasta od 5 lat co rok o 100 zł i teraz to jest 1500 PLN i to finito – na tyle Państwo wycenia 24 godzinne poświęcenie matki dla dziecka. Dobre i to bo jeszcze parę lat temu i tego by nie było. Dostaje też zasiłek pielęgnacyjny 153 zł. Co starcza na 3-4 opakowania pieluch. Tyle jest warte pielęgnowanie dziecka wg. Państwa.
Mieliśmy dostać 1200 w ramach 500+, ale rządzonym się odmieniło. Maciek urodził się jako drugi, więc już sienie kwalifikuje do tego

Dostajemy też ulgę transportową przy rozliczeniu rocznym 1000 zł w ramach dowożenia dziecka do lekarzy, na terapie itp. My mamy szczęście bo mieszkamy w Krakowie, ale do szpitala w Prokocimiu, gdzie mógłbym dostać stały meldunek – przyjeżdżają rodziny po pomoc z całej Polski. Tyle pomocy niezależnie, czy dzieciak ma szczęście mieć lekkie problemy, czy jest w ciężkim stanie.

Aaa jeśli chodzi o temat szpitali – to jest przeżycie. Jeśli nie doświadczyliście kilkutygodniowego, czy kilkumiesięcznego pobytu (tak, tak – wiecie, że w szpitalu w Prokocimiu jest szkoła? to tam dzieci się kształcą w trakcie wielomiesięcznych pobytów), to nie wiecie co, to za atrakcja.

Posiedźcie sobie na stołku przez kilkadziesiąt nocy, bo leżak nie zawsze jest dostępny. Część z Was może odwiedziła szpital raz na dłużej, ale miejcie to za stan permanentny, to zrozumiecie co to znaczy. Swoją drogą to paradoks, że w grudniu w markecie budowlanym zlokalizowanym obok szpitalna można kupić leżaki plażowe. Przypadek???

Więcej paradoksów – proszę bardzo:
1. Zgodnie z nowymi przepisami, nie przysługuje mi karta inwalidy, która jeszcze parę lat temu jako rodzicowi dziecka niepełnosprawnego była przynależna z automatu. Wystarczyła zmiana rozporządzenia i mimo, że wożę dzieciaka na rehabilitacje, do szpitali, do przedszkola specjalnego, to już mi się nie należy. Wystarczyła zmiana tekstu rozporządzenia i syn wyzdrowiał-CUD. Nie piszę o tym, że tęsknię za nią, by mi było łatwiej, bo nigdy jej nie chciałem. Uważałem, że inni mają gorzej i nie będę im dla własnej wygody zabierał koperty
2. Jako rodzicowi dziecka niepełnosprawnego przysługują nam darmowe przejazdy komunikacja miejską, ale miesiąc mi zajęło ustalenie z MPK, czy tylko do przedszkola, czy po całym Krakowie. Każdy urzędnik mówił, co innego. Dopiero jak wróciła z urlopu urzędniczka z działu prawnego, to dostałem opinię wiążącą. Przepisy tak są skonstruowane, że nikt nic nie wie.
3. Syn ma orzeczenie czasowe, gdyż wada genetyczna nosi wg urzędników znamiona uleczalności. W jaki sposób nie mam pojęcia. Pewnie nastąpi CUD
4. Tzw. „opieka nad dzieckiem”, gdy jest chore to clu paradoksów. Ponieważ żona nie pracuje, to ona mi nie przysługuje. To nic że drugim dzieckiem trzeba się zaopiekować, gdy matka siedzi z chorym w szpitalu. To nic, że matka też potrzebuje wytchnienia. Skoro siedzi w domu i „nic nie robi”(o tak spotkaliśmy się z takimi opiniami) , to jak będzie w szpitalu 2 -3 -8 tygodni to nie problem, to nic się nie stanie. Niech się zarżnie przy opiece nad chorym dzieckiem po operacji – mąż nie ma jej prawa w tym pomóc (to tak w kwestii przysięgi małżeńskiej "w zdrowiu i chorobie). Jedyne sensowe rozwiązanie – żona w dzień, śpi w domu, a mąż śpi w nocy w szpitalu przez kilka tygodni. Tym samym obydwoje odpoczywają w komfortowych warunkach – żona praktycznie cały czas, czy jest w szpitalu lub w domu – w końcu nic nie robi.Maż odpoczywa śpiąc na leżaku z wyjącą pompą infuzyjną na głową lub zasuwając w pracy.

Tyle możecie się dziś dowiedzieć. Przemyślcie swoje postępowanie i zainteresujcie się tym co się dzieje z chorymi dziećmi po porodzie, bo dla Was nie jest to nośny temat – prościej jest powiedzieć do kobiety przeżywającej traumę – Ty morderco, a nie zastanowić się jakie są powody jej decyzji i jak polepszyć byt już narodzonych i ich rodzin które walczą w dzień, w dzień.

Do tego trzeba takich bojowników o dobre życie jak Anna Dymna, która walczy o już narodzonych, czy Jurek Owsiak, którego dziełem życia jest ulżyć chorym.

A jeśli jesteście przeciwni, by matka i dziecko nie cierpiały lub by skazać ich na wegetacje, to zachowajcie to zdanie dla siebie i nie narzucajcie się z opinią jak terroryści z państwa islamskiego, bo od tego jest krok, by tak jak w USA strzelano do klinik aborcyjnych z imieniem Boga na ustach.

Kraków

Skomentuj (147) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 386 (466)

#60938

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Planujemy z narzeczonym ślub. Co prawda na sierpień przyszłego roku, ale...
Ja jestem ewangeliczką, on katolikiem. Ustaliliśmy, że ślub bierzemy u mnie w kościele, potem w razie czego dzieci zostaną ewangelikami, bo zgodnie doszliśmy do wniosku, że tak będzie łatwiej. Poza tym ani ja ani narzeczony nie przepadamy za wizytami w kościele.

Wielu naszych znajomych miało z nim problemy, gdyż nie toleruje on małżeństw mieszanych. Poradzili żebyśmy poszli po akt chrztu do niego jak najwcześniej.
Narzeczony poszedł, poprosił, ksiądz pyta po co mu to - narzeczony uczciwie, że do ślubu. Proboszcz wypytuje gdzie, jak to możliwe, że nie w tej parafii, jak dowiedział się, że w mojej miejscowości, w której jest tylko kościół ewangelicki, to ponoć naskoczyła mu taaka gula. Aktu chrztu narzeczony nie dostał.
Od znajomych dowiedzieliśmy się, że dostali akt chrztu na 3 dni przed ślubem (bo proboszcz i tak musi go wydać), tak więc do końca nerwówka a my, chcąc jej uniknąć, niestety musieliśmy trochę pokręcić.

Narzeczony poszedł do kancelarii parafialnej kiedy proboszcza nie było. Ksiądz znów wypytuje go po co. Narzeczony bez mrugnięcia okiem mówi, że wyjeżdża za granicę i aktu chrztu wymaga pracodawca. Dostał go od ręki.

Dlaczego księża robią młodym takie problemy? Rozumiem, że znów ominie ich gotówka spływająca na tacę, no ale bez przesady...

kosciół wiara ksiądz proboszcz ślub

Skomentuj (146) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 321 (673)

#66203

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jestem matką karmiącą... I nie zrozumiem:

- Karmienia piersią 4ro i więcej latków - karm, ale nie publicznie, twój 4-latek podwijający Ci koszulkę i dosysający się do piersi nie jest rozkoszny. Jest obleśny.

- Centrum handlowe? Fajnie, w każdym jest pokój do karmienia, który świeci pustkami. Za to na ławeczkach siedzi mnóstwo kobiet karmiących piersią i narzekających, jaki ten kraj dla nich nieprzystosowany - idź do pokoju kobieto i przestań marudzić, są naprawdę dobrze pomyślane.

- Urzędy? Mają beznadziejne rozwiązania co do karmienia piersią - twarde krzesło, brak wyświetlacza z Twoim numerkiem - więc karm sobie spokojnie na krześle przy stanowisku, ale, na litość, nie ostentacyjnie - możesz chyba zakryć się z lekka pieluszką tetrową lub kocykiem.

- Gdziekolwiek - cholera, chodzę z moim dzieckiem WSZĘDZIE!!! I wszędzie go karmię. Potrafię zrobić to tak, żeby nikomu nie przeszkadzało, chyba, że bardzo rydzykowy dziadzio zobaczy kilka centymetrów cycka. Jeśli ja, niedoświadczona matka, potrafię, to Ty też. Karmienie piersią nie jest manifestem, jest naturalną potrzebą Twojego dziecka. Nie musisz "szczuć cycem"! Po prostu karm, kobieto!!!

karmienie piersią

Skomentuj (146) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 575 (891)

#72147

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem kobietą, mam 21 lat i nie mogę decydować o sobie.
Dlaczego?

Problem jest taki, że nie chcę mieć dzieci.
Ja w tym wieku nie mogę NIE CHCIEĆ. Bo mi się odwidzi, bo mi się zmieni, bo mi się zachce, bo do tego nie dojrzałam. Ciekawe jest to, że jak zapytasz 18-latki, czy chce mieć dzieci i odpowie twierdząco, to ludzie zapytają ile, czy wolałaby synka czy córkę. Gdy ta sama 18-latka odpowie, że nie, to usłyszy, że jeszcze jej się zmieni.

Ja, mimo swojego wieku przez wielu ginekologów jestem traktowana jak dzieciak, bo oni wiedzą lepiej.
Biorę tabletki antykoncepcyjne 6 lat, na początku współżycia (4 lata temu) dodatkowo zabezpieczałam się prezerwatywą. Szybko okazało się, że mam uczulenie na lateks, więc gumki tylko nielateksowe, a ich cena wcale nie jest niska (12 zł za 3 sztuki).

Zrezygnowałam z nich, nadal biorąc tabletki. Aż do czasu, gdy zaczęłam odczuwać bóle, zarówno w okolicy serca, jak i takie jakby "hamowanie" krwi w konkretnym miejscu. Po 2-3 miesiącach poszłam do lekarza, okazało się, że może to być początek zakrzepicy. Decyzja prosta - muszę zrezygnować z hormonów przynajmniej na jakiś czas, jeśli nie na zawsze.

Plastry antykoncepcyjne odpadają, a na krążek wewnątrzmaciczny lub kilka opakowań prezerwatyw nielateksowych mnie po prostu nie stać (za tabletki płaciłam 25 zł miesięcznie).

Dużo rozmawiałam z moim partnerem, który tak jak ja dzieci nie chce. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że najpierw zakładam spiralę, i jeśli w ciągu 5 lat moja postawa wobec macierzyństwa nie ulegnie zmianie, to wyjeżdżam za granicę dokonać zabiegu sterylizacji.
Nie jestem fanką wiedzy z internetu, a przynajmniej nie na tak ważny temat, więc poczytałam, poczytałam, spisałam swoje pytania, i poszłam do ginekologa.

Niestety, nie dowiedziałam się na temat spirali nic konkretnego, ponieważ "jestem za młoda". Jestem za młoda by decydować o sobie. Nie założy spirali, ponieważ nie rodziłam. Mówię facetowi, że są przecież specjalne spirale dla nieródek. Nie, on nie założy. Poza tym, ja mu jeszcze podziękuję, bo przy spirali mogą być problemy z zajściem w ciążę. Na nic moje tłumaczenia, że nie planuję dzieci. Nie założy. Próbuję więc ostatecznej broni - po tylu latach zażywania tabletek mam poważne bóle, które lekarz określił jako początek zakrzepicy. Lekarz się zadumał, pomyślał, podrapał się po głowie i powiedział:
- A może niech partner się w pani nie spuszcza?

Widzę, że zabieg czeka mnie szybciej niż myślałam.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (146) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 259 (427)

#40677

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właśnie podzieliłam los Jot i SSa ;D

Pod jedną z historii BlackMoon podałam przepis na kurczaka w miodzie i przekonywałam, że gotowanie wcale nie jest takie trudne.

BlackMoon stwierdziła, że kurczak wyszedł ekstra, inna użytkowniczka napisała wiadomość, gdzie dopytywała się o kilka szczegółów jeśli idzie o ten przepis. Na razie wszystko mile łechta próżność i serce, nie?

W opisie na swoim koncie mam podany adres do mojego kulinarnego bloga. I nagle, na moim mailu (prywatnym, nie pw na piekielnych) dostałam wiadomość.

Może ją przekopiuję ;)

"Ale Ty jesteś pusta jak mało która!myslisz, że jesteś taka fajna, piekielni.pl będa cie lubić, bo przyszpanowałaś jednym marnym przepisikiem, a tego czegoś nawet zjeść się nie da? nikt nigdy ci nie wytłumaczył, ze kurczaka i miodu się nie łączy? Jakies nowomody wprowadzasz! Ogarnij się kobieto, bo cie ten twój K (o ile oczywiście istnieje) zostawi! Wstyd przynosisz prawdziwym kobietom, bo one kariere robią! a nie siedzą w domu, jak jakieś kury, opiekując sie jakims staruchem! Uczyć sie nei chialo, to teraz siedzisz w domu i głupoty w necie wypisujesz! Do pracy młocie, a nie szpanowac przepisami i marnymi blogami w internecie! Przeczytalam tam wszystko i nic się nie nadaje do jedzenia! Choć pewnie ten twój k jest na tyle skąpu, że nie zabira Ciędo restauracji, co? Nie wiesz co to prawdziwe jedzenie! Ale chwalić się tym? Że musisz sama w domu gotować i sprzątać jak jakaś sprzątaczka? Nie wsyt Ci? jeszcze pewnie jak dziecko urodzisz, to sama też mu bedziesz gotowac, a nie kupować specjalistyczne jedzenie? jak sie jest biedakiem w ogole nie powinno sie wypowiadac wsród ludzi inteligentnych i bogatych! jak jeszcze raz cie zobacze jak na piekielnych zahwalasz swój styl życia to cie zaraportuje do adminow! już oni ci pokazą, jak powinna zachowywac sie prawdziwa kobieta!"

Sfrustrowana konkurencja? M z jednej z moich historii??

PS. Jaśnie Admini, już teraz błagam o litość ;)

piekielni.pl

Skomentuj (146) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1240 (1358)

#58942

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chodzę do gimnazjum i jestem osobą niewierzącą, mimo to uczęszczam na religię. Do ubiegłego roku lekcję prowadził całkiem w porządku katecheta, który ma niezłe poczucie humoru, a co ważniejsze - jest dość tolerancyjny i nie krytykuje uczniów, którzy mają inne poglądy niż kościół.

Niestety w tym roku zmieniono nam nauczyciela na zakonnicę, która okazała się być... piekielną. Mimo że na początku wpajała nam przykazanie "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego", wkrótce okazała się wielką hipokrytką.

Nieważne czy tematem katechezy było boże narodzenie czy przypowieść o synu marnotrawnym - wciąż podkreślała o tym, że homoseksualiści to dewianci, którzy spłoną w piekle i powinni być skazani na karę śmierci.

Pewnego dnia kolega zwrócił uwagę, że ci ludzie prezentują coś więcej niż orientacje. Co zrobiła siostra? Rzuciła go kredą i zasugerowała, że "sam jest pedałem". Takich sytuacji było wiele. Ale na to, co powiedziała ostatnim razem naprawdę nie mam komentarza...

Co z tego, że tematem były nadchodzące się święta wielkanocne - musiała wypowiedzieć się na jakiś temat, który nie miał żadnego związku z lekcją. Zaczęła opowiadać o aborcji. Wtedy padło pytanie "Co z kobietami, które dokonują tego z powodu gwałtu?" . Odpowiedź - "W tych czasach, kobiety po dwudziestej samotnie chodzą pomalowane - facet byłby głupi, gdyby nie skorzystał"...

Jakim ku*** prawem takie osoby nauczają nas miłowania ludzi i wybaczania nawet swoim największym wrogom?!

szkoła

Skomentuj (145) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 670 (1232)