Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Analog

Zamieszcza historie od: 30 sierpnia 2020 - 9:41
Ostatnio: 10 lipca 2023 - 17:46
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 244
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 26
 

#89188

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłem wczoraj postrzelać z kolegą na strzelnicy, wynajęliśmy sobie jedną otwartą oś (na zewnątrz) i strzelaliśmy na zmianę. Oś wygląda w ten sposób, że za celem i po bokach są usypane ok 2m wały z ziemi dla bezpieczeństwa.

No i była moja kolej, naparzam ołowiem aż miło, gdy nagle kolega krzyczy do mnie:
- Wstrzymaj ogień! Na wale jest człowiek!
- Kurka Co?
Przerwałem ogień, przeniosłem wzrok na wał i rzeczywiście coś mi tam mignęło. Wg kolegi jakiś mały dzieciak wylazł do połowy ciała w miejscu styku wałów, tylnego z bocznym i uciekł jak kolega zaczął krzyczeć. Na strzelnicy taka sytuacja nigdy nie powinna się zdarzyć, niby strzelam dobrze, ale jakbym nie opanował broni lub ręka mi by się omskła to tułów tego dziecka od mojego celu był jedynie 5m w bok i mogła by wydarzyć się tragedia.

Poszedłem na oś obok zobaczyć co tam się wyczynia najlepszego. Zastałem faceta na stanowisku (nie strzelał, broń miał rozładowaną) i matkę z dzieckiem (ok 4-6 lat) wracających od celu do stanowiska. No i mówię do faceta jak było i że taka sytuacja jest niedopuszczalna. A ten mi zaprzecza, że tak nie było. No kurka wodna. Powiedziałem, że jego dzieciak ma czerwoną kurtkę i mojemu koledze na pewno się nie przywidziało, a jak bierze się gówniaka na strzelnice to trzeba być jeszcze bardziej ekstra ostrożnym.

Jak usłyszał, że nie odpuszczam w końcu przyznał racje, przeprosił i obiecał pilnować, ale kurka czemu dopiero jak ktoś zwrócił uwagę. Na cholerę wg ludzie zabierają takie małe dzieci na strzelnicę to nie wiem.

strzelnica

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (117)

#88795

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzień dobry.

Chciałbym opowiedzieć historię związaną z poszukiwaniem pracy. Muszę nadmienić, że pracuję w zawodzie bardzo pożądanym, lecz nie jakoś super płatnym (chociaż różnie bywa).

Niedawno postanowiłem zmienić pracodawcę, głównie przez kwestie finansowe. Wybrałem sobie kilka ofert i wysłałem CV. Tak jak wspomniałem zawód ten był i jest pożądany, więc ofert jest naprawdę wiele, a czas odzewu na wysłane CV z moich doświadczeń nie przekraczał kilku dni bądź kontakt nie nastąpił.

Tak jak podejrzewałem, w ciągu kilku dni odezwało się kilku potencjalnych pracodawców (małe firmy). Resztę spisałem na straty, ponieważ nikt nie zadzwonił. Kaskada telefonów zaczęła się po miesiącu. Wszystkie te telefony były od "specjalistek" od HR z większych firm, do których aplikowałem. I to jest właśnie piekielność tej historii. Kiedy uświadamiałem panie, że telefon po miesiącu z hakiem od wysłania cv, w tej specjalizacji to duże spóźnienie, za każdym razem spotykałem się z nerwami i niedowierzaniem ze strony tych pań. Jedna była w ogóle zdziwiona, że nie aplikowałem tylko do nich i łaskawie nie czekałem 1,5 miesiąca bez pracy w oczekiwaniu na telefon.

Czy nie jest tak, że specjalista od HR powinien mieć świadomość, że na stanowiska pożądane trzeba się spieszyć z pozyskaniem kandydata? Niektóre z tych ogłoszeń dalej "wiszą" na serwisach z pracą.

Poszukiwanie pracy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (190)

1