Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Armageddonis

Zamieszcza historie od: 2 czerwca 2014 - 18:37
Ostatnio: 26 kwietnia 2019 - 17:06
  • Historii na głównej: 62 z 132
  • Punktów za historie: 26778
  • Komentarzy: 303
  • Punktów za komentarze: 1374
 

#64472

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Połączenie z dnia dzisiejszego. Historia niezbyt piekielna, ale dość... dziwna.

[J] - Ja [K] - Klientka

[J]-Witam, w czym mogę pomóc?
[K]-Chciałabym 2GB internetu włączyć.
[J]-Na tym numerze z którego pani dzwoni?
[K]-Nie.
[J]-Poproszę więc o numer o który chodzi.
[K]-(podaje numer z którego dzwoni)
[J]-Dooobrze... Imię i nazwisko właściciela?
[K]-Tak.
[J]-Hmmm... IMIĘ I NAZWISKO WŁAŚCICIELA.
[K]-(podaje pesel)
[J]-Proszę pani... Imię. I. Nazwisko. Właściciela.
[K]-Wie pan Co? Z panem to się strasznie trudno dogadać! TRZASK!

Nie mam więcej pytań.

call_center

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 406 (470)
zarchiwizowany

#64697

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z dnia wczorajszego, ostrzegam że będzie dość długo.

Dzwoni pan w sprawie składanego wypowiedzenia umowy. Wypowiedzenie złożone 22.01, okres rozliczeniowy to pierwszy dzień każdego miesiąca, a umowa do 31.01. W odpowiedzi na wypowiedzenie informacja, iż umowa zostanie rozwiązana z dniem 28.02, czyli z końcem następnego, pełnego okresu rozliczeniowego. I z tym właśnie pan miał problem:

[J]-Ja [K]-Klient

[K]-Ale jak to, przecież ja mam umowę do 31 Stycznia!
[J]-Tak, ale wypowiedzenie umowy wchodzi w życie po 30 dniowym okresie wypowiedzenia.
[K]-Ale czy pan nie rozumie? Ja mam umowę do 31 Stycznia!
[J]-Gdyby wypowiedzenie złożył pan 31 Grudnia, nie byłoby z tym problemu, ale w przypadku gdy składa pan wypowiedzenie w środku okresu rozliczeniowego, miesięczny okres wypowiedzenia obowiązuje od początku następnego okresu rozliczeniowego.
[K]-Ale to bzdury co pan opowiada, ja mam umowę do 31 Stycznia, mnie to nie obowiązuje! To tylko dla tych co mają umowę na czas nieokreślony, a ja mam określony!
[J]-I tu się pan myli, w umowie napisano iż "Zarówno Abonent, jak i Operator są uprawnieni do rozwiązania Umowy z zachowaniem okresu wypowiedzenia. Okres wypowiedzenia wynosi 30 dni i liczony jest od pierwszego dnia Okresu Rozliczeniowego następującego po Okresie Rozliczeniowym, w którym złożono oświadczenie o rozwiązaniu Umowy.", czyli mówiąc prościej, jeżeli wypowiedzenie złożył pan 22 Stycznia, czyli w trakcie bieżącego okresu rozliczeniowego, 30 dniowy okres jest naliczany od pierwszego dnia następnego okresu...
[K]-PAN MNIE ROZUMIE W OGÓLE?! JA MAM UMOWĘ NA OKREŚLONY CZAS! TO JEST OSZUSTWO, WYCH**AĆ MNIE CHCECIE!
[J]-Proszę pana, w regulaminie, po słowach "Okres wypowiedzenia wynosi 30 dni" nie ma dopisku "w przypadku klientów z umową na czas nieokreślony." A to oznacza że stosuje się to zarówno do klientów z umową na czas określony, jak i nieeokreślony.
[K]-To jest oszustwo, złodzieje, złodziejami jesteście, ja mam OKREŚLONY czas umowy, mnie to nie obowiązuje.
[J]- Proszę pana. TRZYDZIESTODNIOWY. OKRES. WYPOWIEDZENIA. Niezależnie od rodzaju umowy. Prościej nie umiem tego panu przekazać
[K]-BO ZŁODZIEJE JESTEŚCIE! JA WAS POZWĘ KU**A WASZA MAĆ!
[J]-Do usłyszenia.

Czekamy z niecierpliwością na pozew.

call_center

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -17 (35)
zarchiwizowany

#64603

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o tym, jak to niektórym się przeciąga czasami Piątek aż do Wtorku:

Godzina 19, dzwoni [P]an z taką prośbą:

[P]-Nalej mi pan whisky!
[J]-Mógłby pan powtórzyć?
[P]-WHISKY MI NALEJ!!
[J]-Nie mam takiej możliwości proszę pana.
[P]-Ożesz Ty, kur....

Okeeej...

call_center

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -27 (53)
zarchiwizowany

#64313

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia niezbyt piekielna, ale pokazująca że niektórym przydałaby się powtórka biologii i fizyki z gimnazjum.

Sytuacja z dnia dzisiejszego. Wracam sobie ze szkoły autobusem, siadam na końcu, bo nigdzie indziej miejsca nie ma. Cóż, wygląda to tak, że jedno siedzenie "wychodzi" na "korytarz" a dwa pozostałe są za szklaną ścianką, oddzielające siedzących pasażerów od drzwi. Siadam na miejscu wychodzącym na korytarz, a obok mnie siada jakaś starsza pani. Jako że ścianka nieco ogranicza miejsce na nogi, pani siedzi nieco "skulona". Nie przeszkadza jej to jednak w wyjęciu drutów i rozpoczęcia ręcznych robótek. Nic w tym piekielnego, oprócz jednej rzeczy - koniec "harmonijkowego" autobusu, wbrew pozorom, jest dość bezwładny. Do tego wszyscy znamy stan Polskich dróg. Przez całą więc drogę do domu, na każdym wyboju, wyobrażałem sobie strugi tętniczej krwi tryskającej na me spodnie z szyi tejże starszej pani.

komunikacja_miejska robótki ręczne

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -25 (37)

#63978

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piszę, nawiązując do historii http://piekielni.pl/63942.

Mieszkam razem z dziewczyną w Trójmieście. Ostatnio się przeprowadziliśmy, a oto dwa z wielu powodów:

Poprzedni pokój wynajmowaliśmy w bloku. W pokoju obok mieszkała, od kilku zresztą lat, inna para. Na początku wydawali się mili, uprzejmi, zabawni, same plusy. Do czasu:

I. Pierwszy większy zgrzyt nastąpił gdy współlokator rozbił szklane drzwiczki piekarnika. Stało się to gdy próbował dokręcić luźną rączkę do otwierania drzwiczek. Powiecie zdarza się, co w tym piekielnego.
Otóż to, że o swój błąd oskarżył nas. Jako iż wiedziałem że manewrowanie śrubokrętem przy hartowanym szkle nie jest dobrym pomysłem, postanowiłem przykleić rączkę. Jak postanowiłem, tak zrobiłem, szczególnie że śrubka gdzieś się zapodziała.

Po kilku dniach lokator puka do mych drzwi z pretensjami dlaczego to przykleiłem zamiast przykręcić. W odpowiedzi pokazałem mu rozbitą, po jego nieudolnej próbie, na tysiąc kawałeczków szybę i wytłumaczyłem że to się właśnie dzieje gdy się przy hartowanym szkle manewruje śrubokrętem.

No nic, trzeba wymienić, telefon do właścicielki, po jakimś MIESIĄCU ściągnęła specjalistę, koszta wzięła na siebie (bardzo w porządku z jej strony). Cóż, specjalista zamontował drzwiczki, ale z jakiegoś powodu stwierdził że wróci za kilka dni aby przykręcić rączkę.
Nie wrócił, albowiem nasz wielce "cierpliwy" współlokator postanowił, PONOWNIE, sam przykręcić rączkę. Zastanie go na klęczkach w kuchni, zbierającego szczątki szyby rozrzucone po podłodze było, paradoksalnie, bezcennym widokiem.

II. Tu właśnie będzie nawiązanie do historii przedstawionej przez KoparkęApokalipsy. Jeszcze przed wyłączeniem piekarnika z użytku przez naszego współlokatora zauważyliśmy coś bardzo irytującego. Wizyty w łazience mianowicie. Wizyty które trwały 1,5 godziny minimum. Schematycznie, wyglądało to mniej więcej tak: Wybija godzina, powiedzmy, 23. Współlokatorka wchodzi do łazienki. I nie wychodzi przez rzeczone 1,5 godziny. Ok, rozumiem, czasami potrzeba przeprowadzić zabieg typu farbowanie włosów, depilacja, prostowanie. Ok, spoko.

Ale tak było codziennie. Dzień w dzień, wieczorami, łazienka stawała się strefą okupowaną. Jak w historii Koparki, toaleta była połączona z łazienką, a więc po jakichś 40 minutach z reguły powstawał dylemat. Lać do butelki czy czatować przy drzwiach pokoju na dźwięk otwieranej łazienki. I tu pojawia się kolejny problem. A mianowicie taki, że z reguły tuż po wyjściu dziewczyny, do łazienki pędził jej chłopak. I nie bez powodu napisałem pędził, bo od chwili otwarcia drzwi łazienki i ich pokoju, do ponownego zamknięcia drzwi łazienki mijało nie więcej niż 10 sekund. Trzeba było więc mieć niezły refleks.

Jak się domyślacie rachunki nie należały do niskich.
Na całe szczęście, jakieś dwa miesiące temu przegięli pałę więc stwierdziliśmy że się wyprowadzamy. I z tym również mieli problem. Według nich "chamskie" z naszej strony było to, że na poszukanie kolejnego współlokatora daliśmy im "tylko" miesiąc.

współlokatorzy trójmiasto

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 384 (442)

#63421

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przedstawię teraz dwie historie pokazujące jak bardzo naiwni potrafią być ludzie.

I.Dzwoni dziś klientka w sprawie faktur. Na koncie 3 numery telefonów, chodzi jej konkretnie o jeden. Mówię jak wygląda sytuacja i na odchodne pani pyta jak wyglądałaby kara za zerwanie umów na 2 kolejnych numerach. No więc wchodzimy na konto, sprawdzamy, umowy z najnowszymi wynalazkami wprost od firmy Apple, abonament na obu 90zł + 90zł rata za urządzenie na każdym z numerów. Sprawdzamy kwotę kary i tu - ZONK - 3,5 tysiąca za zerwanie na obu numerach - razem 7 tysięcy bez mała. Umowy podpisywane były gdzieś koło Września na 3 lata, więc nic dziwnego w sumie. I tu pani zaczyna opowieść o tym jak doszło do tego iż chce umowy rozwiązać. Otóż klientka po podpisaniu umowy i odebraniu telefonów postanowiła sprezentować je... byłemu mężowi i swej teściowej. Tak. Nie macie zwidów. BYŁEMU mężowi. Jak się pewnie domyślacie EX i jego mamusia nie mają zamiaru płacić.

II. Poprzednia historia przypomniała mi zaś perypetie pewnego pana, który dzwonił gdzieś na początku października. Klient ten na swym koncie miał sporo, bo 11 numerów. Powiecie: "Musi mu się świetnie powodzić!". Otóż nie. Numery były odłączone. Dlaczego? Otóż dlatego, że nasz dobroduszny, a raczej do granic naiwny klient postanowił wyjechać do Anglii. Zanim jednak to zrobił, stwierdził że dobrze by było pożegnać kolegów jak należy i wziął na swe nazwisko... 11 numerów z najlepszymi możliwymi telefonami. Jak łatwo się domyśleć, abonament na każdym z numerów wynosił GRUBO ponad 150zł. I tu oto historia tego pana mogłaby się zakończyć. Problem polega na tym, iż klient nie pomyślał że skoro faktury przychodzą na jego adres, to koledzy ich zwyczajnie... nie otrzymują. A skoro nie otrzymują, to nie płacą. Bo i po co.

Po jakimś roku, jak wynikało z opowieści naszego klienta, wrócił do Polski a w skrzynce zastał noty obciążeniowe na łączną kwotę... 35 tysięcy złotych.
Z jednej strony - trudno mu nie współczuć. Wpędzony w długi przez przyjaciół, dla których chciał jak najlepiej. Zaś z drugiej strony - nie wiem czego się spodziewał.

call_center

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 311 (403)
zarchiwizowany

#63489

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia z pracy, ale tym razem nie odnośnie klientów, a przełożonych.

Sytuacja wygląda tak, że pracuję dość daleko od miejsca zameldowania. Niestety, takie są uroki pracy na umowie zleceniu, iż święta nie zawsze ma się wolne. Tak też stało się i tym razem. Wigilię i Pierwszy dzień świąt mam zagrafikowane. Na popołudnia oczywiście. Na nic zdało się ustawianie miesiąc wcześniej grafiku na godziny poranne i 6-godzinne zmiany. Sprawdzam sobie grafik w dniu wczorajszym a tam - 24.12 godzinki 16-24, a 25.12 - 15:30-23:30. Podchodzę do osoby zajmującej się grafikami i pytam czy nie dałoby się tego zamienić na zmiany poranne bo jakoś do rodziny muszę dojechać, a na Wigilii chciałbym być skoro na Wielkanoc mnie nie puszczono. I tu okazuje się że dni świąteczne są "wyłączone" z grafikowania. A to oznacza zarówno w teorii i w praktyce że mogliby mnie zagrafikować od otwarcia do zamknięcia biura i nic nie można byłoby z tym zrobić. I tu moje pytanie - Jakim skur***ynem trzeba być, aby wiedząc jak wygląda sytuacja większości pracowników z dojazdami na święta do rodziny, wstawić komuś zmianę do północy? Już widzę tłumy ludzi dobijających się do biura po godzinie 16 w Wigilię. Na koniec najlepsze - po rozmowie z gościem od grafików patrzę na swój świąteczny rozkład przed wyjściem pracy, a tam: 24.12 - 14-24. Aha. Dzięki.

call_center

Skomentuj (69) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 157 (283)

#63257

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielny byłem może i ja, ale zaraz się okaże dlaczego. Dzwoni klient w sprawie skargi. A konkretnie dwóch:

[J] - Ja [K] - Klient

[J]: W czym mogę pomóc?
[K]: Skargę chciałem złożyć.
[J]: W jakiej sprawie?
[K]: Dzwonił od was dziś konsultant i o pesel mnie prosił. Nie ma prawa o to prosić.
[J]: Czy podał pan hasło abonenckie?
[K]: No panie, nie bądź pan śmieszny, kto to pamięta?
[J]: Jeżeli nie podał pan hasła, to konsultant musiał zweryfikować pana właśnie poprzez zapytanie o PESEL czy rozmawia z właścicielem.
[K]: To co on, dzwoni i nie wie do kogo?!
[J]: Proszę pana, taka procedura istnieje po to, aby zapobiegać przypadkom, w których klientowi, powiedzmy, skradziono telefon. Bez tego typu weryfikacji potencjalny złodziej mógłby przedłużyć umowę na abonament na 200zł. a rachunki przychodziły by na pana nazwisko i adres.
[K]: No dobrze (zacząłem się łudzić że coś do niego dotarło), więc chciałbym złożyć kolejną skargę.
[J]: W jakiej sprawie?
[K]: W takiej, że zadzwonił do mnie, a umowy ze mną nie przedłużył.
[J]: Eeee... nie mógł tego zrobić ponieważ nie zweryfikował pana poprawnie.
[K]: Ta, jasne, pewnie jakiś złodziej dzwonił i naciągnąć mnie chciał, jak mu nie podałem PESELU to się spłoszył!
[J]: A na wyświetlaczu przy połączeniu co się pokazało?
[K]: No Fioletowa Sieć!
[J]: Więc proszę mi wytłumaczyć, jak pan doszedł do wniosku, że rozmawiał pan ze "złodziejem"? Zna pan może "złodzieja", który przedstawia się z imienia i nazwiska oraz dzwoni ze służbowego telefonu Fioletowej Sieci dobę po tym, jak zamówił pan kontakt w sprawie przedłużenia umowy? Poza tym, skoro uważa pan, iż osoba która do pana dzwoniła nie była pracownikiem Fioletowej Sieci, to skąd pomysł by składać skargę na naszej infolinii?
BIP BIP BIP.

call_center

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 504 (586)
zarchiwizowany

#63120

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia z infolinii. Dzwoni klient oburzony opłatą za numery specjalne. W razie jakby ktoś nie był w temacie zorientowany, operator sms'ów typu "WYGRAJ MERCEDESA! WYŚLJ SMS POD NUMER..." nie wysyła. Są to firmy zewnętrzne, sms'y przychodzą z numerów 4-5 cyfrowych, gdyby sms'y te były od operatora, zamiast numeru wyświetlałaby się nazwa operatora.
Wracając zaś do klienta, nie był może zbyt piekielny, bardziej śmieszny, ale to oceńcie sami
Pan [P]iekielny vs. [J]a:

[P]: Witam, ja chciałem zapytać co to za opłaty co mi na fakturze naliczono.
Wchodzę na konto, sprawdzam, rzeczywiście 3 sms'y po 3.69 każdy. Niby 10zł ale zawsze lepiej nie płacić dychy niż płacić. Idziemy dalej w historii aktywności, i 2 tygodnie wcześniej widzę aktywację usługi przez link na stronie.
[J]: Dobrze, z tego co widzę uruchomił pan tę usługę 2 tygodnie tego przez link na stronie internetowej.
[P]: No i co, czyli wszystko co klikam to mi może takie opłaty naliczać? Ja na to zgody nie wyrażałem!
[J]: I tu się pan myli - odpowiadam - Zgodę odpowiedzialną za przekazywanie danych do innych podmiotów ma pan zaznaczoną na tak, więc takie sms'y mogą do pana przychodzić jeżeli uruchomi pan daną usługę, co jak mówiłem, zrobił pan 2 tygodnie temu.
[P]: No ja wiem, zaznaczałem przecież na tak, ale czy to oznacza że jakby Al-Kaida chciała mój numer to byście im dali?
[J]: (przechodząc w śmiech) Proszę pana, bardzo mi przykro ale podał pan naprawdę kiepski przykład.
[P]: Nie kiepski, ekstremalny.
[J]: Ekstremalnie kiepski proszę pana, gdyby interesowała się panem Al-Kaida, to na pana miejsca uciekałbym z kraju a nie dzwonił na infolinię.

Cóż, nie dowiedziałem się czy Piekielny uznał me racje bo w odpowiedzi usłyszałem słynne "BIP, BIP, BIP"

call_center wiadomości premium usługi

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (28)
zarchiwizowany

#63019

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia z infolinii uświadamiająca mi, że Polak sam siebie by na zsyłkę do gazu skazał, gdyby odpowiedni ludzie podsunęli mu pod nos papierek do podpisania:

Dzwoni pan posiadający na koncie taryfę, w której ma na odbieranie połączeń przychodzących w UE 1000 minut na cały czas trwania umowy. Klient w tej chwili znajduje się w Anglii, z czego wynikną dodatkowe problemy.

[J] - Ja
[K] - Klient

[J]: Witam, w czym mogę pomóc?
[K]: No ja chciałem zapytać skąd te opłaty na koncie moim skoro ja mam minuty w UE?
Wchodzę na konto, sprawdzam i rzeczywiście, opłaty pobrane, ale za połączenia wychodzące na numer zagraniczny (w swej ofercie klient ma minuty, ale na ODBIERANIE połączeń w UE nie zaś ich wykonywanie.)
[J]: Dobrze proszę pana, w pana ofercie posiada pan rzeczywiście 1000 minut na wykorzystanie na połączenia na terenie UE, ale jest to pakiet do wykorzystania na odbieranie połączeń, które kosztują normalnie 25 groszy za minutę połączenia.
[K]: No to ja w takim razie chcę reklamację zgłosić bo nikt mi o tym nie powiedział!
[J]: Dobrze, umowę pan zawierał przez Telefon, Salon czy Internet?
[K]: W salonie robiłem!
[J]: Dobrze, rozumiem że umowę pan przeczytał? (Pytanie to zadałem domyślając się odpowiedzi...)
[K]: Panie, co pan myśli, że ja od czytania umów jestem?! W salonie gość jest aby mi to wytłumaczyć!
(Gdy słyszę tekst: "Ja od czytania umów nie jestem!" mam ochotę wybuchnąć śmiechem do słuchawki.)
[J]: Czyli rozumiem iż mając możliwość "okupowania" salonu od momentu otwarcia do zamknięcia czyli przez jakieś 12 godzin, umowy którą zawierał pan na 15 miesięcy pan nie przeczytał?
[K]: Nie, bo i po co, ten co tam siedzi mi mówił że mam nielimitowane połączenia do wszystkich w UE!
(Tu się na chwilę zatrzymam. Problem z umowami zawieranymi w salonach jest taki, iż rozmowy odsłuchać nie można bo nagrania takiej rozmowy w salonie nie ma. Podstawy roszczeń klienta są więc w tej chwili w pewnym stopniu uzasadnione. Co jednak nie zwalnia go z - moim zdaniem zasr**ego obowiązku - przeczytania umowy.)
[J]: Dobrze proszę pana, rozumiem, pracownik być może nie wytłumaczył tego wystarczająco jasno, ale z umowy, którą jednak powinien był pan przeczytać dla własnego dobra dowiedziałby się pan że te 1000 minut jest tylko na odbieranie połączeń. W takim wypadku niestety, ale zgłoszenia w tej sprawie przyjąć nie mam możliwości. Może pan jednak udać się do salonu w którym umowę pan zawierał i tam złożyć skargę na pracownika u kierownika salonu.
[K]: Ale panie, toż ja ku*wa w je*anej Anglii jestem, gdzie mi do salonu lecieć?!
[J]: Przede wszystkim, prosiłbym aby nie używał pan wulgaryzmów, inaczej będę musiał się rozłączyć. W takim wypadku zgłoszenie przyjąć wyjątkowo mogę, ale musiałbym mieć dane konsultanta z którym umowę pan podpisywał.
[K]: Ale panie, przecież ja tej umowy nie mam ze sobą tutaj!
[J]: No to niestety, ale w takiej sytuacji nie mogę panu pomóc, jedyną możliwością jest wyjaśnianie tego w salonie.
[K]: Ty chu*u jeb*y, gdzie mi ku*wa do salonu...
[J]: Obawiam się że ze względu na to iż nie potrafi się pan opanować muszę się rozłączyć. Do usłyszenia.\

Cóż, nic dodać nic ująć. Tak to jest jak się wypuszcza z gimnazjum ludzi którzy czytać nie potrafią albo im się czytać nie chce.

call_center

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (80)