Profil użytkownika
Balbina
Zamieszcza historie od: | 29 sierpnia 2016 - 20:41 |
Ostatnio: | 17 kwietnia 2024 - 8:46 |
- Historii na głównej: 2 z 2
- Punktów za historie: 195
- Komentarzy: 2102
- Punktów za komentarze: 14565
Zamieszcza historie od: | 29 sierpnia 2016 - 20:41 |
Ostatnio: | 17 kwietnia 2024 - 8:46 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Jak autor będący ostatni raz na portalu 11 kwietnia mógł dodać historię 14 kwietnia? Podróż w czasie?
@Ohboy: No,to akurat była koleżanka ze studiów mojej córki a psiapsiółki z małego miasteczka gdzie mieszkała przyszła panna młoda. Zycie zweryfikowało te znajomości i z grona kilku dziewczyn została tylko jedna. A dlatego inne nie mogły organizować bo były albo w ciąży albo z młodym przy cycku. A ta co miała to robić to sie wypięła. A córka dalej się przyjażni z tą koleżanką mimo mieszkania w innych miejscowościach. Hymmm a ty nie jesteś też złośliwa w ostatnim zdaniu?
@Ohboy: Moja córka organizowała trzy panieńskie ( na ten konkretny była zaproszona) Na jednym co proponowała to było torpedowane przez inne dziewczyny. A dlatego że poproszono ją na świadkową z racji tego że inna odmówiła( bo niby mieszkając dalej niby nie miałaby możliwości) Cokolwiek proponowała to było-proszę cię- naprawdę? Na końcu swoim zachowaniem na imprezie tak ją rozwaliły że przyszła panna młoda się popłakała. A były to przyjaciółki jej z lat dziecinnych. Inne panieńskie były raczej skromne i na kieszeń każdej ale i tak były póżniej komentowane ze słabo się postarała i mogła wybrać cos lepszego. Jak zrzutka miała być np po 300 zł to ojezu dlaczego tak drogo a pózniej komentarz ze nie starała się. Nikomu nie dogodzisz Jak sama miała mieć swój panieński to zapowiedziała żadnych ogromnych składek, maja się dobrze bawić i tyle. Poszły na kręgle i dobre wino i poskakały na dyskotece. Po swoich doświadczeniach wiedziała czym to pachnie.
@Ohboy: Po to żeby przyszła panna młoda mogła pokazać jaka z niej gazela i żeby pośmiać się z innych nieudolnie próbujących bujać się na rurce. Na jednym z panieńskich wieczorów przyszła panna zażyczyła sobie kurs tańca właśnie coś w tym stylu. Dla niej i zaproszonych dziewczyn. Obowiązkowo wszystkie miały być ubrane na czarno i z uszami królika na głowie. A że gabaryty były różne to i na figurach niektórych wyglądało to żałośnie. No i te podrygi. Nie mówiąc że nie mając w garderobie odpowiednich ubiorów większość musiała je kupić co kumulowało już duże wydatki. To jest chore co wymyślają " przyjaciółki" za wiedzą( i chęcią) panny młodej. I tak jak pisze autorka to sa spore kwoty wydawane przed weselem
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 kwietnia 2024 o 14:43
@Tarko: Bo mam wrażenie że jak otworzę lodówkę to wyskoczy 78FS
@digi51: Ha,ha ja byłam wzywana do pedagoga szkolnego bo mój syn mówił że go leję pasem. Na spokojnie odpowiedziałam pani że chodzi dwa razy w tygodniu na SKS i ma trzy razy w tygodniu w-f więc jest możliwość oglądnięcia go przez nauczyciela i trenera. I jak zobaczą na jego ciele "razy" to niech mnie wtedy wzywają. Mój syn miał "wrażliwość" na wysokim poziomie he he i jak coś zbroił a wiedział że będą konsekwencje to potrafił szlochać idąc do domu i opowiadać wszystkim że będzie bity.
@helgenn: Dokładnie, moje dzieciństwo to zabawy na podwórku. Powroty ze szkoły tym legendarnym kluczem na szyi. Odbieranie z przedszkola przez brata starszego o dwa lata i sprzątanie przed powrotem matki z pracy. Moje spędzanie czasu to nie były zabawy z rodzicami tylko rysowanie, czytanie i wychodzenie na podwórko. I było tak w każdej znanej mi rodzinie. I o dziwo nie mam o to pretensji do rodziców. Po prostu tak kiedyś było. Będąc już mamą starałam się poświęcić córce więcej niż mi poświęcali rodzice ale to juz były inne czasy
Panicznie bałam się lecącej na mnie piłki. Uraz z dzieciństwa gdzie dostałam w twarz piłką kopniętą przez dorosłego faceta. Więc każdy meczyk czy to siatkówki czy koszykówki spędzałam na ławce bo nikomu nie opłacało mnie brać do drużyny bo kucałam i zasłaniałam głowę. Dobrze wychodził mi tylko serw. Ale miałam fajna panią od wf-u więc nie dostawałam złych ocen. Jak złamałam poprzeczkę skacząc prze nią to już ani razu nie proszono mnie bym to ćwiczenie powtórzyła :-) Ogólnie orłem z tego przedmiotu nie byłam ale jakoś nie miałam z tego powodu ani traumy ani złych wspomnień.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 marca 2024 o 12:46
@AnitaBlake: Nie miałam jeszcze dzieci ale moja koleżanka tak. Kiedyś zaprosiliśmy ją i jej męża (akurat dziecko zostało z babcią) I to właśnie jej mąż przed wejściem do nas opierdzielił ją że jak tylko zacznie mówić o dziecku to wstaje i wychodzi. Bo ma dość. Chce normalnie spędzić czas. Do dziś się z tego śmiejemy.
@fursik: Owszem schodzą ale nie w takim czasie jak opisuje autorka. Córka ma rocznego chłopczyka. Koleżanki w podobnym wieku maja dzieci. I jak je obserwuję to nie wygląda to tak jak w opisywanej sytuacji. Potrafią zostawić dziecko z ojcem i wybrać się na "randkę" z koleżanką. Moja już była i na koncercie i w kinie i na wystawie. I za każdym razem zostawiała dziecko z kimś innym. A kolejka koleżanek do niańczenia była długa. I ja robiłam dokładnie tak samo( tylko ktoś chciał od razu dawałam) Takie zafiksowanie na punkcie dziecka nie jest zdrowe.
@digi51: W Polsce jest 25 sztuk w grupie i są dwie nauczycielki ale na zmianę( i razem są maks 2 godziny) do tego pomoc techniczna. Która bardziej się zajmuje sprzątaniem bo nie ma uprawnień do zajmowania się dziećmi. Raczej do pilnowania gdy nauczyciel musi wyjść np do toalety. To że w twoim nie ma problemów to nie znaczy ,że w innych nie ma.
@Librariana: To oczekiwania rodziców są największe. Na wejściu do przedszkola w którym pracowała córka była wywieszone tablice. Przynależne do każdej grupy. Dziewczyny miały obowiązek co tydzień zmieniać prace dzieci z podpisane które to zrobiło. Umieszczać zdjęcia dzieci w trakcie zajęć( zrobione za własna kasę) Zapamiętywać które dziecko zjadło i ile i zdawać relację codziennie matkom lub tatusiom. Korytarz miał być upiększony wedle pór roku. Bo jak były dekoracje z Bożego Narodzenia a zbliżała się Wielkanoc do były uwagi rodziców. A kto to robi? Dyrektorka? Nie nauczyciele. Mam znajomą nauczycielkę w szkole podstawowej. NP sama kupowała makaron w róznych kształtach, lepiła z dziećmi aniołki i zabierała je do domu. Kupowała złota farbę w sprayu i z mężem je zdobiła. A rodzice byli zachwyceni jak to zdolne są ich dzieci.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2024 o 8:38
@Ohboy: W drugim przedszkolu gdzie córka pracowała, dyrektorka zakupiła z pieniędzy ( od gminy) rzutnik czy cos takiego. Nigdy go nie widziały na oczy, został niby schowany bo popsują. A wieść gminna niesie ze zabrała go do domu.
@ICwiklinska: To ja się wypowiem z punktu mojej córki pracującej w trzech przedszkolach. Pierwsze dwie to była Familijny Wrocław niby prywatny ale finansowany z budżetu miasta a trzeci prywatny. W tych pierwszych o wszystko się trzeba było prosić a czy dostaniesz to wielki znak zapytania. Bo nie ma kasy bo to bo tamto. I tak wiele rzeczy dziewczyny robiły z własnych pieniędzy. Pamiętam jak robiłyśmy(razem) łańcuchy i ozdoby do dekoracji na święta. Jak był organizowany kiermasz wielkanocny i każda miała obowiązek coś zrobić na sprzedaż. Dobrze że ja mam jakiś tam zmysł artystyczny i we wszystkim jej pomagałam. W ostatnim prywatnym masz co chcesz. Składasz zapotrzebowanie i na drugi-trzeci dzień jest. Chcesz ozdoby na pierniki? Kupujesz, bierzesz fakturę i ci kasę oddają. Papier do ksero? Proszę bardzo. I drukujesz do oporu to co ci potrzebne. Więc to zależy od placówki i finansów jakimi dysponują.
@Honkastonka: Tak sobie myślę że jak by autorka nie wspomniała o swoim schorzeniu to by nie była tak "zjechana" Bo tak naprawdę doopy dają kasjerki a nie ona. I nawet jak by nie wiedziały o jej autyzmie to mają ją jak i pracę gdzieś( w kolejnych czterech literach) To nie one świecą oczyma przed klientem tylko ona no i dostawca ma przeeebane bo się miota od A do Z W każdej pracy takie zachowanie jest nieakceptowane.
@Attentat: Mama, jak upierałam się na sztruksowe spodnie będąc nastolatką próbowała mi wytłumaczyć że się skurczą a jak nic do mnie nie docierało to się zgodziła ale po jednym warunkiem. Że jej oddam połowę kwoty pracując w wakacje(były to czasy gdzie młodzież mogła legalnie pracować podczas wakacji) Wyobraż sobie moją rozpacz jak zmniejszyły się o 10 cm, nie nadawały się noszenia i w rezultacie zostały zrobione krótkie spodenki. A ja póżniej zapierdzielałam i musiałam oddać swoje ciężko zarobione pieniądze. Do dziś to pamiętam.
Dziecko przedszkolne w popołudniowych godzinach jest już rozkojarzone i nie skupi się na występie bo po prostu jest zmęczone. I dlatego przedstawienia są w godzinach rannych. Jak napisał przedmówca dobrym rozwiązaniem jest nagranie i udostępnienie na stronie przedszkola. Tak np było w przedszkolu w którym pracowała córka.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2024 o 16:53
Za to ja mam jedno, bardzo fajne wspomnienie. Córka pojechała do Chorwacji na "obóz" żeglarski. Na dwa tygodnie. Niestety ale oczekiwania a rzeczywistość mijały się kompletnie. Po tygodniu miała tak serdecznie dość, płakała że chce wrócić do domu. Żadnego autobusu powrotnego w tym czasie biuro nie oferowało. Znalazłam na tym portalu pana który wracał do Polski. Jak mu opisałam co i jak to zgodził się po nią pojechać (prawie 50 km). Czekał aż jacht dopłynie i zabrał ją i jeszcze jedną parę po drodze. Zrobili sobie jeszcze po drodze zwiedzanie. I podjechał z nią pod sam dom.
@2night: Kasjerka, sprzedawczyni, każdy inny pracownik sklepu jest w nim gospodarzem. Klient jest zaś w sklepie gościem. Niezależnie zatem od tego kiedy spotkają się gospodarz i gość to gość pierwszy powinien powiedzieć „dzień dobry”. Inaczej jest tylko w jednym wypadku: gdy gość nie zauważy gospodarza i gospodarz podchodząc od niego mówi mu „dzień dobry"
@bloodcarver: Siostra mojej kumpeli wzięła kredyt na wykupienie komunalnego mieszkania od miasta. Straciła pracę i radośnie stwierdziła że od tej pory to moja kumpela będzie go jej spłacała(mając męża dobrze zarabiającego). No bo ktoś musi a na pytanie czy będzie dopisana do tego mieszkania jako współwłaściciel oburzyła się. Ludzie to mają pomysły od czapy.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2024 o 12:34
@manson1205: Ja miałam podobną sytuacje. Bratankowi zachciało się zmienić wypasioną szeregówkę na jeszcze wiekszą. Mój ojciec walnął tekst żebym mu pożyczyła kasę bo pewnie jakieś tam zaskórniki posiadam. Oczy zrobiłam wielkie i zapytałam tylko z czego on mi odda i jak długo by to trwało. I nie czuję potrzeby" dawania" kasy mając własne dzieci. I jeżeli ktoś chce mieć luksusy to niech sam o to zadba.
@helgenn: Tak prawdę mówiąc mówię o moim "podwórku" bo przecież wszystkich rodzin nie znam. -teściowa mojej kumpeli widząc swoją wnuczkę przechodziła na drugą stronę ulicy i spluwała ale jej syna uwielbiała. -babcia drugiej w doopie miała wnuka i nigdy nie opiekowała się nim w czasie choroby ale wnuczki od syna niuniała od małego. Ale nikogo nie zmusimy do miłości.
W praktycznie każdej rodzinie są takie sytuacje. Moja teściowa miała w doopie moją córkę a była wpatrzona jak w obrazek w syna swoje córki. Na jej urodziny potrafiła przez swoją córkę podać woreczek foliowy z cukierkami w ramach prezentu. Na moja sugestię że młoda chętnie ugości babcię u siebie byłam zbywana. Dziadek(teść) to samo. Miłością była obdarzana przez moich rodziców i taką samą miłością i zaangażowaniem byli traktowani synowie brata. Więc powtarzałam jej żeby tak nie brała ich tekstów do siebie( np ale ty masz grube nogi do chudej 13-latki) Dziś ma ona ich w doopie i tylko przez szacunek dla ojca bywa tam raz czy dwa na rok.
Spotykaliśmy się ze znajomymi cyklicznie na karciochy. Oni dzieci nie mieli a my 3-letnią wtedy córkę. U nich w szafie był nasz kocyk plus córki zabawki( od razu mówię że im to nie przeszkadzało a my nie musieliśmy targać) I córka za każdym razem wpadała w zachwyt na widok zabawek i bawiła się grzecznie a my graliśmy.
@Hideki: Warto się dowiedzieć w parafii albo w administracji jeżeli jest to komunalny cmentarz. Żeby wiedzieć na czym się stoi. Ja opłaciłam grób ciotki ale nie mam do niego prawa (tzn dysponować nim)