Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

BigosNienawisci

Zamieszcza historie od: 21 sierpnia 2018 - 14:18
Ostatnio: 23 sierpnia 2018 - 13:30
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 121
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 13
 

#82973

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak działają Urzędy Pracy (UP) oraz pracodawcy, którzy są tam zarejestrowani jako "poszukujący pracowników"...

Było to już jakiś czas temu, ale z tego, co się zdążyłam zorientować, w ciągu tych marnych kilku lat niewiele się zmieniło.

Akurat wtedy odeszłam od mojego pierwszego pracodawcy i szukałam dalej jakiegoś zarobku. Żeby nie zostać bez ubezpieczenia, zarejestrowałam się w UP - oczywiście zostałam od razu umówiona na spotkanie w sprawie poszukiwania mi jakiegoś zajęcia (jak się potem okazało, nie ma w UP pracy dla osób z wykształceniem wyższym niż matura).

Pierwsze spotkanie przebiegało bezowocnie i spodziewałam się, że jak każdy wyjdę jedynie z kwitkiem z datą kolejnego spotkania ze znudzoną życiem panią, ale w ostatniej chwili zauważyłam błysk w oku urzędaski. Zadała mi dość dziwne pytanie, "czy boję się pająków", na co ja wzruszyłam ramionami i odparłam, że wszystkie zwierzaki kocham tak samo. Okazało się, że sklep zoologiczny w mojej okolicy potrzebuje pracownika, ale mają problem, bo w ofercie tegoż są tarantule, którymi pracownik miałby się zajmować. Absolutnie nie branża, w której chciałam się znaleźć, ale szukałam czegoś lepszego już długo, a że kocham zwierzaczki, to zgodziłam się pójść tam i chociaż zobaczyć, o co chodzi.

Tego samego dnia zjawiłam się w owym sklepie, bo z rozmowy telefonicznej wynikało, że akurat "szef" będzie. Po przekopaniu się przez stosy karmy dla psów i wabików dla wędkarzy, zostałam przyjęta na zaplecze i podałam swoje CV oraz przeszłam rozmowę kwalifikacyjną. Wszystko było ok, usłyszałam dokładnie warunki, pensję i jak będzie wyglądać mój "płatny okres próbny", przy czym pożegnaliśmy się, uprzednio tylko ustalając, że "szef" zadzwoni do mnie następnego dnia, żeby powiedzieć, kiedy mam przyjść na pierwszy dzień.

Czekałam dwa dni i nic. Zero odzewu. Więc zadzwoniłam sama i usłyszałam "przepraszam, zamieszanie tu mamy, oddzwonię do pani jutro". Znowu czekałam dwa dni i zadzwoniłam. Za trzecim razem tego kółka telefonicznego już nikt nie raczył odebrać, a gdy poszłam na miejsce, usłyszałam tylko "szefa nie ma”.

Tydzień po mojej wizycie w tym sklepie otrzymałam list z UP o tym, że, z powodu niezgłoszenia się do pracodawcy do pracy w ustalonym terminie, zostaje mi zabrany status bezrobotnego i odzyskać go mogę dopiero po upływie 3 miesięcy.

Dodam, że nie miałam wtedy doświadczenia w "szukaniu pracy" prawie żadnego (pierwsza praca była bardziej szczęśliwym zbiegiem okoliczności). A sklep nadal poszukuje już od kilku lat pracownika.

I teraz moje pytanie brzmi: dlaczego? Po co w ogóle zawracał mi głowę, skoro mógł powiedzieć "szukamy kogoś innego" albo coś w tym stylu?

urząd_pracy pracodawca sklepy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 115 (127)

1