Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

BornToFeel

Zamieszcza historie od: 18 września 2017 - 11:45
Ostatnio: 23 marca 2023 - 12:07
O sobie:

Fan muzyki metalowej i szeroko pojętej fantastyki. Trochę maruda.

  • Historii na głównej: 6 z 7
  • Punktów za historie: 545
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 8
 

#90214

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia koncertowa, która mi się przypomniała.

Letnia scena Progresji w zeszłym roku. Zespoły black metalowe z legendą polskiego death metalu jako gwiazdą wieczoru. Czyli można spodziewać się agresywnej zabawy i potencjalnie przetrąconego nosa w pogo.

Z dziewczyną koczujemy od początku imprezy pod samą sceną. W końcu zaczyna grać zespół na który wszyscy czekali, zaczyna się kocioł, obijanie, skakanie i tak dalej.

Aż tu nagle między nami, przy barierkach pojawia się odpowiedzialny tatuś z przerażoną kilkuletnią córeczką.

Z jednej strony każdy mógłby mieć to gdzieś i bawić się dalej. Z drugiej dlaczego dziecko miałoby cierpieć przez głupotę ojca?

Także dookoła tatusia roku i jego córki wszyscy zaczęli się powstrzymywać żeby jej krzywdy nie zrobić. Ustało skakanie, pogowanie i tak dalej.

Na zwrócenie uwagi tatuś udawał, że nie słyszy.

Pominę już fakt, że nie mogliśmy bawić się w taki sposób jak chcieliśmy, aby tylko nie uszkodzić czyjegoś dziecka.

Piekielne tu jest według mnie zabranie 4-5 latki na taką imprezę.

Niektóre dzieci ponoć lubią, dostają zatyczki do uszu i stają z rodzicami gdzieś na tyłach, bo "czym skorupka przesiąknie"...

Ale tutaj dziecko bało się, było na skraju płaczu.

I zastanawia mnie tylko: po co? Żeby chwalić się kolegom jaką to ma córkę "w klimacie"?

koncerty

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (118)

#90211

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Koncerty metalowe są piekielne same w sobie, ale raczej w pozytywnym tego słowa znaczeniu ;)

Niestety zdarzają się i takie sytuacje, które i tam nie są mile widziane. Zresztą. Jestem pewien, że podobne zachowania mają miejsce na innych wydarzeniach kulturowych i są tam równie upierdliwe.

Widownia dość wiekowa, zespół raczej niepopularny wśród młodszych więc spodziewałem się "przyzwoitego" zachowania od strony fanów, z których większość była w wieku moich dziadków. Artyści też swoje lata mają na karku, a zespół założono w 1977.

Ze znajomymi udało nam się stanąć całkiem blisko sceny. Dobry widok na wszystko, no nic tylko machać głową i cieszyć uszy oldschoolem. Zespół grający jako support dał radę, podgrzał publikę przed gwiazdą wieczoru.

Mija przerwa, gasną światła i na scenie pojawiają się wyczekiwani artyści. My już gotowi na zabawę, a tu klops.

Nagle na wysokości naszych oczu pojawia się las telefonów. Robione są zdjęcia, inni skupiają się na tym żeby selfie dobrze wyszło a jeszcze inni nagrywają każdą sekundę. Jeden wytrwały nawet całą imprezę przesiedział z telefonem na selfie sticku.

W końcu zamiast cieszyć się muzyką i dobrą zabawą ważniejsze jest zapisanie wszystkiego na karcie pamięci, żeby móc wrzucić zdjęcia na relację obok której większość przejdzie obojętnie, oraz trzymać na telefonie nagrania których nigdy się nie obejrzy.

No dobra, ich wola. Szkoda tylko, że machanie telefonami psuje zabawę innym. Nie po to zapłaciłem za bilet żeby patrzeć jak grają przez ekran osoby przede mną.

Na szczęście potem zrobił się kocioł i jakoś udało mi się wylądować pod samą sceną.


Zdjęcie z wczorajszego wieczoru aby lepiej zobrazować co widziałem. Sytuacja była dla mnie aż tak niedorzeczna, że aż sam musiałem to uwiecznić ;)

https://imgur.com/a/udJ39mJ

koncerty

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 102 (124)

#90185

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może dramatyzuję, może wszyscy potrafią to zaakceptować/przyzwyczaić się, ale dla mnie to zwyczajnie piekielne i żeby sobie ulżyć postanowiłem napisać.

Biuro, w którym pracuję, mieści się na wyjeździe z warszawskiego Mordoru. Czyli jeżdżę tą samą trasą co wszystkie korpoludki.

Normą jest to, że gdy kończę o 16.00 często muszę czekać na drugi albo trzeci, czasem nawet siódmy autobus żeby w ogóle móc do niego wsiąść, tak są zapchane, ale przynajmniej przyjeżdżają jeden po drugim i ostatecznie i tak niemal jadą w konwoju.

Ja rozumiem, że pracuję przy wyjeździe z Mordoru.
Ja rozumiem, że to nie jest wina ludzi, którzy jadą do domu.
Ja rozumiem, że to nie jest wina kierowców autobusu.
Może winny jest tu ZTM, może osoba, która przy projektowaniu ulic nie wzięła pod uwagę przepustowości...

Nie wiem. I tak jak sam stan komunikacji jest piekielny tak dla mnie najbardziej piekielny jest fakt, że niektórzy pasażerowie pchają się do środka jakby zawsze był to ostatni autobus powrotny tego dnia.

Ścisk niebywały, szpilki nie da razy wcisnąć, ale zawsze znajdzie się ktoś kto na siłę próbuje wejść do środka i zaczyna się festiwal wbijania łokcia w żebra, stawania innym na butach, siłowania się z drzwiami, które nie mogą się zwyczajnie zamknąć...

Jak widzę, że nie dam rady wejść do pojazdu w sposób komfortowy to zwyczajnie odpuszczam. Każdy z nas się śpieszy do domu. Jasne. Ale takie taranowanie i wciskanie się (uprawiane głównie przez całkiem krzepkie emerytki swoją drogą) jest dla mnie hmm... Uwłaczające? Ani przyjemne dla pchającej się osoby, ani dla współpasażerów. Trochę godności proszę...

autobusy

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 103 (133)

#90181

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu leciałem do Szwecji na weekend. Lot tanimi liniami z Modlina do Sztokholmu.

Latam przynajmniej kilka razy w roku więc jestem przyzwyczajony do "atrakcji" jakie zapewniają współpasażerowie, ale tym razem chyba miałem wyjątkowego pecha.

Razem ze mną do samolotu wsiadła młodzieżowa (mniej więcej późna podstawówka) drużyna/reprezentacja od stóp do głów ubrana w barwy narodowe i z wielkimi napisami POLAND na odzieniu. Pominę ogólne zamieszanie jakie wprowadzali, robili fotki, trochę dokazywali. No jak to dzieciaki.

Jakoś ten lot z dziewczyną przeżyliśmy i potem tylko śmialiśmy się, że znając nasze szczęście będą wracać tym samym lotem co my.

No i wykrakaliśmy.


Zakładam, że młodzież wygrała swoje zawody, bo naprawdę niezły cyrk odstawiało kilku delikwentów. Przekrzykiwanie się, podśmiechiwanie, bieganie po samolocie, dokuczanie sobie nawzajem. No normalne w tym wieku, choć mnie wychowywano tak żeby nie utrudniać innym ludziom życia i traktować ich tak jak ja bym chciał aby mnie traktowano.

Nie mam tutaj pretensji do dzieciaków. Bardziej razi mnie postawa opiekunów, a w tym też rodziców (wnioskując z ich rozmów), którzy zachowywali się skandalicznie, a którzy siedzieli zaraz za nami.

Zerowe zainteresowanie tym co dzieciaki wyprawiają, ba, krzyczenie do swoich dzieci siedzących na drugim końcu samolotu, głośne śmiechy, licytowanie kto wcześniej więcej wypił, snucie planów dotyczących "napier*olenia" się po wylądowaniu, recytowanie cen alkoholi ze sklepów bezcłowych, przekleństwa i wulgarne odzywki. Z partnerką czuliśmy się jak w jakiejś spelunie.

Muszę przyznać, że pomijając kilkoro głośnych osobników to większość dzieciaków potrafiła zachować się dużo lepiej niż opiekujący się nimi dorośli. Oby tylko nie brali swoich opiekunów za wzór.

Po wszystkim opisałem sytuację na fanpejdżu wspomnianej drużyny. Skontaktował się ze mną tamtejszy szef/właściciel/główny organizator z przeprosinami i zapewnieniem, że zorganizowane zostaną spotkania na których omówiona ma być cała sytuacja.

Cóż. Mam nadzieję, że rzeczywiście tak było, a dzieciakom życzę sukcesów sportowych.

tanie linie lotnicze

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (150)

#90128

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od listopada 2021 mieszkam w Warszawie, w 12 piętrowym bloku. Obawiałem się, że ze względu na mieszkanie w domu jednorodzinnym przez większość życia będzie ciężko. No i niewiele się pomyliłem.

Przez pierwsze kilka miesięcy był spokój. Nikt nikomu nie wadził pomijając jedno losowe, studenckie karaoke o 3 nad ranem.

Oczywiście gdyby nadal było tak kolorowo to nic bym tutaj nie pisał. Jakoś pod koniec wakacji 2022 do mieszkania centralnie pod moim ktoś się wprowadził. Najpewniej jakaś para, lub też lokator kogoś sobie przygruchał w tamtym okresie. No i się zaczęło.

Otóż dwa gołąbeczki z piętra niżej sobie gruchają. O bardzo różnych porach. Rzecz ludzka.

Problemem jest jednak, że samica orangutana (no a przynajmniej brzmi jak orangutan) podczas stosunku wydaje z siebie niemożliwe do zniesienia wrzaski i jęki (to wszystko brzmi bardzo sztucznie, więc wnioskuję, że mogłoby się obyć bez donośnych jęków). Wszystko to niesie się rurami prosto do mojego salonu, w którym przy okazji sypiam.

Kakofonia jęków i wrzasków mieszająca się z wzywaniem istot wyższych oraz ponaglaniem partnera wielokrotnie uniemożliwiała mi zaśnięcie w nocy lub po prostu budziła mnie o skandalicznych porach sięgających nawet 4 rano.

Pierwsze kilka razy to ignorowałem. Niestety tylko się nasiliło więc próbowałem się skonfrontować z sąsiadem. Niestety część korytarzy w moim bloku jest oddzielona od reszty budynku kratą z drzwiami do których trzeba mieć klucz. Podzwoniłem trochę dzwonkiem i nic. Albo odłączony, albo ignorowali.

Skończyło się na uderzaniu łyżką w kaloryfer i chyba podziałało bo w odpowiedzi usłyszeliśmy z dziewczyną jak ktoś inny wielokrotnie uderza z frustracją. Przy okazji zostawiłem kartkę z pasywną-agresywną wiadomością na drzwiach blokujących wejście do korytarza z prośbą by uciszać tego wyjącego naczelnego w środku nocy.

Takie przepychanki trwają już od dobrych kilku miesięcy, policja pomimo szybkiego przyjazdu to za każdym umywa ręce bo nawet jeśli uda się dostać pod drzwi mieszkania problematycznych sąsiadów to momentalnie milkną. Panowie niebiescy poradzili mi aby złożyć zawiadomienie na komendzie i ewentualnie ciągać się z gołąbkami po sądach, ale nie wiem czy mam na to chęci.

Dziś chyba przejdę się po sąsiadach i podpytam kto to jest. Może powinienem zawiadomić administratora budynku albo spółdzielnie? Nie mam pojęcia kim są ci ludzie, ale robią to niemal co dzień w różnych godzinach. Pół biedy jak jestem na home office, zakładam wtedy słuchawki i nie słyszę marnego talentu aktorskiego wspomnianego orangutana. Ale jestem już zmęczony sytuacjami, gdy ze snu o 03.00 wyrywają mnie odgłosy czyjegoś stosunku, a muszę wstać do pracy za 2-3 godziny. Także strzelam, że są to studenci lub zwykła patologia siedząca na tyłkach całymi dniami, utrzymująca się z zasiłków.

Historia jakich wiele tutaj, ale naprawdę nie wiem już jak sobie z tym poradzić. Chciałem porozmawiać, ładnie poprosić, tyle, że sąsiad naprawdę ma w poważaniu innych.

warszawa blok

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 121 (139)

#89754

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w spedycji.

Ostatnio zajmuję się głównie wysyłaniem ciężarówek na Ukrainę. Wszystkie pełne pomocy humanitarnej. Od ubrań przez kamizelki balistyczne po morfinę.

I zastanawia mnie jedna rzecz:

Jakimi szujami muszą być ukraińscy pogranicznicy żeby wołać łapówki za puszczenie auta na drugą stronę?

Sprzęt, który ma pomóc rodakom takiego pogranicznika nie może przejechać, bo pan i władca woła 300 euro za "dodatkowe czynności biurowe, które przyśpieszą procedurę".

Skąd wiem, że to łapówka? Dziennie wysyłam tam kilka naszych aut i tylko niektóre trafiają na takich cwaniaczków.

ukraina spedycja granica transport łapówki

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 153 (161)

1