Profil użytkownika
Chizuru
Zamieszcza historie od: | 7 stycznia 2019 - 12:01 |
Ostatnio: | 23 stycznia 2019 - 20:27 |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 89
- Komentarzy: 0
- Punktów za komentarze: 0
Kilka słów o pracy w gastronomii.
Będąc na studiach dorabiałam sobie w barze z jedzeniem na wagę. Początkowo panowała tam miła atmosfera, wszyscy byli dla siebie życzliwi i wyrozumiali.
Razem z koleżanką obsługiwałyśmy kasę i zajmowałyśmy się salą. Praca była dwuzmianowa. Jedna z nas pracowała od 7 do 15, druga zaś od 9 do 17 (czyli do zamknięcia). W wakacje ruch był trochę mniejszy, więc zostałam sama. W międzyczasie doszła też nowa kierowniczka. Teraz trochę piekielności z tego okresu:
1. W roku akademickim pracowało u nas 7 osób (dwie pani na kuchni, pani na zmywaku, my dwie na kasach, jedna dziewczyna na wydawce i kierowniczka, która zawsze nam pomagała). W wakacje zostałam ja, jedna pani na kuchni i kierowniczka (K). K miała małe dziecko więc nigdy nie zostawała do końca. We wrześniu zaczął się ruch, w tym czasie przychodziłam na rano, robiłam soki, przygotowywałam salę, zajmowałam się wystawką, a w międzyczasie musiałam biegać między kasą a zmywakiem. Później za każde spóźnione podejście do klienta (ze zmywaka nie widać sali) dostawałam od niej reprymendę. Ledwo się wyrabiałam, gdy musiałam też kroić ozdoby, wykładać surówki, szukać opisów i zmieniać menu na obiadowe. Nigdy nie pomogła, gdy naprawdę była taka potrzeba.
2. Piekielna szefowa.
Gdy już miałam dość wyzysku zaniosłam do pracy wypowiedzenie. Szefowa zawsze była miła. Gdy K powiedziała jej o tym, zaczęły wspólnie to komentować. Specjalnie tak głośno, żebym usłyszała.
Szefowa: Hahaha, składać wypowiedzenie jej się zachciało.
Zupełnie jakby myślała, że ta praca jest spełnieniem moich ambicji.
K tylko wtórowała. Później zrobiła mi piekło z życia w okresie wypowiedzenia.
Ostatniego dnia pracy powiedziałam jej, że cieszę się z tego, że już się nie spotkamy i mam jej serdecznie dosyć. Może i byłam trochę piekielna, ale tego stresu w ostatnich tygodniach pracy nigdy jej nie zapomnę. Już nie dziwi mnie ciągła rotacja pracowników w tym miejscu. Ja wiedziałam, że nigdy pozwolę traktować się jak osobę gorszej kategorii i chyba właśnie to było jej nie w smak. W każdym razie, co mi nerwów napsuła to jej.
Będąc na studiach dorabiałam sobie w barze z jedzeniem na wagę. Początkowo panowała tam miła atmosfera, wszyscy byli dla siebie życzliwi i wyrozumiali.
Razem z koleżanką obsługiwałyśmy kasę i zajmowałyśmy się salą. Praca była dwuzmianowa. Jedna z nas pracowała od 7 do 15, druga zaś od 9 do 17 (czyli do zamknięcia). W wakacje ruch był trochę mniejszy, więc zostałam sama. W międzyczasie doszła też nowa kierowniczka. Teraz trochę piekielności z tego okresu:
1. W roku akademickim pracowało u nas 7 osób (dwie pani na kuchni, pani na zmywaku, my dwie na kasach, jedna dziewczyna na wydawce i kierowniczka, która zawsze nam pomagała). W wakacje zostałam ja, jedna pani na kuchni i kierowniczka (K). K miała małe dziecko więc nigdy nie zostawała do końca. We wrześniu zaczął się ruch, w tym czasie przychodziłam na rano, robiłam soki, przygotowywałam salę, zajmowałam się wystawką, a w międzyczasie musiałam biegać między kasą a zmywakiem. Później za każde spóźnione podejście do klienta (ze zmywaka nie widać sali) dostawałam od niej reprymendę. Ledwo się wyrabiałam, gdy musiałam też kroić ozdoby, wykładać surówki, szukać opisów i zmieniać menu na obiadowe. Nigdy nie pomogła, gdy naprawdę była taka potrzeba.
2. Piekielna szefowa.
Gdy już miałam dość wyzysku zaniosłam do pracy wypowiedzenie. Szefowa zawsze była miła. Gdy K powiedziała jej o tym, zaczęły wspólnie to komentować. Specjalnie tak głośno, żebym usłyszała.
Szefowa: Hahaha, składać wypowiedzenie jej się zachciało.
Zupełnie jakby myślała, że ta praca jest spełnieniem moich ambicji.
K tylko wtórowała. Później zrobiła mi piekło z życia w okresie wypowiedzenia.
Ostatniego dnia pracy powiedziałam jej, że cieszę się z tego, że już się nie spotkamy i mam jej serdecznie dosyć. Może i byłam trochę piekielna, ale tego stresu w ostatnich tygodniach pracy nigdy jej nie zapomnę. Już nie dziwi mnie ciągła rotacja pracowników w tym miejscu. Ja wiedziałam, że nigdy pozwolę traktować się jak osobę gorszej kategorii i chyba właśnie to było jej nie w smak. W każdym razie, co mi nerwów napsuła to jej.
Gastronomia
Ocena:
148
(170)
1
« poprzednia 1 następna »