Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Chrupki

Zamieszcza historie od: 29 stycznia 2012 - 16:03
Ostatnio: 20 marca 2024 - 14:56
O sobie:

Łódź... I wszystko jasne:-)

  • Historii na głównej: 9 z 11
  • Punktów za historie: 4333
  • Komentarzy: 372
  • Punktów za komentarze: 3059
 
[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
12 grudnia 2022 o 11:31

Strasznie przykra sytuacja, bardzo współczuję Tobie i synowi. A co było przed ślubem, nie mieszkali razem wcześniej, czy dopiero po ślubie wyszło szydło z worka?

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
12 grudnia 2022 o 11:22

A właściwie co stoi na przeszkodzie, żeby mieszkać w ośrodku i pracować? To jest jakoś wykluczające się proceduralnie? Mieszkanie w ośrodku stworzonym z myślą o potrzebach ludzi takich jak Ty wydaje się dobrym rozwiązaniem, bo możesz liczyć na pomoc i rehabilitację, bez wielomiesięcznych kolejek i męczących dojazdów. Domyślam się, że jest tam też sporo rozwiązań architektonicznych dla osób niepełnosprawnych, o które trudno w zwykłym mieszkaniu. Twoja rodzina powinna umieć to docenić, zwłaszcza jeśli nie ma w planach zajmować się Tobą na starość. Niemniej to, gdzie Będziesz mieszkać, nie powinno chyba definiować tego, jak Będziesz żyć? Możesz mieć pracę, możesz w ośrodku poznać fajnych ludzi, możesz korzystać z życia wedle swoich potrzeb i możliwości. A przede wszystkim, możesz żyć tak, jak Ty chcesz, bez patrzenia na zdanie ludzi, którzy nie do końca mają świadomość, z czym się wiąże Twoja choroba. Myślę, że warto spróbować jakiejś pracy, może z czasem, dzięki doświadczeniu, znajdziesz coś, co spełnia Twoje oczekiwania, a teraz daj sobie po prostu szansę na spróbowanie czegoś innego. Zawsze możesz odejść za porozumieniem stron, dzięki rencie nie musisz się zmuszać do bycia tam, gdzie nie chcesz.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
9 grudnia 2022 o 14:52

Może prokurator nie wiedział, że Ty wiesz, ale jak pokazałeś, że znasz swoje prawa, to trzeba było ruszyć cztery litery:-)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
8 grudnia 2022 o 10:05

Mój instruktor nauki jazdy stwierdził kiedyś, że za granicą, jak chcesz gdzieś jechać, to bierzesz kluczyki, wsiadasz i jedziesz, a w Polsce, jak bierzesz kluczyki do ręki, to idziesz na wojnę.. Nadal aktualne:-)

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
7 grudnia 2022 o 10:20

@kurkaxkurka: Tak naprawdę nikt, włącznie z autorką, nie wie, jak będzie wyglądać opieka nad mamą, gdy ta już przestanie być samodzielna. Do tego momentu trudno mówić o tym, kto ma większe zasługi i większe prawa do domu: gdziekolwiek by nie mieszkała siostra z rodziną, musiałaby naprawiać usterki, remontować, opłacać rachunki i ogarniać dom. Przy wynajmie doszedłby czynsz. Dbają o dom matki autorki, w zamian za co mają pod ręką babcię chętną do opieki nad dziećmi i darmową pomoc domową - gdyby mieszkali "na swoim" za granicą, tak jak autorka, to raczej nie jechaliby "na sygnale" naprawiać kran u mamy, ale też mieliby wakat na stanowisku niani i sprzątaczki. Jak na mój gust, to po prostu mniej lub bardziej sprawiedliwy układ, który zadowala obie strony. Faktycznie wspieranie mamy i potencjalna opieka zaczną się wtedy, gdy schorowaną starszą osobę trzeba będzie wozić po lekarzach, karmić, ubierać i "oporządzać" w pełnym znaczeniu tego słowa. I dopiero wtedy można ustalać zasługi i prawo do większego udziału w majątku. Póki co, autorka ma prawo do spadku po rodzicach, tak samo jak każdy inny obywatel tego kraju, który z rodzicami nie mieszka, bo dorobił się swojego lokum. Wypominanie nieobecności autorce jest zwyczajnie nie w porządku, bo większość dorosłych ludzi w pewnym momencie zaczyna żyć swoim życiem i siłą rzeczy nie uczestniczy zbyt mocno w "remontach, porządkach, zepsutych sprzętach i grypie" swoich bliskich. Wczoraj dzwoniłam do mojej babci i dowiedziałam się, że kilka dni temu miała usterkę w łazience i musiała na szybko szukać hydraulika. Nawet jej nie przyszło do głowy, że ja mam się tym zająć. Czy mam przez to mniejsze prawo do spadku?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
2 grudnia 2022 o 12:15

Pracuję przy trasie przejazdu dygnitarzy na OBWE. Od trzech dni co chwilę jest kolejny konwój, oczywiście na syrenach. Największy konwój, jaki zauważyłam, liczył siedem radiowozów, wszystkie z syreną. Serio, wszystkie muszą grać? Na każdym skrzyżowaniu też stoi policyjny radiowóz i policjant kierujący ruchem, ale równolegle działają światła drogowe, więc ludzie, którzy stoją w korku dalej od skrzyżowania, zaczynają trąbić, kiedy jest zielone, bo nie wiedzą, czemu ci z przodu nie jadą. Dramat. Bardzo głośny dramat. Co do wykopków, to jestem w stanie wiele zrozumieć- jest koniec budżetu unijnego, niektóre inwestycje muszą zostać rozpoczęte/rozliczone w tym terminie, aby zostały dofinansowane, inne się nieszczęśliwie przesunęły, do tego się nałożyło kopanie tunelu, który też rozjeżdża się z początkowym harmonogramem.. Naprawdę kumam. Nie rozumiem jednak, czemu w takim nawale remontów i zamkniętych ulic, miasto dodatkowo podnosi opłaty za komunikacje publiczną, która mogłaby rozładować ten bajzel? Gdyby miasto znacznie obniżyło opłaty za korzystanie z MPK lub wprost wprowadziło darmowe przejazdy na czas tych remontów, to część kierowców przesiadła by się w zbiorkom, żeby trochę zaoszczędzić. Jasne, funkcjonowanie takiej firmy jak MPK też kosztuje, ale tu przy okazji pojawia się kolejna rzecz, której kompletnie nie rozumiem - dlaczego w pojazdach MPK prawie w ogóle nie ma reklam? Czemu spółka nie zarabia na wynajmowaniu powierzchni reklamowej? Przecież mają zasięg porównywalny z lokalną telewizją! Nie ma nawet zbyt wielu reklam miejskich inwestycji, a przecież wiele projektów unijnych ma przewidziane budżety na promocję, więc miasto mogłoby chyba w ten sposób zasilać budżet MPK środkami unijnymi. Gdyby miasto rozkręciło akcję, że po zebraniu odpowiedniej ilości reklamodawców, czasowo wstrzyma pobieranie opłat za przejazd, mogłoby się okazać, że wpływy z reklam przewyższają te z biletów. Nie jestem żadnym geniuszem marketingu i te moje pomysły nie są zbyt odkrywcze, zatem tym bardziej po prostu nie rozumiem, dlaczego jest, jak jest??

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 18) | raportuj
9 października 2022 o 13:42

@Honkastonka: To nie autorka zaczęła się tu wychylać z dobrymi radami, tylko jej żyłka pękła po tym, jak sąsiadka próbowała jej narzucać jak ma żyć. Nie pochwalam pyskówki, ale umówmy się, sąsiadka długo pracowała na to, żeby Autorce w końcu się ulało..

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
20 września 2022 o 16:27

@Wilczyca: Pani, u nas cukier i kawa to tylko dla dyrektora, reszta ma brać energię z wewnętrznej motywacji do pracy:D

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 9) | raportuj
14 września 2022 o 16:29

@TakaFrancuska: Tak, proszę zrób kupę w kolejce, będzie z tego taki sam pożytek, jak z Twoich "dobrych rad".

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 11) | raportuj
13 września 2022 o 9:34

@Armagedon: nikt słowa nie powie, jeśli w tramwaju drze się niemowlę. Och, gdyby tak było we wszystkich tramwajach!

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
13 września 2022 o 9:32

@dayana: zasięgi dostaw niestety nie obejmują wszystkich. Mieszkam w pobliżu dużego miasta, ale nie dość blisko, żeby jakikolwiek sklep spożywczy coś mi dowoził.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 13) | raportuj
13 września 2022 o 9:28

@TakaFrancuska: czyli jak w kolejce do kasy, takiej dłuuuugiej, dziecko zacznie mi płakać, to mam zostawić wszystko na taśmie i iść do domu? Zabierzesz za mnie moje zostawione zakupy? A może przyniesiesz mi je domu? Nie? A jak w samolocie zacznie mi płakać, to mam założyć spadochron i wyskakiwać? Może przyjmij, że są sytuacje, kiedy się nie da, po prostu. Nikt złośliwie nie szczypie swojego dziecka, żeby Ci płakało nad uchem. Czasem uda się dziecko spacyfikować, czasem można wcześniej wyjść, zanim rozryczy się na dobre, ale czasem po prostu nic nie możesz zrobić, tylko uspokajać i przeczekać. W takich chwilach komentarze o trzymaniu nóg razem to ostatnie na co masz ochotę, więc starasz się ignorować ludzi dookoła, bo zaraz albo sama się poryczysz, albo komuś przywalisz.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 13) | raportuj
13 września 2022 o 9:17

@marcelka: Autorka nigdzie nie powiedziała, że nie reaguje na złe zachowanie swojego dziecka. Za to podała przykłady zwracania uwagi, łącznie z dobrą radą o trzymaniu nóg razem. Wybacz, po takim komentarzu w moją stronę, za pierwszym razem wydarłabym się na babę głośniej od płaczącego dziecka. Tylko ile można? W pewnym momencie, przy gorszym dniu albo puszczą Ci nerwy i wylądujesz w wiadomościach, bo pobiłaś jakąś bezbronną staruszkę (w wiadomościach nie podadzą, że wcześniej opluła Cię jadem), albo nauczysz się to olewać i robić swoje najlepiej jak umiesz.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
6 września 2022 o 10:05

@Crannberry: Ile się czasem trzeba nakombinować, żeby chwilę odpocząć.. :D Szacun, nie wpadłabym na takie rozwiązanie:D

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 12) | raportuj
25 sierpnia 2022 o 14:29

@digi51: wspomnianych babek nie cierpię w ogólności, ta szczególna sytuacja skojarzyła mi się z innymi moimi doświadczeniami, i stąd refleksja ogólna, jedynie pośrednio związana z historią:-) Dla mnie kwas jest, bo jak ktoś mi wali ściemę, to zastanawiam się, jaki był prawdziwy powód, stąd snucie różnych, nawet absurdalnych przypuszczeń. I tak psychopata, to po prostu przykład snucia teorii wyjaśniających. No i trochę mnie by jednak niepokoił dorosły, samodzielny, pracujący człowiek, który zabrania czegoś swojej mamie, a ona się temu nie sprzeciwia, tylko "musi się nim zająć". Sytuacja niekomfortowa z perspektywy autorki, bo nie wiesz, czy syn ma coś do Ciebie, czy do kotów, czy do matki? Ale możemy przyjąć, że to mój problem. Zważ tylko, że białe kłamstwa to takie, które są na tyle prawdopodobne, że nie budzą zastrzeżeń. Mówisz, że nie możesz iść z kolegami, bo pracujesz, a nie, że znalazłaś na podwórku truchło niedźwiedzia i musicie to z sąsiadem zakopać, zanim zacznie śmierdzieć. Wyolbrzymione, by pokazać absurd sytuacji, gdy dorosła kobieta zasłania się zakazem od swojego dziecka. Gdyby moje małoletnie dziecko zwaliłoby coś na mnie, że "mama nie pozwala", to ma sens i jest realne. Ale gdybym ja mówiła, że moje dziecko mi czegoś zabrania, no to pojawia się sporo znaków zapytania, nie?

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 24) | raportuj
25 sierpnia 2022 o 12:45

@digi51: Można i tak to interpretować, ale dla mnie historia toczy się wokół tego, że sąsiadka, zamiast podać normalny, szczery i "dorosły" powód odmowy ("nie mam już na to czasu, ostatnio sprawia mi to coraz większy problem, nie chce już tego robić" - cokolwiek sensownego i wprost), zrzuca odpowiedzialność za odmowę na kogoś innego jak mała dziewczynka. Takie wyjaśnienie wali ściemą na kilometr i teraz nie wiesz, czy ten syn to jakiś psychopata, a może faktycznie ma alergię? Czy może matka od lat nie wiedziała jak się z tego wymiksować, a autorce teraz głupio, bo nie chciała chyba nikomu robić problemu? Nie cierpię takich nieśmiałych babek, co nie potrafią nic powiedzieć wprost i przez to ciągle jest jakiś kwas, bo nie wiadomo, o co właściwie chodzi...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 sierpnia 2022 o 9:39

Na końcu brakuje tylko takiego złowieszczego śmiechu w tle ;-)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 sierpnia 2022 o 9:25

Najgorsze, że takie tępe osoby rozumieją tylko prawo dżungli: żadne prośby i rozmowy nie skutkują, trzeba być większym poyebem, to znaczy trzeba głośniej wrzeszczeć, mocniej klnąc i grozić pobiciem, żeby takie coś zrozumiało i zaczęło szanować prawa innych.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
11 sierpnia 2022 o 15:26

Z jednej strony Cię rozumiem, bo moja pierwsza praca przebiegała w podobnej atmosferze. Z drugiej strony, dwadzieścia lat później, lepiej zdaję sobie sprawę, jak odbierane było moje zachowanie. Twoja kierowniczka odpowiada za Twoją pracę, więc kiedy pokazuje Ci błąd w w 10 stronicowym dokumencie to nie jej histerie, tylko pilnowanie spraw. Błędna nazwa w postępowaniu przetargowym, może znacznie utrudnić doprowadzenie go do końca. Dopóki Będziesz popełniać te wszystkie "drobne, nieważne" błędy, nie dostaniesz nic bardziej odpowiedzialnego. Moim sposobem było dawanie do przeczytania moich wypocin innym osobom, które świeżym okiem wyłapywały drobiazgi, których ja już nie widziałam po maglowaniu jakiegoś pisma przez kilka godzin. Bywało, że moje pismo wracało do poprawy z powodu kropki napisanej kursywą. Tak, moja kierowniczka to wyłapywała i oczekiwała, że nie będę popełniać takich błędów. Dziś też bez problemów widzę takie niuanse, ale jestem już starym wyjadaczem. W innym miejscu pracy. Wtedy najbardziej uderzało mnie, że nie zwracała uwagi na takie błędy u innych osób - ich pisma zatwierdzała bez czytania, bo już wcześniej zdobyli jej zaufanie. Ja ciągle byłam pod obserwacją i czułam się czasem jak półgłówek, bo ZNOWU brakło przecinka lub ZNOWU była literówka. Trudno było mi się skupić na tak "głupich" rzeczach i czułam się niedoceniona. Ale wiesz, to jak z tym myciem auta w Karate Kid, tak teraz na to patrzę. Powtarzam, w innym miejscu pracy. Nigdy nie udało mi się zyskać zaufania tamtej osoby, być może po prostu nie było między nami chemii. Też myłam szafki i układałam dokumenty, to normalne, że taką pracę daje się najmłodszym, najmniej doświadczonym pracownikom, bo starsi są zwykle zawaleni robotą po sam dekiel, a zaniedbane pisma w końcu zaczynają utrudniać życie całemu zespołowi, więc tacy stażyści czy świeżaki ratują świat. Nie brałabym zbyt do siebie tego, że Twoje sprzątanie zostało szybko rozwalone. Gdyby zespół potrafił utrzymać porządek, to by nie było takich zleceń. Co do przerywania jedzenia mam dość mieszane uczucia, bo w pracy często coś podjadam i dalej pracuję, ale nie każdemu musi to odpowiadać. Masz prawo ustalić z szefową porę posiłku. Masz też prawo wyjść o ustalonej godzinie, nie odbierać telefonów i smsów na urlopie i z uśmiechem powiedzieć, że wstrzymywanie się od sikania to prosta droga do zapalenia pęcherza, a trudno się skupić pracując w pieluchomajtkach. Usłyszałam kiedyś komentarz na punkcie tego, jak długo siedziałam w wc, a moja kierowniczka zrobiła wtedy tyyyyle rzeczy. Odpowiedziałam, że ja zrobiłam jedną, za to epicką... Generalnie przydałoby Ci się trochę więcej bezczelnej asertywności i pewności siebie, ale pewnie jako młoda osoba dopiero czekasz na swoje kły i pazury. Nie przejmuj się, wyrosną. Szukanie nowej pracy to dobry pomysł, a na kolejnej rozmowie zawsze możesz powiedzieć, że obecna praca okazała się znacznie zawężona w stosunku do ogłoszenia i masz poczucie stania w miejscu. A na koniec, mój śp. tata mawiał "OLEJ TO I ŚMIEJ SIĘ Z NICH WSZYSTKICH. ŻADNEJ ROBOTY NIE MOŻNA BRAĆ ZBYT POWAŻNIE". Potwierdzam. Powodzenia!:-)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
3 sierpnia 2022 o 12:58

Jak masz książki do oddania, to o ile nie są przeżute przez dzieciaki, to spytaj w lokalnej bibliotece publicznej. O przygarnięcie zabawek w dobrym stanie pytaj świetlice szkolne lub świetlice środowiskowe, domy samotnej matki, pogotowia opiekuńcze itd. Podobnie z ubraniami. W ostateczności pakuj w puszkę caritasu i też będzie dobrze, po co się z debilami użerać.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
27 lipca 2022 o 9:55

Może nie jest źle napisane, ale tak wielu rzeczy nie chcesz ujawniać, że właściwie nie wiadomo o co chodzi. Przede wszystkim, czego dotyczyła plotka??? Przecież to kluczowe, żeby zrozumieć, co tak Tobą wstrząsnęło! Rozumiem potrzebę anonimowości, ale albo tak zmień tło, żeby nikt Cię nie rozpoznał, albo nie publikuj historii w Internecie:-)

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 21) | raportuj
27 lipca 2022 o 9:48

Wywaliło mi mózg przy tej historii. Czyli jest ileś, załóżmy dziesięć osób, które co miesiąc płacą z własnej kieszeni podobne kwoty, a firma ma w ten sposób coś na kształt kredytu kupieckiego: bo jak mówisz, z pensją Ci oddają to co zapłaciłaś w czerwcu, ale w lipcu firma dalej się u Ciebie zapożycza, więc faktycznie nie możesz nigdy w pełni obracać swoimi pieniędzmi. Gdybyś całą pensję przewaliła w kasynie w dniu wypłaty, to z czego byś opłaciła obowiązkowe obiady??? Może spróbuj w ten sposób? Nie mam, wydałam, poproszę zaliczkę lub fakturę. Skoro masz komfort finansowy, walcz o swoje bez obaw! Może się tylko okazać, że gdy taka strategia się spopularyzuje, to firma nagle obniży półki cenowe - teraz mają cały miesiąc na zarobienie na te obiady, a tak trzeba będzie płacić na bieżąco. Może robią jakieś kreatywne opisy do tych wydatków, bo US nie pozwala odliczać całości? Może dlatego masz jakieś dodatki do pensji, zamiast normalnej fv? Z drugiej strony, jeśli przedstawiasz normalną fv, która jest księgowana i US nie ma do tego żadnych uwag, to chyba dobrze jak przedsiębiorstwo ma udokumentowane, legalne wydatki, które może odliczać??? Jak na wstępie, mózg roz..bany.... :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
22 lipca 2022 o 9:53

Nieodpowiedzialne zachowanie jak z bajki o świerszczu i biedronce trzeba oczywiście piętnować, ale coś ta historia jest bardzo jednostronna.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
16 czerwca 2022 o 15:17

Załatwianie wypowiedzenia na gębę to głupota, a nie przejaw zaufania. Tego się nie robi. A co się robi w takiej sytuacji? Składa się pisemnie kolejne wypowiedzenie i idzie się na L4 z powodu bólu dupy szefowej. Lub własnego kręgosłupa.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1014 15 następna »