@minus25: chowanie dokumentów sprawdza się jeśli pani sprzątająca przychodzi po godzinach pracy. Jeśli przychodzi w trakcie, a ty siedzisz nad czymś pilnym i nie masz czasu piętnaście razy wszystkiego chować i na nowo rozkładać, jak pani przechodzi ze ścierką, potem z odkurzaczem, potem z mopem, potem opróżnia kosze na smieci, a potem jeszcze podlewa kwiatki, to siłą rzeczy może patrzeć ci przez ramię na ekran/dokumenty
@Balbina: W której książce był kurcgalopek? Mnie się coś kojarzy „Jak wytrzymać mężczyzną”, że komuś chyba jakieś bilety wyskakują z kieszeni i odbiegają kurcgalopkiem złośliwie chichocząc
@SirVimes: skoro tak bardzo nie może żyć bez tej informacji, to za jakiś czas, jak sprawa przygaśnie, powiem ci w co gra. Klub już sam sobie znajdziesz, Polaków nie gra wielu, więc nie będzie to trudne
@Balbina: bardzo trafne określenie z tym 2w1! Serce we właściwym miejscu, ale bardzo ciężki charakter. I z takim nie wiadomo w sumie co zrobić, bo potrafi wyprowadzić cię z równowagi, wymęczy cię psychicznie, ale jednocześnie wiesz, że zawdzięczasz mu wiele dobrego i że w potrzebie możesz na niego liczyć. I masz dysonans.
@pasjonatpl: połowicznie ;) Mama konsekwentnie od lat jest „wymagająca” i zawsze znajdzie jakiś „room for improvement”, to z jednej strony motywuje, ale z drugiej nie działa dobrze na samoocenę. U taty z kolei jest taka sinusoida od bombardowania miłością po awantury o głupoty - jak się wstrzelisz, ale z przewagą że raczej częściej mnie chwalił i był ze mnie dumny. Niestety na starość tetryczeje i z mądrego, błyskotliwego człowieka z ogromnym poczuciem humoru robi się upierdliwy dziad.
Do tego jeszcze dochodzi problem, że oni od wielu lat nie mieszkają ze soba na co dzień i odzwyczaili się od przebywania ze soba, przez co kiedy muszą spędzić ze sobą kilka dni, np. wlasnie w święta, chyba działają sobie nawzajem na nerwy, co odreagowują na otoczeniu. Kiedy widuję się z nimi osobno, to jest bardzo przyjemnie, natomiast kiedy są razem, można szału dostać
@Tolek: jemu chodziło o to, że nie możesz nawet z dowodem osobistym podróżować, tylko musisz z paszportem, jak poza Unią.
Kontrolę dokumentu tożsamości masz przy check-inie czy boardingu, czy się nazwisko zgadza, ale nie masz takiej typowej kontroli paszportowej jak przy lotach poza Schengen
@Balbina: moze nie tyle toksyczni, co upierdliwi. W gruncie rzeczy dobrzy ludzie, jak potrzebujesz pomocy, to możesz zadzwonić o 3 rano i oddadzą ci serce i nerkę, ale przy tym zamorduja cię swoim gadaniem. Trudny charakter mieli zawsze, ale z wiekiem im sie to niestety jeszcze wzmaga i czasami są nie do wytrzymania. Wszystko ma być pod ich dyktando, trudno zadowolić, do tego ojcu sie włącza jakieś kreowanie sobie własnej rzeczywistości i wykłócanie się o to (ostatnie teorie to: sushi pochodzi z Chin a nie z Japonii, kurs korony szwedzkiej do Euro to 1:1, a strefa Schengen dotyczy tylko ruchu lądowego - w transporcie lotniczym obowiązuja kontrole paszportowe). Boję się czasów, kiedy przestaną być samodzielni, bo nie wyobrażam sobie życia pod jednym dachem i bycia rozstawianym po kątach we własnym domu
No bo panie, kiedyś to było, nie to co teraz. Ludzie do śmierci ze sobą byli. Nienawidzili się, zatruwali sobie życie, szantażowali i szukali haków, ale grunt, że rozwodów nie było. A tym młodym to się teraz w dupach przewraca
@Pantagruel: oprócz tego "syfiarzem" i w dodatku leniwym jest tez ktoś, kto usługę sprzątania zleca wynajętej do tego celu osobie. W naszym społeczeństwie można jeździć z samochodem do mechanika, włosy farbowac u fryzjra, jedzenie zamawiać z restauracji, nawet napisanie pracy magisterskiej zlecić komuś innemu, i to jest w pełni społecznie akceptowalne. Ale wspomnij, że wynajęłaś kogoś do sprzątania, nawet po remoncie, to ludziom odpie*dala.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 grudnia 2022 o 14:18
Na grupach polonijnych często można spotkać dość obraźliwe komentarze pań zajmujących się sprzątaniem na temat ich klientek, w stylu, że to „leniwe brudasy, które siedzą cały dzień przy biureczku, zamiast się zabrać za szmatę”. Przy czym tym leniwym brudasem czyni klientkę sam fakt, że w ogóle ma czelność zatrudnić panią sprzątającą, zamiast sprzątać sama (kosztem pracy zawodowej lub czasu spędzonego z rodziną). Jednej rzeczy nie biorą jednak w tych swoich wywodach pod uwagę - jeśli te „leniwe brudasy” same złapią za szmatę, to one zostaną bez pracy.
@pasjonatpl: tak, to Szwedzi, ale z głębokiej prowincji, gdzie też masz ich zupełnie inną kulturę niż w centrum Sztokholmu. Owszem, ich młodość przypadła na czasy rewolucji seksualnej końca lat sześćdziesiątych (co tez miało wpływ na ich związek), ale podział ról w tamtych czasach, zwłaszcza na wsi był jeszcze dość tradycyjny. Taka pełna równość płci to dopiero lata 80 (i też najpierw w miastach). W tej chwili role społeczne są zrównane, a czasem wręcz odwrócone.
Jakby Cię szerzej zainteresował temat, mogę Ci polecić książkę Katarzyny Tubylewicz „Szwedzka sztuka kochania”. Fajnie pokazuje różnice między Polską a Szwecją w kwestii związków, rodziny, równouprawnienia i ogólnie tematów damsko-męskich, tłumacząc, skąd się co wzięło.
Typowo szwedzkim nazwałabym to niewtrącanie się do cudzego życia i wychowywanie dzieci „dla świata”, a nie na swoich parobków. Ale w innych nacjach ten model rodzicielstwa oczywiście też jak najbardziej występuje
@Schattenspiel: W pełni się zgadzam, że to głównie kwestia charakteru. Moi teściowie są obecnie po 70, prości ludzie, którzy całe życie spędzili w zabitej dechami wioseczce na głębokiej prowincji, mogą stanowić wzór partnerstwa. Mówia też, że dzieci wychowali "dla świata" i owsze, jeśli poprosi sie ich o radę, to jej udzielą, ale niepytani nie wtrącają się do niczego. Nawet pytani mówią, że "to wasze życie i wy musicie zdecydować, co jest dla was najlepsze".
Moi rodzice z kolei, ponad 10 lat młodsi od teściów, miastowi, wykształceni, oblatani po świecie - ojciec nie umie odgrzać sobie zupy ani zapłacić rachunku, mama go do żadnej domowej czynności nie dopuści, bo to "jej obowiązek" (co ciekawe u jej rodziców to babcia utrzymywała dom, a dziadek go ogarniał). Od nas też oczekują życia pod ich modłę - ja np powinnam skrócic sobie godziny pracy, żebym mogła czekać w domu na męża z obiadem (mimo że on je w południe w pracy), a on koniecznie się ochrzcić, żebysmy mogli wziąc ślub kościelny (a że ja jestem po rozwodzie? Oj tam, oj tam, załatwi się) - i sie obrażają, że wolimy żyć na własnych zasadach.
Inny przykład: mój były szef, pięćdziesięcioparolatek, rodowity Monachijczyk, prezes międzynarodowego przedsiębiorstwa, potrafił na zebraniu publicznie wyśmiać pracownika, który był na urlopie rodzicielskim, że co z niego za mężczyzna, skoro zajmuje się babskimi sprawami.
Podobno ktoś kiedyś słyszał o przełożonym, który, zadłużywszy się u podwładnego, nie odstawiał festiwalu żenady przy próbie odzyskania długu. Podobno, ale może to tylko legenda.
@Ohboy: albo członkami rodziny wymagającymi opieki. Pomoc państwa w przypadku chociażby niesamodzielnego seniora to nieśmieszny żart i problem spada na barki rodziny
@Bryanka: zajęcie sobie zawsze można znaleźć, o to bym się nie martwiła. Mając z czego żyć, móc sobie pozwolić na np. kilkumiesięczną przerwę w pracy, podczas której wreszcie ma się czas na zajęcie się tym wszystkim, na co się normalnie nie ma czasu, to jest akurat super sprawa (znajomi, którzy brali np pół roku sabbatical bardzo to sobie chwalili).
Mnie by przerażała perspektywa uzależnienia finansowego od drugiej osoby. Nie wyobrażam sobie nie mieć własnych pieniędzy. Bo jak jest fajnie, to jest fajnie, ale nigdy nie wiesz czy i kiedy coś się zesra. A nawet jeśli związek będzie idealny, to zawsze jest ryzyko, że tej drugiej osobie coś się stanie i zostanie się bez środków do życia.
Jak niektóre baby potrafią się w życiu ustawić. Tak patrzę na małżeństwo mojego szefa - on utrzymuje dom (ona nigdy nie pracowała), zajmuje się całą logistyką, robi zakupy i gotuje. Dzieci odchowała im opiekunka, dom ogarnia sprzątaczka. Żona po prostu jest. Jeszcze wydzwania do niego do pracy, żeby ją zabawiał, bo jej się nudzi.
@digi51: Niektórzy ludzie mają niestety mentalność, że ślub oznacza zaklepane, dane na wieczność i można przestać się starać. Jeśli do tego ktoś po ślubie wejdzie w buty, które wyniósł z rodzinnego domu oraz zaczną się jeszcze mieszać rodzice, próbując narzucić własne zasady, to z tego nic dobrego raczej nie wyjdzie. Nawet wyprowadzka gdzieś daleko nic nie da, jeśli oboje nie będą widzieć problemu i aktywnie probować mu zaradzić. Jedna osoba nic nie zdziała, jeśli nie będzie woli drugiej strony i jasnego wyznaczenia granic osobom trzecim. Wtedy lepiej się rozstać niż marnować sobie życie, siedząc w toksycznym układzie.
Tak samo, decydując się na zakładanie z kims rodziny, nalezy dobrze się przyjrzeć, jakie relacje i dynamika panuja w jej/jego domu rodzinnym i zwrócić uwagę na faktyczne zachowanie, a nie deklaracje.
@pasjonatpl: To oczywiście zależy od natury pracy, polityki firmy i przełożonych, ale jeżeli jest to taki typowy back-office, nic się nie dzieje na oczach klienta, praca i tak jest wykonana, a przy tym ma to pozytywny wpływ na morale zespołu i nie przeszkadza innym, to dlaczego nie.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2022 o 20:51
@Morog: taka dwumetrowa przy złożonym tylnym siedzeniu na luzie wejdzie już do już do crossovera, a jak się dobrze na gimnastykujesz, to upchniesz nawet fordzie fiesta. Jazda nie będzie wygodna ani przesadnie bezpieczna, ale upchnąć upchniesz
@Samoyed: w Niemczech jak wchodzisz do restauracji w godzinach szczytu, wręcz pytają, czy będziesz jeść, czy tylko na drinka. Jeśli tylko na drinka to serdecznie zapraszają o innej porze, przy mniejszym obłożeniu
@digi51: przeczytałam odnośnik i współczuję boju, który muasiałaś stoczyć. Też miałam kiedyś w komentarzach shitstorm pod historią czy komentarzem (nie chce mi się szukać), gdzie opisałam, jak w sztokholmskim Griffinie kelner wyprosił moją znajomą, która obraziła się na ceny i demonstracyjnie odmówiła zamówienia czegokolwiek, planując cały wieczór siedzieć na pusto i blokować stolik (w sobotę wieczorem, przy takim ruchu, że stolik trzeba było rezerwować 2 tyg wcześniej), "bo ona tyle nie zapłaci". Uswerzy zrugali kelnera, w zachowaniu znajomej nie widząc nic niewłaściwego. Zaskakujące jest, jak wiele osób nie widzi różnicy między restauracją a biurem czy dworcową poczekalnią.
@minus25: chowanie dokumentów sprawdza się jeśli pani sprzątająca przychodzi po godzinach pracy. Jeśli przychodzi w trakcie, a ty siedzisz nad czymś pilnym i nie masz czasu piętnaście razy wszystkiego chować i na nowo rozkładać, jak pani przechodzi ze ścierką, potem z odkurzaczem, potem z mopem, potem opróżnia kosze na smieci, a potem jeszcze podlewa kwiatki, to siłą rzeczy może patrzeć ci przez ramię na ekran/dokumenty
@singri: i pytanie są 100 punktów- czy Alicja była z nią na ty czy na pani ;)
@Balbina: W której książce był kurcgalopek? Mnie się coś kojarzy „Jak wytrzymać mężczyzną”, że komuś chyba jakieś bilety wyskakują z kieszeni i odbiegają kurcgalopkiem złośliwie chichocząc
@SirVimes: Nie wiem co dokładnie sprawdzali ci twoi koledzy, nie znając imienia zawodnika ani dyscypliny sportu, ale co się nasprawdzali to ich ;)
@SirVimes: skoro tak bardzo nie może żyć bez tej informacji, to za jakiś czas, jak sprawa przygaśnie, powiem ci w co gra. Klub już sam sobie znajdziesz, Polaków nie gra wielu, więc nie będzie to trudne
@Balbina: bardzo trafne określenie z tym 2w1! Serce we właściwym miejscu, ale bardzo ciężki charakter. I z takim nie wiadomo w sumie co zrobić, bo potrafi wyprowadzić cię z równowagi, wymęczy cię psychicznie, ale jednocześnie wiesz, że zawdzięczasz mu wiele dobrego i że w potrzebie możesz na niego liczyć. I masz dysonans.
@pasjonatpl: połowicznie ;) Mama konsekwentnie od lat jest „wymagająca” i zawsze znajdzie jakiś „room for improvement”, to z jednej strony motywuje, ale z drugiej nie działa dobrze na samoocenę. U taty z kolei jest taka sinusoida od bombardowania miłością po awantury o głupoty - jak się wstrzelisz, ale z przewagą że raczej częściej mnie chwalił i był ze mnie dumny. Niestety na starość tetryczeje i z mądrego, błyskotliwego człowieka z ogromnym poczuciem humoru robi się upierdliwy dziad. Do tego jeszcze dochodzi problem, że oni od wielu lat nie mieszkają ze soba na co dzień i odzwyczaili się od przebywania ze soba, przez co kiedy muszą spędzić ze sobą kilka dni, np. wlasnie w święta, chyba działają sobie nawzajem na nerwy, co odreagowują na otoczeniu. Kiedy widuję się z nimi osobno, to jest bardzo przyjemnie, natomiast kiedy są razem, można szału dostać
@Tolek: jemu chodziło o to, że nie możesz nawet z dowodem osobistym podróżować, tylko musisz z paszportem, jak poza Unią. Kontrolę dokumentu tożsamości masz przy check-inie czy boardingu, czy się nazwisko zgadza, ale nie masz takiej typowej kontroli paszportowej jak przy lotach poza Schengen
@Balbina: moze nie tyle toksyczni, co upierdliwi. W gruncie rzeczy dobrzy ludzie, jak potrzebujesz pomocy, to możesz zadzwonić o 3 rano i oddadzą ci serce i nerkę, ale przy tym zamorduja cię swoim gadaniem. Trudny charakter mieli zawsze, ale z wiekiem im sie to niestety jeszcze wzmaga i czasami są nie do wytrzymania. Wszystko ma być pod ich dyktando, trudno zadowolić, do tego ojcu sie włącza jakieś kreowanie sobie własnej rzeczywistości i wykłócanie się o to (ostatnie teorie to: sushi pochodzi z Chin a nie z Japonii, kurs korony szwedzkiej do Euro to 1:1, a strefa Schengen dotyczy tylko ruchu lądowego - w transporcie lotniczym obowiązuja kontrole paszportowe). Boję się czasów, kiedy przestaną być samodzielni, bo nie wyobrażam sobie życia pod jednym dachem i bycia rozstawianym po kątach we własnym domu
No bo panie, kiedyś to było, nie to co teraz. Ludzie do śmierci ze sobą byli. Nienawidzili się, zatruwali sobie życie, szantażowali i szukali haków, ale grunt, że rozwodów nie było. A tym młodym to się teraz w dupach przewraca
@Pantagruel: oprócz tego "syfiarzem" i w dodatku leniwym jest tez ktoś, kto usługę sprzątania zleca wynajętej do tego celu osobie. W naszym społeczeństwie można jeździć z samochodem do mechanika, włosy farbowac u fryzjra, jedzenie zamawiać z restauracji, nawet napisanie pracy magisterskiej zlecić komuś innemu, i to jest w pełni społecznie akceptowalne. Ale wspomnij, że wynajęłaś kogoś do sprzątania, nawet po remoncie, to ludziom odpie*dala.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 grudnia 2022 o 14:18
Na grupach polonijnych często można spotkać dość obraźliwe komentarze pań zajmujących się sprzątaniem na temat ich klientek, w stylu, że to „leniwe brudasy, które siedzą cały dzień przy biureczku, zamiast się zabrać za szmatę”. Przy czym tym leniwym brudasem czyni klientkę sam fakt, że w ogóle ma czelność zatrudnić panią sprzątającą, zamiast sprzątać sama (kosztem pracy zawodowej lub czasu spędzonego z rodziną). Jednej rzeczy nie biorą jednak w tych swoich wywodach pod uwagę - jeśli te „leniwe brudasy” same złapią za szmatę, to one zostaną bez pracy.
@Armagedon: ryby występuja w naturze, a on je z tej natury wyławiał, czyli dokonywał procesu wynaturzenia ;)
@pasjonatpl: tak, to Szwedzi, ale z głębokiej prowincji, gdzie też masz ich zupełnie inną kulturę niż w centrum Sztokholmu. Owszem, ich młodość przypadła na czasy rewolucji seksualnej końca lat sześćdziesiątych (co tez miało wpływ na ich związek), ale podział ról w tamtych czasach, zwłaszcza na wsi był jeszcze dość tradycyjny. Taka pełna równość płci to dopiero lata 80 (i też najpierw w miastach). W tej chwili role społeczne są zrównane, a czasem wręcz odwrócone. Jakby Cię szerzej zainteresował temat, mogę Ci polecić książkę Katarzyny Tubylewicz „Szwedzka sztuka kochania”. Fajnie pokazuje różnice między Polską a Szwecją w kwestii związków, rodziny, równouprawnienia i ogólnie tematów damsko-męskich, tłumacząc, skąd się co wzięło. Typowo szwedzkim nazwałabym to niewtrącanie się do cudzego życia i wychowywanie dzieci „dla świata”, a nie na swoich parobków. Ale w innych nacjach ten model rodzicielstwa oczywiście też jak najbardziej występuje
@Schattenspiel: W pełni się zgadzam, że to głównie kwestia charakteru. Moi teściowie są obecnie po 70, prości ludzie, którzy całe życie spędzili w zabitej dechami wioseczce na głębokiej prowincji, mogą stanowić wzór partnerstwa. Mówia też, że dzieci wychowali "dla świata" i owsze, jeśli poprosi sie ich o radę, to jej udzielą, ale niepytani nie wtrącają się do niczego. Nawet pytani mówią, że "to wasze życie i wy musicie zdecydować, co jest dla was najlepsze". Moi rodzice z kolei, ponad 10 lat młodsi od teściów, miastowi, wykształceni, oblatani po świecie - ojciec nie umie odgrzać sobie zupy ani zapłacić rachunku, mama go do żadnej domowej czynności nie dopuści, bo to "jej obowiązek" (co ciekawe u jej rodziców to babcia utrzymywała dom, a dziadek go ogarniał). Od nas też oczekują życia pod ich modłę - ja np powinnam skrócic sobie godziny pracy, żebym mogła czekać w domu na męża z obiadem (mimo że on je w południe w pracy), a on koniecznie się ochrzcić, żebysmy mogli wziąc ślub kościelny (a że ja jestem po rozwodzie? Oj tam, oj tam, załatwi się) - i sie obrażają, że wolimy żyć na własnych zasadach. Inny przykład: mój były szef, pięćdziesięcioparolatek, rodowity Monachijczyk, prezes międzynarodowego przedsiębiorstwa, potrafił na zebraniu publicznie wyśmiać pracownika, który był na urlopie rodzicielskim, że co z niego za mężczyzna, skoro zajmuje się babskimi sprawami.
Podobno ktoś kiedyś słyszał o przełożonym, który, zadłużywszy się u podwładnego, nie odstawiał festiwalu żenady przy próbie odzyskania długu. Podobno, ale może to tylko legenda.
Komentarz po publikacji wylądował pod złą historią i nie da się usunąć
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 grudnia 2022 o 13:19
@Ohboy: albo członkami rodziny wymagającymi opieki. Pomoc państwa w przypadku chociażby niesamodzielnego seniora to nieśmieszny żart i problem spada na barki rodziny
@Bryanka: zajęcie sobie zawsze można znaleźć, o to bym się nie martwiła. Mając z czego żyć, móc sobie pozwolić na np. kilkumiesięczną przerwę w pracy, podczas której wreszcie ma się czas na zajęcie się tym wszystkim, na co się normalnie nie ma czasu, to jest akurat super sprawa (znajomi, którzy brali np pół roku sabbatical bardzo to sobie chwalili). Mnie by przerażała perspektywa uzależnienia finansowego od drugiej osoby. Nie wyobrażam sobie nie mieć własnych pieniędzy. Bo jak jest fajnie, to jest fajnie, ale nigdy nie wiesz czy i kiedy coś się zesra. A nawet jeśli związek będzie idealny, to zawsze jest ryzyko, że tej drugiej osobie coś się stanie i zostanie się bez środków do życia.
Jak niektóre baby potrafią się w życiu ustawić. Tak patrzę na małżeństwo mojego szefa - on utrzymuje dom (ona nigdy nie pracowała), zajmuje się całą logistyką, robi zakupy i gotuje. Dzieci odchowała im opiekunka, dom ogarnia sprzątaczka. Żona po prostu jest. Jeszcze wydzwania do niego do pracy, żeby ją zabawiał, bo jej się nudzi.
@digi51: Niektórzy ludzie mają niestety mentalność, że ślub oznacza zaklepane, dane na wieczność i można przestać się starać. Jeśli do tego ktoś po ślubie wejdzie w buty, które wyniósł z rodzinnego domu oraz zaczną się jeszcze mieszać rodzice, próbując narzucić własne zasady, to z tego nic dobrego raczej nie wyjdzie. Nawet wyprowadzka gdzieś daleko nic nie da, jeśli oboje nie będą widzieć problemu i aktywnie probować mu zaradzić. Jedna osoba nic nie zdziała, jeśli nie będzie woli drugiej strony i jasnego wyznaczenia granic osobom trzecim. Wtedy lepiej się rozstać niż marnować sobie życie, siedząc w toksycznym układzie. Tak samo, decydując się na zakładanie z kims rodziny, nalezy dobrze się przyjrzeć, jakie relacje i dynamika panuja w jej/jego domu rodzinnym i zwrócić uwagę na faktyczne zachowanie, a nie deklaracje.
@Rumpersztycka: przez lata byłam przekonana, że jestem jedyna, którą wku*wia ten kawałek. Cieszę się, że jest nas więcej
@pasjonatpl: To oczywiście zależy od natury pracy, polityki firmy i przełożonych, ale jeżeli jest to taki typowy back-office, nic się nie dzieje na oczach klienta, praca i tak jest wykonana, a przy tym ma to pozytywny wpływ na morale zespołu i nie przeszkadza innym, to dlaczego nie.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2022 o 20:51
@Morog: taka dwumetrowa przy złożonym tylnym siedzeniu na luzie wejdzie już do już do crossovera, a jak się dobrze na gimnastykujesz, to upchniesz nawet fordzie fiesta. Jazda nie będzie wygodna ani przesadnie bezpieczna, ale upchnąć upchniesz
@Samoyed: w Niemczech jak wchodzisz do restauracji w godzinach szczytu, wręcz pytają, czy będziesz jeść, czy tylko na drinka. Jeśli tylko na drinka to serdecznie zapraszają o innej porze, przy mniejszym obłożeniu @digi51: przeczytałam odnośnik i współczuję boju, który muasiałaś stoczyć. Też miałam kiedyś w komentarzach shitstorm pod historią czy komentarzem (nie chce mi się szukać), gdzie opisałam, jak w sztokholmskim Griffinie kelner wyprosił moją znajomą, która obraziła się na ceny i demonstracyjnie odmówiła zamówienia czegokolwiek, planując cały wieczór siedzieć na pusto i blokować stolik (w sobotę wieczorem, przy takim ruchu, że stolik trzeba było rezerwować 2 tyg wcześniej), "bo ona tyle nie zapłaci". Uswerzy zrugali kelnera, w zachowaniu znajomej nie widząc nic niewłaściwego. Zaskakujące jest, jak wiele osób nie widzi różnicy między restauracją a biurem czy dworcową poczekalnią.