Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Crannberry

Zamieszcza historie od: 21 czerwca 2018 - 18:11
Ostatnio: 7 kwietnia 2024 - 11:23
  • Historii na głównej: 109 z 109
  • Punktów za historie: 17860
  • Komentarzy: 2272
  • Punktów za komentarze: 17760
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
15 lutego 2022 o 16:33

@bzyk: wiem, że takich cwaniaków jest zatrzęsienie, ale akurat nie ten adres ;) Wszystkie dokumenty niemieckie, wszystko opłacone, ważny TÜV. Może dlatego szukali, do czego jeszcze mogliby sie doczepić.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 lutego 2022 o 14:24

@digi51: widzę, że mamy podobny typ sylwetki - góra drobniejsza niż dół oraz spora różnica między talią i biodrami (ja mam proporcje powiedzmy 90-70-100). Potwierdzam, szukanie ubrań w sieciówkach to dramat. Z sieciówkowych sukienek pasuje faktycznie tylko fason fit and flare, ołówkowa wygląda groteskowo - w biuście w miarę ok, na tyłku pęka w szwach, w talii odstaje na kilometr. Spodnie to samo - nie można wbić nóg w nogawki, w talii odstają. Rekord zaliczyłam kiedyś w Mango - z jednego modelu spodni przymierzyłam rozmiary aż do 44 i w żadnych nie udało mi sie przecisnąć stopy przez częśc łydkową. To przepraszam, na kogo to szyją? Dwie marki, które odkryłam, gdzie ubrania pasują na moją sylwetkę i nie muszę ich przerabiać to sukienki Ralph Lauren (od Donny Karan też fajnie leżą, ale maja zdecydowanie za słąbą jakość jak na swoją cenę) i spodnie od Hugo Bossa (mieszczą sie uda, dobrze leżą na tyłku i są dopasowane w talii). Niestey dopiero marki premium biorą pod uwagę, że przeciętna kobieta różni sylwetką od manekina. Zamawiam głównie na Zalando, bo często mają spore obniżki i można ciuchy upolować w miarę sensownych cenach.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
15 lutego 2022 o 12:20

@digi51: @Ginsei: Do salonów ąę, jeśli nie nosi się rozmiaru 32-34, to w ogóle nie ma nawet co wchodzić, bo spojrzą na ciebie jak na słonicę, i z obrzydzeniem na twarzy powiedzą, że "oversajzów nie robią". Ten salon, który mnie wtedy orżnął, to nawet nie było jakieś nie wiadomo co. Sieciówka (o nazwie jak ikona muzyki pop) z sukniami Pronovias i LaSposa, czyli raczej średnia półka. Nie sklepik u Grażyny, ale też nie jakieś wypasione atelier. Zdecydowałam się na niego zresztą tylko dlatego, że zamarzyła mi się zwiewna suknia w stylu "greckim". Ten styl w tamtym czasie dopiero powoli wchodzil na rynek, a u lokalnych Grażyn wciąż królowały syrenki i księżniczki, które mi wówczas kompletnie nie pasowały do sylwetki

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
14 lutego 2022 o 23:33

@Kumbak: ja pierdziele… debil ze mnie ;) Oczywiście, w komentarzu dałam na odwrót prawo i lewo

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
14 lutego 2022 o 14:31

Chyba nie ma drugiej tak patologicznej branży pod względem krętactw i naciągania jak ślubna, a salony z sukniami to osobny krąg piekieł. Rzeczy, na które kobiety najczęściej skarżą się na forach ślubnych to: - Zmierzenie wzrokiem zaraz po wejściu i komentarz "na panią nic tu nie mamy" - Suknie do przymiarki dostępne tylko w rozmiarze 34, a jeśli, podobnie jak 90% społeczeństwa, nosisz inny rozmiar, musisz "sobie wyobrazić, jak będzie na tobie wyglądać" i zamówić w ciemno - Suknie w ogóle dostępne tylko w rozmiarze 34 - jeśli nosisz większy, to schudnij, albo "wal się słonico" - Opłata np. 100zł za przymierzenie każdej sukni (WTF???) - Wyszczuplające lustro w przymierzalni i zakaz robienia zdjęć, żebyś przypadkiem nie zobaczyła, jak naprawdę w tej sukni wyglądasz - Po horrendalnym okresie oczekiwania wciskanie podróby z AliExpress jako oryginalnej zamówionej sukni (może też po to był ten zakaz robienia zdjęć) Sama miałam przygodę z suknią przed moim pierwszym ślubem. Znany salon sukien ślubnych przy krakowskim rynku. Wybrałam zwiewną, jedwabną suknię hiszpańskiej marki. W sklepie mieli tylko rozmiar 38 (akurat mój), przymierzyłam, leżała jak rękawiczka. Zamówiłam, wpłaciłam zaliczkę i kazano mi czekać 9,5 miesiąca na gotową suknię (że podobno to normalnie tyle trwa). Po tych 9 miesiącach z hakiem (miesiąc przed ślubem) przyleciałam do Polski, pojechałam z rodzicami do salonu po odbiór, przymierzyłam, leżała idealnie, wpłaciłam resztę pieniędzy. Pani poszła na zaplecze zapakować suknię i przyniosła ją szczelnie ofoliowaną i włożoną do pokrowca. Rodzice zawieźli suknię do domu, ja wróciłam do Irlandii. 2 dni przed ślubem przyjechałam do rodziców, rozpakowuję suknię i zonk. Niby podobna, ale nie do końca. Inny materiał (poliester zamiast jedwabiu), dekoracje, jakość wykonania i rozmiar. Niby na metce było 38, ale w rzeczywistości jakby 34. Nie udało się jej zapiąć. Odpowiedź salonu? "Suknia na pewno ta sama, wydziwiam, spasłam się pewnie i szukam winnego". Po wycięciu wszystkich halek, gorsetów i zostawieniu tylko zewnętrznej warstwy materiału, udało mi się w nią wbić na tyle, że wytrzymałam kościół i zdjęcia. Wesele spędziłam w białej sukience z sieciówki, którą udało mi się kupić w ostatniej chwili. Za drugim razem w małym, lokalnym salonie w rodzinnym mieście kupiłam suknię polskiego producenta, za 1/3 ceny tamtej poprzedniej. Była gotowa po chyba 2 miesiącach i dokładnie ta, którą mierzyłam i bez problemów z rozmiarem. Po ślubie udało mi się ją sprzedać na niemieckim odpowiedniku OLX, drożej niż kupiłam.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
14 lutego 2022 o 13:39

@metaxa: tylko że zanim się uszyje, trzeba najpierw przymierzyć coś gotowego, żeby zobaczyć, jaki fason pasuje do naszej sylwetki. Bo bardzo często coś sobie wymarzymy, a po przymierzeniu okazuje się, że wyglądamy w tym jak pół dupy zza krzaka. Szycie w ciemno jest ryzykowne

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
14 lutego 2022 o 13:30

@gawronek: @minus25: Materacowi nic by się nie stało, ale pościel uwaliłaby się cała. Po zabiegu operacyjnym nocowałam w hotelu obok kliniki. Do zabiegu wysmarowano mnie od żeber po kostki u nóg dezynfekującym czymś w kolorze intensywnie pomarańczowym i popisano granatowym permanentnym markerem. Pod prysznic nie mogłam wejść ze zwględu na świeże opatrunki i mocny ból. Obawiałam się, ze jeżeli położę się do łóżka bez zmycia tych "kolorków", pościel będzie do wyrzucenia, bo plamy z markera się nie spiorą, a jedyną alternatywą było ścieranie tego z siebie mokrym ręcznikiem. Swój własny niechcąco zostawiłam w klinice.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
14 lutego 2022 o 13:03

Bardzo podobała mi się jedna rzecz w irlandzkim praiwe drogowym. Przed wjazdem na rondo trzeba było zasygnalizować, którym zjazdem będzie się zjeżdżać, czyli: jeśli pierwszym, włączam od razu prawy kierunkowskaz, jeśli drugim (czyli "jadę prosto") - nie włączam kierunkowskazu i prawy dopiero przed samym zjazdem, a jeśli trzecim zjazdem lub dalej - przed wjazdem na rondo lewy kierunkowskaz i prawy w momencie zjazdu. Dzięki temu wjeżdżając na rondo, wiem, czy kierowca nadjeżdżający z naprzeciwka będzie zjeżdżał przede mną, więc mogę wjechać na rondo, czy też będzie je objeżdżał dookoła i muszę poczekać.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
13 lutego 2022 o 17:13

Z ciekawości, bo miałam ten dylemat pare miesięcy temu. Jeżeli jestem zmuszona ufajdać albo ręcznik, albo pościel, to co lepiej poświęcić?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
10 lutego 2022 o 23:46

@pasjonatpl: moi znajomi wiedzą, że telefon przed 9 rano sprawi, że zabiję, zakopię, wykopię i jeszcze raz zabiję. Ale nawet o północy można śmiało :)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 15) | raportuj
9 lutego 2022 o 18:58

@Crypsis: @Grav: Potwierdzam. Po świętach złapałam gdzieś Omikrona (obstawiam zatłoczony pociąg w Szwecji, gdzie był high-life i żadnych środków ostrożności) i nie wiedząc, że go mam (bo na początku jedynym objawem była pokrzywka i spuchnięte powieki, które wzięłam za alergię, a test wyszedł mi pozytywny dopiero 8 stycznia), w okresie sylwestrowym zaraziłam kilkanaście osób: zaszczepionych i niezaszczepionych. Przeszli to przeróżnie I nie było reguły kto jak. Nieszczepiona kumpela z choroba autoimmunologiczną miała przez jedną noc stan podgorączkowy i trochę kataru, identycznie jak moja mama po trzech dawkach. Mnie (po 2 dawkach) ostatecznie przeczołgało zapalenie płuc, a mąż (również po dwóch dawkach) był zupełnie bezobjawowy

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
9 lutego 2022 o 18:45

@bazienka: nie wiem jak w Polsce, ale w Niemczech jak masz izolację, nie wolno ci nawet otworzyć drzwi kurierowi

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 11) | raportuj
9 lutego 2022 o 18:35

@HelikopterAugusto: teraz z omikronkiem jest w ogóle taka fajna sprawa, że Test wychodzi pozytywny dopiero po około tygodniu od wystąpienia objawów (I to tak przeróżnych objawów, że nie musisz ich w ogóle kojarzyć z covidem). Zanim się dowiesz, co ci jest, zdążysz zarazić pół miasta. Ja tak na przełomie grudnia i stycznia załatwiłam kilkanaście osób, będąc pewna, że to alergia

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
9 lutego 2022 o 14:26

@kojot__pedziwiatr: a kojarzysz jakąś apkę na srajfona, która nagrywa rozmowy? Bo to się w sumie czasem przydaje, nie tylko w pracy...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
9 lutego 2022 o 13:43

Zgadzam się w pełni. Będąc miłym dla recepjonistów można bardzo wiele zyskać. Nie zliczę, ile już dostałam różnego rodzaju "gratisów", od darmowego drinka po lepszy pokój. Konieczność zrobienia awantury, a w zasadzie "asertywnego egzekwowania warunków rezerwacji" przytrafiła mi się raptem raz w ciągu całego życia.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
9 lutego 2022 o 7:26

* „trzyma” a nie „trzeba”. Autokorekta

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
9 lutego 2022 o 0:09

@78FS: zresztą pliki od tego wydawnictwa są jakoś chronione przed edycją. Pamietam, kiedy jeszcze mieliśmy Acrobata, nie wczytywały sie czcionki, a konwersja do offica powoduje rozsypanie sie całego pliku. Może są jakieś tajemne sposoby, żeby to obejść, ale jak napisałam wyżej, odkrywanie ich nie należy do moich obowiązków

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
8 lutego 2022 o 23:06

@bazienka: on ma swoje odchyły, ale wyskakuje z nimi średnio raz na pół roku. Da się przeżyć. Jeśli chodzi o zdrowie psychiczne, to to jest akurat najmniej stresująca praca jaką w życiu miałam. Co mnie tam trzeba, to właśnie brak stresu, wbrew pozorom dobra atmosfera, jasny podział obowiązków, czterodniowy tydzień pracy, całkiem niezła pensja i gwarancja zatrudnienia (okopałam się jak baba w zusie). Rzeczy które mnie irytują, to januszerka mojego szefa oraz to, że od jakiegoś czasu się w tej pracy nudzę i nie rozwijam. Narazie wypełniam sobie czas uzupełnieniem kwalifikacji, jak skończę, trzeba będzie stamtąd spadać.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
8 lutego 2022 o 22:56

@78FS: kombinowanie, jak obejść system, nie należy do moich obowiązków. Obowiązkiem pracodawcy za to jest zapewnić pracownikowi narzędzia niezbędne do wykonania pracy. Jeżeli pracodawca woli januszować, bo mu szkoda 200 € na licencję, to nie będzie miał zrobione. Już to przerabiałam 2 lata temu z photoshopem i wiem czym to się kończy. Trzeba gdzieś postawić granicę

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
8 lutego 2022 o 15:52

@iks: jeszcze trochę. Zostało mi jeszcze półtora roku, żeby skończyć dodatkowe studia i zrobić 2 certyfikaty językowe, na co w tej pracy mam czas (4-dniowy tydzień pracy oraz mało obowiązków), a gdzieś w korpo niekoniecznie. Ale jak tylko skończę swoje prywatne projekty, idę do czegos nowego.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
8 lutego 2022 o 14:00

@Error505: interpretacja adwokata jest taka, że teoretycznie nie masz obowiązku odpowiadać na żadne pytanie poza tym o dane osobowe. Jednak musisz liczyć się z tym, że policja ma prawo wóczas zabrac cię na komisariat, przeszukac i np zrobić testy na obecność narkotyków. Tak więc bardziej sie opłaca jednak na te pytania odpowiedzieć "möglichst knapp und höflich", czyli zwięźle i grzecznie, żeby jak najszybciej zakończyc kontrolę. Zresztą może jest to tez kwestia mentalności Niemców, gdzie władza (jakakolwiek) ma społeczne przyzwolenie na branie obywateli "za mordę"

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
8 lutego 2022 o 13:30

@Balam: tylko że w momencie, kiedy jesteś zmęczony, głodny i czeka cię jeszcze pakowanie się na 3-tygodniowy wyjazd, ostanie, na co masz ochotę, to kiblowanie na komisariacie kilkanaście km od domu, podczas gdy policja przeprowadza ci testy na obecność narkotyków. Bo mogą. Odpowiadanie na pytania o kolor skarpetek jest mimo wszystko mniej upierdliwe

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
7 lutego 2022 o 15:25

@bloodcarver: ależ ja się w pełni zgadzam, że najpierw należy spróbować uświadomić partnerowi czy partnerce, że ma problem i wspierać go wychodzeniu z tego problemu. Natomiast jeśli partner uparcie nie chce tego problemu zobaczyć, odmawia jakiejkolwiek pomocy, do tego oszukuje, kłamie i kręci, a już zwłaszcza kiedy przy tym zagrożone jest nasze dobro, należy ratować siebie. Nie jestem fanką umywania rączek i ewakuacji przy pierwszych problemach (oczywiście zależy, o jakie problemy chodzi - Jeżeli ktoś stwarza zagrożenie dla naszego zdrowia i życia, to inna sprawa), ale też nie wyznaję „trwania do grobowej deski” choćby nie wiem co.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
7 lutego 2022 o 13:23

@bloodcarver: choroby się leczy. Z uzależnienia też można wyjść, trzeba tylko chcieć, a przede wszystkim uświadomić sobie problem. Jeżeli dla kogoś własny nałóg jest ważniejszy niż związek, to niech sobie będzie szczęśliwy sam ze swoim nałogiem i nie niszczy życia drugiej osobie.

« poprzednia 1 222 23 24 25 26 27 28 29 30 31 3290 91 następna »