Profil użytkownika
Crannberry ♀
Zamieszcza historie od: | 21 czerwca 2018 - 18:11 |
Ostatnio: | 7 kwietnia 2024 - 11:23 |
- Historii na głównej: 109 z 109
- Punktów za historie: 17860
- Komentarzy: 2272
- Punktów za komentarze: 17760
Zamieszcza historie od: | 21 czerwca 2018 - 18:11 |
Ostatnio: | 7 kwietnia 2024 - 11:23 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Co ten wysryw robi na głównej???? Problem, z tego co z tego bełkotu zrozumiałam, stanowi nadgorliwa matka, która postanowiła się wykazać, proponując kupno absurdalnie drogiego prezentu, o który nikt nie prosił, ani którego nikt nie oczekuje, w związku z czym autor dowala nauczycielom. Rozumiem, że wybory idą i trzeba wymyślić wroga, z którym będzie można bohatersko walczyć, ale spróbujcie może zachować przy tym chociaż pozory jakiegoś poziomu...
@Bryanka: ja byłam na jednej takiej "pity date" (zresztą już ją tu kiedyś opisałam). Skończyło się na tym, że przez całe pół godziny, bo tyle wytrzymałam, typ na przemian użalał się nad sobą albo mnie obrażał. Nigdy więcej. Nie zabronię nikomu być zakompleksionym kasztanem, ale niech nim będzie daleko ode mnie.
@mama_muminka: No właśnie, a propos sześciopaka... Jako odmóżdżacz udzielam się czasem na jakiejś grupce w stylu "bękarty Tindera". Jakiś czas temu toczyłam dyskusję z gościem (całkiem przystojnym i, wydawałoby się, niegłupim), który narzekał na swój brak powodzenia u płci przeciwnej. Napisałam mu kilka słów "ku pokrzepieniu serc" i w odpowiedzi dowiedzialam się, że mam się nie gadać głupot, jestem kolejna tępą Karyną, która leci na hajs i wygląd, co widzi po moim doborze partnera (doszedł do tych wniosków na podstawie jednego ze "zdjęć w tle" na moim profilu - zdjęcie z wakacji na Malediwach, gdzie idziemy plażą, a mój partner jest bez koszulki, jak to na plaży), bo przecież "poleciałam na jego sześciopak, a teraz bujam się po świecie, na pewno za jego hajs". Odpowiedziałam, że po pierwsze, sześciopak jest to coś, co widzi się dopiero po rozebraniu kogoś w sypialni, a zanim do tego dojdzie, ktoś musi mnie najpierw ująć innyni rzeczami, żebyśmy do tej sypialni w ogóle trafili, i tak było tez tym razem; po drugie, sześciopak to nie wzrost, który bozia daje nam w prezencie, tylko coś, co trzeba sobie samemu wypracować dietą i treningami, i jemu tez nikt nie zabrania, a jeśli chce, mogę poprosić swojego partnera, żeby podzielił się z nim swoim planem; a po trzecie, nie wiem, czy zauważył, ale nie żyjemy w 19 wieku, kobiety też pracują, zarabiają i stać je, żeby pojechać na wakacje. Odpowiedział, że gó*no prawda i tyle było rozmowy. Po co zrobić coś wokół siebie, lepiej narzekać, jakie baby złe.
@weron: bo wtedy musiałby się zmierzyć z niewygodną prawdą, że jego problemem w kontaktach z kobietami nie jest otyłość, tylko kompleksy i zje*any charakter, które sprawiają, że nie da się z nim wytrzymać 5 min. Chociaż wtedy pewnie stworzyłby sobie innego chochoła, np. że nie ma 190 albo 6-cyfrowej pensji, bo przecież wszystkie baby to materialistyczne ku*wy. I nie wytłumaczysz mu, że nie ma racji, bo on wie lepiej
@Ohboy: nie wiem, kto cię minusuje, bo masz pełną rację. Żeby stworzyć szczęśliwy związek, najpierw trzeba być szczęśliwym sam ze sobą. Związek to nie terapia, a zadaniem potencjalnego partnera nie jest leczenie cudzych kompleksów.
@digi51: a nie, sorry. Łaskawcy podnieśli maksymalna kwotę do 1800. Dla kogoś, kto normalnie zarabia dużo więcej, to nadal ochłap. "Das Elterngeld beträgt zwischen 300 und 1.800 Euro. Wer mehr verdient, bekommt prozentual weniger vom Nettogehalt. Bei weniger als 1.200 Euro netto / Monat beträgt der Anteil des Elterngelds 67%. Wer mehr verdient, bekommt schrittweise weniger Prozent, mindestens jedoch 65%." Weszłam sobie nawet w jakiś kalkulator i wpisałam przykładowy miesięczny dochód netto w wysokości 8000€, i Elterngeld wychodzi 1800 i ani grosza więcej, czyli żadne 65%
@victoriee: to jest fajne rozwiązaniem, ale sprawdza się krajach, gdzie dochód w tym czasie nie jest o wiele mniejszy od normalnej pensji. W Niemczech rozważają wprowadzenie takiego systemu, żeby część urlopu obowiązkowo musiał wziąć ojciec dziecka, z tym że słabo to widzę, bo tutaj zasiłek, który się w tym czasie otrzymuje wynosi max 1700€, co w sytuacji, kiedy głowny żywiciel rodziny zarabia na rękę 5000€ lub więcej, ale połowę z tego zabiera opłata za dach nad głową, oznacza dla tej rodziny ruinę finansową
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2023 o 17:00
Mój były szef - Bawar-dziaders-konserwatysta, momentami pozbawiony instynktu samozachowawczego też miewał takie pomysły. Raz, kiedy dowiedział sie, że jeden z dyrektorów jest na "parental leave", parsknął śmiechem i wygłosił komentarz na temat pi*dusiów, którym baby chyba jaja obcinają, bo dlaczego inacej chłop miałby wykonywać babskie zajęcie. Urocze było to, że ze wszystkich oddziałow firmy, na miejsce komentarza wybrał sobie akurat oddział w Sztokholmie. Zje*y, którą dostał od lokalnej wierchuszki, słuchało się z dziką przyjemnością.
@ICwiklinska: i Niemcy, aka zze Germans Vi are Scorpions ent vir gonna rock you like zzze hurricane :D
@Bryanka: i ten zonk, kiedy Angol napisze "must of lost you're munny"
@metaxa: od biedy można, ale po co, skoro istnieja dużo lepsze metody ;)
Pani profesorka ewidentnie poszła na wagary zamiast na zajęcia z metodyki, podcaas których wyjaśniano, że metoda gramatyczno-tłumaczeniowa ma zastosowanie tylko w nauczaniu języków martwych (np łaciny). Kiedy sama podczas studiów miałam praktyki w liceum, byłam w szoku, kiedy anglistka, która była moim opiekunem praktyk, tłumaczyło uczniom, że muszą się uczyć tylko gramatyki, słownictwem nie zawracać sobie głowy, bo na maturze będą mogli korzystać ze słownika. A potem mamy efekty, że ktoś zna 16 czasów, zdania warunkowe trybu mieszanego i następstwo czasów w mowie zależnej, ale nie umie spytać, gdzie jest toaleta.
@Dominik: ja byłam u Bryana Adamsa i zaproponował tylko wspólną focię, na której stał jakby kij połknął :(
Czy doszło do wykorzystania, czy nie, nie nam osądzać, bo nikt z nas „nie był materacem na backstage’u”, ale że były narkotyki, to raczej oczywiste. Mój szef zna się z Tillem i facet ma banię nieźle przeoraną prochami - podobnie jak cała reszta tego berlińskiego kółeczka wzajemnej adoracji. „Ambiwalentny” nie jest synonimem słowa „obojętny”, a jego przeciwieństwem. Jeśli żywisz do kogoś ambiwalentne uczucia, to go jednocześnie kochasz i nienawidzisz.
@Chucherko: skończyłam anglistykę, specjalizację nauczycielską. Było nas na roku kilkadziesiąt osób. Kończąc studia, wszyscy chcieliśmy uczyć. Ilu z moich znajomych pracuje w tej chwili w zawodzie nauczyciela? Okrągłe zero. Po skosztowaniu tego miodu, każdy tym pie*dolnął i poszedł do korpo, wybierają lepsze pieniądze i mniejszy stres. Anglista pracę znajdzie zawsze i wszędzie. A że bombelków nie ma kto uczyć? Problem bombelków i ich roszczeniowych rodziców.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2023 o 16:19
Trochę jak mój. Muzyka tylko z winyli, ewentualnie CD, każdy inny format to "abominacja". Kupuje jakieś pozłacane, audiofilskie kable, bo ponoć "słyszy różnicę" w porównaniu z innymi. Ale jak go wołam z kuchni żeby w czymś tam pomógł, to skubaniec akurat nie słyszy.
Małżonkowi szybkiego powrotu do zdrowia! A zachowanie rowetrzysty poniżej krytyki. Dla porównania. Dokładnie rok temu miałam wypadek na rolkach, skończyło się kompletnie połamanym nadgarstkiem. Pierwszy przejeżdżający obok rowerzysta zatrzymał się, spytał co się stało, następnie kazął mi poczekać, pojechał do domu po samochód, zawiózł mnie pod mój dom, zadzwonił po karetkę i jeszcze opierdzielił dyspozytorkę, która tej karetki nie chciała wysłać. Kiedy po wyjściu ze szpitala, podjechałam do niego z bombonierką, żeby podziękowac za pomoc, jeszczę się żachnął, że przecież "to nic takiego i każdy człowiek by tak zrobił"
Dzieci jak dzieci... Mnie na obecnych studiach podyplomowych zaskoczyło, że ci najmłodsi słuchacze (dwudziestoparolatkowie z dyplomem magistra) nie rozumieją prostych komunikatów czy poleceń, a o jakiejkolwiek pracy własnej można zapomnieć. Ostatnio, tydzień przed terminem złożenia prac dyplomowych, jeden pyta reszty grupy, czy ktoś wie, jaki on ma temat pracy
@Rumpersztycka: Ludzie komentują tez na zasadzie "powiedziała co wiedziała". - "czuję, że po 10 latach nie jesteśmy już w sobie zakochani tak bardzo jak kiedyś" - "uciekaj od niego" - "partner bije mnie i dzieci, dźga nas nożem i przypala papierosami" - "może spróbuj z nim porozmawiać, jak sie z tym czujesz" albo "pomódl się za niego" - jakiś problem dotyczący małoletniego dziecka, gdzie można uzyskac pomoć Jugendamtu - "Tylko nie kontaktuj się z Jugendamtem, bo oni tylko wszystkim dzieci kradną"
@janhalb: w tym, że dla jednej ta praca będzie kolorowa i wesoła, a dla drugiej nie, nie ma kompletnie nic dziwnego. Ludzie maja rózne gusta. To samo z np. pracą przy sprzątaniu domów. Dla jednej będzie to upodlenie i upadek na dno drabiny społecznej, dla innej najlepsza praca pod słońcem - nie trzeba kwalifikacji, elastyczny grafik, nie trzeba siedzieć po nocach nad jakimiś raportami, życ nie umierać. Tak samo z każdym innym zawodem, jak i sexworkingiem. Jednej zarabianie dupą sprawia przyjemność, innej nie. Autor artykułu rozmawiał akurat z tą pierwszą. Bardziej mnie zastanawia wieloletnie tkwienie w branży, w której wyłącznie cierpimy, mimo możliwości wykonywania mnóstwa innych zawodów. Bo trudno tu mówić o jakims "powołaniu"
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 30 maja 2023 o 14:08
To, że ludzi na internetowych forach piszą głupoty, to nic nowego. Ale jednak zaskoczyło mnie w ostatnim czasie, że pod każdym artykułem na temat tej dwójki patusów, która porzuciła nastoletnich synów i udała się w rajd po kraju, bawiąc się w ciuciubabke z policją, w komentarzach większośc ludzi broni patusów: że mają do tego pełne prawo, że te dzieci to jakieś wyjątkowe ofermy, że zamiast póśc do pracy, zgłosiły zaginięcie rodziców, a w ogóle to na pewno wina tych dzieci. Przyzwolenie społeczne na patologię ma się świetnie
Z tego, co zrozumiałam, żadnej z was nikt nie przetrzymywał tam siłą, nie byłyście więzione ani zmuszane do tej pracy. Wykonywałyście ją z własnej, nieprzymuszonej woli. Narzekasz, jak było źle, ale jednak mimo złych warunków i marnych zarobków, mając możliwośc wykonywania miliona innych zawodów, podjęłyście decyzję, że najlepiej się spełniacie w wypinaniu gołej dupy. Jak to mówią, ku*wa to nie zawód, to charakter.
@digi51: 50 faktycznie byłoby ciężko, ale powiedzmy 32kg do tych największych wejdzie luźniutko (ubrania, buty, kosmetyki, książki). Pakując się na urlop, przy tych przepisowych 23kg, walizkę mam wypełnioną w 3/4.
Jedyna piekielności to agresywne reakcje na odmowę pomocy oraz półmózg, który projektując wagon, nie przewidział sensownego miejsca na bagaże. Nie w każdą podróż da się pojechać tylko z torebką, czasami trzeba zabrac więcej bagażu (np. zimowy wyjazd do sanatorium, gdzie nie będzie możliwości prania ubrań) i nic się na to nie poradzi. W kulturalnym poproszeniu współpasażera o pomoc też nie ma nic złego. O wiele piekielniejsi są ludzie, którzy chcąc przyoszczędzić na bagażu rejestrowanym, pchają się do samolotu z ciężkimi walizami jako bagażem podręcznym i oczekują, że personel im będzie te walizy dźwigał
W Polsce nie ma wojny, a spróbuj w Niemczech znaleźć polską sprzątaczkę, manikiurzystkę, czy panią robiącą pierogi, która wystawi rachunek. A Niemcy nie są krajem szczególnie dojącym przedsiębiorców, tylko że jak się zarejestruję działalność, to nie można już ciągnąć socjalu, a to nasze gwiazdy mają obcykane do perfekcji. Coś tam coś tam, źdźbło w oku bliźniego, coś tam coś tam, belka we własnym