Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Crannberry

Zamieszcza historie od: 21 czerwca 2018 - 18:11
Ostatnio: 2 marca 2024 - 0:12
  • Historii na głównej: 109 z 109
  • Punktów za historie: 17857
  • Komentarzy: 2273
  • Punktów za komentarze: 17764
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
13 sierpnia 2021 o 14:41

@Allice: fakt, Skandynawia dajek w tyłek finansowo, chociaż Szwecja i tak jest jeszcze względnie tania w porównaniu z Danią i Norwegią. Wstęp do Abby faktycznie drogawy, ale samo muzeum podobało mi się (miłą niespodzianką był audioguide nagrany przez członków zespołu) znacznie bardziej niż Vasa, które jest wszędzie reklamowane jako największa atrakcja Sztokholmu, a moim zdaniem tyłka nie urywa. Tzn na pewno nie są to wyrzucone pieniądze, ale nie ma aż takiego szału. Atrakcją, z której warto skorzystać, w tej samej cenie co Abba (też około 250 koron) jest wycieczka statkiem "pod mostami Sztokholmu" - opływa się miasto dookoło po Bałtyku i jeziorze Mälaren. Bajeczne widoki i bardzo ciekawy audio guide o historii, kulturze i mentalności społeczeństwa. Natomiast zdecydowanie odpuścić sobie można rejs po archipelagu - nudno i strasznie pi*dzi...

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 13 sierpnia 2021 o 14:43

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
13 sierpnia 2021 o 0:04

@Allice: mowisz o muzeum Abby w Sztokholmie na Djurgården? Bo cena biletu pasuje ;) Rozczarowało Cię?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
13 sierpnia 2021 o 0:00

* we fragmencie na temat Granady, w 3 zdaniu wkradł się błąd. Miało być „gastronomicznie żadne przeżycie”. Telefon niestety zmienił na coś dziwnego, a ja zauważyłam dopiero kiedy minął już dozwolony czas na edycję.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
12 sierpnia 2021 o 23:38

@pasjonatpl: nie wiem dlaczego Twój komentarz ukazał się z ponadgodzinnym opóźnieniem. Przynajmniej u mnie. Ja też zawsze wybieram „demokratyczne” restauracje, droższe knajpy odwiedzam albo służbowo (kiedy zaprasza pracodawca), albo przy jakiejś szczególnej okazji, albo jeśli o jakimś miejscu słyszałam już tyle fantastycznych rzeczy, że bardzo chcę tam pójść (pod warunkiem, że mnie stać). Zresztą drogo wcale nie znaczy smacznie. Teraz byłam na służbowej kolacji w Hiszpanii w restauracji z 2 gwiazdkami Michelin i było to największe rozczarowanie kulinarne mojego życia. Wszystko niesamowicie udziwnione i zwyczajnie niedobre. Zawsze przed wizytą w jakimś nowym miejscu, jeśli akurat znam kogoś, kto stamtąd pochodzi lub tam kiedyś mieszkał, pytam o miejsca gdzie warto zjeść. Dzięki temu mam szansę trafić do nieturystycznych miejsc, gdzie chodzą lokalsi. Odwiedzając Rzym miałam niesamowite szczęście, bo zatrzymałam się u kolegi, który był moim pierwszym współlokatorem w Irlandii i zabrał mnie na kolację do restauracji w samym centrum, ale schowanej pod jakimś mostem na Tybrze, więc kompletnie nieznanej przez turystów. Jedliśmy rewelacyjne linguini z homarem za jakąś śmieszną cenę (coś w okolicach 11€). Podobnie udało mi się w Barcelonie, gdzie też akurat pomieszkiwał przyjaciel poznany w Irlandii i miałam tournee po gastro dla lokalsów. Granadę widziałam dokładnie 20 lat temu. Wycieczkę objazdowa po Hiszpanii, podczas której „dużo się piło i mało się spało”. Do strony miczny nie żadne przeżycie, ponieważ wycieczki objazdowe w tamtych czasach miały to do siebie, że warunki noclegowe, jak i wyżywienie były dość podłe, Ale człowiek był młody i się cieszył, że wakacje bez rodziców i kawałek świata zobaczył. Z Granady pamiętam głównie zwiedzanie pałacu Alhambra, który był przepiękny, ale odbywało się to w upale i po 3 h snu, więc myślałam że padnę trupem. W Irlandii, pamiętam, fantastyczną sprawą było Early Bird menu, które pozwalało jeść w bardzo dobrych knajpach za niewielkie pieniądze. Brakuje mi tego w Niemczech. Tego i świeżej ryby z Howth :) Z kolei w Szwecji bardzo rozczarował mnie fakt, że trudno jest znaleźć restauracje, który serwują lokalne potrawy. Wszędzie królują: pizza, burgery, steki i Azjaci. Tak w ogóle, to jeśli masz jakieś swoje odkrycia kulinarne w różnych miastach, to się podziel :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 10) | raportuj
12 sierpnia 2021 o 20:41

@pasjonatpl: jak ja się z tym zgadzam i bardzo się cieszę, że nie jestem jedyna, która myśli w ten sposób :D Lokalne smaki to dla mnie największa przyjemność wyjazdu (do tego stopnia, że zawsze mamy konflikt z mężem, bo on na jedzeniu lubi zaoszczędzić, a ja wprost przeciwnie) i kompletnie nie mogę zrozumieć ludzi, którzy jadą do kraju typu Włochy, w dodatku do regionu, który słynie ze świetnej kuchni i bazują wyłącznie na konswerwach, zupkach chińskich i kanapkach przywiezionych z Polski, ewentualnie zaszaleją idąc do McD. Oczywiście, każdy robi to, co lubi, ja po prostu nie rozumiem, bo moim zdaniem bardzo dużo w ten sposób tracą. Generalnie, jeśli nie stać mnie, żeby dany wyjazd spędzić "jak człowiek" i byłabym zmuszona dziadować, to mnie nie stać na ten wyjazd i koniec. Jadę gdzie indziej. Btw, miło też wiedzieć, że nie jestem jedyna, która nie tknie kawy :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
12 sierpnia 2021 o 10:53

@Samoyed: harmonogram był propozycją bardziej pod tę koleżankę z Monachium, której zależało, żeby w tym krótkim czasie jak najwięcej zobaczyć. Można go też było dostosować do preferencji uczestników albo całkiem wyrzucić. Ja to miasto już dobrze znałam, więc jeśli o mnie chodzi, mogłyśmy spędzić czas nawet siedząc w jacuzzi i pijąc szampana :) Tylko trzeba powiedzieć, a nie najpierw reagowac entuzjastycznie, a potem żądać dostosowania się do własnych widzimisiów. Zwłaszcza jeżeli samemu wprosiło się na gotową imprezę. Generalnie system zwiedzania zależy u mnie od tego, na czym mi zależy. Mam mało czasu i długą listę rzeczy, które chce zobaczyć - robię listę i biegam z wywieszonym językiem. Znam już miasto albo nie zależy mi na oglądaniu żadnych konkretnych rzeczy - chodzę na luzaku po ulicach i podziwiam to, na co się natknę. Każdy ma jakiś swój system i grunt, żeby się dobrać i dogadać, na czym komu zależy. Ale miałam też sytuację, że oglądamy miasto na luzie, bez konkretnych planów, a towarzystwo ma pretensje, że "kręcimy się w kółko i nic konkretnego nie widzieliśmy". Nie dogodzisz ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 11) | raportuj
12 sierpnia 2021 o 10:28

@monikamaria: czepiasz się rzeczy, które sobie właśnie sama wymyślasz. 1. Nikt jej nie wyrzucał z lokalu, sama obraziła się na cały świat i ostentacyjnie wyszła, rzucając, że "idzie poszukać tańszego jedzenia, bo nie będzie siedzieć i patrzeć jak inni jedzą". Fakt, że nie rzucałyśmy się w progu jak Rejtan i nie próbowałyśmy jej zatrzymać. Jest dorosła, jej decyzja. Poza tym, swoim zachowaniem zdążyła nas już tak wk...wić, że same najchętniej wywaliłybyśmy ją stamtąd na kopach. 2. Tam nie było miejsca na domysły na temat ewentualnych restrykcji dietetycznych, znajoma powiedziała wprost, z czym ma problem. Zresztą jest ogromna różnica między powiedzeniem "przepraszam, ale ze względu na restrykcje dietetyczne niestety nie jestem w stanie nic zamówić, jednak, jeśli to możliwe, chciałabym posiedzieć z koleżankami" a burknięciem "nic nie zamówię, bo macie drogo i mi szkoda pieniędzy". Bronić jej nie było przed czym, bo jedyną nieuprzejmą osobą była ona sama. To wręcz obsługę wypadało przeprosić za jej burackie zachowanie. Ceny, wcale nie wygórowane (niecałe 30€ za 3-daniową kolację to naprawdę nie jest dużo), znała dużo wcześniej, więc wiedziała, na co się pisze. 3. Gdyby nawet obsługa poprosiła ją o opuszczenie lokalu (czego, jeszcze raz podkreślam, nie zrobiła) miałaby do tego pewne prawo. Restauracja nie jest dworcową poczekalnią ani ławką w parku, tylko miejscem, które odwiedza się w konkretnym celu. Podobnie jak salon fryzjerski czy gabinet lekarski. To tak jakby ktoś przyszedł do dentysty, usiadł na fotelu i powiedział, że nie skorzysta z usługi, bo mu za drogo, ale będzie sobie 2 godziny siedział i blokował fotel. Już widzę, jak mu ten dentysta na to pozwala. Na lotniskach byłam wielokrotnie świadkiem sytuacji, że podróżni pod gejtem z braku innych wolnych miejsc siedzących zajmowali miejsca przy stolikach należących do pukntów gastronomiczych i za każdym zarem obsługa zwracała im uwagę, że muszą albo coś zamówić, albo opuścić miejsce. Zupełnie normalna rzecz, nie widzę w tym nic "chamskiego".

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2021 o 10:30

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
11 sierpnia 2021 o 22:38

@pasjonatpl: albo byś powiedział „wywal babo ten harmonogram, powłóczmy się po prostu po ulicach” i tez by było fajnie. Po to był ten brainstorming miesiąc przed wyjazdem, żeby każdy przedstawił swoją wizję i coś wspólnie wypracować. Ja wiem, że mam zapędy prodżektmenedżerakontrolfrika i trzeba mnie hamować, dlatego byłam otwarta na komentarze koleżanek. Moglibyśmy się też zgodzić, że każdy ma inny system zwiedzania, więc spotykamy się o 16 pod muzeum albo o 19 w restauracji, albo dopiero w hotelu przy flaszce, gdzie opowiemy sobie nawzajem, co kto widział i powymieniamy się wrażeniami. Wszystko jest kwestią dogadania się

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 17) | raportuj
11 sierpnia 2021 o 21:45

@Ohboy: kelner bardzo grzecznie zwrócił uwagę, że jeżeli przychodzi się do restauracji, zwłaszcza w godzinach szczytu, gdzie każde miejsce jest na wagę złota, to wypada coś zamówić, a nie blokować stolik. Znajoma zaczęła się stawiać, że nic nie zamówi, bo jest za drogo, strzeliła focha i wyszła. Mnie w samotnych wojażach doskwiera brak towarzystwa podczas posiłków oraz wieczorami, że nie ma do kogo gęby otworzyć. Mam szczęście znać kilka osób, z którymi się świetnie podróżuje, bo mamy podobne preferencje, ale nawet jeśli są różnice, to przecież można się dogadać. Można zrobić tak, że każdy zwiedza w swoim tempie, a spotykamy się na posiłki, albo zwiedzamy razem, a jemy osobno, bo jeden chce bazować na chińskich zupkach a drugi stołować się restauracjach z gwiazdką Michelin. Wszystko się da zorganizować, potrzeba tylko dobrej woli i komunikacji. A jeżeli ktoś organizuje wyjazd, na które mnie ewidentnie nie stać, albo stać, ale szkoda mi pieniędzy, to na niego nie jadę.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 20) | raportuj
11 sierpnia 2021 o 21:32

@digi51: a wiesz, że jak potem weszłam na jej fejsika, to zdjęcia z podróży właśnie tak wyglądały? Pełno selfików na ulicach, ale żeby gdzieś wejść, coś więcej zobaczyć, z czegoś skorzystać to już nie. Ale za to ma 3 domy, a ja nie ;)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 20) | raportuj
11 sierpnia 2021 o 21:13

@kudlata111: Ale co próbujesz przez to powiedzieć? Jeżeli zarzucasz mi plagiat, to przytocz tę inną historię, to porównamy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
11 sierpnia 2021 o 20:25

@Madeline: to dokąd? Rzym, Bergen, Amsterdam czy Helsinki? ;)

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 21) | raportuj
11 sierpnia 2021 o 18:13

@kudlata111: na tym portalu jest prawie 90 tys historii. Jak najbardziej możliwe, że ktoś kiedyś opisał podobną sytuację.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
10 sierpnia 2021 o 13:17

@Ophelie: moim zdaniem opis, jak która rodzina spędzała wakacje był potrzebny dla przedstawienia kontekstu sytuacji i nie widzę tu chwalenia się, że "moje najlepsze". Narzekanie na ceny jest uzasadnione w sytuacjach, kiedy albo z ceny nie zdawaliśmy sobie sprawy (np. w momencie płacenia rachunku w restauracji okazuje się, że dolicza sobie ona jakąś zaporową kwotę za "skorzystanie ze sztućców", co wcześniej albo nie jest nigdzie podane, albo gdzieś drobnym drukiem w lokalnym języku), albo jeśli nie ma alternaywy (np. jedyna jadłodalnia w okolicy albo obowiązkowy test na covid zrobiony w tym konkretnym pukcie za zaporową cenę). Natomiast jeżeli ktoś ma wybór i świadomie decyduje się korzystać z najdroższych opcji, to sam jest sobie winien i nie powinien obciążać otoczenia narzekaniem. O ile w pełni rozumiem jednorazowy komentarz po powrocie np. z objazdówki po Norwegii, że tam jest drogo, wtedy pokiwa się ze zrozumieniem głową, o tyle, jeżeli ktoś jedzie ze mną na taką objazdówkę, wiedząc doskonale, dokąd jedzie i ile coś tam kosztuje i psuje wyjazd całej grupie, jęcząc 24 na dobę, że mu drogo, to takiego ma się ochotę solidnym kopem w zad strącić z klifu już po dwóch dniach. Coś takiego przeżyłam raz podczas wyjazdu na długi weekend do jednej z europejskich stolic. Pozwoliłyśmy z koleżanką dołączyć do nas jeszcze jednej znajomej (sama o to prosiła). Znajoma na długo przed wyjazdem została poinformowana, co będziemy zwiedzać, gdzie spać, gdzie jeść, z których atrakcji korzystać, do których muzeów wchodzić i ile to wszystko będzie kosztować, z wyszczególnieniem: tyle na wstępy, tyle na jedzenie, tyle na transport itd. Wszystko jej pasowało, a na miejscu dezorganizowała pobyt, jęcząc, że drogo i próbując wymusić zmianę planów. Szału można było dostać.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
9 sierpnia 2021 o 17:49

@Ophelie: w przypadku pierwszej pary piekielne było nie tyle dziadowanie, bo o ile robią to własnym kosztem, to ich sprawa (chociaż może szkoda w tym dzieci, pozbawionych rozrywek przez skąpstwo rodziców), ile wyłudzanie i naciąganie obcych ludzi, udając gorszą sytuację materialną niż ma się w rzeczywistości. W drugim przypadku, dorosły człowiek powinien być w stanie zorientować się, ile co kosztuje oraz umieć dodawać, i jeśli podejmie świadomą decyzję, żeby przepierdzielić jakąś kwotę na bzdety, to konwekwencje swojej decyzji powinien ponosić sam, a nie obarczać nimi otoczenie, jęcząc naookoło, ile wydał i jak wszędzie drogo.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 18) | raportuj
8 sierpnia 2021 o 14:55

@helgenn: W dorosłym życiu nad polskim morzem byłam raz i w pełni się z tobą zgodzę. Drogo, brudno, zimno i buracko. Rok temu wypoczywalam kilka dni z drugiej strony Bałtyku i niby tylko 6 godzin promem, a zupełnie inny świat. Nie ma parawaniarstwa (W sensie wydzielania sobie prywatnej linii brzegowej o metrażu M4), obnośnego handlu, nikt nie włazi drugiemu na kark, nie słucha głośnej muzyki, nie smrodzi papierochami, dzieci nie biegają samopas, sypiąc ludziom piaskiem w oczy, bo rodzice organizują im zabawę. Cisza, spokój, szum morza i śpiew ptaków

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 17) | raportuj
6 sierpnia 2021 o 10:44

Ale czy nie ma jakiejś straży miejskiej, która mogłaby kazać te zasieki polikwidować, a opornym powlepiać mandaty? Chyba jest (a przynajmniej powinien być) jakiś regulamin korzystania z plaży, który regulowałby takie kwestie? Bo rozumiem postawić parawan z jednej strony, żeby chronił od wiatru (Chociaż z drugiej strony Bałtyku wieje zdecydowanie bardziej, a nie widziałam tam ani pół parawanu), ale stawianie sobie fortecy wielkości M4 jest zdecydowana przesada, zwłaszcza jeśli w ten sposób tarasuje się drogę ratownikom, i powinno być to tępione z całą surowością

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 sierpnia 2021 o 22:26

@bazienka: co oznacza niebieski nick?

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
4 sierpnia 2021 o 20:32

@unitral: z dwojga złego lepiej tą stroną…

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 11) | raportuj
4 sierpnia 2021 o 20:09

Z gromkim „na zdrowie” stukam się z tobą szklanką herbaty :D

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
4 sierpnia 2021 o 9:44

Co pasta skradziona z sieci (tekst krąży od kilku lat po wszystkich możliwych kwejkach, wykopach itp) robi na głównej? Może następnym razem autor uraczy nas opowieścią, że jego stary to fanatyk wędkarstwa, udając, że również jest jego autorstwa?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
3 sierpnia 2021 o 22:26

@StaraLadyPank: rozumiem cię. Często widzę taką scenę u fryzjera czy kosmetyczki, kiedy pracownica mając chwilę przestoju zabiegami/ klientkami coś na szybko zje. W życiu nie przyszłoby mi do głowy życzyć jej w tym momencie smacznego, gdyż byłoby to ostentacyjne zwracanie uwagi na czynność, którą ona próbuje wykonać jak najbardziej dyskretnie

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 sierpnia 2021 o 15:06

* w pierwszym akapicie miało być oczywiście "zasady protokołu dyplomatycznego". Zmieniłam koncepcję zdania i część poprawiłam, a reszty jak widać nie...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
3 sierpnia 2021 o 14:48

@Armagedon: Poruszasz wiele kwestii :) 1. Etykieta dyplomatyczna - masz rację. Wszystko zależy od sytuacji. Sama traktuję zasady protokół dyplomatyczny jakocoś, co niekoniecznie ma zastosowanie w życiu codziennym, ale co warto znać, w razie gybym znalazła się w sytuacji, w której on obowiązuje, żeby nie strzelić gafy. Osoby na wysokich stanowiskach, typu głowy państw, powinny mieć go jednak wykuty na blachę, bo na niektóre zachowania aż żal patrzeć. 2. Smacznego i na zdrowie. Wpojone w dzieciństwie jako takie same oczywistości, jak niedzwonienie łyżeczką podczas mieszania herbaty czy niepierdzenie przy stole. O ty, co mówi na ten temat etykieta, dowiedziałam sie jak osoba dorosła i potraktowałam na zasadzie "dobrze wiedzieć". Na co dzień stosuje konformizm - jeśli inni mówią, to ja też, jeśli nie mówią, to ja też nie. Nie obrażę się ani jak mi ktoś pożyczy smacznego, ani jak mi nie pożyczy. Obrażę się tylko, jeśli w chamski sposób będzie komentował zawartość mojego talerza. Niesmak też wywołują zachowania typu bekanie, siorbanie czy dłubanie w zębach (w pełni akceptowalne w innych kulturach). 3. Zdziczenie obyczajów, wyniesienie chama na piedestał i zrobienie obelgi ze słowa "elita" to temat na osobną dyskusję i coś, co mnie osobiście przeraża. Zgrywanie światowca i publiczne ruganie współbiesiadników, ostentacyjnie wytykając im wpadki (coś a'la dr Kamińska-Radomska) to dla mnie kompletny brak kultury i zachowanie, które trąci "dobrze wychowaną" kwoką z wiersza Jana Brzechwy.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
3 sierpnia 2021 o 14:23

@unitral: dworska etykieta w codziennych sytuacjach może wyglądać wręcz groteskowo. Wszystko zależy od czasu, miejsca, okoliczności i towarzystwa. Inaczej będziemy sie zachowywać na przyjęciu u ambasadora (jeśli na takie kiedyś trafimy), a inaczej w namiocie na Oktoberfest. W pierwszym przypadku siedzisz jak struna, z łokciami ciasno przylegającymi do tułowia, urywając małe kawałeczki chleba i każdy pojedynczo smarując masłem tuż przez włożeniem do ust, a w drugim tańczysz na stole i strzelasz się z ludźmi kuflami, wołając "oans zwoa droa gsufa!" Ale nawet jeśli w oficjalnej sytuacji ktoś, świadomie lub nie, strzeli jakąś gafę, to znacznie większym nietaktem i brakiem kultury jest publiczne ruganie go za to.

« poprzednia 1 235 36 37 38 39 40 41 42 43 44 4590 91 następna »