Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Crannberry

Zamieszcza historie od: 21 czerwca 2018 - 18:11
Ostatnio: 7 kwietnia 2024 - 11:23
  • Historii na głównej: 109 z 109
  • Punktów za historie: 17863
  • Komentarzy: 2272
  • Punktów za komentarze: 17762
 
[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 20) | raportuj
9 lipca 2021 o 17:27

@Kitty24: to nie jest kwestia uprzedzeń, bo jeśli chodzi o treść, wiarygodność czy poziom piekielnosci, nie mam zarzutów. Po prostu historie napisane są tak, jakby ktoś nagrywał luźne myśli na dyktafon i źle się to czyta

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 23) | raportuj
9 lipca 2021 o 16:50

@majkaf: te „problemy w związku” kumpela rzuciła żartem. Faktycznie wyglądało to tak, że gość otworzył paczkę, zobaczył, co zobaczył i wiadomo co pomyślał. Kiedy otrząsnął się z pierwszego szoku, zaczął sobie to układać w głowie. W sumie dziecko chciałby kiedyś mieć, co prawda raczej później niż teraz, ale skoro się stało to trudno. Timing co prawda mocno niefortunny, no ale dziewczyna fajna, obydwoje mają dobrą pracę, finansowo stać ich na dziecko, dadzą sobie radę. Trzeba tylko wynająć większe mieszkanie, zorganizować logistycznie itd. I tak sobie wszystko ładnie poukładał i poplanował, że kiedy zgadali się z dziewczyną że to pomyłka, to był nawet trochę rozczarowany :)

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 22) | raportuj
9 lipca 2021 o 16:04

@StaraLadyPank: na technikę strumienia świadomości można sobie pozwolić, kiedy osiągnie się poziom literacki Joyce’a. Zanim to jednak nastąpi, wypadałoby zadbać, żeby chociażby dialog wyglądał jak dialog. Interpunkcja też po coś została wynaleziona. Wszyscy umiemy tutaj korzystać z Internetu, więc jeśli najdzie nas ochota na rozwiązywanie zagadek tekstowych, to z pewnością bez problemu znajdziemy przeznaczone do tego strony. Nie trzeba nas nimi raczyć na siłę

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 20) | raportuj
9 lipca 2021 o 13:09

@fursik: też zrozumiałam, o co chodzi, dopiero po trzykrotnym przeczytaniu

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
9 lipca 2021 o 13:00

@szaramucha: ja zakończyłam edukację muzyczną po skończeniu szkoły 1 stopnia. Z perspektywy czasu powiem tak. Sama nie żałuję, bo sporo się nauczyłam (chociażby opanowanie gry na 2 instrumentach), czasy były takie, że prywatnych ofert nie było, więc wybór był państwowa szkoła albo nic. Ale swojemu dziecku bym takich przeżyć nie zafundowała. A już szczególnie nie cisnęłabym o same piątki, jeżeli dziecko traktuje to wyłącznie hobbystycznie i nie przejawia w tym kierunku szczególnych zdolności

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 lipca 2021 o 1:49

@nursetka: wiem wiem, już mi zwróciłaś uwagę dawno temu, że zdradziłam za dużo szczegółów i ma się mnie na talerzu. Wczoraj mi się wyświetliło na LinkedIn, że weszłaś na mój profil, stąd mój komentarz :)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
7 lipca 2021 o 17:48

Mistrz sarkazmu. Szacun!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
7 lipca 2021 o 10:41

@kamil1024: Ta historia idealnie pokazuje różnicę w mentalności polskiej i skandynawskiej. Polak będzie zapie*dalal na urlopie i traktował to, jako coś normalnego, a dla Szweda wolne to wolne, choćby miało to kosztować utratę klienta. Żeby się przekonać, które podejście jest lepsze, wystarczy pójść na cmentarz w jednym i drugim kraju i porównać średnią długość życia.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
7 lipca 2021 o 10:31

@Nasher: to jeszcze zależy od szefa. Tu akurat jest na tyle spoko, że on się nigdy nie wycofuje ze swoich słów, tylko nie pamięta, że coś powiedział, ale jak się mu przypomni, jest ok. Maili, które wysłał tez nie pamięta i trzeba mu przypomnieć, więc nie ma różnicy czy coś zlecił ustnie, czy pisemnie. Miałam kiedyś szefową, od której faktycznie wszystkie polecenia trzeba było brać na piśmie, bo inaczej zmarnowałeś czas, gdyż potrafiła stwierdzić, że o nic takiego nie prosiła, najwyżej tylko głośno myślała. Ale zaliczyłam tez szefa-psychola (na szczęście przez krótki czas), który dawał polecenia na piśmie, a potem twierdził, że on tych maili nie wysłał i oskarżał pracowników o włamywanie mu się na skrzynkę. Tak więc można i tak…

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 lipca 2021 o 23:37

@nursetka: widzę, że już mnie na LinkedIn znalazłaś ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
6 lipca 2021 o 16:42

@kojot__pedziwiatr: wiem, ze trollujesz, ale tak z czystej ciekawości przeleciałam wzrokiem moje służbowe historie. Wyglądają one tak: 1. Rozsyłanie egzemplarzy czasopism do klientów i Janusz zmieniający zdanie, kto ma sie tym zajmować 2. Janusz zmieniający zdanie i wydający sprzeczne polecenia 3. Junior, syn Janusza, idzie na studia 4. Podnajem powierzchni biurowej, gdzie Janusz nie ogarnia dzielenia przez 4 5. Junior nie dostal sie na studia, więc Janusz pozywa uczelnię 6. Klientka nie ogarnia, że zmieniłam nazwisko 7. Piekielny szef produkcji współpracującego wydawnictwa 8. Przeprowadzka firmy Janusza do nowego biura 9. Inne wydawnictwo robi cyrk z fakturami 10. Problem z bazą danych stworzoną przez szwagra Janusza Gdzie ty tu widzisz 10 różnych etatów? Wszystko jest wręcz na jedno kopyto. Jedną mam z innej firmy, ale jest tam zaznaczone, że akcja dzieje się 10 lat temu

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
6 lipca 2021 o 9:46

@Nasher: ja się sama zastanawiam, jakim cudem mu to jeszcze nie je*ło, ale przy całym jego nieogarnięciu, trzeba mu przyznać, że na tej branży już „zęby zjadł” i jest w tym naprawdę dobry. Typ faceta, który sprzedałby śnieg Eskimosowi, do tego ma jakiś taki, nie wiem jak to nazwać (spryt?), że co by się nie działo, zawsze spadnie na 4 łapy. Ma 50 pomysłów na minutę, z czego 40 zapomni, 9 będzie kretyńskich, ale ten jeden, który zrealizuje będzie tak dobry, że przyniesie mu ogromny zysk. Z niektórych jego zachowań możemy się pośmiać, inne irytują, ale, z ręką na sercu, tam się naprawdę dobrze pracuje (oczywiscie nie jest to praca do emerytury, zdaję sobie sprawę, że w pewnym momencie dotrę do ściany i będę szukać czegoś nowego). Facet zatrudnia 4 pracowników, każdy ma swoją działkę i robi to, co do niego należy, nie depcząc nikomu po piętach i nie wchodząc w kompetencje. Każdy ma też poczucie stabilności zatrudnienia i że nie zostanie zwolniony pod byle pretekstem. Do tego zarobki porównywalne z korpo, a nie ma nawet 1/10 stresów, które się ma w korpo

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
5 lipca 2021 o 22:30

@babubabu89: jest komentarz w stylu „kampania planowana na wtedy i wtedy. Dokładną datę klient poda końcem sierpnia”. Ale żeby go zobaczyć, trzeba najpierw znaleźć kampanię w systemie, a potem wejść w szczegóły. A to już niestety przekracza zdolności informatyczne Janusza. Co ma ten plus, że gwarantuje mi bezpieczną posadkę ;)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 18) | raportuj
5 lipca 2021 o 21:10

@Balbina: nie zniechęcaj jej, bo zrezygnuje, a specjalnie dla mnie konto założyła. Daj mi się nacieszyć psychofanką ;)

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 14) | raportuj
5 lipca 2021 o 12:26

@Puszczyk: no właśnie. Skoro minęło kilka dni, tym bardziej był czas, żeby sporządzić i podpisać umowę. Nie mówię o podpisywaniu umowy od razu na dzień dobry, jeszcze przed wstępną rozmową, tylko po zakończeniu rekrutacji, ale przed rozpoczęciem pracy. Część danych potrzebnych do umowy (Imię, nazwisko, adres) jest już w CV, o resztę (data i miejsce urodzenia) spokojnie zdążą się dopytać po podjęciu decyzji o zatrudnieniu. Sytuacja, w której pracownik stawia się do pracy i jest zmuszony biegać za przełożonym i prosić się o umowę, jest patologiczna. Dla mnie pracodawca, który wyrwałby się z takim pomysłem, byłby skreślony na wstępie jako oszust. Jeszcze bym go zgłosiła do Arbeitsamtu, że zatrudnia na czarno

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
5 lipca 2021 o 11:22

@Michail: mogą być na podobnej zasadzie, co pracownicy domów opieki lub osoby opiekujące się osobami wymagającymi opieki

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 17) | raportuj
5 lipca 2021 o 11:18

@Puszczyk: pozwolisz, że odwrócę twoje pytanie: A ty rozpoczynasz pracę 5 min po wstępnej rozmowie, że pracodawca nie ma czasu umowy sporządzić? Po zakończeniu rozmów (zwykle kilkuetapowych), jeśli się dogadamy pracodawca daje mi do podpisania umowę - albo osobiście (Podczas osobnego spotkania lub, jeśli ostatni etap rozmów był tylko formalnością, po ostatniej rozmowie), ja podpisuję i w ustalonym przez obie strony terminie rozpoczynam pracę. W życiu nie przyszłoby mi do głowy stawić się do pracy bez podpisanej wcześniej umowy. Nie wspominając nawet o sytuacjach, kiedy przechodzę z jednej firmy do drugiej - bez podpisania umowy w nowym miejscu, nie ma mowy, żebym złożyła wypowiedzenie w poprzednim

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 27) | raportuj
5 lipca 2021 o 10:36

Stosunku pracy nie nawiązuje się poprzez uścisk dłoni, tylko przez podpisanie stosownej umowy. Z historii wynika, że żadnej umowy nikt z Tobą nie podpisał. Czyli zdecydowałeś się podjąć pracę u oszusta, który zatrudnia na czarno i jesteś zaskoczony, że ów oszust okazał się być oszustem?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
4 lipca 2021 o 17:54

@HelikopterAugusto: w Niemczech to samo. Mieszka taki 20 lat, po niemiecku nie nauczył się nawet Guten Tag, bo po co, pracuje przy taśmie przez polskiego pośrednika, który go dyma na prawo i lewo (praca poniżej minimalnej stawki, wymiar urlopu też poniżej ustawowego minimum, L4 wiąże się z natychmiastową dyscyplinarkę - nie przesadzam, ludzie wrzucają takie wypowiedzenia i pytają się, co robić) i uważa, że to jest standard. O swoje nie zawalczy, bo nie wie, że można. Jak ktoś go próbuje wyprowadzić z błędu, to krzyczy, że to kłamstwo, bo on wie, jak jest, Niemiec zawsze będzie wrogiem i tak dalej. A powiesz takiemu, że sam/sama pracujesz w biurze, to cię wyśmieje, że biuro to ty, Polak, zobaczysz najwyżej, jak ci je pozwolą posprzątać. I nie przetłumaczysz, taki wie lepiej

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
4 lipca 2021 o 15:15

@Bryanka: takie coś pamiętam z pierwszych lat pobytu w Irlandii, kiedy landlord czy agencja widzieli polskie nazwisko i wyrażali wątpliwości, czy będziesz płacić. W Niemczech w niektórych miastach (Monachium, Düsseldorf, bodajże Stuttgart i teraz widzę, że również kraj Saary, co ma sens przez bliskośc Luksemburga) rynek nieruchomości jest dość patologiczny. Popyt znacznie większy od podaży, co generuje ceny z kosmosu i właśnie takie castingi mieszkaniowe, gdzie na oglądanie przychodzi kilkanaście osób i właściciel bądź makler wybiera sobie, kto mu najbardziej pasuje. Poza argumentami finansowymi, sytuacją zawodową (wielu właścicieli nie wynajmuje osobom na własnej działalności)czy rodzinną (najłatwiej ma bezdzietna para - rodzinę z dzieckiem trudniej jest wywalić, singiel może stracić pracę, a samotna matka łączy obydwa ryzyka), można odpaść przez nieodpowiednią narodowość, strój czy nawet z twarzy się właścicielowi nie podobać

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
4 lipca 2021 o 15:01

Mieszkając w Irlandii przez kilka lat dorabiałam sobie jako tłumacz (policja, więzienia, szpitale itd). Niewątpliwym plusem była możliwość pracy w zawodzie oraz całkiem niezłe w tamtych czasach stawki. Zdecydowanym minusem była jednak konieczność użerania się z patusami oraz bardzo nieprofesjonalne zachowanie niektórych policjantów. I za każdym razem ten dylemat: czy tłumaczyć rasistowskie docinki rzucane przez obie strony, czy udawać, że nie padły ;)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
3 lipca 2021 o 21:53

Castingi mieszkaniowe brzmią zupełnie jak Monachium, a aryjskość forever i chów wsobny też mocno trącą Bawarią ;) Chociaż w Monachium na casting zaproszonych byłoby jednoczenie 10 innych rodzin…

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
3 lipca 2021 o 21:05

@maat_: i popełnia w ten sposób foie gras… fondue… foyer…

« poprzednia 1 238 39 40 41 42 43 44 45 46 47 4890 91 następna »