Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

CzytelniczyPepe

Zamieszcza historie od: 12 czerwca 2011 - 11:33
Ostatnio: 30 marca 2019 - 21:53
O sobie:

Cham i prostak, nieuleczalny złośliwiec, pasożyt.

  • Historii na głównej: 9 z 26
  • Punktów za historie: 3294
  • Komentarzy: 77
  • Punktów za komentarze: 229
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 marca 2019 o 21:35

@dayana: nie była, zdawałem nową maturę i wtedy tylko ona liczyła się do rekrutacji.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
25 marca 2019 o 21:30

@cassis: oczywiście, że nie ma ich na świadectwie, ale nauczyciele, nie tylko ta konkretna z historii, jak wypisywali oceny wstępnie, ołówkiem, to wystawiali z plusami, minusami, tak dla rozróżnienia. I sądzę, że doskonale o tym wiesz, tylko chciałeś zabłysnąć.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
24 marca 2019 o 16:47

@pasjonatpl: w pierwszej klasie nawet nie zwróciłem uwagi na tę prawidłowość (że kolega ma praktycznie takie same oceny jak ja, a może się poprawiać na 5, a ja nie), dopiero jak trzeci raz była taka sytuacja, w pierwszym semestrze drugiej klasy, to zacząłem się zastanawiać czemu. Co do skargi/egzaminu komisyjnego... W obecnej chwili tak bym właśnie zrobił, natomiast będąc w wieku szkolnym wolałem się jakoś szczególnie nie wychylać, nie słyszałem o kimkolwiek, kto by takiego egzaminu zażądał. A ja miałem też inne priorytety, wolałem uniknąć dodatkowego stresu i zamiast tego pograć z kumplami w piłkę. Z perspektywy czasu uważam to za błąd, że siedziałem cicho, ale jako uczniowi nawet mi to nie przyszło do głowy, żeby wejść z nią w jakiś ostrzejszy spór.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
24 marca 2019 o 15:00

@feline1: dla satysfakcji. Bo uważałem, że zasługuję na 5. A do tego (aczkolwiek wtedy o tym jeszcze nie wiedziałem), ta ocena przydała mi się do stypendium - dzięki temu na świadectwie ukończenia liceum miałem średnią 5.0, co dało jakieś jednorazowe stypendium z dzielnicy.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
24 marca 2019 o 14:22

@hatesmog: W żadnym wypadku nie wziąłem tego za licytowanie się. Ot, kolejny stronniczy nauczyciel. Warto takich piętnować, bo tak jak zgadzam się, że nauczyciele powinni zarabiać więcej, tak też uważam, że powinni być mocniej rozliczani z tego, jak uczą i co sobą reprezentują.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
24 marca 2019 o 12:45

@Allice: No i narzekam przede wszystkim na nią. Co do pomocy rodziców, to moi niestety nie chcieli walczyć z nauczycielami. Chyba tylko raz poszli na skargę, w gimnazjum, na panią od chemii. Tak to twierdzili, że mam jakoś wytrzymać i że pewnie nic się nie uda zrobić.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
24 marca 2019 o 11:47

@greggor: Tyle to ja wiem. Pytam co dokładnie powinniśmy im powiedzieć? Że pani źle uczy? To weź to udowodnij, przecież na pokazową lekcję by się wyuczyła na blachę, rozwiązałaby sobie te zadania, które chciała przerobić na lekcji po kilka razy i wszystko wypadłoby śpiewająco. Gdyby się na nas wydzierała, obrażała nas, to ok, prosta sprawa, można złożyć skargę i mając zgodne oświadczenia uczniów iść z tym wyżej. Ale jak udowodnisz, że ktoś jest słabym nauczycielem? Skoro co najmniej 1/3 klasy tego nie dostrzega, bo jest za słaba z matmy, a ponad połowa z pozostałych 2/3 może i dostrzega, ale nie byłaby tego w stanie konkretnie wykazać. Ja po prostu sprawę zgłosiłem swoim rodzicom i oni stwierdzili, że sprawa będzie trudna, więc po prostu znajdą mi korepetytorkę, żebym przerobił materiał, którego z nią nie zdążymy zrobić oraz te zadania, których nie wytłumaczyła lub tłumaczyła mętnie.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
23 marca 2019 o 22:55

@greggor: Jak widzisz zgłoszenie tego problemu, co dokładnie powinniśmy byli zrobić? Nie licząc zgłoszenia spóźnień, tu faktycznie żałuję, że nic nie zrobiliśmy.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
23 marca 2019 o 22:49

@Allice: Ciężko coś zrobić będąc uczniem, ja z nią trochę wojowałem sam, co mogło zniechęcić innych. Zwłaszcza, że to było 13-14 lat temu, kiedy mniej się słyszało o skarżeniu się na nauczycieli. Jedyne czego żałuję, to że nie poskarżyliśmy się na te notoryczne spóźnienia. Bo to widzieli wszyscy i wkurzało wszystkich zdających matmę na maturze. Z poziomem nauczania już nie było takiej jednomyślności, bo część osób nie była na tyle dobra z matmy, żeby to dostrzec. Nie wiem, czy ona się poprawiła, w końcu była relatywnie młoda stażem, mogła nabrać doświadczenia, nauczyć się uczenia. Ale teraz i tak jest raczej nie do ruszenia, bo została żoną wicedyrektora.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
22 marca 2019 o 23:19

@Allice: Niestety nic. Żeby pójść na wojnę z nauczycielem, zwłaszcza tuż przed końcem szkoły, trzeba mieć sporo odwagi i raczej wymaga to jednogłośnego wystąpienia całej klasy. Ja mógłbym na to iść, i tak z nią wojowałem i i tak mnie nie lubiła, ale nie każdy jest tak pyskaty jak ja i większość wolała w spokoju skończyć szkołę.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
6 marca 2019 o 23:47

Ja i moi koledzy korzystaliśmy w liceum ze swoich praw, kumpel nosił wydrukowany regulamin szkoły, czy tam statut i jeżeli coś się nie zgadzało z zapisami tamże, to zgłaszaliśmy swoje obiekcje, często ugrywając to, co chcieliśmy. PS. Do osób, które wietrzą fejka: jotem to prawdziwy nauczyciel, nawet wiem, gdzie uczy(ł).

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 stycznia 2019 o 21:26

@thebill: nie zgadzam się z częścią Twojego komentarza, ale plusa dałem. :) Ja akurat nie jestem estetą, przykładam do tych rzeczy małą wagę, aczkolwiek wiem, że są też tacy, dla których ma to znaczenie. Co do zazdrości, to absolutnie jej tam nie ma, zapewniam Cię. W momencie, w którym M. awansował na kierownika, ja nie byłem dla niego żadnym kontrkandydatem, on zrobił świetną robotę przy projekcie, część z tego ja też byłbym w stanie zrobić, ale nie wszystko, nie na tamtym etapie kariery. Zasłużył, to ma. Co do awansu z kierownika na menedżera - też nie mam czego zazdrościć, bo ponownie nie byłem kontrkandydatem. Dla mnie to wydawało się korzystne, liczyłem na awans na kierownika w perspektywie jakiegoś czasu. Przebija ze mnie złość, że M. zepsuł tak mocno atmosferę w pracy i był mocno niesprawiedliwy. Nie dla mnie, ja i tak byłem traktowany nieźle, choć 3 razy mieliśmy spięcie, jeszcze jedną historię mam do opisania. Bardziej chodziło o czepianie się słabszych charakterem i drobne utrudnianie im życia, dla mnie to był mobbing wręcz. Możesz mieć inne zdanie i doświadczenie (nie wiem też, w jakim jesteś wieku i ile lat już pracujesz, to pewnie też ma wpływ), ale dla mnie w zarządzaniu zespołem bardzo istotne jest zwykłe ludzkie podejście. Szef oczywiście musi wymagać, czasem nawet opieprzyć, ale można to zrobić w różny sposób. Czasem można komuś darować drobne przewinienie, pójść na rękę. Najgorsze, co można natomiast zrobić, to traktować ludzi w różny sposób.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
5 stycznia 2019 o 16:34

@bleeee: moja jednostka obsługuje klientów wewnętrznych, z tego się utrzymuje. Płacą oni za robienie określonych rzeczy - procesowanie wniosków (pominę szczegóły), a nie za formatowanie tabelek i rysowanie ramek. Dziwnym trafem przy swoich szefach M. nie mówił nic o poświęcaniu czasu na te bzdety, tylko o tym, jak istotne jest terminowe procesowanie wniosków.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
5 stycznia 2019 o 16:27

@thebill: Mógłbyś wskazać, gdzie w moich tekstach przebija zazdrość? I nie, książek nie ocenia się po okładce, tylko po treści. To jest choroba różnych firm, że robi się jakieś nieprzynoszące zysku, bezproduktywne pierdy, w stylu kolorowania tabelek.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
4 stycznia 2019 o 18:47

@bleeee: nie chodzi mi o układ (gdzie logo firmy, jaka kolejność - na pierwszej stronie tabelka z tytułem instrukcji, autorem, datą, potem cel instrukcji, system, którego dotyczy, słowniczek pojęć, następnie treść właściwa), tylko o formę graficzną. To jest przerost formy nad treścią, coś czego nie znoszę. A już zwłaszcza w kwestii robienia tego wstecz. Ok, niech już będzie, że jest jeden standard i obowiązuje od danego momentu, ale przepisywanie czegoś od nowa, czegoś działającego i poprawnego, jest chore i nie przynosi żadnych korzyści. Firma nie zyskuje nic na tym, że przez łącznie jakieś 50-60 godzin roboczych różni ludzie formatowali tabelki, rysowali ramki i robili nowe screeny. W tym czasie moglibyśmy zrobić coś, co byłoby dla firmy korzystniejsze.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
2 stycznia 2019 o 23:05

@LunaOP: M. nie był takim typowym włazidupem korporacyjnym. Nie stawiał się szefom, ale też nie było tak, że wchodził im w dupę. Może raz czy dwa w ciągu kilku lat miałem wrażenie, że zgadza się z szefem, bo to szef, a nie dlatego że uważa, że tamten ma rację. Jak miałem spory z klientami wewnętrznymi, to stawał po mojej stronie, gdy uważał, że miałem rację, sam też nieraz z nimi wojował, nawet z ludźmi na stanowiskach kierowniczych, nie szeregowych. Natomiast na pewno M. był cwanym korpo-graczem. Może nie kopał dołków pod innymi, ale zawsze starał się brać za rzeczy prestiżowe, widoczne dla przełożonych, a badziewne zadania zrzucał na innych.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
2 stycznia 2019 o 21:23

@LunaOP: za M. nie przepadam, ale jego awansu nie nazwałbym fartem. Ciężko pracował, nie we wszystkim był zły. Natomiast nie umiał pracować z ludźmi, przynajmniej z podwładnymi. Z przełożonymi dogadywał się dobrze. Był zbyt mocno nastawiony na siebie, swój awans, swoją karierę i swoje potrzeby oraz wymagania. Dlatego podwładni go nie znosili.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
2 stycznia 2019 o 18:30

@JW3333: Nie w 3, będzie więcej. :) Uznałem, że pisanie gigantycznego tasiemca nie będzie sensowne.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
2 stycznia 2019 o 18:28

@bleeee: 15.30 była najpóźniejszym terminem na ślub cywilny w mojej miejscowości. Chętnie bym wziął późniejszą godzinę.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
2 stycznia 2019 o 18:25

@DziwnyCzlowiek: oczywiście, że nie oczekiwałem, że pojawią się wszyscy, oczekiwałem, że pojawi się ktokolwiek, nawet on osobiście. A sezon urlopowy to wymówka i to, że on ma swoją robotę to też wymówka. Obsługujemy tzw. klientów wewnętrznych, czyli wspieramy inne działy firmy i wiem, że w tym okresie jest mniej pracy, bo tamta strona też jest na urlopach. Poza tym u nas bardzo często robi się nadgodziny, czasem w dużych ilościach, wliczając soboty. Jak jest luźniej, to jest nacisk, żeby je odbierać, dopiero jak jest przez długi czas dużo pracy, to się je wypłaca. Nawet 3-osobowa delegacja wychodząca na godzinę w ramach odbioru nadgodzin i tak by nic tu nie zmieniła w nakładzie pracy, zwłaszcza że ludzie uważali, że ktoś powinien przyjść, a najlepiej spora delegacja, a jak nie to chociaż szef powinien się pofatygować. Do tego M. ewidentnie napawał się swoją władzą, lubił wpieprzać się w najdrobniejsze rzeczy, regulować je. To nie była troska na zasadzie - jest mnóstwo roboty, więc nie możecie iść, tylko nie możecie iść, bo mnie się tak podoba. Gdzieś tak 8 osób tak to odebrało, więc to nie jest tylko moje narzekanie.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 30) | raportuj
1 stycznia 2019 o 21:33

@j3sion: ślub był w piątek, bo w sobotę byśmy czekali ze 2 lata na salę, a nie mieliśmy ochoty na tak długie czekanie, oboje z Żoną uważaliśmy, że rozwlekanie organizacji jednego wydarzenia na 2 lata jest bez sensu, tak to wyrobiliśmy się w 8 miesięcy. Żaden z gości zaproszonych na wesele nie wymówił się tym, że to piątek, jeśli ktoś odmawiał, to z innych powodów. Ślub był w miejscowości, w której pracuję, jakieś 6-7 km od miejsca pracy. Jakby ktoś wyszedł o 15, to spokojnie by zdążył, czyli potrzeba by było odebrać 1 nadgodzinę (choć wielu szefów po prostu by kogoś wysłało jako delegację w ramach godzin pracy). Jak dla mnie było to chęć pokazania, kto tu rządzi. Zarówno mnie, jak i zespołowi.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 sierpnia 2013 o 23:49

Na pewno nie chodziło o "także", jeśli już to o "tak więc". Także pisane razem to synonim słowa również, a to do kontekstu nie pasuje.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 stycznia 2013 o 2:23

Rok temu kupowałem piwo w swoje urodziny. Jako że świętowałem je z narzeczoną, a ta lubi mnie bez zarostu - przed wyjściem do sklepu ogoliłem się. I oczywiście zostałem poproszony o dowód, choć były to już moje 25. urodziny. Zobaczymy, jak będzie w tym roku.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 stycznia 2013 o 0:57

Ja bym nie wydał zwłaszcza papieżowi. :P

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 września 2012 o 23:41

Fajne imię, widać mamy podobne poczucie humoru. Jakbym miał jakieś zwierzę, to nazwałbym je Obiad.

« poprzednia 1 2 3 następna »