Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

DeepPurple

Zamieszcza historie od: 13 marca 2019 - 20:33
Ostatnio: 18 kwietnia 2020 - 12:34
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 453
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 38
 

#86405

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To się nam porobiło... Malutki wirusik obnażył zarówno kruchość naszego życia, jak i brak przygotowania państw na sytuacje kryzysowe. Tak się wygodnie umościliśmy w tym XXI wieku, tak nam się wydawało, że panujemy nad przyrodą a tu... lipa.

I czytam te wpisy o piekielnych klientach, staruszkach, którym życie niemiłe, piekielnych sąsiadach wykorzystujących sytuację i zastanawiam się czy nikt nie dostrzega innej piekielności? Czy nikt nie widzi tego jak piekielna jest nasza łatwość oceniania i dyskredytowania innych?

Piekielne jest to, że kilka lat temu wiadro pomyj wylało się na strajkujące pielęgniarki. Dziś wszyscy są zachwyceni, że "trwają na pierwszej linii frontu". Kiedy strajkowali lekarze komentarze internetowe krzyczały: "won za granicę, jak się nie podoba", "nieroby po 5 samochodów mają". A dziś? "Podziękujmy brawami służbie zdrowia".

Nie zliczę ile razy widziałam wpisy o beznadziejnych kierowcach tzw. tirów, ile razy słyszałam, że kasjerki w sklepach to tłumoki, ile razy czytałam, że rolnicy to tylko blokady robić potrafią a o co im chodzi jak tyle kasy unijnej dostają. Dziś widzę zdjęcia ludzi wykonujących te zawody z podpisem: "nie każdy bohater nosi pelerynę."

Piekielna jest nasza hipokryzja, brak szacunku dla drugiego człowieka i wykonywanej przez niego pracy. A przecież, w XXI wieku, jesteśmy systemem naczyń połączonych. Ktoś musi zasiać, zebrać, wyprodukować, ktoś musi to przewieźć, ktoś inny sprzedać. Ktoś musi zadbać o nasze zdrowie, ktoś inny o edukację. Ktoś musi wywieźć śmieci, a ktoś zrobić testy na koronawirusa.

Dobrze, że w końcu doceniamy ciężką pracę innych. Pytanie tylko: jak długo? A może, paradoksalnie, ten wirus w końcu nauczy nas szacunku do pracy i drugiego człowieka? Każdej pracy i każdego człowieka. Może po tym doświadczeniu będziemy trochę mniej piekielni?

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 220 (278)

#84243

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez wiele lat pasożytowałam... ale po przeczytaniu wpisu #84238 i na mnie przyszła kolej.

W tej historii Użytkowniczka słusznie zauważa, że przecież można sprawdzić ile naprawdę pracują nauczyciele. Ależ oczywiście, że można... tylko, że nauczyciele są pracownikami budżetówki zatem dla rządzących jest to całkowicie nieopłacalne.

Pozwólcie, że wyjaśnię to opisowo. Dla uproszczenia posłużę się przykładem Sprzedawcy z Biedronki, Lidla czy innego tego typu sklepu o dużej powierzchni.

Wszyscy wiemy, że Pracownicy w takich miejscach są "od wszystkiego": muszą wyłożyć towar na półki, zająć się piecami, w których pieką dla nas pyszne bułeczki, posprzątać rozsypany towar, umyć podłogi, usiąść na kasie (kiedy klientów dużo a rąk do pracy mało) i zrobić wiele innych rzeczy, o których my, klienci, nie mamy pojęcia bo ich, po prostu, nie widzimy.

I teraz wyobraźcie sobie, że taki Pracownik jest zatrudniany na zasadzie: 20 godzin pracy: wykonywanie zadań kasjera za stawkę XXX. Tylko w jego obowiązkach widnieje zapis, że wprawdzie jest zatrudniony jako kasjer na 20 godzin ALE jego tygodniowy wymiar pracy wynosi 40 godzin (nadal za tę samą stawkę XXX). I teraz wyobraźcie sobie wszyscy pracujący w wymiarze 40 godzinnym jakie pole do nadużyć ze strony kierownictwa to rodzi.

Jeszcze bardziej obrazowo: Pani Ania zatrudniona wg powyższych zasad siedzi na kasie 20 godzin. Po tym czasie zadowolona kończy pracę i chce iść do domu. Ale przychodzi pan Kierownik i mówi do niej: "Pani Aniu trzeba pozmywać podłogi". Pani Ania na to: "Ale panie kierowniku, ja skończyłam swoje 20 godzin i nie miałam nawet jednej przerwy". A pan Kierownik: :"Ale pani Aniu, o czym my mówimy. Ma Pani wpisany 40 godzinny tydzień pracy? Ma Pani. W związku z tym, z powodu braków kadrowych, wyznaczam Pani dodatkowe zadanie. ma Pani pozmywać podłogi". I co robi pani Ania? No zmywa te podłogi. Przez godzinę, dwie, dwadzieścia, trzydzieści... wstaw dowolną wartość. Dlaczego? Bo te 20 godzin na kasie to JEDYNY czas pracy, który pani Ani się liczy. Wszelkie dodatkowe zadania zlecone przez pana kierownika czy wykonane przez nią po to, żeby swoją pracę w ogóle mogła wykonywać, są nieewidencjonowane w żaden sposób. Wykonuje je "w ramach 40 godzinnego tygodnia pracy" i dostaje za nie wciąż te same pieniądze. A zbuntować się nie może. No bo jak udowodni, że przepracowała więcej? No nie udowodni. I to jest strasznie piekielne.

Tak właśnie wygląda praca nauczyciela, który niby ma 18 godzin przy tablicy ale 40 godzinny tydzień pracy. Bez żadnej ewidencji. Co oznacza, że dyrekcja może mu zlecić wykonanie dowolnego zadania zasłaniając się przepisami. I, wierzcie mi, większość dyrektorów skwapliwie z tego korzysta.

Kilka lat temu w łódzkich szkołach przeprowadzono pilotażowy program ewidencjonowania czasu pracy nauczycieli. Wyniki były zaskakujące (dla rządzących i społeczeństwa bo nie dla nauczycieli). Okazało się, że nauczyciel średnio poświęca 43 godziny tygodniowo na wykonywanie swojej pracy. Średnio. Czyli uwzględniono czas pracy polonistów, matematyków czy nauczycieli języków obcych, którzy mają tony sprawdzania, oraz nauczycieli przedmiotów artystycznych, wychowania fizycznego, religii itp, którzy prac pisemnych mają znacznie mniej albo wcale.

Uwzględniono czas pracy nauczycieli, którzy jeżdżą na wycieczki, promują szkołę, piszą i koordynują projekty unijne, przygotowują akademie i przedstawienia, prowadzą kółka zainteresowań i zajęcia wyrównawcze itd. itp., oraz tych, którzy po przeprowadzeniu 5 lekcji wychodzą do domu. I mimo wszystko wyszło ponad 40 godzin!

Czy wprowadzono ewidencję czasu pracy nauczycieli? No jak widzimy nie. Dlaczego? Bo byłoby to dla rządzących całkowicie nieopłacalne. Bo są poloniści, którzy pracują 60 godzin w tygodniu i matematycy, którzy pracują 50. Za darmo. W ramach "misji" i 40 godzinnego tygodnia pracy. A ewidencja czasu pracy ukróciłaby tę patologię. Tylko tym, którzy pracują więcej trzeba by było zapłacić. A obawiam się, że pieniędzy "zaoszczędzonych" na "leniwcach" mogłoby dla nich nie wystarczyć.

Co w tym piekielnego? Piekielne jest szczucie Społeczeństwa na nauczycieli. No nieroby. 18 godzin, 2 miesiące wakacji, tyle wolnego. Bo przecież każdy z nas w szkole był i widział. Ale widział tylko część pracy swoich, często nielubianych, nauczycieli. Czasem lepszą, czasem gorszą, czasem całkiem beznadziejną. A nie widział wszystkiego dookoła. Wszystkiego, czego "w ramach 40 godzinnego" tygodnia pracy się od nas wymaga. Ja też nie będę o tym pisać, bo i tak zrobiło się ciut przydługo.

Kończąc ten długawy wywód. Tak, jestem nauczycielką i o niczym innym nie marzę, jak o tym, żeby pracować 40 godzin tygodniowo. Za godziwe pieniądze. I żebym nie musiała wysłuchiwać jak straszną zakałą społeczeństwa jestem. Bo jest to strasznie przykre dla kogoś kto kocha tę pracę i robi wszystko, żeby wykonywać ją jak najlepiej. Pozdrawiam serdecznie.

Skomentuj (58) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (250)

1