Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Dertaz

Zamieszcza historie od: 30 czerwca 2011 - 0:35
Ostatnio: 30 lipca 2022 - 0:57
O sobie:

Miłośnik psów oraz innych zwierząt

  • Historii na głównej: 7 z 25
  • Punktów za historie: 6506
  • Komentarzy: 403
  • Punktów za komentarze: 1621
 

#89480

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zakupiłem laptopa w morele.net, 7 dni czekania na dostarczenie, niestety laptop nie dotarł, napisałem więc do nich zapytanie kiedy dostarczą zakupiony sprzęt. Najpierw kręcili, że brak na magazynie, potem, że cena na stronie była błędna i po tej cenie nie mogą sprzedać. Dziwna sytuacja, wcześniej dostawałem newslettery z ich strony, że promocja -84%. Gdy płaciłem za laptopa dostępnych było 6 szt., a po 30 minutach już żadnego. Powołali się na art., który według mojego prawnika w tym przypadku nie może zostać użyty, odpisali, że dostane pismo z ich działu prawnego.

Po paru dniach dostałem pismo z totalnymi bzdurami, a po paru dniach zgłosiła się do mnie osoba na Facebooku, że dostała takie samo pismo, tylko z moimi danymi osobowymi, Ci kretyni napisali jedno pismo potem tylko zmieniali adresata w nagłówku i wysłali to przynajmniej do 6 osób, pismo, w którym w treści były moje dane osobowe. Sprawę musiałem zgłosić do UODO.

morele.net

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 171 (179)

#55218

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chciałbym wszystkich użytkowników przestrzec przed zakupami w sieci AVANS.

Do dnia dzisiejszego, kupowałem tam regularnie. Niestety okazało się że ta sieć zatrudnia strasznie niekompetentnych pracowników i nie bierze za nich odpowiedzialności.

19.08.2013 roku zaniosłem telefon kupiony u nich na reklamacje, w normalnym innym sklepie to by wystarczyło, ale niestety nie tutaj. Wzywano mnie jeszcze trzykrotnie, ponieważ pracownica sklepu Avans nie potrafi obsługiwać tak skomplikowanego urządzenia jak ksero. Dopiero za trzecim razem udało się jej skserować paragon poprawnie. Po tygodniu wezwano mnie jeszcze raz, ponieważ wreszcie doczytała, że telefon do serwisu trzeba oddać wraz z oryginalnym paragonem.

Sklep miał tylko przyjąć telefon ode mnie i wysłać do odpowiedniego serwisu, co pracownicy zajęło aż 30 dni (serwis przyjmuje, naprawia i wysyła z powrotem w ciągu tygodnia), nie mam pojęcia kto tam przyjmuje pracowników, którzy nie potrafią zrobić tak prostej rzeczy.
Telefon do serwisu został wysłany po 19.09.2013 r. czyli parę dni po gwarancji i serwis odmówił napraw w ramach napraw gwarancyjnych (zresztą prawidłowo). Co na to AVANS? Myślicie, że wzięli za to odpowiedzialność?

Nie, nie chcą zwrócić mi pieniędzy za uszkodzony telefon, który im oddałem, co więcej, zażądali ode mnie 40 zł za wysyłkę z powrotem z serwisu do mnie, lub naprawę w cenie 171,77 zł na mój koszt (telefon warty jest góra 150 zł). Nie jest to nic innego, jak próba oszukania klienta i naciągnięcia go na koszty.

Mimo, że nie dotrzymali żadnych terminów i telefon nie został naprawiony z powodu niekompetencji ich pracownika, nie czują się winni. Po wystosowaniu im pisma od Rzecznika Praw Konsumenta, dalej trwają przy swoim. Rzecznik doradził mi założenie sprawy do sądu i zgłoszenia do Inspekcji Handlowej. Tylko nie wiem czemu Avans naraża mnie na stratę, próbuje oszukać i łamie Polskie prawo. Do dnia dzisiejszego telefonu nadal nie mam.

Dlatego ostrzegam przed kupowaniem jakiegokolwiek sprzętu w tej sieci sklepów. Chyba, że macie potem ochotę chodzić po sądach. Ja im nie odpuszczę, ale ile klientów oszukali w ten sposób, tego pewnie nie da się zliczyć. Sam prawie przy każdej wizycie w tym sklepie, byłem świadkiem podobnych zmagań innych oszukanych klientów.

AVANS Szczecinek

AVANS Szczecinek

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 322 (436)

#53158

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dość sporym problemem dzisiejszych czasów, są wszelakiej maści złodzieje. Złapanie ich za rękę i udowodnienie winy w sądzie jest prawie niemożliwe. Zaś jakiekolwiek próby zgłoszenia kradzieży na policji, kończą się umorzeniem sprawy, bo brak dowodów, świadków i funduszy, by akcje prowokującą przeprowadzić.

Na moim osiedlu w małej miejscowości Szczecinek, także pojawiła się grupka złodziei, którzy w nocy kradli z samochodów na parkingu wycieraczki, lusterka, a także rozwalali korki od wlewu benzyny i kradli paliwo. Zgłoszenia na policję nic nie dały, zbyt mała kwota by przeprowadzić śledztwo.
Jak wiadomo jednak benzyna tania nie jest, więc wszyscy sąsiedzi strasznie wkurzeni ale też bezradni. Nikomu się tak nie przelewa by sponsorować benzynę jakimś gówniarzom.

Sprawy w swoje ręce wziął jeden z moich sąsiadów, zamontował w przy wlewie dodatkowy zawieszany zbiorniczek, którego przy otwarciu wlewu nie było widać, w zbiorniczku umieścił kwas z akumulatora. Wiadomo jak wygląda procedura wydobycia paliwa ze zbiornika, za pomocą rurki i ust trzeba najpierw wyssać by paliwo przelało się do kanistra.

Po paru dniach montowania tego sprzętu w nocy przez sąsiada wreszcie na przynętę złapali się złodzieje. W nocy obudził mnie przeraźliwy krzyk dochodzący z parkingu. Tak trzech złodziei ze zbiornikami jeden leży na ziemi i krzyczy reszta lata jak poparzona koło niego. Potem już normalnie policja, pogotowie.
Podsumowanie, jeden ze złodziei poparzona cała jama gębowa, prawdopodobnie do końca życia będzie miał wadę wymowy, parę miesięcy w szpitalu i potem leczenie długotrwałe w domu.
Wszyscy trzej mają także postawione zarzuty za uszkodzenie mienia, i kradzież. Ale wysokich wyroków raczej nie dostaną. Sąsiad też miał sprawę w sądzie ale został uniewinniony, sąd uznał że przy swoim aucie może montować co chcę, tym bardziej że płyn od akumulatora to normalne wyposażenie auta. Wszyscy sąsiedzi są mu wdzięczni, bo kradzieże ustały (minęło już pół roku) no może oprócz matki poszkodowanego, jak się okazało wraz z synem mieszkała na naszym osiedlu.

Sąsiad może i wykazał się sporą piekielnością, ale w naszym kraju nie da się chyba inaczej. A szkoda bo wystarczyło by jakiekolwiek działanie policji, by zakończyć te kradzieże. Niestety musiało prawie dojść do tragedii by coś się zmieniło. No chłopaki dostały niezłą nauczkę, przez całą akcje ratowniczą trzęśli się jak osiki, w sądzie przyznali że myśleli, że ich kumpel umrze. Jakoś mi ich nie szkoda.

parking przy osiedlu w Szczecinku

Skomentuj (76) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1109 (1177)

#18605

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem pracownikiem marketu.
Pewnego razu kumpel z pracy zauważył jak na sklepie pewien klient do swojej torby od laptopa (którego nie miał) pakuje około 30 opakowań kawy (każda za około 20-30 zł). Zgłosił ten fakt ochroniarzowi stojącemu przy bramce. Kolega stanął parę metrów dalej i obserwuje akcje. Klient kasuje produkty, oczywiście kaw nie wyjął, przechodzi koło ochroniarza i ten go puszcza. Kolega wielkie zdziwienie, właśnie klient wyniósł towar warty prawie 1000 zł. Podchodzi do ochroniarza i pyta:

Kolega: - Czemu go nie zatrzymałeś, przecież pokazałem ci dokładnie który to klient?
Ochroniarz: Bo bramki nie piszczały.

Ochroniarz wyleciał za to z pracy, a centrala była oburzona jego niekompetencją. Na jego usprawiedliwienie powiem, że na ochronę do nas przyjmują ludzi z ulicy, a szkolenie trwa godzinę.

sklepy

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 590 (616)

#18441

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Parę historii o PKO BP już w tym portalu było, ja chcę wam opisać sytuacje po której zlikwidowałem konto w tymże banku.

Stałem w kolejce by wpłacić pieniądze na konto, jak zawsze w Szczecinku pełno ludzi, więc swoje trzeba odstać. Trzy na cztery stanowiska otwarte, czyli powinno iść dość sprawnie. Od dłuższego czasu przysłuchiwałem się rozmowie jednej z kasjerek z klientką, która jak wynikło z rozmowy jest jej sąsiadką, klientka jak zauważyłem, sprawy załatwiła już jakiś czas temu (wpłata czy wypłata trwają naprawdę krótko) zaś rozmowa najpierw dotyczyła wybudowanego przystanku na ich ulicy, a potem obgadywania jakieś wspólnej znajomej. Wspomnę jeszcze że w ciągu 10 minut dwa stanowiska obsłużyły po 3 osoby, zaś pani kasjerka dalej prowadziła rozmowę ze znajomą. Wreszcie nie wytrzymałem i pytam:

Ja: Przepraszam, czy pani ma przerwę?
Kasjerka(K): Nie, a o co chodzi?
Ja: (już nieźle wkurzony, czekałem jakieś 20 minut) Bo jest pani w pracy, a urządza sobie pani prywatne rozmowy na tematy nie związane ze swoją pracą, a kolejka jak pani widzi jest dość spora.
K: Prowadzenie rozmów z klientami także należy do moich obowiązków.

Po czym dalej zajęła się rozmową. Nieźle się wkurzyłem i po raz pierwszy w życiu napisałem skargę aż do centrali. To co mi odpisali zwaliło mnie z nóg.
„.....W wyniku przeprowadzonej analizy sytuacji oraz monitoringu nagrań stwierdzono, iż kasjer faktycznie rozmawiał dłuższą chwilę z klientką, ale możliwe że sytuacja tego wymagała, nasi pracownicy muszą pracować także na wizerunek naszej firmy....... opisany kasjer wykonywał swoją pracę prawidłowo”
z wyrazami szacunku Angelika Stępień, (dyrektor banku)

Z tego wynika że BANK PKO BP ma gdzieś klientów czekających w kolejce godzinami, najważniejszy dla nich jest wizerunek firmy, który wyrabiają sobie poprzez konwersację z klientami, logiczne, godne pochwały. Nie wiem czemu kasjerka sąsiadce nie zaproponowała jeszcze kawy.

PKO BP SZCZECINEK

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 509 (625)

#17776

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój pies, owczarek niemiecki, uwielbia pluszaki. Gryzie je tak długo, aż wygryzie im oczy, rozpruje i wypatroszy puch ze środka. Historia działa się latem, gdy większość okien w domach jest pootwieranych. Akurat wtedy przygarnęliśmy bezdomnego kota. Od dłuższego czasu mieliśmy także na pieńku z pewną starszą sąsiadką, która uwielbiała koty.

Dałem psu pluszaka, by się czymś zajął. Oczywiście w pokoju zrobił straszny bałagan, pełno waty w całym pokoju latało. Z pracy wróciła moja dziewczyna, która jak to zobaczyła zaczęła się na mnie wydzierać:
Co ty zrobiłeś, czemu znowu pozwoliłeś psu rozszarpać kolejnego zwierzaka, nie będę tych wnętrzności po nim sprzątała, zajmij się tym, bo nie mogę na to patrzeć.

Nie sprzątałem, bo akurat leciał mecz, więc doszedłem do wniosku, że posprzątam w przerwie. Po 30 minutach dzwonek do drzwi, otwieram, a tam 2 policjantów, 1 osoba ze schroniska oraz moja wredna sąsiadka. Jak tylko otworzyłem, ta wypala z takim tekstem:

To oni trzymają psa i dają mu bezdomne biedne koty, by je rozszarpywał, zamiast jedzenia karmią te bestie kotami.

Policjant pyta mnie czy to prawda, choć widzę w ich spojrzeniach że raczej wiedzą że babka bredzi. Wtedy wypalam z tekstem że flaki leżą jeszcze w pokoju, więc niech sami zobaczą i mogą je nawet ze sobą wziąć. Wszyscy oczy jak pięć złoty, babka ze schroniska blada jak ściana. Prowadzę ich do pokoju, sąsiadka leci przodem lamentuje po drodze strasznie(w sumie nie musiałem ich puszczać, ale doszedłem do wniosku, że to będzie fajny żart).
Gdy weszli do pokoju zobaczyli jak pies śpi koło kota, a w pokoju tylko puch po pluszaku, to popatrzeli po sobie, potem na mnie uśmiechniętego od ucha do ucha, porozmawiali jeszcze chwile ze mną wytłumaczyłem im wszystko, trochę się pobrechtaliśmy. Sąsiadce tylko nie było do śmiechu bo dostała pouczenie i prognozę ze następnym razem będzie mandat.

Sąsiadka miłośniczka kotów

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 897 (973)

#17653

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znajomy jest ochroniarzem w pewnej galerii handlowej.

Pewnego razu gdy stałem razem z nim i rozmawiałem, przybiegła kobieta 30 letnia z dzieckiem 5 letnim, i stwierdza, że ma się zająć jej dzieciakiem, bo ona chce po sklepach z odzieżą polatać, a mały jej przeszkadza. Znajomy odpowiedział, że nie ma szans, bo do jego obowiązków nie należy pilnowanie dzieci tylko porządku w galerii. Ta tylko odburknęła że jest od pilnowania dzieci jak dupa od sr.... i poszła, zostawiając dzieciaka przy nas.

Kumpel ma niską pensje i ogólnie dość luzackie podejście do życia, w ogóle nie zwracał uwagi na dziecko, a po skończonej rozmowie ze mną poszedł na obchód według procedur.

Matka dziecka po około godzinie przybiegła do niego z tym tekstem:
M: Gdzie jest moje dziecko?
O: Jakie dziecko, proszę podać rysopis zaraz poszukamy.
M: Jak to jakie, przecież zostawiłam tobie pod opieką!
O: Nic takiego nie pamiętam, musiała mnie pani z kimś pomylić.

Rozmowa ciągnęła się jeszcze parę chwil, ochroniarz oczywiście wyparł się, że miał się opiekować tym dzieckiem, a po przybyciu kierownika stwierdził, że tą panią widzi pierwszy raz dzisiaj. Matka cała już zapłakana, krzyczy już na wszystkich, gdzie jest jej dziecko. Wezwana została policja, w ogóle popłoch w galerii, wszyscy szukają dzieciaka.

Ostatecznie dzieciak znalazł się po drugiej stronie ulicy, na placu zabaw przy osiedlu bloków. Jak przeszedł przez ruchliwą ulicę, nie pytajcie mnie. Matka dostała opieprz od policjantów, a także od ojca dziecka, który został wezwany telefonicznie przez żonę.

Nie rozumiem jak można chcieć zostawić dziecko z osobą którą się nie zna.

Galerie handlowe

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 662 (764)

1