Profil użytkownika
Dominik
Zamieszcza historie od: | 22 czerwca 2011 - 15:42 |
Ostatnio: | 27 listopada 2024 - 23:26 |
- Historii na głównej: 50 z 51
- Punktów za historie: 26509
- Komentarzy: 848
- Punktów za komentarze: 6108
Zajmowałem się kiedyś naprawą bankomatów. Największy kłopot do napraw sprawiają maszyny tzw "wolnostojące" ze względu na bardzo łatwy dostęp osób postronnych. Wszelkie czynności które wymagają dostępu do miejsc, gdzie jest gotówka odbywają się z towarzystwem Uzbrojonych Formacji Ochronnych (tzw SUFO). W jednostkach tych najczęściej pracowały osoby po służbie wojskowej w jednostkach specjalnych. Już na pierwszy rzut oka wyraźnie taka osoba różni się od typowej supermarketowej ochrony, posiadaniem broni krótkiej, czasami długiej automatycznej, kasków, kamizelek, rękawic - wypisz, wymaluj - typowy komandos.
Akcja właściwa.
Zdarzyła się naprawa w pewnej galerii handlowej w okolicach dopołudniowych, klientów mało, na oko luz. Bankomat otwarty, ja naprawiam, kolega z ochrony czuwa.
W pewnym momencie podchodzi człowieczek w średnim wieku mówiąc:
- E, chłopak, choć no ze mną, załadujesz mi pralkę do auta.
Parsknąłem śmiechem, ale kolega zimnym głosem powiedział:
- Proszę stąd odejść, nie jesteśmy pracownikami galerii handlowej.
Człowieczek nie zauważył chłodu w odpowiedzi i zaczął się coraz natarczywiej domagać spełnienia swoich żądań, zaczynając mówić głośniej (co nie przeszkadzało) jak i zbliżać swoje ręce do twarzy ochrony.
To był błąd. Taką sytuację można było potraktować jako napaść bezpośrednią, więc sytuacja potoczyła się błyskawicznie: niezauważalny ruch komandosa i człowieczek położony na podłodze z wykręconymi rękami do tyłu, po czym został od razu puszczony, jako niestwarzający już zagrożenia.
Kiedy zorientował się co zaszło, podniósł się i rycząc wniebogłosy jak małe dziecko pokłusował w stronę wyjścia z galerii.
Po jakiś 10-15 minutach wraca. Zatrzymał się w odległości ok 10 metrów i krzyknął:
- Ja się was nie boję! Ja też karabin trzymałem! W wojsku trzymałem!
Akcja właściwa.
Zdarzyła się naprawa w pewnej galerii handlowej w okolicach dopołudniowych, klientów mało, na oko luz. Bankomat otwarty, ja naprawiam, kolega z ochrony czuwa.
W pewnym momencie podchodzi człowieczek w średnim wieku mówiąc:
- E, chłopak, choć no ze mną, załadujesz mi pralkę do auta.
Parsknąłem śmiechem, ale kolega zimnym głosem powiedział:
- Proszę stąd odejść, nie jesteśmy pracownikami galerii handlowej.
Człowieczek nie zauważył chłodu w odpowiedzi i zaczął się coraz natarczywiej domagać spełnienia swoich żądań, zaczynając mówić głośniej (co nie przeszkadzało) jak i zbliżać swoje ręce do twarzy ochrony.
To był błąd. Taką sytuację można było potraktować jako napaść bezpośrednią, więc sytuacja potoczyła się błyskawicznie: niezauważalny ruch komandosa i człowieczek położony na podłodze z wykręconymi rękami do tyłu, po czym został od razu puszczony, jako niestwarzający już zagrożenia.
Kiedy zorientował się co zaszło, podniósł się i rycząc wniebogłosy jak małe dziecko pokłusował w stronę wyjścia z galerii.
Po jakiś 10-15 minutach wraca. Zatrzymał się w odległości ok 10 metrów i krzyknął:
- Ja się was nie boję! Ja też karabin trzymałem! W wojsku trzymałem!
Serwis bankomatów
Ocena:
740
(836)