Profil użytkownika

Dzikus
Zamieszcza historie od: | 19 czerwca 2020 - 12:03 |
Ostatnio: | 11 grudnia 2022 - 14:19 |
- Historii na głównej: 3 z 5
- Punktów za historie: 411
- Komentarzy: 8
- Punktów za komentarze: 15
Historia sprzed blisko 10 lat.
Jechałem zimą z 3 kolegami na studia. W nocy popadało sporo śniegu, ale iż był już środek zimy, to służby nie dały się zaskoczyć i po obu stronach drogi piętrzył się śliczny wał świeżutkiego śniegu.
Jadę sobie spokojnie drogą powiatową tak z 70 km/h, bo droga jednak biała i nagle na łuku na moim pasie spotykam się z jadącym z naprzeciwka tirem dostarczającym zapasy do marketu z żuczkiem w logo. Czasu na myślenie nie miałem zbyt wiele. Patrzę i myślę tir, zaspa, tir, zaspa i mój wybór padł na zaspę skręciłem kierownicą dość mocno w prawo i z pełnym impetem wbiłem się w śnieżną zaspę. Na szczęście jak już pisałem śnieg był świeży i jeszcze nie zbity, więc samochodowi nic się nie stało. A samo auto w kilka minut wypchnęliśmy z rowu.
Jednak piekielna nie była dla mnie cała ta sytuacja, ale to, że kierowca tira widząc, iż spowodował niebezpieczną sytuację nawet się nie zatrzymał.
Jechałem zimą z 3 kolegami na studia. W nocy popadało sporo śniegu, ale iż był już środek zimy, to służby nie dały się zaskoczyć i po obu stronach drogi piętrzył się śliczny wał świeżutkiego śniegu.
Jadę sobie spokojnie drogą powiatową tak z 70 km/h, bo droga jednak biała i nagle na łuku na moim pasie spotykam się z jadącym z naprzeciwka tirem dostarczającym zapasy do marketu z żuczkiem w logo. Czasu na myślenie nie miałem zbyt wiele. Patrzę i myślę tir, zaspa, tir, zaspa i mój wybór padł na zaspę skręciłem kierownicą dość mocno w prawo i z pełnym impetem wbiłem się w śnieżną zaspę. Na szczęście jak już pisałem śnieg był świeży i jeszcze nie zbity, więc samochodowi nic się nie stało. A samo auto w kilka minut wypchnęliśmy z rowu.
Jednak piekielna nie była dla mnie cała ta sytuacja, ale to, że kierowca tira widząc, iż spowodował niebezpieczną sytuację nawet się nie zatrzymał.
tir
Ocena:
160
(168)
Losowałem sobie dziś historie i trafiłem na taką o Kauflandzie i przypomniała mi się moja.
Stałem sobie w kolejce do kasy w wyżej wspomnianym markecie. Kasy otwarte 2 z 5. Akurat przy mojej stała druga pracownica i plotkowała sobie z kasjerką. Z widzenia kojarzę, że to również kasjerka. Kolejka długa jak sam sk..... patrzę na zegarek i stałem tak sobie 10 minut. Wiedziałem, że Kaufland ma gwarancję jakości i jeżeli nie wszystkie kasy były otwarte, a stałeś w kolejce dłużej niż 5 minut, to dostaniesz bon na 5 zł. Nigdy z tego nie korzystałem, bo cenię swój czas i wiem, że jak mają dużo takich, to mają nieprzyjemności. Jednak ta plotkująca pracownica stojąca obok kasy, zamiast kasowania w kolejnej skłoniła mnie do skorzystania z oferty.
Po skasowaniu udałem się do punktu info i mówię, że stałem zdecydowanie dłużej niż 5 minut i proszę o mój bon, a Pani informuje mnie, że się nie należy, bo mają sezon (wakacje) i wtedy to nie obowiązuje.
Przyjąłem do wiadomości i udałem się do auta. Tam sprawdziłem stronę internetową i nic na ten temat nie znalazłem.
Zadzwoniłem więc na infolinię i opisałem sytuację. Pani zdziwiona zapytała gdzie i kiedy to było. Odpowiedziałem, że 3 minuty temu tu i tu, i że chętnie poczekam, niech zadzwoni na punkt info i sobie z nimi pogada.
Po kilku minutach Pani z infolinii oddzwoniła, przeprosiła i zaoferowała bon o wartości bodajże 20 pln na przeprosiny. Z chęcią przyjąłem.
Także upominajcie się o swoje nawet jeśli to 5 złotych.
Ps: Jakby ktoś się czepił, że ja czepiam się pracownicy plotkującej z kasjerką, może miała przerwę, może i tak, ale wtedy powinna być w pokoju socjalnym i odpoczywać, a nie kłuć ludzi po oczach.
Stałem sobie w kolejce do kasy w wyżej wspomnianym markecie. Kasy otwarte 2 z 5. Akurat przy mojej stała druga pracownica i plotkowała sobie z kasjerką. Z widzenia kojarzę, że to również kasjerka. Kolejka długa jak sam sk..... patrzę na zegarek i stałem tak sobie 10 minut. Wiedziałem, że Kaufland ma gwarancję jakości i jeżeli nie wszystkie kasy były otwarte, a stałeś w kolejce dłużej niż 5 minut, to dostaniesz bon na 5 zł. Nigdy z tego nie korzystałem, bo cenię swój czas i wiem, że jak mają dużo takich, to mają nieprzyjemności. Jednak ta plotkująca pracownica stojąca obok kasy, zamiast kasowania w kolejnej skłoniła mnie do skorzystania z oferty.
Po skasowaniu udałem się do punktu info i mówię, że stałem zdecydowanie dłużej niż 5 minut i proszę o mój bon, a Pani informuje mnie, że się nie należy, bo mają sezon (wakacje) i wtedy to nie obowiązuje.
Przyjąłem do wiadomości i udałem się do auta. Tam sprawdziłem stronę internetową i nic na ten temat nie znalazłem.
Zadzwoniłem więc na infolinię i opisałem sytuację. Pani zdziwiona zapytała gdzie i kiedy to było. Odpowiedziałem, że 3 minuty temu tu i tu, i że chętnie poczekam, niech zadzwoni na punkt info i sobie z nimi pogada.
Po kilku minutach Pani z infolinii oddzwoniła, przeprosiła i zaoferowała bon o wartości bodajże 20 pln na przeprosiny. Z chęcią przyjąłem.
Także upominajcie się o swoje nawet jeśli to 5 złotych.
Ps: Jakby ktoś się czepił, że ja czepiam się pracownicy plotkującej z kasjerką, może miała przerwę, może i tak, ale wtedy powinna być w pokoju socjalnym i odpoczywać, a nie kłuć ludzi po oczach.
Ocena:
126
(144)
zarchiwizowany
Skomentuj
(24)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Witam ponownie.
Właśnie wylosowałem historię o tym jak to księża mają cenniki itp.
Ja osobiście załatwiałem sprawy w 5 różnych parafiach i nigdy żaden ksiądz nie zażądał ode mnie pieniędzy, a 2 z 5 nie chciało ich przyjąć. Były to sprawy różne:
Mój ślub
Zapowiedzi w parafii narzeczonej
Chrzty dzieci w 2 różnych parafiach
Zaświadczenie o chrzcie dla rodziny z Anglii, bo chcieli dziecko do szkoły katolickiej zapisać
I naprawdę nie rozumiem tematu. Wiem natomiast, że Ci co na księży najeżdżają sami nie są święci, a ich podejście do sprawy od razu zniechęca. Żeby nie było, że bronię kleru i tak dalej, to z dziadowskim księdzem też miałem do czynienia. Młody wikariusz był po kolędzie zobaczył na moim palcu sygnet atlantów i zapisał, że my już po ślubie, a potem tłumacz proboszczowi, że nie okłamałeś księdza.
Właśnie wylosowałem historię o tym jak to księża mają cenniki itp.
Ja osobiście załatwiałem sprawy w 5 różnych parafiach i nigdy żaden ksiądz nie zażądał ode mnie pieniędzy, a 2 z 5 nie chciało ich przyjąć. Były to sprawy różne:
Mój ślub
Zapowiedzi w parafii narzeczonej
Chrzty dzieci w 2 różnych parafiach
Zaświadczenie o chrzcie dla rodziny z Anglii, bo chcieli dziecko do szkoły katolickiej zapisać
I naprawdę nie rozumiem tematu. Wiem natomiast, że Ci co na księży najeżdżają sami nie są święci, a ich podejście do sprawy od razu zniechęca. Żeby nie było, że bronię kleru i tak dalej, to z dziadowskim księdzem też miałem do czynienia. Młody wikariusz był po kolędzie zobaczył na moim palcu sygnet atlantów i zapisał, że my już po ślubie, a potem tłumacz proboszczowi, że nie okłamałeś księdza.
Ocena:
1
(95)
Witam chciałem opowiedzieć o piekielnej pani doktor. Mam troje dzieci, kiedy najmłodsza była jeszcze w powijakach przytrafiło jej się choróbsko połączone z ząbkowaniem. Jak choroba to wiadomo, że nie w tygodniu, żeby normalnie pójść do lekarza tylko w weekend.
W sobotę około godziny 21:00 gorączka wzmogła się do przeszło 40 stopni Celsjusza. Pomimo podawania leków przeciwgorączkowych temperatura nie chciała zejść poniżej 38,5 wiadomo zimne okłady z mokrego ręcznika i liście kapusty prosto z lodówki też nie za wiele pomagały. Około godziny 3:00 w nocy na termometrze po raz kolejny przeszło 40 st. padła decyzja jedziemy do szpitala.
Jako iż mieszkam w małym mieście powiatowym przejechaliśmy raptem 2 km i jesteśmy na miejscu. Przyjęła nas miła pani Pielęgniarka, po wysłuchaniu co i jak kazała czekać pod gabinetem, a sama ruszyła po p. Doktor. Ta wyraźnie wyrwana ze snu i zła, że go jej przerwaliśmy nie odpowiedziała nawet na Dzień Dobry, burknęła tylko, żeby wchodzić. Po wysłuchaniu nas rzuciła kątem oka na małą, nie podeszła do niej nie kazała jej rozebrać, nawet jej małym palcem nie dotknęła. Zza biurka z odległości 3m stwierdziła, że mała jej nie wygląda na 40 st. i żebyśmy jechali do domu, a nie jej głowę zawracali.
Na moje pytanie czy nawet temperatury jej nie zmierzy, odpowiedziała i owszem, żebym tylko termometr jej przyniósł to zmierzy. Teraz jestem starszy i bardziej doświadczony życiowo i chyba bym ją tam rozniósł, ale wtedy młody szczur nie wiedziałem co zrobić. Nastraszyła nas dodatkowo, że jeżeli będziemy się opierać (jednak trochę tam marudziłem), to ona ją możne przyjąć na oddział, ale to nic nie da bo pediatra dopiero rano, a oni i tak nie mogą zrobić nic więcej co my robiliśmy, ponadto mała byłaby całkiem sama.
Wyszliśmy stamtąd czym prędzej i wróciliśmy do domu, po kolejnej dawce leku i zimnych okładach całego ciała gorączka zaczęła odpuszczać. Była wtedy już godzina 6:00.
Ja nie rozumiem jak tak mogła potraktować niespełna roczne dziecko z wysoką gorączką, ta kobieta dla mnie młodego ojca była naprawdę piekielna.
W sobotę około godziny 21:00 gorączka wzmogła się do przeszło 40 stopni Celsjusza. Pomimo podawania leków przeciwgorączkowych temperatura nie chciała zejść poniżej 38,5 wiadomo zimne okłady z mokrego ręcznika i liście kapusty prosto z lodówki też nie za wiele pomagały. Około godziny 3:00 w nocy na termometrze po raz kolejny przeszło 40 st. padła decyzja jedziemy do szpitala.
Jako iż mieszkam w małym mieście powiatowym przejechaliśmy raptem 2 km i jesteśmy na miejscu. Przyjęła nas miła pani Pielęgniarka, po wysłuchaniu co i jak kazała czekać pod gabinetem, a sama ruszyła po p. Doktor. Ta wyraźnie wyrwana ze snu i zła, że go jej przerwaliśmy nie odpowiedziała nawet na Dzień Dobry, burknęła tylko, żeby wchodzić. Po wysłuchaniu nas rzuciła kątem oka na małą, nie podeszła do niej nie kazała jej rozebrać, nawet jej małym palcem nie dotknęła. Zza biurka z odległości 3m stwierdziła, że mała jej nie wygląda na 40 st. i żebyśmy jechali do domu, a nie jej głowę zawracali.
Na moje pytanie czy nawet temperatury jej nie zmierzy, odpowiedziała i owszem, żebym tylko termometr jej przyniósł to zmierzy. Teraz jestem starszy i bardziej doświadczony życiowo i chyba bym ją tam rozniósł, ale wtedy młody szczur nie wiedziałem co zrobić. Nastraszyła nas dodatkowo, że jeżeli będziemy się opierać (jednak trochę tam marudziłem), to ona ją możne przyjąć na oddział, ale to nic nie da bo pediatra dopiero rano, a oni i tak nie mogą zrobić nic więcej co my robiliśmy, ponadto mała byłaby całkiem sama.
Wyszliśmy stamtąd czym prędzej i wróciliśmy do domu, po kolejnej dawce leku i zimnych okładach całego ciała gorączka zaczęła odpuszczać. Była wtedy już godzina 6:00.
Ja nie rozumiem jak tak mogła potraktować niespełna roczne dziecko z wysoką gorączką, ta kobieta dla mnie młodego ojca była naprawdę piekielna.
Ocena:
100
(120)
zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Witam mam lekko ponad 30 lat, żonę i trójkę dzieci. Oboje z żoną pracujemy i korzystamy ze świadczeń +. I osobiście czuję się urażony gdy czytam i słucham, że te programy wspierają tylko patologię, żeby mogła się częściej i mocniej naje...ć. Pracuję jako podleśniczy i mam kontakt z wieloma ubogimi rodzinami i wiele z nich korzysta z tych pieniędzy w sposób rozsądny. A to zrobiona elewacja w domu, a to dzieci lepiej ubrane itd., oczywiście na każdej wiosce czy na każdym osiedlu znajdzie się jakiś patologiczny rodzynek, ktorego dzieci dalej będą chodzić brudne i głodne, jednak w mojej ocenie świadczenie 500+ całkowicie wyeliminowało skrajne ubóstwo wśród normalnych rodzin z dziećmi. Także proszę was nie patrzcie na ogół społeczeństwa przez pryzmat jednostek.
Ocena:
-7
(27)
1
« poprzednia 1 następna »