Profil użytkownika
Fahren ♂
Zamieszcza historie od: | 19 listopada 2011 - 0:00 |
Ostatnio: | 7 grudnia 2024 - 1:59 |
O sobie: |
"Mniej więcej", to są dwa palce w d**. Jeden mniej, drugi więcej. |
- Historii na głównej: 64 z 129
- Punktów za historie: 29753
- Komentarzy: 2551
- Punktów za komentarze: 17790
W aptece:
- "Poproszę te okulary, a te chciałabym zareklamować"
- "Ma pani paragon?"
- "Przecież pani jeszcze mi go nie wydrukowała"
- "Ale na te, co pani reklamuje"
- "Gdzieś zgubiłam, ale co to za problem? Da mi pani paragon za te okulary i z tym paragonem pani przyjmie reklamację na tamte"
- "Poproszę te okulary, a te chciałabym zareklamować"
- "Ma pani paragon?"
- "Przecież pani jeszcze mi go nie wydrukowała"
- "Ale na te, co pani reklamuje"
- "Gdzieś zgubiłam, ale co to za problem? Da mi pani paragon za te okulary i z tym paragonem pani przyjmie reklamację na tamte"
apteka reklamacja
Ocena:
131
(141)
Jestem adminem na pewnej grupie na FB
Jedną z zasad jest zakaz handlu na grupie, oraz sprzedaży rzeczy otrzymanej z grupy.
Jedną z użytkowniczek przyłapaliśmy na próbie sprzedaży takiej rzeczy poza grupą. Poleciała na wyspę Ban. Odezwała się jednak, że "niczego przecież nie sprzedaje, ma drugi taki przedmiot, jak otrzymany z grupy i to ten drugi wystawiła". Poprosiłem o zdjęcie obu jednocześnie na dowód, iż faktycznie rzecz ma w dwóch egzemplarzach.
Przysłała. Dwa zdjęcia tej samej rzeczy sklejone w jedno, aby upozorować prawdziwość swojej wersji wydarzeń.
Ban został utrzymany
Jedną z zasad jest zakaz handlu na grupie, oraz sprzedaży rzeczy otrzymanej z grupy.
Jedną z użytkowniczek przyłapaliśmy na próbie sprzedaży takiej rzeczy poza grupą. Poleciała na wyspę Ban. Odezwała się jednak, że "niczego przecież nie sprzedaje, ma drugi taki przedmiot, jak otrzymany z grupy i to ten drugi wystawiła". Poprosiłem o zdjęcie obu jednocześnie na dowód, iż faktycznie rzecz ma w dwóch egzemplarzach.
Przysłała. Dwa zdjęcia tej samej rzeczy sklejone w jedno, aby upozorować prawdziwość swojej wersji wydarzeń.
Ban został utrzymany
ban grupa
Ocena:
132
(148)
Są historie o wiejskich samosądach. Co powiecie, na sądowy samosąd?
Czasy dawno temu, około 2002 rok. W pewnej niewielkiej miejscowości zaginęła kobieta - Żona, matka, ale jeszcze nie babka. Nie było żadnych śladów, by sama uciekła - ot, z dnia na dzień, nie zabrała żadnych rzeczy, nikomu nie mówiła, co chce zrobić. Ruszyły poszukiwania, z których wykluczono męża - miejscowi uznali, że kobitę zabił, ciało ukrył i mógłby mataczyć przy poszukiwaniach.
Przeczesanie okolicznego lasu nic nie dało. Rodzina kobiety zgłosiła się do "ktokolwiek widział..." - bez rezultatu. Zatrudnili nawet jasnowidza - ten zaś stwierdził, że kobieta rzeczywiście nie żyje, jest w Takim Lesie, ale dokładnej lokalizacji nie zna.
Przeczesywanie Takiego Lasu znów nic nie dało. Przeszukano również okoliczne łąki czy bagna.
W międzyczasie zaczęły działać służby - prokuratura, sąd i tak dalej. Na podstawie doniesień medialnych (bo mąż dementował plotki o zabójstwie z jego udziałem) orzeknięto, że mąż jednak jest winny, jak bardzo - zależy od ran na ciele żony, jak już ją znajdą, a że dzieci jeszcze niepełnoletnie - do rodzin zastępczych.
Po kilku miesiącach żonę znaleziono. Około 80 kilometrów od Takiego Lasu. Żywą, całą i zdrową. Chciała rozpocząć nowe życie z innym facetem.
Ale co się zadziało, to się nie oddzieje, mąż przesiedział w areszcie kilka miesięcy za niewinność, odebranych dzieci już nie odzyskał, pracę przez nieobecność (i opinię żonobójcy) stracił.
A sąd sądzi...
Czasy dawno temu, około 2002 rok. W pewnej niewielkiej miejscowości zaginęła kobieta - Żona, matka, ale jeszcze nie babka. Nie było żadnych śladów, by sama uciekła - ot, z dnia na dzień, nie zabrała żadnych rzeczy, nikomu nie mówiła, co chce zrobić. Ruszyły poszukiwania, z których wykluczono męża - miejscowi uznali, że kobitę zabił, ciało ukrył i mógłby mataczyć przy poszukiwaniach.
Przeczesanie okolicznego lasu nic nie dało. Rodzina kobiety zgłosiła się do "ktokolwiek widział..." - bez rezultatu. Zatrudnili nawet jasnowidza - ten zaś stwierdził, że kobieta rzeczywiście nie żyje, jest w Takim Lesie, ale dokładnej lokalizacji nie zna.
Przeczesywanie Takiego Lasu znów nic nie dało. Przeszukano również okoliczne łąki czy bagna.
W międzyczasie zaczęły działać służby - prokuratura, sąd i tak dalej. Na podstawie doniesień medialnych (bo mąż dementował plotki o zabójstwie z jego udziałem) orzeknięto, że mąż jednak jest winny, jak bardzo - zależy od ran na ciele żony, jak już ją znajdą, a że dzieci jeszcze niepełnoletnie - do rodzin zastępczych.
Po kilku miesiącach żonę znaleziono. Około 80 kilometrów od Takiego Lasu. Żywą, całą i zdrową. Chciała rozpocząć nowe życie z innym facetem.
Ale co się zadziało, to się nie oddzieje, mąż przesiedział w areszcie kilka miesięcy za niewinność, odebranych dzieci już nie odzyskał, pracę przez nieobecność (i opinię żonobójcy) stracił.
A sąd sądzi...
Ocena:
138
(152)
ZUS stwierdził, że głęboki ubytek słuchu nie jest przeszkodą w znalezieniu pracy, choć przez ostatnie kilka lat twierdził, że jak najbardziej jest.
Ocena:
103
(113)
Kilka miesięcy temu przyszedł do mnie mandat zza granicy. Zdarza się, trudno, ale się wczytuję za co i widzę:
- "Kierując pojazdem blabla na parkingu w miejscowości blabla uszkodził pojazd blabla". Jak się domyślacie, sytuacji nie kojarzę, wskazane auto szefiego, to dzwonię do niego.
- Ej, mandat mi przyszedł za stłuczkę, a nigdzie nie walnąłem, co jest?
- "Jak nie walnąłeś, jak ktoś cię spisał? Przecież brałeś busa X"
- No wziąłem, ale po tygodniu kazałeś się zamienić na auta i jak była ta stłuczka, to jeździłem busem Y
- "A faktycznie, zapomniałem. Bo do mnie jako właściciela auta też ten mandat przyszedł i wskazałem ciebie jako kierowcę"
- "Kierując pojazdem blabla na parkingu w miejscowości blabla uszkodził pojazd blabla". Jak się domyślacie, sytuacji nie kojarzę, wskazane auto szefiego, to dzwonię do niego.
- Ej, mandat mi przyszedł za stłuczkę, a nigdzie nie walnąłem, co jest?
- "Jak nie walnąłeś, jak ktoś cię spisał? Przecież brałeś busa X"
- No wziąłem, ale po tygodniu kazałeś się zamienić na auta i jak była ta stłuczka, to jeździłem busem Y
- "A faktycznie, zapomniałem. Bo do mnie jako właściciela auta też ten mandat przyszedł i wskazałem ciebie jako kierowcę"
szef stłuczka
Ocena:
153
(165)
Swego czasu jeździłem na busach jako tzw. skoczek - wskakuję za kierowcę który "akurat teraz nie może".
Przydarzyła się awaria auta, bojowe zadanie - wziąć drugiego busa, dojechać do uszkodzonego, przeładować towar na sprawnego, czekać przy uszkodzonym na lawetę. Czas operacyjny - 2 dni.
Wydłużyło się jednak do 4 dni, bo laweta miała tachograf - takie ustrojstwo pilnujące, by kierowca był wypoczęty, jak w ciężarówkach.
Na miejscu zrzucamy popsutego, szefu bierze mnie na bok i "słuchaj Fahren, ja ci policzę po niższej stawce, bo przez te 4 dni nie przewiozłeś żadnego ładunku".
Przydarzyła się awaria auta, bojowe zadanie - wziąć drugiego busa, dojechać do uszkodzonego, przeładować towar na sprawnego, czekać przy uszkodzonym na lawetę. Czas operacyjny - 2 dni.
Wydłużyło się jednak do 4 dni, bo laweta miała tachograf - takie ustrojstwo pilnujące, by kierowca był wypoczęty, jak w ciężarówkach.
Na miejscu zrzucamy popsutego, szefu bierze mnie na bok i "słuchaj Fahren, ja ci policzę po niższej stawce, bo przez te 4 dni nie przewiozłeś żadnego ładunku".
szef
Ocena:
145
(149)
3 dni do końca miesiąca - dostajemy od szefa podpisany grafik.
2 dni do końca miesiąca - dostajemy od szefa info o zebraniu następnego dnia.
1 dzień do końca miesiąca - dostajemy od szefa wypowiedzenie, likwidacja stanowisk.
2 dni do końca miesiąca - dostajemy od szefa info o zebraniu następnego dnia.
1 dzień do końca miesiąca - dostajemy od szefa wypowiedzenie, likwidacja stanowisk.
Ocena:
160
(174)
Tym razem coś na śmiesznie.
Przyszedł kominiarz, rozdawał kalendarze.
Puka, otwieram, kominiarz pyta, czy jest ktoś dorosły w domu.
Mam 32 lata.
Przyszedł kominiarz, rozdawał kalendarze.
Puka, otwieram, kominiarz pyta, czy jest ktoś dorosły w domu.
Mam 32 lata.
Co golenie robi z ludźmi
Ocena:
136
(146)
Szef: "Panie Fahren, trza podjechać na załadunek, tu blisko, jakieś 50 km stąd"
Wsiadam, sprawdzam auto i mówię:
- "Panie szefie, tu w ogóle hamulców nie ma, ja tym ani metra nie pojadę".
Szef: "Oj tam oj tam, jakoś dasz radę"
Świnia byłem, za kierownicę nie usiadłem.
Wsiadam, sprawdzam auto i mówię:
- "Panie szefie, tu w ogóle hamulców nie ma, ja tym ani metra nie pojadę".
Szef: "Oj tam oj tam, jakoś dasz radę"
Świnia byłem, za kierownicę nie usiadłem.
kierowca
Ocena:
181
(189)
Żona miała wypadek, na miejscu odebrano jej prawo jazdy.
Po dwóch tygodniach sąd nakazał zwrot uprawnień
Do dzisiaj (1,5 miesiąca) prawo jazdy jest zatrzymane, bo "błędy w systemie".
Po dwóch tygodniach sąd nakazał zwrot uprawnień
Do dzisiaj (1,5 miesiąca) prawo jazdy jest zatrzymane, bo "błędy w systemie".
Ocena:
144
(152)