Profil użytkownika
Fahren ♂
Zamieszcza historie od: | 19 listopada 2011 - 0:00 |
Ostatnio: | 7 grudnia 2024 - 1:59 |
O sobie: |
"Mniej więcej", to są dwa palce w d**. Jeden mniej, drugi więcej. |
- Historii na głównej: 64 z 129
- Punktów za historie: 29753
- Komentarzy: 2551
- Punktów za komentarze: 17790
zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Od 8 miesięcy jestem na obczyźnie.
Od 8 miesięcy jeżdżę po zagranicznych drogach. Przez ten czas ani razu nie zatrzymała mnie kontrola drogowa, nie zauważyłem, żeby gdzieś czaiły się "misiaczki" czy fotoradar, mimo że jest gdzie przekraczać prędkość.
I jakoś tak smutno, że u nas jest to nie do pomyślenia.
Od 8 miesięcy jeżdżę po zagranicznych drogach. Przez ten czas ani razu nie zatrzymała mnie kontrola drogowa, nie zauważyłem, żeby gdzieś czaiły się "misiaczki" czy fotoradar, mimo że jest gdzie przekraczać prędkość.
I jakoś tak smutno, że u nas jest to nie do pomyślenia.
Kraj autostradą i żelkami płynący
Ocena:
-8
(36)
7go marca urząd wystawił rachunek płatny do 6go marca.
NIE polska
Ocena:
467
(497)
Tak mi się przypomniało:
Jednym z moich obowiązków w pracy było pilnowanie, by klienci autozłomu parkowali na parkingu przy stróżówce, a nie na placu manewrowym.
Zazwyczaj działało upomnienie w postaci lekkiego żartu, ("Radze zostawić samochód na parkingu, bo stąd chłopaki mogą go wziąć i zezłomować"). Ale jednemu to nie wystarczyło, zostawił auto na placu.
Co wiec mogłem zrobić? Ugadałem się z chłopakami na nauczkę. Widząc, że klient wychodzi z biura (a był to kawałek drogi), nadałem przez krótkofalówkę, żeby jeden z "wózkersów" podjechał widlakiem pod ten konkretny samochód.
Klient sprint, wydarł się, kazał wezwać szefa. Ten z kolei widząc, gdzie auto stoi - kazał chłopakom wziąć auto na rozebranie.
Podziałało.
Za każdym razem widziałem to auto na parkingu, nawet bez upominania.
Jednym z moich obowiązków w pracy było pilnowanie, by klienci autozłomu parkowali na parkingu przy stróżówce, a nie na placu manewrowym.
Zazwyczaj działało upomnienie w postaci lekkiego żartu, ("Radze zostawić samochód na parkingu, bo stąd chłopaki mogą go wziąć i zezłomować"). Ale jednemu to nie wystarczyło, zostawił auto na placu.
Co wiec mogłem zrobić? Ugadałem się z chłopakami na nauczkę. Widząc, że klient wychodzi z biura (a był to kawałek drogi), nadałem przez krótkofalówkę, żeby jeden z "wózkersów" podjechał widlakiem pod ten konkretny samochód.
Klient sprint, wydarł się, kazał wezwać szefa. Ten z kolei widząc, gdzie auto stoi - kazał chłopakom wziąć auto na rozebranie.
Podziałało.
Za każdym razem widziałem to auto na parkingu, nawet bez upominania.
Ocena:
355
(367)
zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Poszukiwałem auto do kupienia.
Znalazłem ogłoszenie, umówiłem się na oglądanie. Na miejscu zauważyłem dwie lampy do wymiany, dość konkretne odpryski lakieru, połamane lusterka.
Spoko - cena za ten model w sumie adekwatna (choć uszkodzeń w ogłoszeniu nie było).
Haczyk? "Samochód stoi tu i tu, obejrzy pan, a jak się spodoba, to pan oddzwoni i przyjadę". Oddzwaniam, nie odebrał.
Znalazłem ogłoszenie, umówiłem się na oglądanie. Na miejscu zauważyłem dwie lampy do wymiany, dość konkretne odpryski lakieru, połamane lusterka.
Spoko - cena za ten model w sumie adekwatna (choć uszkodzeń w ogłoszeniu nie było).
Haczyk? "Samochód stoi tu i tu, obejrzy pan, a jak się spodoba, to pan oddzwoni i przyjadę". Oddzwaniam, nie odebrał.
Ocena:
23
(91)
Byłem u kumpla, w garażu.
Do tegoż garażu przyszła mama kumpla. Po krótkiej, acz niezbyt merytorycznej wymianie zdań postanowiła sprawdzić, co jest w plecaku.
MOIM plecaku.
Dość kulturalnie poinformowałem panią, że to nieładnie grzebać w czyichś rzeczach.
Do tegoż garażu przyszła mama kumpla. Po krótkiej, acz niezbyt merytorycznej wymianie zdań postanowiła sprawdzić, co jest w plecaku.
MOIM plecaku.
Dość kulturalnie poinformowałem panią, że to nieładnie grzebać w czyichś rzeczach.
Ocena:
266
(334)
zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Poznań - Stolica remontów, zaraz po Łodzi.
Jak remont, to i żółte pasy, coby z jednokierunkowej o dwóch pasach zrobić dwukierunkową. Ludzie się nauczyli, jak teraz tamtędy jeździć i jadą "po remontowemu". Ale po chyba miesiącu, układ żółtych linii się zmienił, najpewniej przez przeciążenie pasa do skrętu w prawo, przy prawie pustych dwóch na wprost.
Jadę skrajnym lewym, pokierowanym na środkowy. Prosto. Środkowym jedzie suzuki. Pas wcześniej był na wprost, teraz do skrętu w prawo. Autko pomknęło prosto, wbijając się na już-mój pas.
A że światła obowiązują, na czerwonym wysiadłem i powiedziałem pani, że od niedawna tędy się jeździ inaczej.
Jak remont, to i żółte pasy, coby z jednokierunkowej o dwóch pasach zrobić dwukierunkową. Ludzie się nauczyli, jak teraz tamtędy jeździć i jadą "po remontowemu". Ale po chyba miesiącu, układ żółtych linii się zmienił, najpewniej przez przeciążenie pasa do skrętu w prawo, przy prawie pustych dwóch na wprost.
Jadę skrajnym lewym, pokierowanym na środkowy. Prosto. Środkowym jedzie suzuki. Pas wcześniej był na wprost, teraz do skrętu w prawo. Autko pomknęło prosto, wbijając się na już-mój pas.
A że światła obowiązują, na czerwonym wysiadłem i powiedziałem pani, że od niedawna tędy się jeździ inaczej.
Poznań lechicka
Ocena:
38
(114)
zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Do kasjerki podszedł klient, chcąc rozmienić pieniądze na drobne, żeby wziąć wózek. Odmowa. Bo procedury. Ale jakby kupił cokolwiek, nawet siatkę za 10 gr to kasjerka chętnie wyda resztę tak, żeby złotówka w całości była.
Klient kupił, co chciał. Zapłacił kartą.
Klient kupił, co chciał. Zapłacił kartą.
Ocena:
-1
(33)
zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Stacja paliw. Ja i pewna kobieta skończyliśmy tankować auta w tym samym momencie. Co za tym idzie - mniej więcej równo szliśmy do kasy. A raczej szlibyśmy, ale widać pani się spieszyło. Spoko, ja mam czas, nie ubędzie mi. Zanim jednak pani odjechała, ja zdążyłem zapłacić i dojść do auta. Odpalam, widzę, że pani robi nawrotkę, wyjeżdżając wjazdem. Co kto lubi. Ja mam czas i lubię swoje auto, pojechałem jak przepisy każą.
Panią dogoniłem po stu metrach. Korki i światła to jednak śmieszna rzecz.
Panią dogoniłem po stu metrach. Korki i światła to jednak śmieszna rzecz.
Poznań
Ocena:
9
(91)
zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
- Panie Fahren, co to była za impreza wczoraj? Sąsiedzi się skarżyli, że było głośno, spać nie można, muzyka, śmiechy, chichy i tak do czwartej rano!
- Wie pan, wczoraj, to ja byłem w pracy, dopiero po siódmej wróciłem...
- Wie pan, wczoraj, to ja byłem w pracy, dopiero po siódmej wróciłem...
Mieszkanie
Ocena:
10
(68)
Wczoraj wieczorem cudem nie doszło do wypadku. Jak?
Przejście dla pieszych przez dwa pasy w jedną stronę. Dla pieszych - zielone. I słyszę pisk opon.
Kierowca dostał nagłego ataku daltonizmu, gdyby nie szybka reakcja pieszej, samochód ściągnąłby ze sobą wózek z dzieckiem.
Inny kierowca ruszył, by zastawić pirata. Jak się okazało, Rosjanina. Po polsku nic. Mimo to, przez cały czas prosił, by nie wzywać policji. Proponował, że za niewzywanie zapłaci mi, kobiecie i kierowcy, który go zastawił.
Świnia byłem, wezwałem.
Przejście dla pieszych przez dwa pasy w jedną stronę. Dla pieszych - zielone. I słyszę pisk opon.
Kierowca dostał nagłego ataku daltonizmu, gdyby nie szybka reakcja pieszej, samochód ściągnąłby ze sobą wózek z dzieckiem.
Inny kierowca ruszył, by zastawić pirata. Jak się okazało, Rosjanina. Po polsku nic. Mimo to, przez cały czas prosił, by nie wzywać policji. Proponował, że za niewzywanie zapłaci mi, kobiecie i kierowcy, który go zastawił.
Świnia byłem, wezwałem.
Bo polska to nie stan umysłu
Ocena:
514
(570)