Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ferian

Zamieszcza historie od: 10 listopada 2011 - 20:09
Ostatnio: 17 lutego 2021 - 0:08
  • Historii na głównej: 32 z 43
  • Punktów za historie: 15874
  • Komentarzy: 234
  • Punktów za komentarze: 1588
 

#62318

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia zegarki http://piekielni.pl/62118#comments
przypomniała mi moją, dość dziwną historię z cyklu "dlaczego nie zdałem na prawo jazdy".
Pierwsze i drugie moje nie zdanie było ewidentnie moim błędem. Jednak za trzecim razem szło mi wyśmienicie. Został mi do "pokonania" ostatni zakręt. Musiałem tylko przepuścić tych, co mają pierwszeństwo. Czyli jedną kobitkę.

Miałem już zaznaczone tamowanie ruchu (Miałem stracha wjechać na rondzie :D)
No to ją przepuszczam. Stanąłem, ona również stanęła. Nie posłała mi żadnego znaku, że mam jechać, nie kiwnęła, tylko się na mnie patrzy. Na 100% Ona ma pierwszeństwo, więc czekam. Za nami stają następne samochody.
- Musi pan podejmować decyzje - Mówi egzaminator.
Kiwam kobiecie, że ma jechać. Daję znaki najbardziej oczywiste, jakie tylko mogą być. Trąbić się nie odważyłem, ale ludzie za nią trąbili.
Egzaminator westchnął i już chce zacząć pisać, no to ruszam.
W tym momencie to cholerne, przeklęte babsko również rusza!
Nie zdałem za wymuszenie pierwszeństwa.
To naprawdę takie fajne? Robić wszystko, żeby ktoś nie zdał? Gdybym tą babę wtedy dorwał to teraz bym siedział za pobicie. Dosłownie metry od zdania. Jestem pewien, że to było celowe. Tylko po co?

Udało mi się potem zdać. Raczej bez większych problemów.

prawko

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 427 (513)

#60753

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia lynxx http://piekielni.pl/60736#comments przypomniała mi niedawną historię, o której na śmierć zapomniałem.

Wtedy jeszcze końcówka roku szkolnego, ostatnie zaliczenia, jadę pociągiem w niedzielę na studia, krótki rękaw, krótkie spodenki, pocę się jak diabli.
Wychodzę z pociągu i widzę rodziców z ok 4-ro letnik szkrabem. Matka sukienka na naramkach ojciec też krótki rękaw, natomiast dziecko... kurtka, szalik i czapka!! (SIC!) Płacze, narzeka, marudzi, chce zdjąć czapkę, na co matka zasuwa jej ją z impetem na oczy:
- Nie zdejmuj tego! Się przeziębisz, to z ojcem tylko kłopot przez ciebie będziemy mieli!!

I prowadzą w upale płaczące dziecko dalej chodnikiem, wśród duszących się z gorąca przechodniów...

Rodzinka przy pkp

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 475 (557)

#60539

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie jestem pewien, czy tę historię można nazwać piekielną, gdyż nie ma w niej żadnej typowo piekielnej osoby, ale mój sąsiad chyba ma już dość...

A więc, niedawno jedna z dalszych sąsiadek, jednak blok wciąż ten sam, wzięła do siebie schorowaną, starą babcię, coby staruszką się zająć na starość. Kobitka wprawdzie stara, ale miła dobra kobieta. Czasem pomagam jej po schodach zejść.
Problem w tym, że staruszka nie do końca już rozumie... A obok nas mieszka pan karzeł.

Pan karzeł - metr dziesięć w kapeluszu, czyli na oko wysokość dziesięciolatka. Nikomu to nigdy nie wadziło i nie przeszkadzało... Jednak...
Naszej bohaterce nie da się wytłumaczyć, ze to dorosły człowiek... Na komentarze starszej pani typu "Czapeczkę włóż bo się przeziębisz!" "Nie głaszcz obcych piesków bo mamusia Cię zbije!" reagował najpierw śmiechem.
Jednak biedak powoli ma dosyć, po prostu UCIEKA przed starszą panią :) Raz jak pił z kolegami zabrała mu piwo, trzepnęła przez ucho i poszła do jego żony, żeby poskarżyć na "synka" i zagroziła, że to podchodzi pod wezwanie opieki społecznej. Póki co na szczęście tego nie zrobiła, ale podobnych sytuacji jest mnóstwo. I jej córka i sąsiedzi próbowali jej to wytłumaczyć, ale no nie da się jej wyjaśnić, że to jest dorosły człowiek.

Szkoda mi sąsiada, bo nic nie zawinił, no ale babci też nie mogę winić. Jakieś rady? Nigdy nie miałem styczności z taką... sytuacją?

sąsiedztwo

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 775 (845)

#60370

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kpina na stołówce studenckiej.

Jak wiadomo sesja, studenci przyjeżdżają tylko na egzaminy, więc stołówka świeci pustkami. Jednak jest otwarta, a ja głodny, więc idę. Danie dnia - spaghetti! Świetnie!
Idę więc i proszę o spaghetti i kompot, płacę z góry 10zł.
Zamiast kompotu dostałem sok z kartonika, jabłkowy, ale był dobry, więc bym na to nie narzekał.
Ale... Kiedy podała mi spaghetti... Powiedziała, że skończył się sos więc dostałem... MAKARON Z KETCHUPEM! Noż jasna marchewko, nie dostałem ani jednej rzeczy, jaką zamówiłem, dostałem sok i makaron z barowym ketchupem (bez mięsa oczywiście) zamiast spaghetti i kompotu.
Zwrotu oczywiście nie przyjęto.

Może i mało piekielne, ale jestem studentem, każdy grosz się liczy, a to nie dość, że było niedobre, to sam bym sobie makaron z ketchupem zrobił za 3 zeta...

stołówka studencka

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 971 (1059)

#58503

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z serii stołówka studencka! ... A, nie sorry... Takiej serii jeszcze nie było...

To będzie! Wiadomo, że na stołówkach to żarcie jest, jakie jest (choć w podstawówce było całkiem niezłe!), ale to co było dzisiaj trochę mnie zraziło...

Wchodzę na stołówkę, patrzę, co tam do żarcia mają, ale, że nie chcę kolejki jeszcze zajmować staję sobie z boku na przeciwko drzwi. Słyszę jak dziewczyna zamawia "zupę dnia". Był to barszczyk. Jak wyraziła się przemiło uśmiechająca się pani przy kasie "świeżutko podgrzany, dzisiaj rano robiły, zaraz przyniesie"
Po czym udała się do pomieszczenia na przeciw którego stałem nie zamknąwszy drzwi, po czym... Wsypuje do miseczki proszek i zalewa wrzątkiem jakiegoś gotowca... Wraca uśmiechnięta do studentki "4,5zł, jak mówiłam, świeży, przecedzony, pyszniutki!"

Powinienem to jakoś skomentować, ale brak mi słów... Może jak wybulić od studenta 4,50zł za zupkę za jakieś 2 zeta?

gastronomia studencka stołówka

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 417 (663)

#56840

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako żem mściwy i zły stwór jest...
Kuzynka miała mały problem. Albowiem dziewczęta z jej mieszkania podkradały jej mydło (i niektóre kosmetyki, ale kto by się chciał mydłem w kostce dzielić?). Wpadłem więc na iście szatański pomysł...
Zaaranżowaliśmy rozmowę na głos na skypie. Tak, żeby były w mieszkaniu, akurat były blisko drzwi, więc zaczęliśmy.

Ludzi wrażliwych proszę o nie czytanie.
(J -ja, k - kuzynka)

J: A jak tam w mieszkaniu?
K: A, w porządku, tylko mydło mi ginie, chyba za mocno je myję jak się podmywam po okresie...
J: A zeszło Ci to już?
K: Ta grzybica stamtąd? Kurcze, chyba się nawraca, nie wiem, co z tym zrobić, znowu do dermatologa trzeba będzie iść...
I w ten deseń przez chwilę, zanim zmieniliśmy temat...

Następnego dnia w łazience pojawiły się dwa nowe mydła. Jedno w kostce, drugie w płynie.

Uprzedzę pytania. Nie, nie mogła kupić sobie mydła w płynie, twierdzi, że jej to skórę wysusza(?) Taki dostałem argument :P

współlokatorzy

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 686 (788)

#56677

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tak się akurat złożyło, że musiałem coś na poczcie zapłacić. Był tam wymagany mój mail, a że rodzicielka szła akurat do miasta, poprosiłem ją, by zapłaciła.

Kobieta z poczty odesłała ją z kwitkiem, gdyż, jak wyjaśniła mojej matce "Nie da się na komputerze napisać znaku '@' ".
Matka, że się nie zna na takich rzeczach, uwierzyła...

Kobieta pracuje tam co najmniej kilka lat. Nie ma jakichś szkoleń dla kogoś takiego?

Jutro muszę iść sam na pocztę...

poczta

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 698 (800)

#55324

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciekawość współlokatorów nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.

Jedna z moich współlokatorek, gdy tylko ktoś wejdzie do WC, znajdującego się tuż przy jej pokoju, wychodzi z niego, sprawdza kto wszedł do środka, po czym stoi i... nasłuchuje pod drzwiami. Gdy dana osoba ma już wychodzić z "oazy spokoju", współlokatorka szybko wraca do swojego pokoju.

Wiem, że może mało piekielne, ale jest nas tu pięciu, no trochę prywatności, ludzie...

(Gdy zwracamy uwagę mówi, że szła po: Tu wstaw dowolną wymówkę).

akademiki itp

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 597 (655)

#52183

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z serii jak oszczędzić, by klient nie zauważył...

Wiem, że nie jest to nie wiadomo jaka piekielność, ale zastanawia mnie, ilu ludzi to jeszcze stosuje.

Zawsze kupowaliśmy pewne ręczniki kuchenne. Ot, zwykłe, dwuwarstwowe 46 listków... Nigdy nie mieściły się do koszyka, więc trzeba było je brać do ręki. Po jakimś czasie (dłuższym) zdaliśmy sobie sprawę, że ręcznik na styk zmieści się do koszyka. Cena się nie zmieniła, nadal 2 warstwy, nadal 46 listków, nadal cztery w opakowaniu. No nic... Jednak po jakimś czasie, (już nie tak długim) papier nie dość, że mieścił się do koszyka, to i po bokach dało się wcisnąć kilka rzeczy... Wielkości mniej więcej małej butelki od Frugo.

Klienci? Co tam, nie zauważą! Przecież nadal ta sama cena, warstwy ilość listków i cztery w paczce!

sklepy

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 579 (661)

#50884

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś to ja byłem piekielny i ostro zadrwiłem sobie z pewnego człowieka.

Wsiadam sobie do pociągu, pytam kobiety, czy wolne, ona, że już wychodzi, super, całe siedzenie dla mnie! Rozsiadam się wygodnie i wyciągam swoje notatki (sesja nadchodzi!)
Na następnym przystanku dosiada się normalnie wyglądający pan, nie znam się na tych typach, ale zdziwiło mnie, że nie miał żadnego krzyżyka ani nic. Usiadł sobie, wygląda gazetki... Kilkanaście. O Bogu. Cóż... Myślę sobie, że może jakiś z pielgrzymki wraca czy co...
Część z was już się pewnie domyśliła, o jaki typ człowieka chodzi.
Wtem zagaduje do mnie standardową formułkę.

P: Czy chciałby pan porozmawiać o Bogu...?
Ja już sobie myślę, no nie, chciałem się pouczyć, a tu masz... Jakby gościa zbyć? Wtem mnie olśniło! Uśmiecham się przepraszająco i wyuczonym na egzamin z fonetyki, pięknym "Britishem" odpowiadam
Ja: I'm sorry, I don't understand you. (Przepraszam, nie rozumiem Cię)
Jednak niestety, trafiłem na upartego.
P: CZY CHCIA-ŁBY PAN PO-RO-ZMA-WIAĆ O BO-GU!
Jakby myślał, że jeśli powie głośno i wyraźnie, to zrozumiem. Nie odpowiedziałem
P: CZY PAN CHCIEĆ ROZMAWIAĆ O BÓG!?
JA: I'm sorry, I don't speak Polish... (Przepraszam, nie mówię po Polsku)
P: To jest Polska! Tu się mówi po Polsku!
Ja: Poland? Yeah, Poland is veeryyy beautiful! (Polska? Ta, Polska jest baaardzooo piękna!)
I myk, znikam z powrotem za notatki. Jednak pan się nie poddaje!
P: BÓG!
Pokazuje mi swoje gazetki.
P: CZY PAN WIERZYĆ W BOGA? CZY PAN CHRZEŚCIJANIN?
Ludzie już się nieźle chichrają, większość chyba słyszała, jak gadałem z poprzednią pasażerką, to wiedzieli, żem Polak.
Ja: God? Ah, yea, God is nice (Bóg? Ah, taa, Bóg jest spoko)
I myk za notatki.
Pan jeszcze trochę próbuje, ja uparcie, że nie rozumiem, w końcu, jak zostało mi 10-15 minut do wysiadki Pan się poddał. Gdy już nadchodził mój przystanek wstałem, grzecznie się ukłoniłem i przepiękną Polszczyzną powiedziałem:
Ja: Dziękuję za rozmowę! Do widzenia!
Gdyby wzrok mógł zabijać...

Proszę. Możecie mnie zlinczować! Zasłużyłem!

komunikacja_miejska świadkowie jehowy

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1138 (1432)