Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ferian

Zamieszcza historie od: 10 listopada 2011 - 20:09
Ostatnio: 17 lutego 2021 - 0:08
  • Historii na głównej: 32 z 43
  • Punktów za historie: 15874
  • Komentarzy: 234
  • Punktów za komentarze: 1588
 
[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 6) | raportuj
2 lipca 2019 o 12:44

@Grav: Jakby to z tymi chusteczkami spuścił, to by pewnie zapchał...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
9 czerwca 2019 o 17:03

@Iras: Nie gorącą. Taką letnio-przyjemną, ale nie zimną.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
9 czerwca 2019 o 12:35

@Painkiler: Tak się składa, że kupiłem je "luzem". Nieopakowane w nic.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 24) | raportuj
7 czerwca 2019 o 20:13

@Norwatt: Całe życie tak robię. Owoce i warzywa też myje. Jakoś nigdy wcześniej kurczak się nie zepsuł magicznie zaraz po umyciu. Poza tym sugeruję poczytać - nie ma przeciwwskazań do mycia mięsa samego w sobie. Jedynie są sugestie, że wkładanie go do zlewu może nanieść więcej bakterii niż miało, ja myję pod bieżącą. I dobrze robię bo bym się chyba nie dowiedział, że je czymś spryskali/posmarowali, żeby nie śmierdziało..

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 maja 2019 o 20:26

@Iras: Nie mówiłem, że to było od razu po jedzeniu. Nie pamiętam ile czasu minęło, ale nie było to aż tak wiele, ale też nie od razu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
7 maja 2019 o 17:46

@Ohboy: Cóż, nie wiedziałem o tym. Nigdy nie jadłem tatara, myślałem, że się go robi z wieprzowiny. W sumie rzadko jadam. Właściwie to kotlety często robimy z piersi z kurczaka, a to było tak dawno temu, że nie pamiętam, czy był to kurczak, czy wieprzowina. Ale jeśli chodzi o mięso, to znajomi się wypowiadali, że ich półtora rocznej córeczce rosną piersi... Prawdopodobnie od jakichś sterydów, które są w kurczakach, tak przynajmniej im lekarz powiedział.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
7 maja 2019 o 17:29

@Ohboy: Lepiej samemu zdechnąć? xD Zawsze myjemy mięso.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
7 maja 2019 o 17:24

@Artek610: Tyle, że teoretycznie powinienem móc sobie to zmielić i zjeść w postaci tatara... Tak chyba nie powinno być, nawet, jeśli obróbka termiczna sprawia, że mięso można spokojnie zjeść :/ Skąd mam wiedzieć, które źródło jest pewne?

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
22 kwietnia 2019 o 8:24

@Balbina: Ludzie minusują za jakiś tam błąd, a ja tutaj wyczytałem ważną i cenną dla mnie informację - potwierdzenie słów mojego weterynarza dotyczących operacji na starym psie.

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 23) | raportuj
21 kwietnia 2019 o 8:48

@Ata11: No właśnie dzisiaj się już zdenerwowałem, bo znajoma wysłała życzenia, razem z "życzeniami" od tego gościa i pytaniem kiedy pies będzie miał operację, bo prosił, żeby mi przekazać...

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
28 lutego 2019 o 12:13

@Majezon: A ja się zastanawiam skąd u was od razu pewność, że nie zrobiłem nic? Utylizacji może nie żądałem, bo nawet nie wiem, czy mam takie prawo i wątpię, zgłosiłem to jednak w sklepie (w dodatku na głos, żeby inni klienci słyszeli) przede mną zgłaszał jeszcze inny pan. Ale nie, najlepiej założyć, że się nic nie zrobiło.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 7) | raportuj
6 października 2018 o 16:05

@Shinoda: Też mam trochę takie wrażenie, że kot zamknięty w 4 ścianach się czuje jak w więzieniu.. Psa bym w bloku nie trzymał, a co dopiero kota. Fakt, są niebezpieczeństwa, zdarzają się rozjechane koty (przy ruchliwej ulicy też bym kota nie trzymał) ale ludzie potrąceni też się zdarzają. Czy to znaczy, że mamy się zamknąć i nie wychodzić?

Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 14) | raportuj
5 października 2018 o 15:56

@Lobo86: Szczerze mówiąc nie wiem, jaką różnicą dla ekosystemu jest to, czy kot się nie urodził, czy został zabity za młodu. I tak, nadal się dziwię, skąd pracownik fundacji może wiedzieć, że facet ma sąsiada debila/psychopatę? No skąd? A skąd może wiedzieć, czy ten pies/kot akurat w tym domu będzie miał najwspanialsze dni swojego życia? No nie może. To lepiej nie dajmy zwierząt nikomu w ogóle, tak na wszelki wypadek. Akurat te argumenty są dla mnie słabe. Mówimy tu o ludziach postronnych, czyli np. Sąsiadowi przeszkadza pies. A skąd możesz to wiedzieć? Ktoś tam utopił kocięta (poza tym kiedyś to były inne czasy i tak robiło się nagminnie, jeśli dobrze się orientuję, nie było chyba nawet wtedy jeszcze jakiegoś zakazu, albo nie był aż tak rozpowszechniony). No zdarza się, ja bym nie umiał, ale to nic nie zmieniło. Kotów nie ma i gdyby się nie urodziły, też by ich nie było. Myślisz, że nie wiem... Sąsiad je sobie podtapiał dla zabawy i patrzył jak się fajnie dusza? Nie, zrobił to szybko, żeby tylko zdechły. To co mi wysłałeś nijak się ma do tego, co się zwykle dzieje. To są chore fanaberie i znęcanie się. Widziałeś np. Fermę kurczaków kiedyś? Tam się człowiek też nie patyczkuje w zastrzyk usypiający, tylko słabe kurczęta się bierze i rozwala się im głowę o jakąś twardą powierzchnię, żeby szybko umarły, a nie jadły ziarna, skoro i tak nic z nich nie będzie. A co do wymierania gatunków, no nie wiem, wiele gatunków już umarło, Z pszczołami się zgadzam, chociaż i tak nie mam 100% pewności, czy inne owady też by nie mogły wspomóc procesu zapylania, ale wątpię, żeby śmierć jakiegoś zimorodka sprawiła, że wyginiemy. Różne gatunki giną, inne się tworzą, wątpię, żebyśmy nagle ot tak wyginęli.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 11) | raportuj
5 października 2018 o 15:37

@nasturcja: Nie mówię, że ma nie sprawdzać, ale może troszkę zmniejszyć te kryteria wyboru? Mamy porównywać oddanie dziecka do oddania kota? Dokąd to zmierza? Kot sobie w wielu rzeczach poradzi. Jakoś kiedy jest patologia w rodzinie, to nie zawsze się dzieci odbiera, nikt też nie sprawdza stanu rodziny przed narodzeniem dziecka, nie ma zakazu posiadania dzieci przez niesprawdzone rodziny. Kotów, które nie są z adopcji, a są np. przygarnięte z ulicy/wzięte od znajomych to już się nie sprawdza, czy mają zabezpieczony balkon, czy przypadkiem osoba nie wynajmuje mieszkania (bo przecież może się wyprowadzić i wyrzucić kota na próg) No ludzie. A i rodzą się dzieci w rodzinach, w których jedno z rodziców jest chore, albo wychowywane przez samotną matkę, która ledwo wiąże koniec z końcem i jakoś takich problemów, żeby się tam wychowywały nie ma.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
5 października 2018 o 15:30

@nasturcja: Czyli w sumie gdybanie... Były już katastrofy i sobie poradziliśmy. Fakt, może się okazać, że kiedyśtam sobie nie poradzimy (wątpię, by przyczyną było wyginięcie jakiegoś zimorodka...) ale równie dobrze może w nas kiedyś uderzyć meteoryt i roznieść świat w pył...

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 9) | raportuj
5 października 2018 o 14:59

@nasturcja: Nadal uważam, że natura sobie z tym poradzi, a jak jakiś gatunek ptaka wyginie - to trudno, na świecie co rusz znika jakiś gatunek, tona już nawet miliony lat temu wyginęła i świat wciąż istnieje. Po prostu znajdzie się w końcu jakiś naturalny wróg kota, który tę populację unormuje.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 14) | raportuj
5 października 2018 o 14:45

@Lobo86: Mogą napisać zgodę o samodzielne wracanie pociech do domu, lub mogą je zostawić na świetlicy, w czym problem? Mi w tamtym momencie chodziło konkretnie o fakt, że napisali, że koty nie łapią szczurów, a ja miałem naoczny dowód, że łapią. Nadal widzę problem w dokarmianiu. Nie dokarmiaj wolno żyjących kotów - zjedzą myszy - mniej chorób. No to wymrze jakiśtam gatunek ptaka, no i co z tego? Ptaki dodo też wyginęły, mnóstwo gatunków zwierząt wyginęło, nawet miliony lat temu i uwaga! Jeszcze świat nie przestał istnieć. Wszystko się wyrówna prędzej czy później, natura się dostosuje, zawsze tak było, a jak powiedziałem, WSZYSTKIE ptaki nie wymrą, co najwyżej jakiśtam gatunek. Sąsiedzi mieli też samiczki. Jedni sterylizowali, inni topili kocięta, jeszcze inni pozwalali się mnożyć i rozdawali koty. Tak czy siak kotów jakoś nie wiadomo ile nie przybywało. Kotów sąsiad nie rozdał? Utopił. Osobiście wolałbym nie dopuścić do ciąży, jakoś bym nie miał sumienia zabić, ale nie zmienia to faktu, że nie było bezdomnych, błąkających się kotów. Wiem, że w mieście wygląda to inaczej, też mieszkałem w mieście przez kilka lat. A to, że się sąsiedzi nie zgodzili, to może się wydarzyć w wielu przypadkach, nie tylko kotów. Komuś się może nie spodobać, że pies szczeka i go otruć. Argumenty masz całkiem dobre, ale za każdym razem widzę jakieś ale. W sumie to jak przeglądałem te artykuły, to to trochę jak z nami, pół na pół. Jedni mówią, że koty w miastach są ok, drudzy, że absolutnie nie i do każdego argumentu są jakieś dowody, czy statystyki, albo przynajmniej logiczne uargumentowanie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
5 października 2018 o 14:34

@nasturcja: Nie uważam, że tylko ja mam korzyści. Chodzi mi bardziej o to, że nie wszystkie rzeczy postępowe są dobre. Tu mówimy o kotach, ale dam inny przekład "postępu". Dajmy na to antyszczepionkowców, którzy uważają, że w szczepionkach znajdują się szkodliwe substancje, których dostanie się do organizmu jest gorsze niż epidemia, albo specyficzne rodzaje ludzi, którzy uważają, że na świecie jest ze 100 rodzajów płci i do każdej powinno się odnieść w unikatowy sposób. To są przykłady powszechnie znane, niemniej jednak część ludzi uznaje je za postępowe. Ja mówię o konkretnych warunkach. Mamy wieś, na wsi tona myszy, więc kot jest potrzebny, żeby myszy nie niszczyły plonów, czy nie wyjadały zboża. Kuna się nie nadaje, bo wyje kury, a teraz zamknę kota w domu i porozsypuję bardzo zdrowe trutki... Ja to w taki sposób widzę. Ja widzę w tym momencie w tych warunkach wypuszczanie kota jako korzystne.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 17) | raportuj
5 października 2018 o 13:30

@JW3333: Zapewniam, że nie to miałem na myśli. Tam koty dalej żyją tak samo. Postęp jest ważny, ale mam wrażenie, że przesadzamy. Szczepienia? Ok, postęp w dobrą stronę. Zamykanie kota w 4 ścianach mimo stosunkowo bezpiecznej okolicy? Moim zdaniem niepotrzebny klosz. Dlatego to napisałem, szukam opinii.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 16) | raportuj
5 października 2018 o 13:15

@Lobo86: Nie zrozumiałem dokładnie o co Ci chodzi w pierwszym akapicie. Z czym się borykają? Z tym, że nie mają jak odebrać dziecka a nie chcą mu pozwolić wracać samemu? Od tego są świetlice. Też czytywałem różne opinie. Kiedyś np. Czytałem o zasiedlaniu pewnych rejonów Azji kotami z powodu nadmiaru gryzoni i problem ustał. Może to wina po prostu dokarmiających ludzi? Nie uciąłem cytatów w połowie, ten, który ja przytoczyłem tyczył się szczurów nie ptaków. Ładnie wytłumaczyłeś, zrozumiałem. Tyle, że te żbiki czy kuny tez nie wybierają i różne ptaki jedzą, też te zagrożone i jakoś nie słyszałem, by je wysiedlano. Koty wolno żyjące zawsze występowały, właściwie wszystko to najbardziej nakierowuje na fakt, że to nie kot jest problemem, tylko człowiek, który właściwie całą tę naturę zaburza. Tyle, że moim zdaniem (i nie zmuszam Cię, abyś myślał tak samo) na wszystko przychodzi pora. Wszystkie ptaki przez koty nie wymrą, a jak będzie nadmiar kotów to natura znajdzie na nie sposób, zawsze tak było, jest i będzie (chociażby zwierzęta rodzące się bez kłów czy rogów po tym, jak były masowo zabijane przez ludzi, by owe dobra sprzedać). Także miło mi się z Tobą dyskutuje, bo podajesz argumenty, a nie "nie bo nie", ale nadal nie jestem przekonany, pewnie przez własne doświadczenia z kotami.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 29) | raportuj
5 października 2018 o 12:29

@Lobo86: Nie do końca, dzieci od 7 roku życia za zgodą rodzica mają prawo wracać same do domu. Poza tym mówiłem o podwórku, a nie o placu zabaw. Nic też nie wspominałem o windach, czy schodach ruchomych. Place zabaw mogą być niebezpieczne, weźmy np. zwykłą huśtawkę, którą autentycznie można kogoś zabić, ale tak naprawdę wszystko może być niebezpieczne. Czy my aby troszkę nie przesadzamy? Przejrzę te "negatywne skutki" jak mówisz, ale nie mam w zwyczaju ufać od razu wszystkiemu, co przeczytam, także pozwól, że obejrzę problem w różnych źródłach. Chociaż spotykałem się (dość dawno temu, więc wybacz jeśli coś pomylę) z artykułami mówiącymi o tym jak ważne były koty np. Po drugiej wojnie światowej, kiedy myszy i przenoszone przez nie choroby były plagą. Poza tym nie wierzę, że koty nie mają dobrego wpływu na brak myszy w miastach. Statystyki pozwolę sobie przejrzeć, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć, bo gdyby tak było, tonęlibyśmy w gryzoniach. Przy okazji czytając artykuł: "Poza tym nie odnotowaliśmy szczurów wśród ofiar przynoszonych przez koty. Szczur to trudny przeciwnik, osiąga duże rozmiary, jest agresywny, żyje w stadzie". U nas wiele razy szczury przynosiły. Tak, wiem, jak wygląda szczur. Poza tym w artykule nie ma ani słowa o tym, co jest takiego złego w tym, że koty polują na ptaki, skoro jak sami przyznali, ptaki są bardzo liczne?

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 46) | raportuj
5 października 2018 o 12:05

@Lobo86: Czyli na razie jeden taki przypadek o jakim słyszałem. Ale idąc Twoim tokiem myślenia, dzieci też nie powinno się wypuszczać na podwórko, bo jest masa zagrożeń... Koty nie są takie głupie, uczą się wszystkiego i na błędach i od innych kotów, a czasem nawet działa zwykł strach czy instynkt. Fakt, zdarzają się jakieś sierotki, co im się co chwila coś dzieje (chociaż w sumie się nie spotkałem z tym osobiście), ale wyjątek tylko potwierdza regułę. Poza tym mówisz o domowych kotach nie radzących sobie po ucieczce... Jak od małego się chował na dworze, to sobie poradzi. Dodatkowo nie wypuszcza się kota na dwór "Masz, wyłaź i se radź" tylko stopniowo niech się przyzwyczaja. U nas i u sąsiadów zawsze wracały. W związku z linkiem pozwolę sobie zapytać. Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że gdyby w miastach nie było dziko żyjących kotów mielibyśmy plagi myszy? Poza tym inne zwierzęta dziko żyjące też odpowiadają za wymieranie gatunków. Takie prawo natury.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna »