Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ferian

Zamieszcza historie od: 10 listopada 2011 - 20:09
Ostatnio: 17 lutego 2021 - 0:08
  • Historii na głównej: 32 z 43
  • Punktów za historie: 15874
  • Komentarzy: 234
  • Punktów za komentarze: 1588
 

#55324

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciekawość współlokatorów nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.

Jedna z moich współlokatorek, gdy tylko ktoś wejdzie do WC, znajdującego się tuż przy jej pokoju, wychodzi z niego, sprawdza kto wszedł do środka, po czym stoi i... nasłuchuje pod drzwiami. Gdy dana osoba ma już wychodzić z "oazy spokoju", współlokatorka szybko wraca do swojego pokoju.

Wiem, że może mało piekielne, ale jest nas tu pięciu, no trochę prywatności, ludzie...

(Gdy zwracamy uwagę mówi, że szła po: Tu wstaw dowolną wymówkę).

akademiki itp

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 597 (655)
zarchiwizowany

#54416

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Parę dni temu zamówiliśmy wannę. Ot, zachciało nam się remontu. Niestety z powodu małej łazienki, wanna nie mogła być za duża, a matka koniecznie chciała wannę. Dwa dni temu wanna doszła. Owinięta kartonem tak, że widać było tylko kawałek, jednak po znaczku i ogólnie wyglądzie poznaliśmy, że to ten model, więc gdy dostawca zapytał nas, czy wszystko się zgadza, przytaknęliśmy. Jednak gdy przyszło do wstawienia wanny okazało się, że to ten model, tylko... Większy. Wanna nie weszła. Cóż, pomyłki się zdarzają, my mamy na piśmie przez kierownika sklepu napisane, że to miał być inny rozmiar, więc telefon.
Jakież było nasze zdziwienie, gdy powiedzieli, że nie wymieniają towaru.
No ok, ja rozumiem, ale to była po prostu pomyłka. Wanny spod masy opakowań nie było widać tak dobrze, nawet nie było jak zmierzyć, nie pomyśleliśmy. Tłumaczymy sprawę, ich pomyłka, po zmierzeniu dopiero się skapliśmy, no jak dostawca był to tak jakoś nie było jak...
Nie, nie ma wymian, koniec i kropka.
Wanna nie wejdzie, bo albo nie da się usiąść na kiblu, albo trzeba by zburzyć ścianę albo trzeba wywalić umywalkę. Ja się pytam, co my mamy teraz zrobić z tą wanną? Zjeść ją?!

sklepy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 10 (70)

#52183

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z serii jak oszczędzić, by klient nie zauważył...

Wiem, że nie jest to nie wiadomo jaka piekielność, ale zastanawia mnie, ilu ludzi to jeszcze stosuje.

Zawsze kupowaliśmy pewne ręczniki kuchenne. Ot, zwykłe, dwuwarstwowe 46 listków... Nigdy nie mieściły się do koszyka, więc trzeba było je brać do ręki. Po jakimś czasie (dłuższym) zdaliśmy sobie sprawę, że ręcznik na styk zmieści się do koszyka. Cena się nie zmieniła, nadal 2 warstwy, nadal 46 listków, nadal cztery w opakowaniu. No nic... Jednak po jakimś czasie, (już nie tak długim) papier nie dość, że mieścił się do koszyka, to i po bokach dało się wcisnąć kilka rzeczy... Wielkości mniej więcej małej butelki od Frugo.

Klienci? Co tam, nie zauważą! Przecież nadal ta sama cena, warstwy ilość listków i cztery w paczce!

sklepy

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 579 (661)

#50884

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś to ja byłem piekielny i ostro zadrwiłem sobie z pewnego człowieka.

Wsiadam sobie do pociągu, pytam kobiety, czy wolne, ona, że już wychodzi, super, całe siedzenie dla mnie! Rozsiadam się wygodnie i wyciągam swoje notatki (sesja nadchodzi!)
Na następnym przystanku dosiada się normalnie wyglądający pan, nie znam się na tych typach, ale zdziwiło mnie, że nie miał żadnego krzyżyka ani nic. Usiadł sobie, wygląda gazetki... Kilkanaście. O Bogu. Cóż... Myślę sobie, że może jakiś z pielgrzymki wraca czy co...
Część z was już się pewnie domyśliła, o jaki typ człowieka chodzi.
Wtem zagaduje do mnie standardową formułkę.

P: Czy chciałby pan porozmawiać o Bogu...?
Ja już sobie myślę, no nie, chciałem się pouczyć, a tu masz... Jakby gościa zbyć? Wtem mnie olśniło! Uśmiecham się przepraszająco i wyuczonym na egzamin z fonetyki, pięknym "Britishem" odpowiadam
Ja: I'm sorry, I don't understand you. (Przepraszam, nie rozumiem Cię)
Jednak niestety, trafiłem na upartego.
P: CZY CHCIA-ŁBY PAN PO-RO-ZMA-WIAĆ O BO-GU!
Jakby myślał, że jeśli powie głośno i wyraźnie, to zrozumiem. Nie odpowiedziałem
P: CZY PAN CHCIEĆ ROZMAWIAĆ O BÓG!?
JA: I'm sorry, I don't speak Polish... (Przepraszam, nie mówię po Polsku)
P: To jest Polska! Tu się mówi po Polsku!
Ja: Poland? Yeah, Poland is veeryyy beautiful! (Polska? Ta, Polska jest baaardzooo piękna!)
I myk, znikam z powrotem za notatki. Jednak pan się nie poddaje!
P: BÓG!
Pokazuje mi swoje gazetki.
P: CZY PAN WIERZYĆ W BOGA? CZY PAN CHRZEŚCIJANIN?
Ludzie już się nieźle chichrają, większość chyba słyszała, jak gadałem z poprzednią pasażerką, to wiedzieli, żem Polak.
Ja: God? Ah, yea, God is nice (Bóg? Ah, taa, Bóg jest spoko)
I myk za notatki.
Pan jeszcze trochę próbuje, ja uparcie, że nie rozumiem, w końcu, jak zostało mi 10-15 minut do wysiadki Pan się poddał. Gdy już nadchodził mój przystanek wstałem, grzecznie się ukłoniłem i przepiękną Polszczyzną powiedziałem:
Ja: Dziękuję za rozmowę! Do widzenia!
Gdyby wzrok mógł zabijać...

Proszę. Możecie mnie zlinczować! Zasłużyłem!

komunikacja_miejska świadkowie jehowy

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1138 (1432)

#49981

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Siedzę sobie w domu, godziny wczesno-poranne (czyt. W moim rozumowaniu 10 rano).
Pies zaczyna szczekać. Cóż, bywa. Pies jak to pies, u nas jedna ulica, mało uczęszczana, także często przejeżdżają sobie tędy wycieczki rowerowe, czy pieszo sobie ludzie na spacer przychodzą, często z innymi psami, no a niestety nasz za psami za bardzo nie przepada.
Postanawiam więc przeczekać i spróbować zasnąć ponownie.

Jednak szczekanie nie ustaje.
Nie powiem, zaczęło mnie to niepokoić, bo jak wiadomo, po to się psa trzyma, żeby domu bronił (Cóż, mój raczej nie jest Yorkiem... 60 kilo żywej wagi), a że u nas dość często zdarzają się kradzieże... Wstałem. Wyjrzałem przez balkon a tam... Grupka jakichś 13-latków na oko wali kijem w mojego Bogu ducha winnego kota! Fakt faktem, był na ulicy, a nie na posesji, no ale czego nad cudzym kotem się znęcać?! Pies w kojcu już szału dostaje (lubią się ;)), a ja wrzeszczę na młodych, że jak się zaraz nie uspokoją napuszczę psa. Wystarczyło. Kot szybko przemknął pod bramą i wlazł psu do kojca.
Ja natomiast od odchodzących dzieciaków dowiedziałem się:
- kim jestem
- z kim się puszczam
- że w ogóle się puszczam
- jaka jest moja orientacja seksualna
- kim jest moja matka
- że moja matka "zdechnie"
- kim jest mój ojciec
- i cała rodzina po 3 pokoleń.

A teraz wytłumaczcie, o co chodzi w tym całym "Młodzież - nadzieją naszego kraju"?

"dzieci"

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 718 (798)
zarchiwizowany

#48781

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Bezczelność ludzi nie zna granic
Dziś w roli głównej "Pan Dziadek" - jak to oceniłem, tak starawo wyglądał.
Role drugoplanowe "Ja" oraz "Pani i pan stojący obok"

Stoimy sobie jakby nigdy nic przy przejściu dla pieszych czekając, aż wreszcie z łaski swojej zapali się to zielone (szczególnie ja, bo mi się śpieszyło)
Aż tu ni stąd ni zowąd skręca na nas samochód. (Tak! Na ludzi czekających przy przejściu dla pieszych!)Bez kierunkowskazu ani niczego. My oczywiście szybkie kilka kroków do tyłu, pan dziadek ładnie nas ręką ponagla, żebyśmy się bardziej rozsunęli... No przecież nie damy się przejechać, odsunęliśmy się. A nóż, może coś się stało? A gdzie tam! Zaparkował sobie, zamknął auto i wszedł do sklepu.

Przegapiłem zielone.

* Kawałek dalej jest parking. Płatny. Nie wiem, czy nie chciał zapłacić, czy nie chciało mu się "iść taki kawał" do sklepu... Ciekawe, ile by zapłacił, gdyby go zgarnęła policja?

Przejście dla pieszych

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 85 (225)
zarchiwizowany

#48281

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Odkryłem w sobie dziś cechę, której nigdy w życiu bym się po sobie nie spodziewał.

Mściwość.

Jadę sobie autobusem do mieszkania. Obładowana torba na studia plus plecak z rzeczami do nauki. Autobus prawie pusty. Wtem spod galerii wchodzi ONA. Nie mam normalnie nic do pań puszystych. Jednakże zdziwiło mnie to, że mimo mnóstwa wolnych miejsc wepchnęła się koło mnie. Popchnęła mnie na okno i jakby nigdy nic rzuciła mi na nogi część swoich zakupów ze słowami "suń się".
No cóż... Nie robiłbym afery, każdy może mieć zły dzień. Więc pytam grzecznie panią, czy się nie przesunie, bo już jestem na szybie, na co ona "Młody jesteś! Wytrzymasz!"
Tak więc musiałem wytrzymać przyciśnięty do szyby, bez drogi ucieczki z zakupami paniusi pod nogami i trzymając w powietrzu torbę, bo nie dało się jej za żadne skarby świata gdzieś położyć. Jednak kto wytrzyma 45 minut z uniesionymi nogami, żeby kobiecie zakupów nie podeptać?
Po kilku nieprzyjemnych uwagach ze strony paniusi nie wytrzymałem.

Gdy miałem wysiadać również było to dla owej pani problemem
P: Nie możesz na następnym wysiąść?!
Ja: Nie, tu mam znacznie bliżej.
P: Młody jesteś! Tyle byś się przeszedł! Ja Ci nie będę specjalnie wstawać! Na następnym wysiadam.

Dobrze, że pomyślałem, żeby trochę wcześniej wyjść, bo inaczej bym nie zdążył na swój przystanek. Nie znam drogi na pieszo, więc bym się zapewne zgubił. Dzięki pomocy miłego pana w kapeluszu (Pewnie nie czyta, ale pozdrawiam) udało mi się wydostać na czas, słysząc uwagi paniusi o niewychowanej młodzieży...

... A wracając do mściwości... Chciałbym zobaczyć minę paniusi jak zobaczyła swoje podeptane zakupy z wszystkimi, co do jednej, rozerwanymi siatkami.

komunikacja_miejska kobieta z zakupami

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 207 (401)
zarchiwizowany

#39100

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeglądam sobie wieczorem ogłoszenia do wynajmu pokoju w jednej z większych miejscowości. Niestety piszę z pamięci, bo ogłoszenia następnego dnia już nie było :)

Ogłoszenie wynajmu pokoju. 34 letni facet szuka dziewczyny "ładnej, cichej i spokojnej" do pokoju 2 osobowego, w którym jest drugim lokatorem. Koszt 200zł + "niespodzianka"

Ciekawe, czymże miała być ta "niespodzianka".

Poszukiwanie lokum na studia

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 105 (151)
zarchiwizowany

#34467

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia, którą opowiedziała mi znajoma, dziewczyna wyraziła zgodę na publikację.

Z - Znajoma
S - Sąsiadka

Znajoma mieszka w bloku. Wynajmuje mieszkanie w takiej dość przyjemnej dzielnicy, miasto blisko, na uczelnie, więc luzik. Pewnej niedzieli coś chyba sobie robiła z paznokciami (wybaczcie, nie znam się na tym) i brokat wysypał jej się na podłogę (dywan). No to wzięła odkurzacz, ażeby to posprzątać. Co ma się walać brokat po dywanie? Odkurza sobie, a tutaj dzwonek do drzwi. Otwiera, a tam... Sąsiadka
S: Co to ma znaczyć, ty bezbożnico ty jedna?! *
Z: ??? Ale o co pani chodzi?
S: W niedziele się nie sprząta, ty pomiocie szatański, ty, w niedziele się do kościoła chodzi! Co ty se myślisz? To jest porządny blok! Ja na coś takiego NIE POZWOLĘ!!!
Z: Coś mi się rozsypało, to odkurzyłam - Powiedziała obojętnie i chciała jak najszybciej drzwi zatrzasnąć, ale babsko nogę podstawiło.
S: Co ty robisz?! Uważaj sobie, ja już stara jestem? Noge chcesz mi złamać?! Zobaczysz, ja wszystkim powiem, jaką tu bezbożnicę i MORDERCZYNIĘ (?) mamy! Twoje życie tutaj jest skończone!!!
I wybiegła pozostawiając znajomą w osłupieniu... Dodam, że dość praktykującą katoliczkę... Ciekawe, czy sąsiadeczka jest aż taka święta? ;)

*Dialogi w miarę dokładnie przytoczone.

sąsiedzi

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (226)
zarchiwizowany

#25541

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O głupocie polskiej służby zdrowia

Mój staruszek pewnego dnia poczuł się niezbyt dobrze. Bolała go klatka piersiowa, wzdłuż boku klatki i prawe ramię. Ból złapał go w samochodzie, więc jakoś dojechał do szpitala.
Lekarz z pogotowia po wysłuchaniu jego objawów, bez żadnych badań stwierdził... Zapalenie mięśni!
Dodatkowo dał tacie ketonal i kazał iść do domu

Mój tata przeszedł zawał. Zanim się zorientował minęło kilka dni(!) A dany na pogotowiu zastrzyk z ketonalem mógł go... Uśmiercić... Prawdopodobnie to jeszcze pogorszyło jego stan. Lekarz w innym szpitalu po prostu za głowę się złapał. Nawet EKG mu wtedy nie zrobili mimo tak oczywistych objawów.

Pozdrawiam tego lekarza, może się wreszcie douczył?

służba_zdrowia

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (211)