Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Gaja_Z_czekolady

Zamieszcza historie od: 9 lipca 2013 - 20:46
Ostatnio: 8 maja 2021 - 15:20
  • Historii na głównej: 54 z 62
  • Punktów za historie: 24317
  • Komentarzy: 98
  • Punktów za komentarze: 1037
 

#60518

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Inna historia o wnoszeniu sprzętów do mieszkania.

Firma, u której zamawiałam meble, nie oferuje usługi wnoszenia. Można ją domówić - cennik był szczegółowy - brał po uwagę również windę, bądź jej brak.

Właściciel powiedział, że kiedyś nie mieli cennika. Pracownicy nie mieli obowiązku wnosić sprzętu, jednak zawsze jakoś dogadali się z klientem i dostawali "co łaska". System ten działał dobrze, aż do czasu jednego klienta - winda się popsuła i pracownicy wnieśli mu całkiem sporo mebli, bo cały wyposażenie salonu + kanapa i fotele, aż na siódme pięto. Pracownicy dostali "co łaska" po 5 złotych na głowę.

Po tym incydencie, wprowadzono cennik.

Meble

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 584 (660)

#60517

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niedawno przeprowadzałam się do nowego mieszkania. Remont, zwykle obfitujący w piekielne sytuacje, był dla mnie wyjątkowo łaskawy. Dużo bardziej piekielne było odbieranie transportów z towarem. Jedna sytuacja była naprawdę przykra.

Naczytawszy się o problemach z kurierami i wnoszeniem ciężkich rzeczy do mieszkania, postanowiłam sprzęt AGD (lodówka, kuchenka + parę innych pierdół) kupić w sklepie z transportem własnym. Mieszkam na 5 piętrze, jednak jest winda, nie spodziewałam się więc problemów. Płacąc za towar upewniałam się 3 razy, czy opcja "wniesienie" jest zamówiona. Była.

Towar przyjechał na czas, jednak nie był to firmowy samochód sklepu, a kurier. Kurier wystawił sprzęt przed klatkę, ale odmówił wniesienia go na górę. Na nic zdały się tłumaczenia, że płaciłam za wniesienie, że winda działa i nie trzeba tych ciężkich rzeczy wnosić bezpośrednio schodami aż na 5 piętro. Facet uparcie twierdził, że on wnosić sprzętu nie musi i chwilę później zostawił mnie samą z kuchenką i pralką stojącą wesoło pod klatką.

Miałam szczęście o tyle, że wszystkiemu przyglądali się regularni bywalcy klatkowi. Za piwo zgodzili się wnieść sprzęt do mieszkania.

Napisałam maila ze skargą do sklepu, ale odpowiedź mnie rozwaliła - otóż, gdyby mój towar jechał transportem z sklepu, zostałby wniesiony na górę, jednak że został wysłany kurierem to "wynikły problemy". Czyli płaciłam za transport z wniesieniem, ale bez wniesienia.

Nie polecam Rtv Euro Agd.

Sklep z AGD i kurier

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 576 (620)

#60249

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój kolega, X., jest wyjątkowo wysoki - ma 210 cm wzrostu. Z tego powodu, gdy kupował drzwi do mieszkania, zamówił wyższe niż standardowe za dodatkową dopłatą.

Gdy doszło do montażu, okazało się, że zamówione drzwi są standardowe. Wkurzony kolega, kazał montażystom zabrać je z powrotem do siedziby ich firmy i złożył reklamację. Zadzwonili do niego w tej sprawie.

F: - Czy wysokość drzwi to naprawdę taki problem? Musimy zamówić kolejne drzwi, będzie musiał pan poczekać....


X: - Proszę pani, ja mam ponad dwa metry wzrostu, te drzwi są dla mnie za niskie...

F: - A nie może się pan schylać przy wchodzeniu?

Kolega nic więcej u nich nie zamówił.

Drzwi

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 850 (902)

#59698

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O pomaganiu innym w znajdywaniu pracy za granicą.

Córka znajomych moich rodziców (nazwijmy ją X.), starsza ode mnie o blisko dekadę, także kończyła skandynawistykę -tyle, że studiowała norweski. Po studiach udało jej się załapać pracę w norweskiej firmie, związaną z księgowością, wymagającą od niej przeprowadzki do krainy fiordów. Nie ma co, dziewczynie się powiodło.

Wiadomo, że gdy ktoś mieszka za granicą i dobrze zarabia, zaczynają się prośby o pomoc. W przypadku X. o pomoc poprosiła rodzina - jej dalszy kuzyn stracił pracę i miał problem z znalezieniem sobie zajęcia. X. przyjęła kuzyna do siebie i załatwiła mu pierwsze zajęcie - miał sprzątać u jej dobrych znajomych, norwegów. Norwegowie, to ufny naród, przekazali więc klucze do swojego mieszkania... i pewnie większość z Was wie, jak to się skończyło - kuzyn X. okradł jej znajomych i rozpłynął się we mgle. Z tego, co wiem, straty były nie tylko finansowe, kuzynek ukradł również jakieś pamiątki rodzinne - rzeczy nie do odzyskania.

X. spłaciła finansowe szkody, spowodowane przez kuzyna, na tyle ile mogła. Do tamtejszej rodziny nie odzywa się do dziś i nie pomaga już absolutnie nikomu. Co bardziej piekielne, później okazało się, że kuzynek stracił w Polsce pracę z powodu zbyt lepkich palców.

Rodzina Norwegia

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 890 (918)

#59686

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym, dlaczego zawsze płacę za siebie na randkach.

Dawno temu, na I roku studiów, poznałam E., który wydawał się naprawdę sympatycznym człowiekiem. E. miał zwyczaj płacenia za mnie, nie rozbijaliśmy się zbyt często po knajpach - ot kilka razy postawił mi herbatę albo piwo.

Po miesiącu znajomości zaczął nalegać, aby przenieść ją na bardziej intymny poziom. Bardzo go lubiłam, ale znaliśmy się naprawdę krótko, więc poprosiłam go, abyśmy poczekali. Jednak do E. to nie dotarło i po tygodniu nalegania, walnął tekstem, zamykającym jakąkolwiek szansę na wylądowanie w moim łóżku:

- Daj spokój, tyle razy Ci herbatę postawiłem, że mogłabyś się wreszcie odwdzięczyć.

Buraków nie sieją...

Studia gentleman

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 840 (938)

#59593

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiejszy poranek. Jeszcze się nie otrząsnęłam ze zdumienia. Telefon dzwoni, numeru nie znam, ale odbieram, bo czasami dzwonią osoby szukające korepetycji/tłumaczeń.

Dzwoniący: - Dzień dobry, Pani tłumaczy na język szwedzki? Dostałem Pani numer od X (dawna uczennica)

Ja: - Dzień dobry, co miałby Pan do przetłumaczenia?

D: - Chodzi o teksty na stronie internetowej, nic specjalistycznego.

J: - Dużo tych tekstów? Proszę podać ilość, to będziemy mogli ustalić stawkę.

D: - Stawkę? - wyraźne zdumienie - ja mogę Pani referencje wystawić albo umieścić adnotację na stronie. X wsponimała, że z Pani prawdziwa pasjonatka językowa, niewątpliwie tłumaczenie moich tekstów do dobra okazja, aby swojej pasji dać upust.

J: - Przykro mi, ale praca za darmo w grę nie wchodzi, a okazji żeby dać upust swoim pasjom mam dosyć.

D: - No, ale przecież nie odeśle Pani z kwitkiem znajomego dawnej uczennicy?

J: - Przykro mi, ale za darmo tłumaczyć nie będę.

D: - No tak, dla Pani liczą się jedynie pieniądze, X wspominała, że zawsze była Pani chciwa.... - i dalej coś w tym stylu.

Rozłączyłam się. Telefon dzwonił potem jeszcze kilka razy.

Pasja językowa telefon

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 972 (1012)

#59376

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam w wieżowcu. Mój sąsiad, mieszkający na parterze, miał dosyć niecodzienny zwyczaj - buty, w których chodził (coś ala chodaki) zostawiał na klatce schodowej, tzn. równo ułożone w kąciku, koło wycieraczki, tak aby nikomu nie wadziły. Przez kilka miesięcy buty stały i nikomu nie przeszkadzały, aż pewnego dnia nagle zniknęły. Moja mama z ciekawości zapytała sąsiada:

- I co, ukradli Panu?

Odpowiedź zwaliła moją rodzicielkę z nóg.

- Nie, ktoś do środka nasr*****

Bez komentarza.

Klatka schodowa

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 721 (803)

#55685

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka historii o poszukiwaniu pracy, przypomniało mi jedną rozmowę kwalifikacyjną, na której byłam. Gdy w trakcie studiów, szukałam pracy, trafiłam na ogłoszenie "Pomoc biurowa w salonie kosmetycznym". Wymogi: język angielski, status studenta. Obiecują elastyczny grafik, doświadczenie niepotrzebne. Wysłałam CV. Parę dni później, zadzwoniła Pani, mówiąc, że ma dla mnie propozycję - na pytanie, czy dzwoni w sprawie ogłoszenia o pracę biurową, powiedziała, że dzwoni z firmy takiej i takiej z ofertą pracy, sprytnie nie potwierdzając o jakie stanowisko chodzi. Już wtedy powinno mnie uderzyć, że coś jest nie tak.

Gdy poszłam na rozmowę, okazało się, że jest tam około 20 osób i spotkanie nie dotyczy pracy jako pomoc biurowa, lecz na stanowisko kosmetyczki, czy też osoby wykonującej zabiegi pielęgnujące. Spotkanie rozpoczęło się 20 minutową prezentacją o tym, jak w przeciągu pół roku pracy, będziemy zarabiać więcej niż kierownik małej korporacji. Potem, w trakcie spotkania, udało mi się dowiedzieć paru szczegółów.

- Żeby rozpocząć pracę, trzeba odbyć szkolenie, za które trzeba zapłacić ok 500 zł.

- Co roku są inne szkolenia, oczywiście płatne też z naszej kieszeni.

- Zabiegi można wykonywać, jedynie kosmetykami firmy X, których cena to powiedzmy 100 zł za buteleczkę, a do wykonywania różnych zabiegów potrzebujemy różnych produktów. Oczywiście produkty musimy kupić z naszej kieszeni.

- Gdy rozpoczniemy pracę, trzeba podać przynajmniej 15 numerów do rodziny/przyjaciół, żeby można było do nich zadzwonić i namawiać na zabiegi.

Z propozycji pracy nie skorzystałam.

szukanie pracy

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 527 (597)

#55683

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nagminne otwieranie produktów to problem chyba każdej drogerii. Kilka razy zdarzyło mi się kupić wcześniej otwarty tusz, raz nawet pomadkę, która była wcześniej użyta. Z tego powodu, zawsze mnie wkurzają kobiety, otwierające piąty tusz z kolei, aby obejrzeć szczoteczkę i beztrosko odkładają go na półkę. Jednak w pewnej sieciowej drogerii z literką N w nazwie, została przekroczona pewna granica.

Jakiś tydzień temu, robiąc zakupy zobaczyłam, że przy stoisku jednej z popularniejszych, tańszych marek stoi pracownica i przegląda sobie produkty. Nagle, ni stąd ni zowąd, pracownica otwiera jeden z lakierów, próbuje go na paznokciu, po czym zakręca i odkłada z powrotem - i nie był to żaden tester, tylko wartościowy produkt. Obserwuje ją dłużej i podobnie postąpiła z kilkoma innymi produktami. W momencie, gdy zaczęła otwierać tusze i odkładać je na miejsce, nie wytrzymałam i zwróciłam jej uwagę, że nie powinna tego robić. Jako, że odpowiedziało mi lodowate spojrzenie typu "spadaj na drzewo" - poprosiłam kierowniczkę - ta wysłuchawszy mnie uprzejmie, stwierdziła, że oczywiście zrobi z tym porządek.

Dziś znowu weszłam do tej samej drogerii i moim oczom ukazuje się dokładnie ten sam widok - ta sama pracownica przegląda kosmetyki i otwiera produkty. Na mój widok uśmiechnęła się i nawet nie przerwała swojego procederu. Tym razem, nie poprosiłam kierowniczki, tylko od razu wyszłam.

Drogeria

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 474 (594)

#55498

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Artykuł w internecie o zachowaniu ludzi w teatrach, przypomniał mi jedno bardzo irytujące zdarzenie. Do teatru zdarza mi się chodzić kilka razy w roku i niemal zawsze okazuje się, że ktoś zapomniał wyłączyć telefon, o czym cała widownia dowiaduje się w środku sztuki.

Raz byłam ze znajomą na sztuce w bardzo kameralnym teatrze - mała sala, mogąca pomieścić ok. 40 osób, scena była dosyć blisko widowni. Niemal wszystkie miejsca zajęte. Nagle, po jakiś 20 minutach od rozpoczęcia wchodzi spóźnialska i zaczyna przepychać się w stronę swojego miejsca - a że siedziała w tylnym rzędzie, to łatwo sobie wyobrazić, jaką wzbudziła irytację. Minęło jakieś 10 minut, gdy jej telefon zaczął dzwonić. Minęła dobra minuta, zanim znalazła telefon w torbie, a potem... odebrała go i zaczęła mówić, że teraz nie może rozmawiać, bo jest w teatrze.

Jakiś czas później, nastąpiła kulminacja - telefon spóźnialskiej znowu zaczął dzwonić, a ona znowu zaczęła szukać go w swojej przepastnej torbie. W tym momencie, jej sąsiad stracił nad sobą panowanie i rzucił na tyle głośno, że usłyszały go co najmniej dwa rzędy:
- Czy Pani jest k***** niedorozwinięta?

Widać odniosło to jakiś efekt, gdyż reszta przedstawienia upłynęła w ciszy.

Teatr

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 815 (853)