Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Grim

Zamieszcza historie od: 2 kwietnia 2011 - 13:46
Ostatnio: 11 października 2012 - 15:47
  • Historii na głównej: 35 z 46
  • Punktów za historie: 19426
  • Komentarzy: 144
  • Punktów za komentarze: 1086
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 sierpnia 2012 o 22:37

Póki co, to jest najlepsze wyjście :D

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
18 sierpnia 2012 o 22:35

Personel wiedział - w muzeum wszyscy oprowadzający wiedzieli, kim jesteśmy, mieliśmy wydane plakietki z napisem "GOŚĆ", ogólnie załoga została uprzedzona, że się pojawimy. No fakt, to wina dyrekcji, że nikt nie poinformował Pani Sprzątającej. Parkingowy z kolei miał zapisaną na oficjalnej karcie gości planową godzinę przyjazdu ekipy, co pokazywali mu przeor i szefowa, ale ten nie uwierzył.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
18 sierpnia 2012 o 11:10

Parking był nieduży, zabezpieczony szlabanem, tuż obok ogólnodostępnego parkingu dla autokarów. Możliwe, że teraz coś się zmieniło, minęło parę lat od tej wizyty.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
18 sierpnia 2012 o 10:54

Szkoda, że wcześniej może jechać karetka do kogoś innego.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
18 sierpnia 2012 o 10:46

"Posmarowanie" miejscowym odpada - oni dzieciakami byli, gdy on już tam od lat mieszkał, więc czują respekt i lojalni są. Tak łatwo się ich przekupić nie da. Zwłaszcza, że staruszek bardzo hojny i serdeczny się staje przed każdą kolejną akcją...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
18 sierpnia 2012 o 9:12

Dostanie kamieniem w okno, to następnego dnia kiosk będzie miał szyby powybijane - już kiedyś się tak mścił za zgłoszenie sprawy.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
17 sierpnia 2012 o 23:51

Prawnik z Urzędu Miasta już był - po incydencie z karetką. Udowodnił wtedy staruszkowi, że gazony stoją nielegalnie na terenie MIEJSKIM, a nie PRYWATNYM. Te pachołki miały być właśnie kompromisem.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
17 sierpnia 2012 o 23:49

Chodnik, a właściwie sam wjazd "przynależy" teoretycznie do kamienicy, więc on, jako "właściciel" czuje się zań odpowiedzialny, ale prawnie własność chodnika jest urojona. Służby to już nie reagują, mają dosyć, bo on i tak nie zapłaci.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
1 lipca 2012 o 23:08

Zapisywałem. Żeby było zabawniej, w przychodni jest jeszcze - poza tą przed gabinetami - druga kolejka do rejestracji. Ludzie zapisują się w niej na konkretne godziny, po czym, i tak nie wierząc w taki system ufają wyłącznie własnej cierpliwości i wytrwałemu staniu, bo to chyba Pan Doktor bardziej doceni i nie wiem, ich wyleczy lepiej niż tę idącą na skróty wygodnicką resztę, która przychodzi na umówioną godzinę.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
1 lipca 2012 o 23:05

Bo ogonek się rozdzielał, myślałem, że większość czeka do zabiegowego, chciałem się zorientować, czy na przykład obsuwy nie ma, pamiętając, że doktor wywołuje na konkretną godzinę.

[historia]
Ocena: 31 (Głosów: 31) | raportuj
1 lipca 2012 o 10:12

W Prawie Ogonka nie ma NIC ŚMIESZNEGO. To jest sacrum.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
9 czerwca 2012 o 10:58

Prawda jest taka, @Klusek, że nie zapewniłaś zwierzakowi należytego bezpieczeństwa,zignorowałaś ewidentne zagrożenie dla niego na rzecz pogawędki, a potem, gdy już było za późno, wyżyłaś się na dziewczynie. Psu, głównego poszkodowanemu, Twoje miażdżenie koleżance śródstopia w ogóle nie przyniosło ulgi w bólu.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
9 czerwca 2012 o 0:21

Jest jeszcze praktyka organizowania konkursów "dla wtajemniczonych" - wtedy nie ma ryzyka żadnego, że ktoś, kto nie powinien, dostanie nagrodę, a poza tym są dodatkowe punkty do stypendiów i świadectw do szkoły. Niemniej można by się spodziewać, że jednak ogólnopolski konkurs, organizowany przez krajowe stowarzyszenie, będzie bardziej uczciwie przeprowadzany...

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
8 czerwca 2012 o 21:06

Zemsta dość idiotyczna. Tak samo jak kontynuowanie rozmowy z koleżanką, która otwarcie ignoruje,co do niej mówisz i jeszcze ubliża, jak sama twierdzisz, Twojemu przyjacielowi. A skoro smycz za długa i pies mógł zbliżyć się na odległość kopnięcia, to trzeba było odejść kawałek dalej, skoro po czymś taki nadal miałaś ochotę kontynuować pogawędkę.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
8 czerwca 2012 o 18:37

Nie pamiętam, chyba był radiomagnetofon, na pewno walkmany i książki, wydane przez PTTK. Poza tym, zdziwiłabyś się, jak mało uczestniczących w takich konkursach patrzy na nagrody (które nie są znane właściwie do momentu rozdania, no chyba, że się wcześniej wujka spyta), a jak wielu na właśnie tę "samą sławę" - wywiad dla lokalnej gazety, czasem i zdjęcie dziecka, które zwyciężyło, a jak konkurs duży, to kto wie - może nawet wzmianka w telewizji powiatowej! Niektórzy rodzice, których obserwowałem na konkursach recytatorskich i na tym (bywałem na takich często, bo lubiłem bardzo od małego), gotowi byli innym włosy z głów wyrywać, byle tylko obcy dzieciak nie został przez pana fotoreportera sfotografowany czy przepytany, dopóki ich pociecha nie znajdzie się w blasku fleszy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 czerwca 2012 o 16:48

W sumie to chyba rzeczywiście norma jest. Na konkursie historycznym, w którym podstawową lekturą, niezbędną na wszystkich etapach była pewna książka, nagrodami były... właśnie egzemplarze tej książki. Dla pierwszego miejsca przygotowane były nawet dwie sztuki.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
8 czerwca 2012 o 16:44

A ja żadne miejsce. Ani wyróżnienia, ani nagrody publiczności.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
23 maja 2012 o 20:56

Zapewne. Problem został w ten sposób rozwiązany na wieki wieków. Jeszcze najśmieszniejsze jest to, że komiks został wydany przez wydawnictwo, które jest jednym z oszukanych przez Empik (była głośna sprawa w zeszłym roku), więc wydawca nie przyjmuje już wymiędlonych, uszkodzonych egzemplarzy. Toteż trzeba znaleźć inny sposób, by się ich pozbyć za wszelką cenę, by w magazynie nie brakło miejsca.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
23 maja 2012 o 18:55

Prowizji dla sprzedawców w Empiku chyba nie ma, pensje są stałe (jest na sali ktoś z Empiku?), więc żadnego interesu pracownica w tym nie miała. No, poza jednym - o ile dobrze rozumiem jej zachowanie, bycie uczciwym w stosunku do klienta to narażenie się szefostwu, za co się w najlepszym wypadku z pracy wylatuje. Widocznie naklejenie informacji bez zgody tajemniczych "ludzi z magazynu", którzy "wyceniają" ściągnęłyby na nią plagi egipskie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
21 lutego 2012 o 22:43

Bardzo dojrzałe podejście. Wyłączyć pielęgniarce komputer. Dobrze, że nie miała tam poza pasjansem np. uruchomionej rozgrzebanej bazy danych pacjentów.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
21 lutego 2012 o 22:28

Chyba była to jej ostatnia wizyta w tym przybytku "wariatów". Jeszcze, nie daj Bóg, komornika jej na kark wsadzą. Lepiej nie czytać i dmuchać na zimne.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
20 lutego 2012 o 14:56

Proboszcz po prostu nie zauważył, że w ciągu jego posługi w parafii granice administracyjne miasta przesunęły się (a i pokoleniowo się trochę ludzi wymieniło) i już nie jest duszpasterzem wiejskiej parafii, gdzie każdy na ciasto zaprosi i kiszkę po świniobiciu na święta przyniesie, jak kiedyś...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
20 lutego 2012 o 14:53

@TooLittle - salon jest tak mały, że nie ma takiego stoiska w głębi. Kasa jest informacją równocześnie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
20 lutego 2012 o 14:50

Czasem jeszcze focię wrzucić na tablicę, jakie to krejzole z nich, tak w bibliotece cały czas, nie to, co te nieuczone tłumoki.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
20 lutego 2012 o 9:17

Tak właśnie robię - chadzam do księgarni, które prowadzą ludzie znający i kochający książki. W Empiku bywam tak rzadko, jak to możliwe. Wiem, czego chciałem, ale nie mogłem znaleźć na półce (i nic dziwnego, nie spodziewałem się Poego w kryminałach), więc zapytałem - to chyba, nawet w samoobsługowym, nie jest grzech, prawda? Co do nieznajomości autorów - tutaj idzie się przyzwyczaić, taka specyfika sklepu widocznie. Nie mam naprawdę o to już pretensji i nie każę dyktować kasjerce bibliografii literatury norweskiej od 1923-1989. Chciałbym tylko, by pani umiała przeczytać prawidłowo informacje, nim mnie odeśle do półki. Ludzie są przyzwyczajeni, że sprzedający wie o tym, co ma w sklepie, no bo skoro pani w warzywniaku umie powiedzieć, które kartofle dobre, to tym bardziej ta w księgarni powinna pomóc. Zwłaszcza osobom, które z książkami mają nie po drodze i chiałyby coś dobrego do poczytania, a nie wiedzą, czego szukać. Wiem, że to stwierdzenie to nieprawda, ale myślę, że stąd właśnie pochodzi podejście. A gdyby pani znała dużo książek i filmów, rzeczywiście nie pracowałaby w Empiku, ale np. w Matrasie :D

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »