Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Grim

Zamieszcza historie od: 2 kwietnia 2011 - 13:46
Ostatnio: 11 października 2012 - 15:47
  • Historii na głównej: 35 z 46
  • Punktów za historie: 19426
  • Komentarzy: 144
  • Punktów za komentarze: 1086
 

#8365

przez (PW) ·
| Do ulubionych
PKP.
Minuta do odjazdu pociągu. Pani Konduktor (kobieta obdarzona głosem, którego siłą zapewne w wolnych chwilach kruszy skały) zamyka drzwi i daje sygnał maszyniście. Nagle z przejścia podziemnego wypada zdyszany Spóźnialski (ok.20 lat).

Pani Konduktor odwołuje sygnał i otwiera mu drzwi. Spóźnialski wpada do pociągu i usiłując złapać oddech, wysapuje podziękowania. Przerywa mu donośny głos Pani Konduktor:
-A WIE, ILE KOSZTUJE MINUTA OPÓŹNIENIA POCIĄGU?
(I faktycznie, ruszyliśmy z jednominutowym opóźnieniem)
-N..nie...wiem...
-W CHOLERĘ DUŻO!

Spóźnialski wytrzeszczył oczy.
-P-przepraszam.
-NIECH SIADA NA TYŁKU I SIĘ CIESZY, ŻE SZCZĘŚCIE DZIŚ MA!

Po czym wepchnęła Spóźnialskiego do przedziału, zamknęła drzwi i odeszła, klnąc pod nosem na ludzką nieodpowiedzialność.

PKP

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 492 (694)

#8319

przez (PW) ·
| Do ulubionych
ZUS.
Kolejka do okienka, 52 minuta czekania. Przede mną dwaj starsi panowie w garniturach, czekają jeszcze dłużej. Nagle podchodzi panienka (na oko 25 lat) i pyta pierwszego w ogonku:
-Przepraszam, puściłby mnie pan? Ja się bardzo spieszę.
-To tak jak ja.
-Ale ja na minutkę, ja tylko mam dane osobowe zmienić.
-Jakby mi pani mogła zagwarantować, że minutkę, to proszę bardzo, ale co jakby dłużej to pani zajęło?
-Ja się do pracy spieszę, proszę pana, na chwilę tylko wyszłam z biura!
-To jest nas dwoje.
-Wyłącznie dane osobowe zmienić, to chwilę zajmie!
-Chyba nie zna pani tej instytucji zbyt dobrze.
-Czyli mnie pan nie puści, tak?
-Nie puszczę.

Chwila namysłu.
-To ja spytam tej pani przed panem.

Po czym panienka podchodzi do właśnie obsługiwanej przy okienku kobiety, trąca ją w ramię i pyta:
-Mogę stać za panią?
-A ten pan się zgodził?
-Nie, dlatego pani pytam. Mogę stać za panią?

Znów odzywa się pierwszy w ogonku:
-Ale ja pani przed siebie nie wpuszczę. Może pani się ewentualnie unosić w powietrzu między mną, a panią przy okienku, jeśli tylko się zgodzi.

Gdy panienka odwróciła się, by puścić wiązankę, okienko się zwolniło, a pierwszy w ogonku zdążył wyminąć ją i zająć należne mu miejsce. Panienka stała chwilę skonsternowana, po czym z oburzeniem wyszła.

ZUS

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 552 (676)

#8240

przez (PW) ·
| Do ulubionych
PKP. W przedziale oprócz mnie staruszek (pod 70) i pani około lat 55, nie znali się wcześniej. Pan z gatunku "Mam swoje zdanie na każdy temat" początkowo próbował wdać się ze mną w dyskusję o polityce, a później jął raczyć swymi opiniami o współczesnej Polsce naszą towarzyszkę podróży. Podczas dwugodzinnej pogawędki przewinęły się liczne złote myśli, by wspomnieć tylko: "Dlaczego oni nie dodrukują pieniędzy? Co to za problem? I by biedy w kraju nie było!" czy "Wystarczy tylko na tego Kaczyńskiego spojrzeć, jak on patrzy, od razu widać, że mu baby brak", ale także mnóstwo teorii spisku. Najciekawsza z nich została nam wyjawiona po wizycie pana wózkowego z WARSu, który zajrzał spytać "KAWAHERBATASŁODYCZE?", po czym, po pogardliwym prychnięciu staruszka i zapewnieniach moich i pani, że niczego nam nie brakuje, ruszył w dalszą drogę po pociągu.

-A wiedzą państwo, po co są te dziurki tam? - spytał konspiracyjnie staruszek, wskazując małe otworki wentylacyjne w drzwiach do przedziału, umieszczone przy podłodze w prawie każdym pociągu starego typu - on tamtędy gaz wpuszcza. Usypiający. On chodzi po pociągu nie żeby sprzedawać, tylko rozpoznanie terenu robi. Patrzy, kogo można okraść, kto sam siedzi, kto bogato ubrany. Wszystko sobie zapisuje, a potem wraca z gazem, usypia przedział cały, kradnie i szukaj wiatru w polu. Tak jest. W tym jedzeniu od niego też usypiacze są, żeby ryzyka nie było, że się obudzi ktoś - zakończył z dramatyczną miną staruszek, po czym, gdy otrząsnęliśmy się z osłupienia, wrócił do dyskusji o żydowskich korzeniach Komorowskiego.

Jakiś czas temu pojawiła się tu historia o staruszku obawiającym się usypiacza w darmowej kawie. Coś musi być na rzeczy... Strzeżcie się!

PKP

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 463 (631)

#8209

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem scenarzystą komiksowym. Współpracując z klientami, którzy zamawiają regularnie nowe historie, wysyłam całość od razu - z dokładnym rozpisem kadrów, podziałem na strony itp. Gdy piszę dla kogoś po raz pierwszy, przesyłam jedną trzecią ukończonego scenariusza (wyłącznie dialogi i podstawowe informacje o ustawieniu postaci i tym, co się dzieje, bez kadrowania), a resztę po otrzymaniu przynajmniej części wynagrodzenia.

Parę miesięcy temu trafił mi się nowy zleceniodawca. Komiks instruktażowy dla dzieci jako część broszurki skierowanej do szkół. Wszystko musi być gotowe "jak najszybciej" (czyli, jak mnie poinformował "na jutro koniecznie"), ponieważ "maksymalnie do końca miesiąca muszę przedstawić go działowi kreatywnemu, a jeszcze musi przejść przez redakcję". Spiąłem się i napisałem, wysyłam zwyczajową jedną trzecią samych dialogów i skrótowych opisów. Dzwonię do zleceniodawcy.

-Witam, na Pańskim mailu jest już część historii, proszę ocenić, czy styl i pomysł Panu odpowiada - po dostaniu pieniędzy przesyłam resztę, jest już gotowa.
-Tak, tak, oczywiście, dziękuję - odparł klient i się rozłączył.

Minął tydzień, potem dwa, w ciągu których wciąż nie dostałem pieniędzy. Klient nie odbierał moich telefonów i nie odpowiadał na maile. W końcu zadzwonił, grubo po 22 w przedostatnim dniu miesiąca.
-Proszę o natychmiastowe wysłanie całości historii! Czemu Pan nie przesłał jej od razu?

Przypomniałem warunek umowy.

-Na nic takiego się nie zgadzałem! Proszę wysłać całość! To jest bardzo ważne!
-Proszę więc o wpłatę.
-Księgowa jest na macierzyńskim, musi Pan poczekać! A ja nie mogę, ja jutro prezentację projektu mam! Niech Pan to wyśle!
-A kiedy księgowa wraca? Wtedy, gdy dostanę pieniądze, będzie reszta.
-Nie wiem! Dostanie Pan te swoje pięć stów, tylko niech Pan wyśle!
-Umowę podpisywałem na siedem.
-No to siedem! Niech Pan to wyśle, ja to muszę mieć jutro na dwunastą!
-Dobrze, po wpłacie.

Rano na moim koncie znalazła się cała wymagana kwota, a klient dostał scenariusz wystarczająco wcześnie, by zdążyć go przeczytać przed prezentacją o dwunastej.

Pisanie na zlecenie

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 458 (656)

#8185

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zasłyszane od sprzedawcy konsoli w tej historii.

Sprzedawca umieścił na allegro (z ustawieniem typu "kup teraz", bez licytacji) konsolę, prawie nowa, oryginalne pudełko, gwarancja, sama konsola niemal nieużywana, a z różnych względów sprzedać trzeba. W opisie aukcji podał wszystkie te szczegóły (włącznie z ilością godzin, w których konsola była używana) podane w opisie aukcji razem z numerem telefonu.
Kilka dni po zamieszczeniu oferty dzwoni telefon.
-Słucham?
-Dzieeeń dooobry (intonacja charakterystyczna dla stanu wskazującego)
-Witam, o co chodzi?
-No bo ja dzwooonię z allegrooo i chciałem spytać, czy ta konsola co pan sprzedaje jest noooowa?
-Tak, ledwie 30 godzin grania.
-Ahaaa....To ja chyba ją kupię.
-Proszę bardzo.

Rozłączył się.
Minutę później dzwoni znowu.

-Dzieeeń dooobry, ja... ja już kupiłem.
-No to gratuluję wyboru, proszę wysłać pieniądze, jak tylko dotrą, wyślę panu konsolę.
-Ahaa... a niech pan mi powie, ona to jest nooowa?
-Tak, prawie nieużywana.
-Ahaaa....

Rozłączył się po raz kolejny.

Po kilku dniach dzwoni znowu.

-Gdzie jest konsola? Nie doszła jeszcze.
-Dlatego, że nie doszły pieniądze. Czekam na wpłatę.
-Ale ja myślałem, że mi pan przywiezie sam ją. Że jak ja tyle płacę, to mi pan do domu przyniesie.
-Ale jak to? Przecież pan mieszka ponad 450 km ode mnie.
-Ale myślałem, że jak tak drogo, to pan przyjedzie i ja wtedy zapłacę.

Skończyło się anulowaniem aukcji na prośbę kupującego.

allegro

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 411 (531)

#8181

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Często kupuję przez Internet książki i komiksy. Ostatnio, składając duże zamówienie, w ramach promocji postanowiłem skorzystać z darmowej dostawy kurierskiej (im częściej da się uniknąć usług Poczty Polskiej, tym lepiej dla zdrowia psychicznego). Do tej pory z kurierami wiązałem wyłącznie miłe wspomnienia bezproblemowych dostaw, więc, zgodnie z logiką funkcjonowania wszechświata, napotkanie „piekielnego” i w tej branży było kwestią czasu.

Pierwszy telefon zadzwonił dokładnie o 7:42 rano.
-Dobry, mam dla Pana paczkę, przyjadę między trzecią a czwartą.
-Dzień dobry, niestety, akurat między trzecią a czwartą nie ma nikogo w domu. Mnie nie będzie do szóstej, ale proszę zaczekać, za moment oddzwonię, tylko spytam dziewczyny, o której wraca z miasta.
-Dobrze.

Po telefonie do dziewczyny, która przed paroma minutami wyszła na zajęcia oddzwaniam do kuriera:
-Witam, niestety nie ma nikogo między trzecią a czwartą, ale już po wpół do piątej w mieszkaniu będzie moja dziewczyna.
-Ale to niemożliwe, proszę Pana. Ja tu mam już trasę zaplanowaną.
-Rozumiem. A wcześniej? Dałby Pan radę?
-Proszę Pana, nie ma takiej możliwości. Ja będę między trzecią a czwartą.
-Ale wtedy nikogo nie ma w domu, nie ma sensu, by Pan przyjeżdżał.
-Proszę zrozumieć, proszę Pana, ja do Tyńca jadę! Ja nie dam rady, ja mam całą trasę rozpisaną już, ja się z ludźmi poumawiałem (wciąż nie ma ósmej rano), ja musiałbym do Pana specjalnie dwie godziny jechać z drugiej strony miasta, rozumie Pan?
-Rozumiem, ale akurat o tej porze nikogo nie ma. Tylko i wyłącznie. Gdyby był Pan za piętnaście trzecia albo wpół do piątej, nie byłoby problemu.
-........ to ja nie wiem, jak to zrobić. Ja do Tyńca jadę.
-A może po prostu jutro mi Pan podrzuci? Cały dzień jestem w domu.
-Nie, ja to dzisiaj koniecznie muszę przywieźć! Nie będzie nikogo na pewno? Może sąsiadce zostawię?
-Sąsiadka jest na dyżurze w przychodni do wieczora. A będzie Pan w okolicy centrum? Może na uczelni od Pana odbiorę tę paczkę?
-Nie, ja jestem z drugiej strony miasta, ja bym musiał dwie godziny jechać! Ja do Tyńca jadę, nie ma takiej możliwości!
-A na pewno wcześniej pan nie da rady?
-No może. O 12. To bym zmienił trasę. To wtedy może.
-Więc między 12 a pierwszą?
-Tak. To ja będę. Tylko żeby pan był,bo ja się spieszę.
-Mnie nie będzie, ale moja dziewczyna odbierze i zapłaci. Bardzo dziękuję.

Wszystko idealnie się układało, bo akurat moja dziewczyna wracała na dwunastą do mieszkania. Naszykowałem pieniądze na stole i pojechałem na uczelnię.

W środku wykładu czuję wibracje telefonu. Jest 11.20. Wychodzę na korytarz i odbieram.
-No gdzie pan jest? Stoję pod pana drzwiami i nie ma nikogo!
-No tak, przecież umawialiśmy się na dwunastą. Moja dziewczyna właśnie jedzie, proszę moment zaczekać.
-Ja nie mam czasu! Jak nie będzie jej za dziesięć minut, to ja jadę.

Przez dłuższą chwilę liczyłem do trzydziestu.

-Dobrze, zaraz spytam, gdzie jest. Proszę zaczekać.
-To ja idę dostarczyć inną przesyłkę. Na Komandosów (400 metrów od mojego bloku). Miałem ją o 18 dostarczyć, ale pójdę teraz. Jak jej nie będzie, gdy wrócę, to odjeżdżam.
-Do widzenia.

Nim dotarło do mnie, że przecież mógł mi tę paczkę podwieźć po osiemnastej, razem z zamówieniem na Komandosów, zadzwonił znowu.
-No i gdzie ona jest?
-Już w mieszkaniu, proszę zadzwonić domofonem.
-O, faktycznie.
-Do widzenia.

Kurier był dla mojej dziewczyny bardzo miły. Poza tym, że nie miał wydać (paczka kosztowała 128, dostał 140)i zaczął marudzić, że kwota powinna być odliczona.

Usługi kurierskie

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 399 (505)