Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

GuideOfLondon

Zamieszcza historie od: 27 października 2015 - 22:24
Ostatnio: 10 listopada 2019 - 19:10
  • Historii na głównej: 4 z 5
  • Punktów za historie: 1107
  • Komentarzy: 705
  • Punktów za komentarze: 5653
 

#69555

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniała mi się historia z dawnych czasów studenckich.

Dziewczyna kolegi dorabiała sobie czasem jako hostessa w klubach/na imprezach itp. Pewnego razu załatwiła nam wejściówki do modnego klubu, gdzie miała promować jakieś napoje (nie pamiętam już dokładnie co). Hostessy wyjątkowo dostały parę wejściówek, żeby rozreklamować klub wśród znajomych. Oczywiście jako biedni studenci chcieliśmy złapać trochę światowego życia i chętnie się wybraliśmy.

Jak szybko tam weszliśmy, tak szybko się ewakuowaliśmy. Dlaczego?

Jako że większość z nas była wolna, to postanowiliśmy nawiązać trochę nowych znajomości.
Niestety każda próba zagadania do jakiejś dziewczyny kończyła się tak samo. Po kilku miłych słowach na początku, byliśmy prowadzeni do baru, dziewczyna brała menu, pokazywała najdroższy drink w karcie i oznajmiała, że dalsza rozmowa jest możliwa tylko po postawieniu jej tego drinka.

Niestety żaden z nas miłości swojego życia tam nie spotkał. :P Skończyło się na domówce u któregoś znajomego.

Z relacji dziewczyny kolegi wynikało później, że zawsze znajdzie się kilku chętnych, którzy byli sprawdzani tak długo, aż dziewczę wybierało tego, który najwięcej może zaproponować.

Ot, takie nowoczesne Love Story. :D

modny klub w stolicy

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (278)

#76568

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pojawiała się ostatnio historia/lament dotycząca głupoty pozwoleń i wymogów w budownictwie.

Ja dodam coś od siebie.

W czasach jak pracowałem na budowach, zawsze był problem z zakładaniem przez pracowników kamizelek odblaskowych/ochronnych. Szczególnie tyczyło się to prac na wysokościach, lub pod pracującym sprzętem.

Bo niewygodne, bo gorąco, bo mi pod kolor oczu nie pasuje...

Zawsze mówiłem, że ok, mogą nie zakładać, ale niech zawsze mają je zwinięte w kieszeni. Żeby w razie wypadku mógłbym je szybko założyć na ich trupa, zanim przyjadą służby.

W 99% przypadkach zawsze potem chodzili w kamizelkach.

budowa

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 305 (319)

#71163

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przeczytałem historię Devotchki i tak mi się przypomniało.

Jakoś w listopadzie lub grudniu wystawiłem ławę na sprzedaż. Jako że wysyłka nie wchodziła w grę, wrzuciłem ogłoszenie tylko na lokalny portal. W danych do kontaktu podałem tylko swoje imię i numer telefonu.

Mija jakieś 10-15 minut i telefon zaczyna dzwonić. Patrzę, a tu numer stacjonarny zaczynający się kierunkiem mojego miasta. Może w sprawie ławy. Szybko.

Jednak się myliłem.

Rozmowa:

[Ja] Tak, słucham?
[Pani z telefonu] Dzień dobry, panie Guide!
[Ja] Dzień dobry.
[Pzt] Mam dla pana zaproszenie na spotkanie z naszym przedstawicielem... Bla, bla, ogólnie chodziło o jakieś ubezpieczenie u jakiegoś lokalnego ubezpieczyciela czy coś.
[Ja] Dziękuję, nie jestem zainteresowany. Tak z ciekawości: skąd ma pani mój numer?
[Pzt] Z naszej bazy.
[Ja] Nie przypominam sobie, żebym z wami miał jakiś wcześniej kontakt, skąd on się wziął w waszej bazie?
[Pzt] Dobry znajomy pana polecił.
[Ja] Aha. Skoro tak, to na pewno macie też tam moje nazwisko. Może pani mi powiedzieć jak mam na nazwisko?
[Pzt] Yyyyyy... Znaczy, wie pan... Ja tu podglądu akurat nie mam...
[Ja] A nie znalazła pani czasem kontaktu do mnie na naszym lokalnym portalu w ogłoszeniu?
[Pzt] Taka praca, do widzenia, panie Guide. (z żadnym wyrzutem, po prostu miło się pożegnała, nawet wydawało się, że jest trochę zażenowana całą sytuacją)
[Ja] Do widzenia.

Ja rozumiem, że taka praca, dziewczyna była naprawdę miła. Ale nie mogę pojąć, że każą dziewczynie przeszukiwać lokalne serwisy, ogłoszenia i zbierać numery telefonów. Żeby później kazać opowiadać ludziom takie bajki i robić z nich debili.

call_center

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 286 (298)
zarchiwizowany

#70680

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Taka mi się przypomniała historia apropo prawa jazdy.

Mam dalszego znajomego. Nie będzie mu Kuba.

Kuba chciał zrobić sobie prawo jazdy. Przeszedł więc bez zarzutu badania lekarskie, potem szkolenie, a na koniec za pierwszym razem zdał egzamin państwowy.

Co w tym piekielnego?

Ano to, że Kuba od dziecka... nie widzi na jedno oko.

Ani lekarz, ani instruktor, ani egzaminator się nie zorientowali.

Do tej pory nie wiem jak Kuba tego dokonał.

Edit: Nie wiem czy są jakieś ograniczenia jeżeli chodzi o brak widzenia na jedno oko (jakaś adnotacja w dokumencie czy coś). Chodziło mi bardziej o fakt kompetencji ludzi, którzy go badali i egzaminowali.

prawo jazdy

Skomentuj (58) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 33 (113)

#69783

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Akurat bezpośrednio mnie to nie dotyczyło, ale piękniejszego pijaroskiego samobója dawno nie widziałem...

http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sprzedawca-z-banku-prawie-doprowadzil-dziecko-do-lez-n96585.html

Na fb już ich z błotem zmieszali. Od rana nie potrafią oficjalnego stanowiska nawet wystosować.

Ekspertem nie jestem, ale samo przepozycjonowanie w wyszukiwarce będzie ich ładnych parę stówek (tysięcy) kosztowało...

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 165 (257)

1