Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Hemoglobina

Zamieszcza historie od: 12 kwietnia 2016 - 16:33
Ostatnio: 11 sierpnia 2023 - 13:20
  • Historii na głównej: 29 z 31
  • Punktów za historie: 4399
  • Komentarzy: 293
  • Punktów za komentarze: 1408
 

#89640

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem czy to, procedury, olewanie, czy po prostu mam pecha.

Pojechałam na SOR z uszkodzonym nadgarstkiem. Czas oczekiwania? W luj.

W końcu lekarz mnie przyjmuje, ogląda rękę i stwierdza, że rentgen trzeba. No ale dziś to mi już nikt nie zrobi, mam sobie przyjechać jutro i od razu mnie przyjmą na rentgen.
Irytacja wzrasta.

Przybywam następnego dnia, idę zrobić zdjęcie, robię iiiii powtórka z rozrywki. Czas oczekiwania nadal w luj.
Wreszcie woła mnie lekarz.

No ona to w sumie nic nie widzi na tych zdjęciach. Ale boli? No boli. Aha, to muszę jechać do innego szpitala na oddział ortopedii, bo oni tu nie mają specjalistów, a to może być złamanie drobnej kości i nie widać tego na zdjęciu. Gips trzeba. Najlepiej to dzisiaj, bo do 20:00 mają otwarte.

Nie muszę chyba mówić, jak się jeździ po dużym mieście około godziny 16:00?

No i tak sobie leżę z bolącą, usztywnioną bandażem ręką, a do pracy nikt za mnie nie pójdzie.

Ciekawe ile jutro będę czekać i czy się wyrobię od 12:00 do 20:00?

Norwegia szpital

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (172)

#89621

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może być trochę obrzydliwe pod koniec, radzę nie jeść przy czytaniu.

Moja praca wciąż zaskakuje, chociaż już chyba nie tak bardzo jak na początku. Dla niewtajemniczonych, sprzątam na hali sportowej, parę akcji już opisałam.
Przejdźmy do części właściwej.

Dostałam smsa od stróża, żebym sprawdziła rano łazienkę na holu, bo właśnie otrzymał smsa, że ktoś postawił kloca na podłodze.
Moją pierwszą reakcją było "no chyba ku*wa żartujesz?".
Nie żartował.
Cała podłoga wysmarowana gównem. Nie wiem jak ja to ogarnę, bo na sam widok robi mi się słabo...

Norwegia

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (164)
zarchiwizowany

#89639

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie wiem czy to, procedury, olewatorstwo, czy po prostu mam pecha.
Pojechałam na sor z uszkodzonym nadgarstkiem. Czas oczekiwania? W luj.
W końcu lekarz mnie przyjmuje, ogląda rękę i stwierdza, że rentgen trzeba. No ale dziś to mi już nikt nie zrobi, mam sobie przyjechać jutro i od razu mnie przyjmą na rentgen.
Irytacja wzrasta.
Przybywam następnego dnia, idę zrobić zdjęcie, robię iiiii powtórka z rozrywki.
Czas oczekiwania nadal w luj.
Wreszcie woła lekarz...
No ona to w sumie nic nie widzi na tych zdjęciach. Ale boli? No boli. Aha, to muszę jechać do innego szpitala na oddział ortopedii, bo oni tu nie mają specjalistów, a to może być zowjsb8e) złamanie drobnej kości i nie widać tego na zdjęciu. Gips trzeba. Najlepiej to dzisiaj, bo do 20 mają otwarte.
Nie muszę chyba mówić, jak się jeździ po dużym mieście około godziny 16?
No i tak sobie leżę z bolącą, usztywnioną bandażem ręka, a do pracy nikt za mnie nie pójdzie.
Ciekawe ile jutro będę czekać i czy się wyrobią od 12 do 20?

Norwegia szpital

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (27)
zarchiwizowany

#89076

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zawsze gdy myślę, że w mojej pracy już nic mnie nie zaskoczy, dzieje się coś, co kompletnie zmiata mnie z planszy.

To był poniedziałek.
Godzina 7:00, dzwoni moja pracownica i mówi.
-Słuchaj wszystko zalane. Woda lała się chyba cały weekend. Łazienka zalana, korytarz zalany i do tego winda nie działa.
Cóż. Oczywiście zadzwoniłam do konserwatora aby to sprawdził. Co się okazało?
Woda z łazienki dotarła do maszynowni i zalała baterie, co spowodowało zwarcie. Zanim mogli cokolwiek z tym zrobić, musieli odpompować wodę, bo wszystko było pod napięciem.
Na szczęście skończyło się dobrze i nikt nie ucierpiał. A w końcu ktoś mógł nie zauważyć wody wchodząc po ciemku do maszynowni i skończyć usmażonym jak kurczak z KFC.
❤️Norweska młodzież❤️

Zagranica

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (30)

#88037

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piszę tą krótką historię w odpowiedzi na https://piekielni.pl/87939?fbclid=IwAR0BV366vjN2ATOfP_lFGq6LtNGUb2hgdo4IE0VDqQUoRIM3diEZ9PTWMgM

W sumie to najlepiej otwórzcie sobie dwa okna obok siebie, bo po prostu będę tu lecieć odpowiedziami.

Skoro adwokatów i potencjalne sprawy sądowe nazywamy „przedszkolem w garniturach”, to wznoszę się na wysoki poziom, poważnego przedsiębiorcy i klepię w Internecie :)
A więc przedstawiam "Drugą stronę medalu".

W roku 2020 około października, mój były partner dał nogę z Norwegii. Miał już dość tego, że aby spełnić ambicję, trzeba ruszyć cztery litery i na siebie zapracować. Za wszystkie niepowodzenia winiąc „toksycznych teściów”, bo przecież to oni trzymali mu glocka przy skroni i wołali na zmianę „NIE SZUKAJ PRACY, NIE UCZ SIĘ JĘZYKA, SIEDŹ PRZY LAPTOPIE I NAPIERDZIELAJ W WIRTUALNĄ GIEŁDĘ!”

Stwierdziłam, że rodzę w Norwegii, głównie po namowach niedoszłej teściowej. W końcu istotnie jest to kraj dużo bardziej perspektywiczny. Warto tylko dodać, że gdybym przez wcześniejsze kilka lat nie latała tam do pracy (co bardzo się ex nie podobało), nie miałabym nawet prawa urodzić tam dziecka. Ot, takie przepisy. Musi być ileś lat pracy, ileś pobytu itp.

Jegomość łaskawie zaszczycił nas swoją obecnością koło kwietnia (termin rozwiązania był na 5 maja), przez trzy miesiące niestety nie dał rady się pojawić.

Wszelkie kwestie firmowe pominę, bo to nie wnosi wiele do historii. Może poza tym, że wychowanek ducha przedsiębiorczości tak bardzo się starał wspomagać rozwój firmy, że aż w tym czasie zdążył postawić ze cztery fabryki w Factorio (taka gra komputerowa).

Perypetii związanych z całością pobytu płatka śniegu jest tyle, że ciężko byłoby je wszystkie opisać. Chyba najbardziej w tym śmiesznym porównaniu bawi mnie fakt określania kogoś „toksykiem o wąskim światopoglądzie”, mając jednocześnie matkę, która mówi na siebie „Woda błękitna”, wierzy w autyzm poszczepienny i 5G, a każdego kto się z nią nie zgadza miesza z gównem.

Gdy jegomość wyjechał, czułam się jakbym dostała cegłą w głowę. Nie jadłam i nie spałam przez blisko dwa tygodnie, włosy zaczęły wypadać mi z nerwów i z tego wszystkiego bardzo schudłam. Naprawdę bardzo chciałam jakoś rozwiązać całą negatywną sytuację, bo po prostu bardzo mi zależało na moim partnerze, jednak powiedziałam kategoryczne „NIE”. Dlaczego? Nie chciałam mieszkać z moją niedoszłą teściową. No i przede wszystkim chciałam dobrze dla dziecka. Gdybym zabrała córkę z przedszkola i wywiozła ją na wieś, dziecko miałoby ogromny regres. Z Norweskiego przedszkola… do zagrody dla gęsi.
No i tutaj coś o tej ciągnącej się karuzeli piekielności.

1) Po tygodniu od wyjazdu jegomościa, zaczęły się kwiatki w stylu, wrzeszczenie na mnie przez telefon i rzucanie słuchawką. A no i pamiętajcie, że to wszystko wina teściów, że płatek śniegu nie szukał pracy.
2) Po przeczytaniu kilku wysrywów o agregacie i studni głębinowej, orzekłam ponownie „Nie chcę mieszkać z twoją matką”, no ale to w końcu nie jest argument. Bo czemu miałabym nie chcieć mieszkać ze złotą kobietą, która nawet nie wzywa pogotowia kiedy mam atak padaczki? Ale cicho, to ja tutaj ignoruję logikę.
3) Studia? Jakie studia? „Jesteś zbyt tępa na studia”.

Tak. Moje stanowisko jest takie, że zostałam porzucona wraz z dzieckiem. Nie dano mi żadnego wyboru. Usłyszałam tylko, że ma być tak jak jegomość chce, albo mam spie**alać. No to zrobiłam to, co uznałam za słuszne dla siebie i przede wszystkim dla dorastającej córki.

Szczerze mówiąc, wcale nie żałuję tego wszystkiego, co się wydarzyło. Nikt nie jest idealny, ale ojciec był z niego żaden. Roczna córka wypadła mu z wózka na twarz, bo przekręcał wózek gdy ona w nim stała. Prawdopodobnie spadła mu też z przewijaka, bo w pewnym momencie, gdy ktoś (a już szczególnie on) próbował ją przebierać na przewijaku, wpadała w taką histerię, jakby ją ktoś ze skóry obdzierał żywcem. Do tego wszystkiego kompletna olewka. Uderzy się? Spadnie skądś? „Nauczy się, że tak nie wolno”… niespełna roczne dziecko.
Gdy mała miała kilka miesięcy, nawet znajomi instruowali go, jak powinien trzymać dziecko (tak by podtrzymywać głowę) i co? I nic. Płatek śniegu nadal najmądrzejszy, trzyma dwumiesięczniaka, a dziecku głowa lata jak pieskowi samochodowemu.

Któregoś razu, mało brakowało do tragedii. Młoda ściągnęła z półki lampkę na marmurowej podstawie. Gdyby wtedy moja mama akurat nie wchodziła do pokoju i tej lampki nie złapała, to moje dziecko zakończyłoby żywot w wieku koło 7 miesięcy. Co wtedy robił tatuś? Grał na komputerze.
A teraz aby wszystko ładnie podsumować, lista moich ulubionych cytatów od jegomościa i jego nieomylnej mamusi :)

1. „Jesteś zbyt tępa na studia.”
2. „Ja jestem głową rodziny i to ja będę decydował, gdzie ma być moja rodzina!”
3. „Życzę ci szeroko otwartego okna”
4. „Jak już będziesz skakać przez okno, to znajdź odpowiednio wysokie żeby na pewno się zabić, żebym nie musiał kaleki niańczyć”
5. „ Nie myślisz!”
6. „Wczoraj zerwałaś z moim synem i jesteś dla mnie obcą osobą! Chyba, że odszczekasz wszystko co powiedziałaś i zaczniesz myśleć sama”
7. „Jesteś wyrachowana, głupia i naiwna.”
8. „Będę cię opluwać jadem byłeś teściowej pszy każdej okazji” (pisownia oryginalna)
9. „Nie mam czystej bielizny, bo mi kobieta nie wyprała”
10. "Jeszcze do mnie wrócisz jak niespłacony weksel!"

A już o wysyłaniu mi zdjęć noży snajperskich, czy mojego misia z nożem przy gardle, nie wspomnę. Przecież, to taki śmieszny żart, nie? NIE?
To by było na tyle.
Jak widać, to ja tu jestem piekielną, tępą i wyrachowaną su*ą, co to manipuluje ludźmi i gra na uczuciach.

zagranica

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (247)

#85891

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mózg właśnie wypłynął mi uszami, a szczęka nadal leży na podłodze.

Mam [k]oleżankę, która jest lesbijką i jest w szczęśliwym związku. Dziewczyny są razem już od dobrych 6 lat i wszystko super im się układa i niestety "prawie" wszyscy to zaakceptowali.
[M]atka koleżanki to krótko mówiąc wariatka. Niby akceptuje sytuację, ale przy każdej możliwej sytuacji dogryza im jak tylko się da. Partnerkę córki wyzywa i nawet jej groziła, że jak nie zerwie z K, to stanie jej się krzywda. Przy okazji bez przerwy chodzi za K z żalami i tekstami, że ona chce mieć wnuki.
Kiedy K opowiedziała mi o tym, co odwaliła kilka dni temu jej matka, normalnie zmiotło mnie z planszy.
Oznajmiła K, że ma pilną wizytę u lekarza i czy K może ją zawieźć, co dla świętego spokoju zrobiła.
Jak się okazało chodziło o ginekologa. M próbowała zaciągnąć K podstępem do ginekologa i namówić ją na in vitro.

głupota ludzka

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (203)

#85848

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Myślałam, że w mojej pracy już totalnie nic mnie nie zaskoczy. A jednak!

Nawet sobie nie wyobrażacie mojego zdziwienia, gdy spod automatu z napojami wymiotłam zużyte tampony.

Siedem świeżo użytych tamponów.

Łazienka dwa metry dalej...

I aż nie wiem, jak to podsumować.

sprzątanie

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (136)

#85811

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie krótko.

10-letnia córka mojego przyjaciela jest w szpitalu w ciężkim stanie. Dlaczego?
Jakiś śmieszek wrzucił jej petardę do kaptura.

Nie mam nic przeciwko fajerwerkom, ale ku*wa puszczajcie je z głową!

fajerwerki

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 171 (181)

#84451

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ludzie i to ich zrozumienie.

W związku z ciążą, zostałam umówiona na badanie krzywej cukrowej. Stawiłam się więc na wyznaczoną godzinę, a na korytarzu w kolejce był już cały wielki tłok ludzi.
Pytam się więc grzecznie, kto z obecnych teraz wchodzi. Zgłosił się facet w średnim wieku. Zdążyłam dodać tylko "O, no to ja...", a radosny pan wyraźnie niezadowolony wszedł mi w zdanie mówiąc "Nigdzie mi się nie wepchniesz gówniaro! Co myślisz, że jak dupy dałaś, to możesz się wpieprzać ludziom w kolejkę? Ja tu od godziny czekam!"

Grzecznie i z uśmiechem odparłam, że idę na krzywą cukrową, a pacjenci na to badanie wchodzą bez kolejki. Skończyło się bez dalszej wymiany zdań i weszłam przed panem, co zajęło jakieś 3 minuty.
Gdy kolejne dwa razy wchodziłam na pobieranie krwi, nikt już nie komentował, ludzie po prostu normalnie mnie przepuszczali.

Nigdy w życiu nie próbowałam bawić się w te ciążowe przywileje, jednak ktoś musiał posłużyć się stereotypem roszczeniowej ciężarnej...

ludzie

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (164)

#84128

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zero we mnie człowieczeństwa i empatii.

Mam w pracy zmienniczkę. Znam ją tyle, co "cześć - cześć”. Kiedyś zamieniłyśmy może dwa zdania o pogodzie.

Problem z moją zmienniczką polega na tym, że notorycznie się ona spóźnia. W zasadzie nie było dnia, żeby przyszła o czasie. A waha się to od 15 minut do 30. Przychodzi, siada, ani be ani me, ani pocałuj mnie w dupę - bądź wdzięczna, że w ogóle przyszłam!

Z racji, że obiekt pusty stać nie może, za każdym razem muszę siedzieć i na nią czekać - tym samym dopisuję sobie czas oczekiwania do dnia pracy i zawsze informuję pracownika nade mną, że zmiennik się nie pojawił.

I tak sobie to trwało do zeszłego piątku. Otóż przyszła o czasie i z wielkim niezadowoleniem w głosie rzekła, że wstrętny konfident ze mnie, że w ogóle nie mam empatii do ludzi, no przecież to nie jej wina, że się spóźnia (może moja albo jej sąsiada?) i w ogóle to pożałuję.

Z racji, że unikam wchodzenia w durne dyskusje, olałam sprawę.

Od poniedziałku, wpływają na mnie anonimowe skargi. :) Za wiele sobie z tego nie robię, bo nie mam sobie nic do zarzucenia, a pan kiero i tak musi sprawdzać wszystko, co zostało zgłoszone.

Ciekawe, kiedy jej się znudzi?

zmiennik

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 168 (180)