Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Hemoglobina

Zamieszcza historie od: 12 kwietnia 2016 - 16:33
Ostatnio: 11 sierpnia 2023 - 13:20
  • Historii na głównej: 29 z 31
  • Punktów za historie: 4399
  • Komentarzy: 293
  • Punktów za komentarze: 1408
 

#83667

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Część pierwsza > https://piekielni.pl/81382

Z racji na ciągły syf, opiekunowie przychodzących uczniów zostali poinformowani, aby zwracali większą uwagę na to, jak zachowują się podczas pobytu ich podopieczni.

Zostały nawet wywieszone ładne, zalaminowane karteczki, na których w kulturalny sposób napisano, aby po sobie sprzątać i nie zostawiać śmieci na podłodze.
Efekty?
Po jednym dniu wszystkie kartki pozrywane, a na podłogach masa śmieci.

Tak jakby ktoś jeszcze miał wątpliwości, co do chamstwa i rozpuszczenia młodzieży.

młodzież

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (170)

#83679

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczorajszego wieczoru dowiedziałam się, że jestem wstrętną s**ą bez empatii.

Dzwoni telefon. Odbieram i okazuje się, że to [ż]ona mojego znajomego z bardzo, ale to bardzo pilną sprawą.

ż - No cześć Hemoglobina! Słyszałam, że będziesz miała dzidziusia! Ja też! No i jest ważna sprawa do ciebie...
j - Co się stało?
ż - A, bo Arek mówił, że ty tam w Norwegii mieszkałaś i teraz bywasz też i pracujesz...
j - To o co chodzi? Potrzebujesz pracy?
ż - Nieee, no bo wiesz, ja chcę dostać becikowe w Norwegii i dzwonie żeby zapytać, czy mi pomożesz.
j - No okej, ale w czym ci konkretnie pomóc? Coś ci przetłumaczyć, czy nie wiesz gdzie złożyć wniosek?
ż - No niee no, no chce żebyś mi załatwiła!
j - Ale, że jak mam ci załatwić?
ż - No weź, przecież masz tam jakieś znajomości, coś popytasz, coś porobisz i mi załatwisz.
j - Słuchaj, to nie jest takie hop siup. Musisz mieć pozwolenie na pobyt i numer personalny. A w ogóle, to ja nie mogę nic za ciebie załatwić. Musiałabyś osobiście składać wniosek.
ż - No to załatw mi ten numer i ten pobyt, to ja przyjadę i złożę wniosek!
j - No ale mówię ci, że tak się nie da. Nie mogę nic załatwić w twoim imieniu, ewentualnie coś popytam i... - I tutaj nie zdążyłam dokończyć :)
ż - Ty to jednak wstrętna s**a jesteś! Sobie to załatwiłaś, a koleżance nie pomożesz?! A żebyś zdechła! Ty i twój bachor!

Rozłączyła się.
Trochę mnie zamurowało, wszak nigdy nie zachowywała się w ten sposób, no ale trudno.
Szybko wyleciałoby mi to z głowy, gdyby nie kolejny telefon, o 3 w nocy (tak, odbieram telefony w nocy, z racji na chorego dziadka). Dzwoni Arek i zaczyna się na mnie wydzierać, że co ja nagadałam jego żonie?! Ona płacze teraz, bo ją zwyzywałam od najgorszych i w ogóle głupia jestem! I mogłam normalnie powiedzieć, że nie pomogę, a nie biedną kobietę stresuję!

Nic nie odpowiedziałam i po prostu się rozłączyłam. Chyba muszę zacząć lepiej wybierać znajomych...

chciwość

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (208)

#83614

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ktoś chyba nie lubi mojego psa, albo ogólnie zwierząt.

Hoduję z narzeczonym króliki. Mają swoje klatki, które stoją w zagrodzie. Ta jest na noc zamykana na blaszkę. Mała blaszka przytrzymuje furtkę przy drążku, żeby pies nie był w stanie tam się dostać.

Dwa dni temu byliśmy konkretnie zaskoczeni, gdy rano udaliśmy się do królikarni i zastaliśmy tam, otwartą klatkę, drugą wkopaną do środka, dwa martwe króliki i naszego psa, z zamkniętą furtką. Co się więc stało?

Otóż w nocy, ktoś wpuścił psa do zagrody i udostępnił mu króliki, w dodatku był to ktoś znajomy, bo obcych pies na podwórko nie wpuszcza.
Sam pies, nie miał fizycznej możliwości żeby tam się dostać. Zagroda nie jest w żaden sposób naruszona, nigdzie nie ma żadnej dziury, a płot jest wysoki i zakrzywiony, więc nie dałby rady przeskoczyć przy swoich gabarytach.
Wniosek z tego prosty. Albo ktoś miał straszny problem z naszymi królikami, które nawet nie hałasowały, albo miał coś do psa, który nie wszystkich dookoła darzy sympatią i liczył na fakt, że po takim numerze, pies zostanie usunięty.

(Dla tych, co zdążyli już się spienić, że pies był na dworze i wysnuć teorię, że pewnie na łańcuchu - nie. Pies po prostu jest wypuszczany w nocy, kiedy akurat chce wyjść. Przychodzi i budzi żeby go wypuścić).

życzliwi sąsiedzi

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (150)

#83189

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przesiaduję sobie na różnych zwierzęcych grupach na Facebooku. Głównie w celach edukacyjnych.

Ostatnimi czasy wszędzie pojawia się coś, co mnie niebywale wk**wia.

Ogłoszenia o oddaniu zwierząt. Oddają, bo coś tam, alergia dziecka czy agresywny zwierz. Nie wnikam dlaczego, to już sprawa właścicieli.

Pod takimi ogłoszeniami pojawia się fala komentarzy typu: "bachora oddaj", "hehe, ale gówniaka nie odda, bo 500+!”, "ty potworze, dziecko też oddasz, jak ci się znudzi?!”.

I teraz moje pytanie. Jakim idiotą trzeba być, żeby sprowadzać dziecko tylko i wyłącznie do 500+ lub stawiać zwierzę wyżej od niego?

internety

Skomentuj (134) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 61 (199)

#83379

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję sobie w firmie przeprowadzkowo-sprzątającej.
Ostatnio dostaliśmy zlecenie. Nieduży dom, ok 45m, ogólnie ogarnąć, umyć okna, podłogi, kuchnie itp. Nic nadzwyczajnego.

Wchodzimy, a na płycie piekarnika leży sobie karteczka o takiej oto treści "Jeśli piekarnik nie będzie idealnie doczyszczony, to nie zapłacę!" Patrzymy po sobie i otwieramy ów piekarnik.

Byłam już na wielu przeprowadzkach i sprzątałam wiele dziwnych rzeczy, jak i brudnych maszyn i sprzętów kuchennych, ale to, jak wyglądał ten piekarnik, trudno opisać słowami. Był czarny jak święta ziemia, oblepiony tłuszczem właściwie z każdej strony, aż ścierka przywierała i nie chciała się odkleić, a resztki przypalonego jedzenia radośnie tańcowały w jego wnętrzu, aż dziw że nie zalęgło się tam żadne robactwo. Robota, robotą - zrobić trzeba. W sumie wymiecionego zwęglonego żarcia i całego tego syfu, było około kilograma, a szorowanie trwało dobrą godzinę, jeśli nie dłużej...

A myślałam, że spleśniałe kości od kurczaka w kuchennej szufladzie, to najpaskudniejsza rzecz, jaka mi się przytrafiła.

sprzątanie po przeprowadzkach

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 162 (182)

#82589

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój telefon odszedł do krainy wiecznych telefonów.
Postanowiłam więc kupić sobie nowy. Po małym research'u, zdecydowałam się na Huawei'a. Udałam się więc do sklepu z planetą w nazwie, obejrzałam kilka modeli i koniec końców poprosiłam o przedstawienie mi konkretnego modelu. Sprzedawca przystanął i zmierzył mnie od góry do dołu i z uśmieszkiem, który sprowokowałby nawet tybetańskiego mnicha, oznajmił:
- Ten telefon kosztuje ponad 500pln. Nie stać cię.

Gdzie jest jakikolwiek szacunek do drugiej osoby?
Czy naprawdę ludzie są tak płytcy? Czy na prawdę muszę iść do sklepu odyebana jak szczur na otwarcie kanału, żeby coś normalnie kupić?

Najwyraźniej tak.

sprzedawcy

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (251)

#82549

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od dzisiaj poza byciem leniwym grubasem, jestem też chamką i wieśniaczką :)

Dlaczego?

Otóż po śmierci mojej babci dziadek został całkiem sam, jej dobra koleżanka (a teściowa mojej siostry) postanowiła na siłę próbować babcię zastąpić.

Non stop przychodziła i truła mojemu dziadkowi dupę, że jest taki i owaki, że burdel w domu, że dziadostwo, że łamaga itp. itd. (Mimo, że w domu jest porządek).

Wczoraj pierwszy raz spróbowała rzucić kilka epitetów przy mnie. Grzecznie więc jej odpowiedziałam, że jeśli jej coś nie pasuje, to może nie powinna więcej przychodzić, bo jej zachowanie jest nie na miejscu.

Odwróciła się napięcie i wyszła. Rewelacje przekazała mi siostra.

Jestem chamką i wieśniaczką? :)

ludzie bez wyczucia

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (146)

#82414

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie krótko.

Zmarła mi babcia.
Dlaczego? Błędna diagnoza, niewłaściwe leczenie.
O własnych nogach weszła do szpitala, wyszła nogami do przodu z sepsą.

Co najbardziej mnie uderzyło w całej sytuacji? Lekarka, która po śmierci babci pretensjonalnie oznajmiła (bo jakim prawem jesteśmy niezadowoleni?!), że nie podłączali respiratora, bo pacjentom w takim wieku się nie podłącza.

Babcia miała 77 lat.

szpital zakaźny

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 192 (230)

#82330

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o głupocie ludzi.

Mam arachnofobię tzn. Lęk przed pająkami.
Kompletnie tego nie kontroluję i w obecności pająków wpadam w panikę, płaczę, drętwieje, często mam mdłości, a czasem nawet mdleję.
Teraz część właściwa.

Koleżanka zaprosiła mnie na małą, kameralną imprezkę do swoich znajomych. Zgodziłam się. Było nas tam 5 osób.
Było miło. W pewnym momencie zaproponowano oglądanie jakiegoś głupiego horroru, najlepiej klasy Z, żeby się pośmiać. Padło kilka propozycji, jak "Mordercza Opona" i wśród nich "Atak Pająków" Na co ja kategorycznie się nie zgodziłam, wyjaśniając przy okazji sprawę mojej fobii. Padło na "Atak tyrolskich zombie."

W tym czasie jeden z chłopaków powiedział, że idzie do łazienki, poszedł. Jak się później okazało, nie był w łazience.
Zakradł się do kanapy od tyłu, nikt nic nie usłyszał, bo film grał dość głośno. Nagle na moim ramieniu coś poczułam, zerknęłam tylko z uśmiechem, spodziewając się, że kolega chce mnie wystraszyć i że to jego dłoń. Bardzo bym chciała żeby to była jego dłoń.

Na swoim ramieniu zobaczyłam ogromnego włochatego pająka i... pustka.
Obudziłam się w szpitalu z opatrunkiem na głowie. Co się okazało? Po spotkaniu z paskudnym stawonogiem, zerwałam się z kanapy w panice a następnie zemdlałam, przy upadku uderzając głową o stół.
Przynajmniej prowodyr tego zdarzenia, przyszedł z czekoladą i przeprosinami.
Jeszcze w kwestii pająka... na szczęście nie był prawdziwy.

Doskonały żart milordzie.

arachnofobia

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 210 (242)

#82229

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Hali http://piekielni.pl/81382 ciąg dalszy.

Po raz kolejny pojechałam na zastępstwo.

Męska szatnia.

Wchodzę i czuję, że coś mi śmierdzi. Z początku spodziewałam się, że to z toalety... ale jakież było moje zdziwienie, gdy za winklem zobaczyłam gówniane ślady butów na ścianie.

Druga męska szatnia.

Błoto. Wszędzie błoto. A najwięcej go było pod prysznicem. Tak się zastanawiam, czy w domu też wchodzą pod prysznic w uwalonych butach?

I w końcu na dokładkę…

Przychodzi [f]acet i wywiązuje się między nami taka rozmowa:

f - Dzień dobry, mój syn zostawił w szatni buty, ktoś widział?
[j]a - A kiedy to się stało? Wie pan, ja tu jestem na zastępstwie.
f - No 2 tygodnie temu.
I tu już sobie myślę "ahaaa, zaraz będzie”.
j - No dobrze, jeśli mają gdzieś być, to w rzeczach znalezionych, zaraz zobaczymy.

Prowadzę więc uśmiechniętego pana do pokoju z rzeczami znalezionymi, otwieram drzwi. Jest tam kilka worków z owymi znajdźkami, a czasem rzeczy leżą luzem.

j - Proszę.
f - No to szukaj.
j - Słucham?
f - No szukaj, nie będę grzebać w tych workach, bo jeszcze się ubrudzę.
j - To pana buty, nie moje.
f - Szukaj, bo nie mam czasu!

Facet zrobił się dość agresywny w tym momencie i poza tym, że się darł, zaczął też wymachiwać rękami.

j - Ja też nie mam czasu, albo pan szuka, albo zamykam.
f - Ja zadzwonię do twojego szefa i mu powiem, że nie wykonujesz swoich obowiązków!
j - Do moich obowiązków nie należy szukanie czyichś butów w biurze rzeczy znalezionych. Proszę dzwonić, szef powie panu to samo.

Po tej krótkiej wymianie zdań, naburmuszony zaczął grzebać w workach, ale butów nie znalazł. Wychodząc zażądał numeru szefa, który oczywiście mu podałam :), potem wściekły jak osa wyszedł, dzwoniąc.

Szef później zadzwonił i pytał, o co chodzi, więc wyjaśniłam mu sprawę, on natomiast westchnął i powiedział, że jak znów ktoś się będzie awanturować, to po prostu mam wezwać ochronę i się nie certolić.

Ot, wesoło.

norwegia hala sportowa

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 171 (189)