Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Intro

Zamieszcza historie od: 28 stycznia 2022 - 12:17
Ostatnio: 2 maja 2023 - 22:27
  • Historii na głównej: 3 z 4
  • Punktów za historie: 418
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 35
 
poczekalnia

#90315

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja mama jako dziecko mieszkała w miejscu, gdzie bardzo ciężko było o pracę. Wieś położona z dala od dużych miast, niezbyt urodzajna. Dużo było takich wsi w latach pięćdziesiątych.
Z tego powodu społeczeństwo było bardzo kastowe - większość biedna, trochę bogaczy ze znajomościami i prawie nikogo pomiędzy. Rodzina mojej mamy była biedna. Dziadek był szewcem, lubił wypić, ale bardzo dbał o rodzinę. Pracował za trzech, żeby wszystkich utrzymać, mama często wspomina, że usypiała przy dźwiękach zelowania butów, a budziła się gdy dziadek już obrabiał pole.
Babcia zajmowała się domem, polem i dziećmi. Dzieci mieli dziewięcioro. Dużo, nawet jak na tamte czasy. Dzieci chodziły w starych ubraniach, często bez butów. Dziadkowie może i niewykształceni, ale babcia pilnowała, żeby jej dzieci się uczyły. Prowadzała do kościoła, przez cały rok zbierała torebki po proszku do pieczenia, żeby zapakować do nich na święta po parę cukierków dla swoich dzieci. Możecie sobie wyobrazić, jak cenne dla tak ubogiej rodziny były te cukierki.
Zarysowuję tło, żebyście zrozumieli, co poczuła pewnego dnia moja babcia. Mama została w szkole wzięta na bok przez nauczycielkę. Nauczycielka zwymyślała ją, że jest z tak wielodzietnej rodziny. Mama dokładnie pamięta jej słowa: "po co tej twojej mamie tylko dzieci. Nie stać ją, a ciągle z brzuchem chodzi. Dobrze by było, jakbyś umarła, to by mniej mieli na utrzymaniu. Kto to widział, tyle dzieci sobie narobić. Durna ta twoja matka, jak suka w rui."
Mama powiedziała o wszystkim babci. Babci zrobiło się przykro, ale nie skomentowała tego. Kazała córce o tym nie myśleć, tylko się uczyć, bo wiedzy nikt jej nie zabierze.
Tamta nauczycielka miała tylko jednego syna. Wypieszczonego i zawsze zadbanego. Zadbała o jego edukację i wysokie poczucie własnej wartości. Często siadał na progu domu, tak żeby widziały go inne dzieci i zajadał tabliczkę czekolady (rarytas, o którym większość dzieci mogła tylko pomarzyć) tak, jak gryzie się chleb.
Karma jednak musi istnieć. Parę miesięcy po rozmowie nauczycielki z moją mamą, jej syn postanowił pokazać innym dzieciom, czego mama nauczyła go o przewodzeniu prądu. Założył gumowe kalosze i wspiął się na drewniane słup, który przytrzymywał kabel z prądem. Tragedia stała się, gdy miał schodzić. Stracił równowagę i złapał ręką za drut. Ręką została na drugie

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 21 (55)

1