Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

JerseyMac

Zamieszcza historie od: 20 kwietnia 2012 - 22:30
Ostatnio: 5 października 2019 - 18:41
  • Historii na głównej: 8 z 15
  • Punktów za historie: 7932
  • Komentarzy: 37
  • Punktów za komentarze: 120
 

#34535

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Co się może wydarzyć w podróży? Otóż to - odwiedzam znajomych w małej miejscowości - prosty dojazd używając PKP - do Warszawy, tam przesiadka, cała podróż około 5 godzin za około 70 zł. Przed powrotem pobawiłem się internetem i znalazłem inną możliwość - PKS, potem bus, potem pociąg i przesiadka na inny pociąg (obydwa pociągi Przewozy Regionalne) omijając Warszawę - 3.5 godziny za około 30zł. Zaryzykowałem.

PKS - na czas.
Busik - na czas!
Pierwszy pociąg - na czas!!
Zostaje ostatni etap - mam 15 min na przesiadkę. Mała miejscowość - duży budynek - z jednej strony dworzec PKP, z drugiej PKS. Jedna kasa obsługująca to i to. Podchodzę do kasy. Siedzi pani, a za nią trzy panie - koleżanki, na stole herbata/kawa i ciasteczka, ale co tam.

- Poproszę bilet normalny do XXX na pociąg na 15:30.
- Nie ma takiego pociągu.
- Ale jak to nie ma? Odwołany?
- Nie ma takiego na rozkładzie.

No to pięknie myślę sobie, internet mnie okłamał....

- A kiedy jest PKS do XXX?
- Tam jest rozkład. - Pokazuje.

Podchodzę, sprawdzam, jest PKS za godzinę, nie jest źle! I tak będę szybciej niż gdybym jechał przez Warszawę. Kątem oka patrzę na rozkład PKP obok i... krew mnie zalała...
Musiałem wyjść na zewnątrz zapalić aby ochłonąć...
Wracam do poczekalni, podchodzę do okienka.
- Poproszę bilet normalny do XXX na pociąg na 15:36.
- Proszę bardzo.

W tym miasteczku są 3 (dosłownie trzy) przyjazdy i 3 odjazdy PKP na dzień, ale jeśli ktoś się pyta o bilet na 15:30 kiedy pociąg jest o 15:36 widocznie jest to zbyt dużym problemem aby pasażera poinformować o tym.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 831 (877)
zarchiwizowany

#34235

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielność kontrolerów biletów. Dzieje sie to w Białymstoku gdzie od roku zamiast biletów miesięcznych trzeba używać kartę miejską - po wyrobieniu imiennej karty co miesiąc trzeba ją doładować (jak normalny bilet miesięczny) ale do tego przy każdym przejeździe komunikacją miejską trzeba kartą "kliknąć" przy kasowniku - czytniku aby zarejestrować przejazd...(to samo w sobie jest piekielne ale tu chodzi o coś innego).
Wsiadam do autobusu, przykładam kartę, wyświetla się czerwone światełko i komunikat "karta odrzucona", hmmmm.....
Na szczęście po drugiej stronie drzwi jest drugi czytnik i przy nim moja karta "klika".
Za mną wsiada pani i sytuacja się powtarza - pierwszy czytnik odrzuca kartę i wtedy słyszę głośne komentarze:
- nie działa, nie działa, klikać nie trzeba...
- a po co w ogóle klikać?
- no właśnie, jak nie działa to po co klikać?
patrzę - siedzi dwóch facetów - niechlujne ubrania, kilkudniowy zarost, jeden trzyma jakąś starą reklamówkę - po prostu typowi menele.
Pani jednak robi to co ja i "klika" przy drugim czytniku. Za panią wchodziła dziewczyna, trzymała w ręku karte ale widząc tą sytuacje - nieczynny czytnik plus komentarze tych panów schowała kartę do kieszeni bez "klikania" i usiadła.
W tym momencie "menele" się zerwali na nogi, wyciągneli na wierzch identyfikatory które mieli schowane do tej pory i...
- kontrola biletów!
Dziewczyna była w kompletnym szoku! Tak jak wszyscy którzy to widzieli... (kara za brak "kliknięcia" to tylko 10zł - ale zawsze coś.
Więc uwaga - w Białymstoku "menel" w autobusie może być tajnym, piekielnym kontrolerem biletów.

komunikacja_miejska

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 213 (235)

#33139

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dobre uczynki? Lepiej uważać, bo robienie dobrych uczynków może się źle skończyć...
Historia sprzed wielu lat, zagranica (USA).

Wracam z pracy, a tu na chodniku leży koperta bankowa i wygląda że jest pełna. Podnoszę, zaglądam - pieniądze i odcinek czeku - z nazwiskiem i adresem, kilka ulic dalej. Idę zadowolony odnieść, dobry uczynek zrobię. :)
Wchodzę na piętro, dzwonię, otwiera kobieta, pytam czy pani X, ona mówi że tak, więc podaje jej kopertę z pieniędzmi i mówię, że znalazłem niedaleko na ulicy...

- Złodziej! Pieniądze mi ukradł!!!
- Proszę pani, znalazłem je...
- Złodziej!
Z mieszkania wychodzi dwóch dużych facetów.
- Złodziej!!!!
Jeden z nich staje tak, że blokuje schody, drugi przyciska mnie do ściany, jestem w takim szoku, że nie mogę zareagować...
Wychodzi za nimi starsza kobieta.
- Co się dzieje?
- Złodziej!!! Ukradł mi pieniądze!!!
- Jak ukradł, jak masz je w ręku?
- Matka cicho!!! To złodziej!!!
- Przelicz ile ukradł.
Zaczyna liczyć.
- Mam $241.
- Ile powinnaś mieć?
- $238.... nie... to coś nie tak...

Zaczyna liczyć jeszcze raz, dwaj osiłkowie podchodzą do niej i pomagają, starsza kobieta patrzy na mnie, mruga okiem i kiwa głową w stronę schodów...
Zaczynam powoli schodzić ale z każdym krokiem przyśpieszam, na dole pędzę po trzy stopnie, wypadam na ulicę i szybkim krokiem odchodzę.
Słyszę otwierane okno za mną...
- Złooodzieeeej!!!!!!!!

Mimo że minęło wiele lat od tego zdarzenia trudno mi napisać puentę do tej historii - mam nadzieję drodzy czytelnicy "Piekielnych" że wy to zrobicie, bo mi nadal brak słów.

A jeśli kiedyś jeszcze znajdę pieniądze na ulicy, to schowam je do kieszeni.... będę piekielny, a co?

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1008 (1056)

#32909

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja sprzed godziny - wracam z miasta autobusem.
W autobusie ja, starsza pani, kobieta i chłopak (14-15) lat. Autobus już jest przy przystanku, wstaje i nagle widzę jak przed maskę autobusu wjeżdża rowerzysta! Kierowca chyba stanął na hamulcu i bardzo gwałtownie się zatrzymał - rowerzysta pojechał sobie dalej...

Poleciałem do przodu, ledwo utrzymałem równowagę, ale starsza pani, która też wstała, niestety upadła - upadła na rękę, uderzyła się głową o podłogę, rozsypała się jej zawartość torebki. Ja i kobieta zaczęliśmy jej pomagać wstać, pozbierać jej rzeczy, kierowca też wyszedł z kabiny, przepraszał, mówił że nie mógł się inaczej zachować przez tego rowerzystę, pytał czy wezwać ambulans. Starsza pani powiedziała że nie, że jest poobijana i roztrzęsiona ale nic złego jej chyba się nie stało.
Ja i kobieta pomagaliśmy jej wysiąść z autobusu, kiedy usłyszałem chłopaka, który z nami jechał. On nie pomagał, nawet się nie ruszył z siedzenia - rozmawiał przez komórkę i się śmiał:

-no, ku*wa ale jaja
-stara baba się wypi*rdoliła w autobusie
-no, ku*wa jakaś stara, gruba baba
-ku*wa, mówię jak się ku*wa wyj*bała to ku*wa mać
-no, ku*wa jak piz*eła to głowa mała
-no, ku*wa zrobiłem zdjęcia
-zaraz ku*wa je wysyłam tobie, ku*wa, ale jaja

Drzwi autobusu się zamknęły i niestety nie mogłem na to zareagować....
Powiedziałem starszej pani, że ją odprowadzę pod dom, ona że bardzo dziękuje, mieszka niedaleko i będzie bardzo wdzięczna i nagle zaczęła płakać... Pytam co się stało? Czy coś zaczęło boleć? Ona że nie, płacze, bo ona też słyszała co mówił ten gówniarz i tak strasznie ją to zabolało - jak ludzie mogą być tak bezduszni, tak pozbawieni człowieczeństwa...

komunikacja_miejska

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1033 (1121)
zarchiwizowany

#30321

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Łatwo narzekac na urzędników (często te narzekanie jest usprawiedliwione ) ale dzisiaj byłem swiadkiem ciekawego wydarzenia w Urzędzie Miejskim. Moja sprawa już prawie załatwiona kiedy pojawia się petentka (P) i siada przy biurku obok. Bez słowa kładzie na biurku awizo, pani urzedniczka (PU) pyta
PU "w czym mogę pomóc?"
P "Awizo dostała"
PU "ale pani powinna odebrać je na poczcie"
P "niech powie o co chodzi, ja już wszystko zapłaciła"
PU "ale ja nie wiem czy to nawet od nas coś było wysłane, to może być od kogos innego"
P "od was, od was"
PU "nazwisko itd"
sprawdza w komputerze
PU "proszę pani, my do pani nic nie wysyłaliśmy"
P "no ale ja awizo dostała!"
PU "ale to może być od kogos innego, proszę udać się na poczte..."
P (głośno) "ja dwa razy tu chodzić nie będe! powie mi o co chodzi"
PU "my nie mamy do pani żadnej sprawy"
P (głośniej) "to po co to wysyłać!" macha awizo "po co tu mnie wzywać!"
PU "my pani nie wzywałyśmy, proszę sprawdzić na poczcie od kogo..."
P (krzyczy) "a to co jest" nadal macha awizo
PU "to jest dokument pocztowy, proszę sprawdzić..."
P (nadal krzyczy) "ja nigdzie chodzić nie będe, co za burdel to jest, człowieka wzywajo a potem każo na poczte! co za ludzie! ja emerytka jest, ja chodzić nie moge!"
PU "ja na prawdę nie mogę pani pomóc"
P (krzyczy ale wychodzi)"burdel, siedzo takie i nic nie wiedzo!"

Urząd Miejski

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 216 (244)