Ja akurat w Polsce problemów nigdy nie miałem, za to w Belgii często są jakieś przeboje: głównie zostawianie przesyłki na ulicy pod domem, albo też u sąsiadów (akurat to przydarzyło się kilka razy różnym znajomym, mnie jeszcze nie), albo zostawianie awiza, gdy byłem w domu. Kiedyś przesyłka nie nadchodziła, więc kilka dni po przewidywanym terminie zadzwoniłem do sprzedawcy. Ten mnie przekierował do firmy kurierskiej, która rozbrajająco stwierdziła, że przesyłka leży sobie u nich w magazynie, ale nie mogą jej dostarczyć, bo nie mają mojego numeru telefonu i nie mogą się umówić. Przy składaniu zamówienia numer telefonu był obowiązkowym polem, bez wypełnienia którego złożenie zamówienie nie byłoby możliwie. Poza tym, chyba mieli dane kontaktowe sprzedawcy i mogliby się skontaktować ze mną za jego pośrednictwem. Ale to już wymagałoby uruchomienia myślenia, a to jest czynność bardzo niepopularna w Belgii.
Bezcenna nie jest, ale wycenić się da. Jeśli coś podobnego jest na rynku, to mamy wartość bazową, którą należy zmodyfikować o jakąś średnią procentową różnicę w cenie między masówką a ręczną robotą. Jeśli nie, to mamy wartość użytych materiałów plus praca, którą wyceniamy wg cenników profesjonalnych hafciarzy.
@PiekielnyDiablik,
W sumie racja. Tyle tylko, że w kraju, w którym mieszkam oferta kartowa jest ubożuchna w porównaniu z tym, co można dostać w Polsce. Standardowo do konta dają Maestro, którym z nielicznymi wyjątkami nie mogę płacić w internecie i w dodatku działa tylko w Europie i najbliższych okolicach, oraz kredytówki Visa lub MC. Ten karciany kredyt nie jest mi do niczego potrzebny, tylko mi przeszkadza w kontrolowaniu stanu konta, ale karta embosowana nominowana w euro jest mi potrzebna, choć wolałbym debetową.
OK., może w różnych bankach to jest różnie praktykowane. Ja generalnie nie mam w swoim banku prawa do debetu, ale gdy zabraknie mi na koncie bieżącym pieniędzy na spłatę kredytu hipotecznego lub karty kredytowej, to jednak stan konta robi się ujemny, a kredyt i karta są spłacone.
Cóż, niektórzy są po prostu nie dość inteligentni, żeby żyć we współczesnym świecie. Mam wrażenie, że facet zrozumiał, że ma spłacić kwotę minimalną, a reszta to jakiś prezent za to, że łaskawie przyjął kartę. A może po prostu kombinował, że co mu zrobią, jak powie, że nie odda. Oczywiście bank na ogół ma sposoby, żeby pieniądze odzyskać.
I jeszcze jedno – niektóre banki dają możliwość automatycznej spłaty. Działa to w ten sposób, że gdy mija termin bezodsetkowego kredytu, bank pobiera z konta bieżącego kwotę niezbędną do spłaty karty, a klient nie musi o tym pamiętać. Nawet, jeśli wpadnie przez to w debet, to zwykle jest on oprocentowany niżej niż kredyt z karty.
@voytek: Mylisz się. Tego typu usługi są tak drogie, że ludność tutejsza stara się jak najwięcej robić samodzielnie, nawet jeśli pojęcie o takiej robocie ma nikłe. Stąd taka popularność sklepów w typie Castoramy czy Praktukera w krajach Europy zachodniej.
Pewnie mu obciążą kartę niezłą sumką za sprowadzenie samochodu z powrotem. I nie będzie miał jak tego zareklamować, chyba, że osoba wydająca mu samochód nie dopilnowała, żeby wszystkie papiery podpisał.
Może reakcja byłaby inna, gdybyście POPROSILI o przepuszczenie wyjaśniając sprawę, a nie ominęli kolejkę załatwiając sobie wpuszczenie poza kolejnością?
Dama, masz rację. Ale jakim problemem byłoby uciec przed pijaną? Bohaterka historii (nieważne, czy fikcyjna, czy rzeczywista) zamiast się bronić lub uciekać zrobiła najgłupszą rzecz pod słońcem – próbowała pijanej do rozsądku przemówić.
No ale o co chodzi? Pani po prostu chciała pożyczkę na dowód.
@Dalia: dla mnie jest to również niepojęte, ale niektóre damy bez futra z domu nie wyjdą bez względu na pogodę.
To jeszcze nic. Ja i moja żona byliśmy kiedyś w sytuacji wymagającej od nas posiadania dwóch samochodów. Stać nas było na dwa tanie. Ile ja się nasłuchałem pytań, dlaczego za te same pieniądze nie kupiliśmy jednego drogiego!
"Próbuję się zarejestrować do internisty. Terminy porażają".
A później:
"Następnego dnia z marszu dostałam się do przychodni publicznej"
I co? Terminy nagle przestały porażać? Rozumiem, że w nocy została wdrożona dawno oczekiwana reforma systemu opieki zdrowotnej i kolejki natychmiast zniknęły. A może od początku były tworem fantazji i służyły udramatyzowaniu historii?
Ja akurat w Polsce problemów nigdy nie miałem, za to w Belgii często są jakieś przeboje: głównie zostawianie przesyłki na ulicy pod domem, albo też u sąsiadów (akurat to przydarzyło się kilka razy różnym znajomym, mnie jeszcze nie), albo zostawianie awiza, gdy byłem w domu. Kiedyś przesyłka nie nadchodziła, więc kilka dni po przewidywanym terminie zadzwoniłem do sprzedawcy. Ten mnie przekierował do firmy kurierskiej, która rozbrajająco stwierdziła, że przesyłka leży sobie u nich w magazynie, ale nie mogą jej dostarczyć, bo nie mają mojego numeru telefonu i nie mogą się umówić. Przy składaniu zamówienia numer telefonu był obowiązkowym polem, bez wypełnienia którego złożenie zamówienie nie byłoby możliwie. Poza tym, chyba mieli dane kontaktowe sprzedawcy i mogliby się skontaktować ze mną za jego pośrednictwem. Ale to już wymagałoby uruchomienia myślenia, a to jest czynność bardzo niepopularna w Belgii.
OK, poszło „mocne”, ale nie narzekaj na odległość. W dużym mieście czas dojazdu nieprzekraczający godziny jest jak najbardziej akceptowalny.
Cztery historyjki w jednej, w tym jedna piekielna, jedna umiarkowanie piekielna i dwie dość ciekawe, ale niepiekielne. Jak to ocenić?
Firma też traci innych klientów, bo wychodzi na niesolidną.
Takie wielotygodniowe przechowywanie byłoby pewnie droższe niż zrobienie nowych. Historia jest co najmniej mocno podkolorowana.
Może kurier jest już w XXI w. i nie musi być w biurze, żeby się do systemu zalogować.
Bezcenna nie jest, ale wycenić się da. Jeśli coś podobnego jest na rynku, to mamy wartość bazową, którą należy zmodyfikować o jakąś średnią procentową różnicę w cenie między masówką a ręczną robotą. Jeśli nie, to mamy wartość użytych materiałów plus praca, którą wyceniamy wg cenników profesjonalnych hafciarzy.
Sama starałaś się faceta nie widzieć i masz pretensję do innych, że cię nie pilnowali?
Oraz prawy alt:)
Aj tam, taki z Ciebie grammar nazi. Przecież wiadomo, o co chodziło:)
@PiekielnyDiablik, W sumie racja. Tyle tylko, że w kraju, w którym mieszkam oferta kartowa jest ubożuchna w porównaniu z tym, co można dostać w Polsce. Standardowo do konta dają Maestro, którym z nielicznymi wyjątkami nie mogę płacić w internecie i w dodatku działa tylko w Europie i najbliższych okolicach, oraz kredytówki Visa lub MC. Ten karciany kredyt nie jest mi do niczego potrzebny, tylko mi przeszkadza w kontrolowaniu stanu konta, ale karta embosowana nominowana w euro jest mi potrzebna, choć wolałbym debetową.
OK., może w różnych bankach to jest różnie praktykowane. Ja generalnie nie mam w swoim banku prawa do debetu, ale gdy zabraknie mi na koncie bieżącym pieniędzy na spłatę kredytu hipotecznego lub karty kredytowej, to jednak stan konta robi się ujemny, a kredyt i karta są spłacone.
Przeczytaj jeszcze raz, a może zrozumiesz, że nie o to w historii chodziło.
Cóż, niektórzy są po prostu nie dość inteligentni, żeby żyć we współczesnym świecie. Mam wrażenie, że facet zrozumiał, że ma spłacić kwotę minimalną, a reszta to jakiś prezent za to, że łaskawie przyjął kartę. A może po prostu kombinował, że co mu zrobią, jak powie, że nie odda. Oczywiście bank na ogół ma sposoby, żeby pieniądze odzyskać. I jeszcze jedno – niektóre banki dają możliwość automatycznej spłaty. Działa to w ten sposób, że gdy mija termin bezodsetkowego kredytu, bank pobiera z konta bieżącego kwotę niezbędną do spłaty karty, a klient nie musi o tym pamiętać. Nawet, jeśli wpadnie przez to w debet, to zwykle jest on oprocentowany niżej niż kredyt z karty.
@voytek: Mylisz się. Tego typu usługi są tak drogie, że ludność tutejsza stara się jak najwięcej robić samodzielnie, nawet jeśli pojęcie o takiej robocie ma nikłe. Stąd taka popularność sklepów w typie Castoramy czy Praktukera w krajach Europy zachodniej.
Pewnie mu obciążą kartę niezłą sumką za sprowadzenie samochodu z powrotem. I nie będzie miał jak tego zareklamować, chyba, że osoba wydająca mu samochód nie dopilnowała, żeby wszystkie papiery podpisał.
Wystarczą dłuższe włosy i szczupła sylwetka, żeby facetów brano za kobiety.
Może reakcja byłaby inna, gdybyście POPROSILI o przepuszczenie wyjaśniając sprawę, a nie ominęli kolejkę załatwiając sobie wpuszczenie poza kolejnością?
A pod znęcanie się nad zwierzętami nie? Chyba 2 lata można za to odsiedzieć.
Ej, no zaraz, zaraz. Czy to nie czasem „Kolorowa” blokowała legalną demonstrację?
Dama, masz rację. Ale jakim problemem byłoby uciec przed pijaną? Bohaterka historii (nieważne, czy fikcyjna, czy rzeczywista) zamiast się bronić lub uciekać zrobiła najgłupszą rzecz pod słońcem – próbowała pijanej do rozsądku przemówić.
Ale zrobicie zrzutkę, żeby jej to zrekompensować?
No ale o co chodzi? Pani po prostu chciała pożyczkę na dowód. @Dalia: dla mnie jest to również niepojęte, ale niektóre damy bez futra z domu nie wyjdą bez względu na pogodę.
To jeszcze nic. Ja i moja żona byliśmy kiedyś w sytuacji wymagającej od nas posiadania dwóch samochodów. Stać nas było na dwa tanie. Ile ja się nasłuchałem pytań, dlaczego za te same pieniądze nie kupiliśmy jednego drogiego!
"Próbuję się zarejestrować do internisty. Terminy porażają". A później: "Następnego dnia z marszu dostałam się do przychodni publicznej" I co? Terminy nagle przestały porażać? Rozumiem, że w nocy została wdrożona dawno oczekiwana reforma systemu opieki zdrowotnej i kolejki natychmiast zniknęły. A może od początku były tworem fantazji i służyły udramatyzowaniu historii?