Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Kaminskiak

Zamieszcza historie od: 18 sierpnia 2018 - 17:08
Ostatnio: 1 września 2018 - 22:54
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 207
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 23
 

#82957

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przestrzegam. Znajcie swoje prawa w knajpach. Sytuacja z dzisiaj. Udostępniam gdzie się da, nie chce aby to kogokolwiek spotkało.

Wstrzymałem się z natychmiastową reakcją głównie ze względu na gości na sali, którzy nie zasłużyli sobie na sceny awantur, bo najzwyczajniej w świecie nie po to do restauracji się przychodzi. Na totalne zrównanie z ziemią zasłużyła natomiast obsługa po dzisiejszym incydencie, dlatego sprawę postanowiłem wywlec, aby inni mieli świadomość swoich praw co do standardów obsługi w restauracji.

Pracowałem wiele lat w gastronomii na pierwszym froncie - czyli na obsłudze gościa na sali. Uważam, że mam solidne podstawy z zakresu wiedzy w tym temacie i wiem jak gość powinien być obsłużony. Co mu się należy, na co można pozwolić oraz na co nie powinniśmy się zgadzać. Mówię tutaj o ogólnie przyjętych standardach. Do rzeczy. W trakcie pracy miałem pilną potrzebę znalezienia miejsca, gdzie mógłbym w spokoju dokończyć konwersację. Na laptopie. I w tym tkwił cały problem. Zbliżałem się do Kiermus i mając na uwadze poleconą mi bazę gastronomiczną postanowiłem, że się tam zatrzymam na kawę, aby na spokojnie zająć się sprawą.

Powoli kończę napój, sprawę już prawie załatwiłem i wraz z kelnerem podchodzi do mnie menadżerka/właścicielka? (nie wiem, nie przedstawiła się). Pyta mnie, czy będę coś jeszcze zamawiać. Mówię, że nie. Ona na to, że bardzo brzydko postępuję rozkładając się z laptopem oraz, że niczego więcej nie domawiam (!), więc powinienem wyjść (!!! ). Tylko się dopytałem czy aby na pewno jestem wypraszany. Potwierdziła i kazała się od razu rozliczyć.

W trakcie mojej przygody z gastronomią pracowałem w paru miejscach i obsłużyłem setki, może tysiące osób. W żadnym miejscu (i w tych casual i fine dining) nikt nigdy nikogo nie wyprosił ze względu na to, że siedzi z laptopem przy jednym napoju. W żadnym z tych miejsc nigdy też nie padła dyspozycja ze strony kierownictwa nakazującą wypraszanie jakichkolwiek osób. W wyjątkowych sytuacjach, gdy w/w gość zajmował stolik z większą ilością miejsc, a przy pełnej sali zjawiła się większa grupa gości, to UPRZEJMIE się prosiło o przejście w/w gościa na stolik o mniejszym formacie lub na inne adekwatne miejsce. W tym przypadku na sali z parunastoma stolikami były zajęte w sumie trzy, może cztery. Tym bardziej nie rozumiem zasadności wypraszania mnie z restauracji. Może chodziło o zbyt mały rachunek. Przy takim obłożeniu to chyba nie ma większego znaczenia. Niejednokrotnie pamiętam sytuację, gdy raz obsługiwałem gościa, którzy przyszedł na przysłowiowa kawę, natomiast przy kolejnej wizycie robił rachunek trzy, a nawet czterocyfrowy. W tym przypadku już na pewno do tego nie dojdzie.

W ramach moich doświadczeń znajduje się również nauka mówiąca o nieocenianiu gości i taktowaniu każdego tak samo. Dzisiaj zostałem potraktowany jak intruz. Jeżeli w podobny sposób oceniacie każdego, to w sumie ciężko mówić o jakiejkolwiek gościnności w Waszym miejscu, skoro praktycznie każdy może zostać wrzucony do gorszego wora, według widzimisię obsługi. Co jak widać kończy się wyproszeniem.

Myślałem, że prężnie rozwijający się rynek gastronomiczny w Polsce dojrzał do pewnych standardów usług. Jak widać, są jeszcze miejsca, gdzie restauracja wręcz pracuje na swoją niekorzyść. Takim miejscem jest Dworek nad Łąkami w Kiermusach.

gastronomia

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 253 (275)

1