Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Karusroku

Zamieszcza historie od: 11 sierpnia 2018 - 21:25
Ostatnio: 11 sierpnia 2018 - 22:33
  • Historii na głównej: 0 z 1
  • Punktów za historie: 89
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#82905

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytelnikiem Piekielnych jestem od dawien dawna, konto założyłem dopiero teraz, gdyż na szczęście piekielności występowały dosyć rzadko, ale musi być ten pierwszy raz :) Będzie nieco długo, jeśli Wam się spodoba dodam kolejną część, która
zdarzyła się kilka dni temu.

Piątek, 29 czerwca, 16:00
Koniec pracy, zamykam drzwi do punktu ksero, wracając do domu otrzymuję telefon on Babci [B, mama taty]:
[B] Cześć Karu, co tam u Ciebie, bla, bla, bla... i czy będziesz miał jutro czas?
[J] Niestety nie, muszę się uczyć do egzaminu w poniedziałek, plus jeszcze inne zajęcia, a co?
[B] A bo wiesz, chciałyśmy z Piekielną Ciotką [PC, siostra taty] wpaść do Lublina, czy pokazałbyś nam atrakcje, bla bla bla...
Dzwonili jeszcze parę razy, odmówiłem jeszcze parę razy...

Około godziny 17 odwiozłem kolegę do siostry, wszystko pozaliczane (idziemy teraz na II rok studiów), więc już na wakacje wraca. Byłem tam około 2 godziny, pogadaliśmy, graliśmy w planszówki, koniec końców szwagier kolegi pyta, czy może samochód pożyczyć, bo ich odmówił posłuszeństwa, ale tylko na powrót. Ja oczywiście, nie ma sprawy, nie będę musiał się z nim męczyć, odstawią do domu (ja i kolega mieszkamy dosłownie przez płot), kontrakt zatwierdzony bezalkoholowym.

W drodze do domu sprawdzam telefon - 24 połączenia nieodebrane, na zmianę od B i PC...

Sobota, 11:00
Kochana ciocia [KC, siostra mamy] podrzuca mi kuzyna do niańczenia, Pawła, po czym odjeżdża ze swoim starszym, co by sobie kupił coś za pieniążki z komunii.

11:40
Paweł jęczy, że głodny. Szybkie rozeznanie po lodówce - no pustki. Wyruszamy zatem do sklepu, jakieś 5 minut drogi. W sklepie natrafiamy na moją Ukochaną [U], po czym we trójkę wracamy do mieszkania.

Dochodzimy do bloku i dostrzegam dość sporą kompanię kręcącą się pod moim blokiem. Przyjechała cała ferajna - B, PC i jej dwójka dzieci, 4 i 9 lat. I mówią, że oni tylko na chwilę, tylko żeby mieszkanie obejrzeć jak sobie mieszkam. No dobra, idziemy.

Po 15 minutowym zaglądaniu w każdy kąt mieszkania i oceniania U mają zamiar wychodzić, wtem PC wpada na genialny pomysł. Czy może zajmę się i jej dziećmi, one z babcią by sobie po sklepach pochodziły, pozwiedzały. Stanowczo mówię, że nie, że muszę się uczyć do egzaminu. To ona, że mam telewizor, że bajki im włączę, że będą grzeczne. W dalszym ciągu odmawiam. To ona, że KC dziecka to mogę pilnować, ale jej nie (foch).

Tak... Paweł ma 5 lat, ale dziecko jest diabelnie inteligentne plus nad wyraz spokojne - Jeżeli coś chce, grzecznie podejdzie, zapyta, ogólnie sam sobie czas bez problemu zajmuje, a to rysowaniem, a to literowaniem książek. Zaś dzieci PC to huragany, które w dodatku nikogo nie słuchają, zaś każdą odmowę kwitują piskiem, bo tego płaczem się nazwać nie da. No i jeżeli chodzi o opiekę Pawła, to się umawialiśmy jakiś tydzień temu, KC pytała, czy nie będzie mi przeszkadzać od tej pory niemal codziennie.

Ogólnie to foch, zabrały dzieci, gdzieś poszły.

17:20
Tłukę kolejną kartkę teorii architektury komputerów, U poświęca całą swoją uwagę kolejnemu odcinkowi My Little Pony, Paweł po zjedzeniu miski spaghetti śpi w okolicach U, spokój, sielanka.

Za około pół godziny wyruszamy na rendezvous z KC oddać jej syna, więc powoli zaczynamy się zbierać, budzić małego, etc. W tym momencie - dzwonek do drzwi.

Ferajna powróciła, foch przeszedł, pytają, czy już skończyłem. Ja na to, iż wyruszamy do Felicity, oddać Pawła i zakupy na wieczór zrobić. Nagle świeczki w oczach -
[PC] To jak jedziesz to nas też w samochód weźmiesz, jeszcze sobie do kina wszyscy pójdziemy, hihi.
[J] Nie wezmę, bo nie mam samochodu, a nawet jeśli bym miał to 7 osób się nie zmieści.
[PC] Ale jak to nie masz? Toż pod blokiem widziałam.

To, że sąsiad z góry na taki sam samochód to inna sprawa. I ona mi nie wierzy. To ja szybko telefon do mamy, puszczam na głośnik, mama potwierdza, że wczoraj wieczorem kolega przyprowadził i stoi sobie samochodzik w garażu. Foch numer 2, poszli w nieokreślonym kierunku.

19:40
Oddaliśmy małego, zrobiliśmy zakupy, wyruszamy w stronę wyjścia, gdy nagle, usz urwa, widzimy po raz kolejny naszą ferajnę! I od razu do nas, jak to dobrze, że nad widzą, że oni się nie spodziewali (serio?), i słodzą, i Karu, czy mógłbyś nas przenocować? (Faktycznie, 2 pokoje wolne, bo koledzy już pojechali, ale bałbym się w jakim stanie bym je zastał, gdybym pozwolił ferajnie zostać).
[J] Przykro mi, ale dzisiaj będę siedział do późna, zakuwał (tu już ściemniałem jak mogłem) i bla bla bla...
Wtem nagle B dostrzega w torcie na zakupy butelkę whisky... I jak się nie zacznie wywód, że mi nie wolno pić alkoholu, że nieletni (mam 20 lat), że mamie się poskarży! Machnąłem ręką, wyruszyliśmy z U na przystanek.

Niedziela, 8:30

Dochodzę do wniosku, że uszycie sobie czarnych rolet to najlepszy pomysł jaki miałem do tej pory :), przekręcam się na łóżku, wtulam w U śpiącą obok, no marzenie...

A takiego! Dzwonek do drzwi. W myślach tylko, proszę, byle nie oni...

Oni.

Dowiedziałem się że przenocowali u siostry B, foch numer 3 przeszedł, i babcia do mnie słodzi:
[B] Chodź Karusiu, ubieraj się, do kościoła pójdziemy, potem nam coś ładnego jeszcze pokażesz na mieście, bla bla bla...
[J] Przykro mi, ale po ciężkim tygodniu w pracy i na studiach też chcę mieć dzień wolny do odpoczynku. A po za tym jestem apostatą, cała rodzina wie, babcia nie?
[B] *chwila konsternacji, PC tłumaczy co to apostata, po czym z krzykiem* To co, ty w Boga nie wierzysz?
[J] No, nie, moja droga z kościołem na dobre się rozeszła jakieś 2 lata temu...

I zaczęło się... I ona woła o pomstę do nieba, i że czy rodzice wiedzą, i woła do góry, żebym jeszcze się nawrócił... Na tyle głośno, żeby U się obudziła i zaczęła że wszystkiego śmiać (nie dziwię się :).

I PC, i B to usłyszały, i dawaj przepychać się w drzwi do mnie (mimo, że rozespany, byłem nieugięty, nie wpuściłem), i jeszcze głośniejszy lament, teraz obie, że ja SEKS PRZEDMAŁŻEŃSKI praktykuję (jakby PC się nie przespała z niemal każdym facetem z rodzimej wioski), że rodzice się moi o wszystkim dowiedzą (jakby o tym dawno nie wiedzieli), że one im tak powiedzą, że mnie zaraz w domu usadzą, nici ze studiów... Na szczęście zaraz przyszedł sąsiad zwabiony krzykami i obie panie bardzo ugrzeczniając wyprosił.

Ach, rodzina...

Rodzinka

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 59 (119)

1