Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Kataszka

Zamieszcza historie od: 23 września 2015 - 22:02
Ostatnio: 16 lipca 2020 - 15:55
  • Historii na głównej: 7 z 7
  • Punktów za historie: 2912
  • Komentarzy: 70
  • Punktów za komentarze: 723
 

#82940

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieszkam i pracuję na niewielkim osiedlu domków jednorodzinnych.

Znamy się tu wszyscy, z niektórymi się lubimy, z innymi mniej, ale jakoś się mieszka.

Z racji tego, że w ciągu dnia jestem cały czas w domu lub w pracowni, kurierzy zostawiają u mnie paczki dla sąsiadów (oczywiście za ich zgodą). Funkcjonuje to od lat i większych problemów nigdy nie było. Ale… do dziś.

Jeden z sąsiadów jakiś czas temu dostał komplikującej życie wady postawy czyli klasycznej du*y na boku. Żona się dowiedziała, szybki rozwód, podział majątku itp. I tak zamiast miłej sąsiadki mamy różową Pati.

Pati jest głośna, pusta i denerwująca. Nie lubię jej i już, moje prawo.

Dziś wpadła do mojej pracowni jak burza z krzykiem. Że jestem idiotką, że przeze mnie jej kosmetyki się zepsuły, że będę jej zwracała koszty itp.

Szczerze mówiąc zatkało mnie na dość długo i dopiero po jakimś czasie skojarzyłam, o co chodzi tej różowej istocie.

Tydzień temu kurier jak zwykle zostawiał parę paczek u mnie i rzeczywiście miał coś dla niej. Nie odebrałam, bo po pierwsze nigdy mnie nie poprosiła o odbieranie paczek, a po drugie paczka była za pobraniem i to na kwotę około 500 zł.

Oni akurat byli na urlopie i teraz biedna Pati jest bez kosmetyków i to wszytko przeze mnie.

Wywaliłam idiotkę, bo nie mam ochoty przedzierać się przez jej tryby myślenia. Pogadam wieczorem z jej partnerem, bo facet kiedyś był rozsądny i może jej wytłumaczy. Ale ciśnienie mi podniosła skutecznie.

Edit:
Był wieczorem jej Misiaczek. Zaczął mi tłumaczyć, że jestem wrogo nastawiona do Pati, on wie, że jego ex to moja przyjaciółka, no ale mogłabym odebrać Pati paczkę.

Powiedziałam, owszem, mogłabym, jakby przyszła poprosić i zostawiła 500 zł. No i chyba Pati wpadła jak śliwka w kupę, bo Misiaczek oczy wytrzeszczył i zapytał "Ile?!!!".

Tak że hehe.

Sąsiadka

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 310 (316)

#79599

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja teściowa jest osobą bardzo religijną i należy do pewniej grupy raczej do wspólnoty kościelnej.
Przynależność do tej wspólnoty to spotkania 2 razy w tygodniu, wyjazdy, wspólna modlitwa ale też rozmowy o problemach, świadectwa wiary itp.
To wszytko było by piękne, gdyby nie fakt, że teściowa często i ze szczegółami opowiada o tym co inni ludzie mówią w swoim gronie, w zaufaniu i o baaardzo intymnych sprawach.

Czasem próbuje jej przerwać bo nie chce słuchać że Jadzia 50 lat temu zdradzała męża a Gienia za komuny usuwała ciąże, ale się nie da. Musi opowiadać ze szczegółami także kiedy wczoraj odwoziłam ją na spotkanie bez problemu mogłam sobie połączyć osobę z historią. I patrzyłam na biednego Adama (nie starego jeszcze) i wiedziałam, że już nie działa jak facet działać powinien.

Może te opowieści to dowód zaufania jakie ma teściowa do mnie, bo w sumie się lubimy ale denerwuje mnie ta hipokryzja. Nie mogę jej wytłumaczyć, że to prywatne sprawy, że skoro ktoś zwierza się w grupie osób zaufanych to nie po to żeby wszystkie synowie i koleżanki spoza grupy to wiedziały.

PS. O sobie teściowa nie opowiada a byłoby o czym.

Teściowa

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (145)

#76220

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Imieniny cioci Basi przyciągnęły rzesze głodnych z całej rodziny.
Ciocia jak zwykle wyszła z siebie i jak zwykle impreza działa się przy stole.

Posadziłam mojego dwulatka, poduszka pod pupę, bo stół wysoki, w łapkę łyżka i je, "ja siam", jak na malucha przystało.
Przelotnie popatrzyłam na resztę ucztujących i zobaczyłam jak wujek Janusz z ciocią Grażyną karmią swoje wnuki. Może nic dziwnego?
Jeden ma 5 lat, a drugi... 12.

Nie wierzyłam, zdrowi, normalni chłopcy są karmieni jak bobaski, z dmuchaniem na łyżkę i otwieraniem dzióbka przez ciocię synchronicznie z wnuczkiem.
Musiałam głupio wyglądać tak wpatrzona, bo Janusz oderwał się od dokarmiania i sam z siebie zaczął się tłumaczyć, że Kuba taki niejadek, że się poparzy itp...

Nadal nie wierzę, że ktoś karmi 12-latka. I już się martwię o jego przyszłą żonę, będzie miała ciężkie życie.

Imieniny cioci Basi

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 363 (377)

#71453

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tydzień temu rozchorował się mój młody, pediatra przyjechał, zbadał, leki przepisał, ale wyjść z chorym nie mogłam, więc czekałam na powrót męża.

Mąż wziął recepty i przy okazji paczkę, którą musiałam koniecznie wysłać tego dnia.
Na poczcie stał grzecznie w kolejce, gdy z końca owej kolejki doskoczyła do niego jakaś kobieta z krzykiem, że jest chamem i bydlakiem i że bezczelnie stoi sobie, a za nim kobieta z dzieckiem czeka (nie ona).
Kobieta z dzieckiem była rzeczywiście, ale się nie odzywała, ani dziecko nie płakało. A jej obrończyni rozkręcała się coraz bardziej, bo mąż ją olewał i stał dalej.

W końcu od tych wrzasków dziecko zaczęło rzeczywiście płakać i mąż też już nie wytrzymał. Podszedł do babska i powiedział jej, że nie ma prawa wychowywać go, że gdyby został poproszony, to na pewno by przepuścił i że on się też spieszy, bo wiezie leki dla swojego dziecka.

Najciekawszy był ostatni tekst obrończyni kobiet "ty nie możesz mieć dziecka".
Mąż odpuścił dalsze dyskusji, paczkę wysłał i wrócił do domu.
Jestem kobietą, mam dzieci i przeważnie zakupy pod wózkiem , często załatwiam wiele spraw z młodym na ręku, ale to nie powód, żeby każdy mężczyzna w okolicy miał obowiązek mi pomagać.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 266 (306)

#70701

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem technikiem dentystycznym z wieloletnim doświadczeniem, ale dziś dopiero dowiedziałam się jaka jestem zdolna.

Parę lat temu, gdy zaczynałam robić korony pełnoceramiczne, w ramach praktyk zrobiłam jedną dla siebie, żeby wygląd górnej piątki poprawić. Znajomy dentysta mi zamontował i tak naprawdę zapomniałam o tym.

Dziś byłam na pierwszej wizycie u nowej dentystki. Trochę z premedytacją nie mówiłam nic na temat swojego zawodu, żeby nie wchodzić w dyskusje zawodowe (śpieszyłam się).
Pani doktor fachowo zaczęła od przeglądu.
Pomoc notuje i wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że dentystka znalazła mi ubytek w... koronie.
Przerwałam przegląd i mówię:
-Pani doktor to jest korona.
-Niemożliwe! Przecież nie ma rantu (taki metalowy pasek z tyłu korony).
-Nie ma, bo to korona pełnoceramiczna.
-Jest pani pewna?
-Tak, sama ją robiłam.

Pani doktor jeszcze raz obejrzała, pocmokała i chciała lecieć dalej, ale ja zrezygnowałam z leczenia.

Żeby wszystko było jasne, zawsze staram się robić zęby jak najbardziej naturalne, żeby nie wyglądały jak kafle ale nie spodziewałam się, że są tak idealne, że dentysta się nie pozna. Chyba powinnam zostawić jej wizytówkę.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 660 (668)

#69038

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rozmowa z pacjentem przypomniała mi historię z przed paru lat.
Zawodowo zajmuje się wykonywaniem uzupełnień zębowych. Praca jak praca, wielkiego kontaktu z odbiorcami nie mam, bo głównie wykonuje pracę na zlecenie lekarza. Jednak czasem ktoś z ulicy do pracowni trafi.

Wszedł ludek ok 40-tki, sympatycznie pyta się o możliwość dostawienia zęba do protezy. Robi się takie cuda jak pacjent ma protezę częściową i straci kolejny ząb. Wypytałam jaka ma protezę i poprosiłam żeby ją wyjął, umył i pokazał.
I tu nastąpiło pełne zdziwienie owego Pana....
- Ale jak to wyjąć?

Mówię mu, że tak jak codziennie do mycia wyjmuje. Facet oczy jak spodki na mnie i mówi, że on nie wyjmuje, bo nie wiedział, że można...

Byłam w ciężkim szoku. Człowiek nosi w ustach 5 lat protezę akrylowo-metalową i ani razu nie wyjął.
I się zaczęło.

Męczył się, cudował, ale proteza jak własne zęby, ruszyć się nie dała. Razem z koleżanką rękawiczki na dłonie i próbujemy zdjąć mu protezę.
Łatwo nie było, ale to co zobaczyliśmy pod protezą nie da się opisać. Wyglądało to tak jakby podniebienie przyrosło mu do tej nieszczęsnej protezy... A smród... Lepiej nie mówić.

Skończyło się na tym, że koleżanka wymiotowała, a faceta wysłałam do dentysty, bo bałam się, że zakażenia dostanie.

Tylko nie wiem czy to pacjent jest piekielny, czy dentysta, który nie powiedział o podstawowych sprawach dotyczących higieny przy protezach.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 564 (592)

#68709

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uwaga, historia może powodować nagłe uczucie swędzenia.

Rok temu, leżakowałam sobie z dzidziusiem w brzuchu, a reszta rodziny szykowała się do wyjścia. Córka poprosiła o zrobienie warkocza, więc zaczęłam czesać jej włosy gdy zobaczyłam To! Moje dziecko miało wszy i to jak się okazało całkiem sporą kolonię. Zamiast na lody mąż pojechał do apteki i reszta dnia upłynęła mi na drapaniu się i tępieniu towarzystwa. Kuracje przeszliśmy wszyscy a za miesiąc znowu wesoło na córkowym łepku.

Po rozmowach i osobistym śledztwie okazało się, że wesoła kompania przybywa ze szkoły i, że w szkole drapią się wszyscy. Były akcje, sprawdzanie i walka na wszystkich frontach i wreszcie spokój. Ale trauma została.

Zimą córka chodziła w pięknej misiowej czapie, z uszami i długimi "zwisami" robiącymi za rękawiczki/mufkę. Pewnego mroźnego dnia młoda wróciła ze szkoły bez czapy..... Okazało się że pani od polskiego kazała jej dać innej dziewczynce do jakiegoś przedstawienia....
Krew zagotowała mi się w żyłach, a hormony ciężarówki popchały mnie do telefonu. Zdziwiona i oburzona polonistka zupełnie nie widziała problemu, że puściła dziecko bez czapki zimą do domu, że dysponowała nie swoją rzeczą i że ryzyko powtórki z wszawicy rośnie przez takie pomysły. Z fochem powiedziała, że odda na drugi dzień.

A dziś przychodzi moja córa i pyta gdzie jest czapa - miś... Myślałam, że przegrzało mi się dziecko, ale nie... Pani polonistka potrzebuje...
Byłam piekielna i wysłałam jej linka gdzie może taką kupić :-)

Szkoła

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 539 (593)

1