Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Katerina

Zamieszcza historie od: 23 lipca 2015 - 17:27
Ostatnio: 17 listopada 2017 - 23:59
  • Historii na głównej: 6 z 7
  • Punktów za historie: 1585
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 83
 

#80735

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w punkcie przyjmowania płatności. Jestem jedynym pracownikiem tej placówki, nie ma nikogo na zastępstwo, zatem kiedy potrzebuję wolnego albo chwili przerwy np. na skorzystanie z toalety, to punkt jest zamknięty.

Teoretycznie według regulaminu firmy przysługuje mi półgodzinna przerwa w ciągu dnia pracy, podczas której powinnam zamknąć punkt i na spokojnie zjeść drugie śniadanie czy zrobić cokolwiek innego. W praktyce ten punkt regulaminu nigdy nie był przestrzegany. Regularnej przerwy nie było, a ja jadłam na szybko pomiędzy jednym a drugim klientem.

W firmie zmienił się koordynator i zarządził, że od tej chwili półgodzinne przerwy mają być przestrzegane. Dostałam firmową naklejkę na drzwi z godzinami otwarcia i przerwy, wszystko fajnie, wreszcie będę jadła w spokoju.

No niestety. Klientom wyraźnie nie spodobała się nowa polityka, bo w godzinach przerwy wyzywają mnie pod zamkniętymi drzwiami od punktu, szarpią za klamkę, walą w drzwi pięściami. Każdego dnia po ponownym otwarciu słyszę kilka wiązanek, wylewa się na mnie fala oburzenia i wielkiej urazy, że śmiałam zrobić sobie przerwę.

Jeść już mi się odechciało. Ale nadal nie mogę uwierzyć w ludzką bezczelność i totalny brak szacunku dla potrzeb drugiego człowieka.

klienci

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (181)

#76507

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem w trakcie leczenia kanałowego. W tej chwili w zębie założony jest preparat leczniczy (bodajże Kamfenol), kolejna wizyta we wtorek. Tak się jednak nieszczęśliwe stało, że coś na tego zęba nagryzłam i wydaje mi się, że lek wyciekł - czułam jego smak na języku. Ząbek zaczyna pobolewać, moja dentystka na urlopie (wyjechała i choćby chciała, to teraz nie pomoże), a ja, nieco przestraszona wizją powikłań i zgorzeli, zaczynam szukać pomocy gdzie indziej.

Pogotowie stomatologiczne:

- To nie jest leczenie refundowane, my nie pomożemy.

Przychodnie wszelakie:

To samo.

Gabinety prywatne:

- Nikt się tego nie podejmie, proszę do lekarza prowadzącego.

albo

- Teraz nie ma lekarzy, po Nowym Roku proszę przyjść.

Jestem w szoku. Podejrzewam, że wystarczy dołożyć leku i po kłopocie, ale nikt nie chce mi pomóc. O ile w miarę rozumiem publiczne placówki, to o co chodzi z prywatnymi? Nie chcą zarobić? Trudno, może wytrzymam na przeciwbólowych do wtorku.

stomatolodzy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 141 (171)
zarchiwizowany

#76492

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Relacja niemal na żywo, bo piekielna siedzi u mnie w punkcie i - zwracając na nikogo uwagi - prowadzi głośną rozmowę telefoniczną na temat podpisania umowy na abonament. Właśnie padło zdanie:

- No przecież mam 500+, to akurat na laptopa i smartfona będzie! Bierzemy!

A ja myślałam, że to są pieniądze na dzieci.

sklepy

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 62 (172)

#76314

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj z mężem skorzystaliśmy z oferty mobilnego internetu wraz z laptopem. Przed podpisaniem umowy poprosiliśmy panią konsultantkę o specyfikację komputera, a ona wręczyła nam wydruk z takimi oto parametrami:

procesor: i5 2,3 GHz
RAM: 8 GB
dysk: SSD 256 GB
karta graficzna: zintegrowana

Kartkę oddaliśmy, podpis na umowie złożony, komputer pod pachę i do domu. A w domu odpalamy laptopa i coś mnie tknęło, żeby sprawdzić informacje o komputerze. Wyglądają one nieco inaczej niż te w salonie:

procesor: i3 2 GHz
RAM: 4 GB
dysk: HDD 500 GB
karta graficzna: zintegrowana

Mąż poszedł z awanturą do salonu, konsultantka się wypiera i mówi, że nam żadnej kartki nie pokazywała. Na infolinii odsyłają nas do salonu, bo oni nie mają możliwości zweryfikować kto kłamie.

Macie jakiś pomysł, jak dowieść, że zostaliśmy bezczelnie oszukani? Mówią nam, że zwrot sprzętu nie wchodzi w grę, bo już go używaliśmy (no to chyba oczywiste, inaczej dalej żyłabym w nieświadomości).

sieć telekonikacyjna

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (160)

#72028

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od długiego czasu czekam na realizację zmówienia internetowego z pomarańczowej sieci (upłynął już regulaminowy termin na dostarczenie przesyłki). Pominę opis całej batalii z konsultantami, którzy mieli wszystko załatwić i nie załatwili, którzy mieli do mnie oddzwonić i nie oddzwonili ani razu, a także przełączanie od jednej niekompetentnej osoby do drugiej i zasłanianie się tekstem "Ja nie odpowiadam za fizyczną wysyłkę" (pomimo moich wielokrotnych próśb, aby z kimś "odpowiedzialnym fizycznie" mnie połączono).

Jednak to, co dzisiaj usłyszałam od [K]onsultantki, to już apogeum bezczelności i robienia z klienta debila.

K: Przesyłka została już dawno wydana firmie kurierskiej i to po ich stronie leży wina za niedostarczenie.

Zdziwiło mnie to, bo jeśli kurier zabrał paczkę, to powinnam jak zawsze otrzymać potwierdzenie tego zdarzenia smsem i na maila, no ale może? Może coś nie halo z systemem?

Ja: Dobrze, poproszę w takim razie nr listu przewozowego.

K: Takiego numeru nie ma, kurier zabrał paczkę nie nadając jej numeru.

Ludzie, serio? Czy brzmię jak kompletna kretynka, która uwierzy, że kurier zabrał towar za ponad 3000 zł i nie wystawił listu przewozowego, tym samym nie dając żadnego potwierdzenia swojej wizyty? Tak po prosu wziął paczkę i sobie poszedł?

Ręce, szczęka... wszystko opada.

call_center

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 426 (432)

#70903

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w punkcie przyjmowania płatności.

Wyjaśnię krótko na czym polegają rozliczenia rzeczywiste prądu: osoba korzystająca z licznika samodzielnie spisuje jego stan, po czym ze specjalną kartą przychodzi do punktu takiego jak mój. Kartę muszę zeskanować, wprowadzić podany przez klienta stan licznika i system zakładu energetycznego wyliczy kwotę należną do zapłaty. Niby całkiem fajnie, ma się większą kontrolę nad rachunkami, można bardziej pilnować zużycia prądu, ale...

System do przyjmowania kart (ten zakładu energetycznego) miewa awarie. BARDZO CZĘSTE, tzn. przynajmniej raz w miesiącu. Niekiedy trwają one kilka minut, czasem kilka godzin, a bywa, że nawet parę tygodni (rekord to 3 miesiące). Jako, że każdy punkt płatności korzysta bardziej lub mniej pośrednio z systemu zakładu energetycznego, to podczas awarii klient nie ma żadnej możliwości zapłaty rachunku. Nigdzie.

Tak częste awarie w ogromnej i wydawałoby się poważnej firmie już same w sobie są piekielne, jednak to jeszcze nie wszystko. Firma ta nie informuje o zaistniałym problemie. Kiedy wprowadzam kartę do systemu, a on zaczyna wariować, to wiem, że coś się dzieje. :) Zabawne, że taka wariacja systemu wcale nie musi oznaczać awarii - niekiedy jest to problem z samą kartą, niekiedy kłopot z internetem. Na początku nigdy tego nie wiem. I co mam mówić klientom?

Kiedy już potwierdzę awarię (dzwoniąc do firmy), to nie ma opcji, żeby orientacyjnie dowiedzieć się ile ona potrwa. Nie wiedzą. Może dzień, może tydzień. Niektórzy klienci przychodzili do mnie dzień w dzień przez 2 tygodnie (od razu dodam: nie mam telefonu służbowego, więc nie można zadzwonić i zapytać czy system działa) i nie ciągle nie mogli zapłacić rachunku. Denerwujące, prawda?

Ostatnim piekielnym elementem są sami klienci, którzy zrozumiałą frustrację w niezrozumiały sposób wyładowują na mnie. Czasem podczas takich awarii nasłucham się o sobie tyle, że głowa mała. Drodzy Klienci, jeśli to czytacie - nie robię wam tego po złości. Nie mam absolutnie żadnego wypływu na to, że system nie działa. Nie mogę udzielić wam informacji kiedy będzie działał, bo sama takowych nie posiadam.

Na koniec smaczek: może zdarzyć się tak, że z uwagi na awarię klient przekroczy termin płatności (przy rozliczeniach rzeczywistych też taki istnieje). Co wtedy? Firma wysyła monit (który kosztuje klienta 35 zł), a w drastycznych przypadkach odcina prąd.

Tadam!

energia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 187 (211)

#67623

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Bezczelność niektórych ludzi aż odbiera mowę.

Moja siostra znalazła wczoraj w kopercie ślubnej dwie FAŁSZYWE dwusetki. Podejrzewamy kto ją w ten sposób "obdarował" (chociaż koperta nie została podpisana), ale cóż zrobić? Zgłosić rodzinę na policję? Zażądać prawdziwych pieniędzy od tej osoby? Przecież wiadomo, że nie.

Dobrze, że siostra kiedyś pracowała na kasie i nauczyła się rozpoznawać pieniądze. Nawet nie chcę myśleć, jakie mogłaby mieć nieprzyjemności, próbując takim banknotem gdzieś zapłacić.

Nie wierzę, że to był przypadek. Dwie fałszywki (a nie jedna, co dałoby się wytłumaczyć) i brak podpisu o czymś świadczą. Tylko jaki w tym cel? Już chyba lepiej dać pustą kopertę niż narażać kogoś na konsekwencje prawne.

prezent ślubny

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 358 (444)

1