Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

KatiCafe

Zamieszcza historie od: 9 czerwca 2016 - 18:00
Ostatnio: 5 kwietnia 2024 - 19:46
  • Historii na głównej: 18 z 20
  • Punktów za historie: 2550
  • Komentarzy: 272
  • Punktów za komentarze: 1641
 

#90661

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj przypomniała mi się pewna sytuacja z czasów jak pracowałam. Rok 2007.

Moją przełożoną była kobietą w średnim wieku, dość energiczną, ogarniającą dosłownie wszystko. Ale jednego nie potrafiła niestety ogarnąć. Komputera i internetu.

W firmie był informatyk zatrudniony, wystarczył telefon i chłopak wszystko naprawił, wyświetlił, podłączył i pomagał innym Grażynkom, które na widok komputera dostawały palpitacji serca.

Pewnego dnia dzwoni do mnie przełożona i mówi:
- Dzwonił Pan X, który złożył skargę, że Pani nie odebrała i nie odpisała na ważnego maila, Pan podobno pisze już kilka razy. Niech Pani zawoła informatyka, może coś się zepsuło -
Odpowiadam, że zaraz to wszystko sprawdzę.
Zaglądam na pocztę i przejrzałam wszystkie foldery i widzę, że wiadomości od Pana X wpadły do spamu.
Odpisałam na wiadomości, Pana przeprosiłam, wszystko wróciło do normy.
Dzwoni przełożona: I co? Udało się naprawić maila?
Ja: Pani B, tak udało się wszystko, po prostu wiadomości od Pana X. wpadły do spamu i my nie widziałyśmy jego wiadomości w głównym folderze
P: Spam? Zadzwońcie do informatyka, niech naprawi ten spam! -
I na nic nie zdały się tłumaczenia, że spam to taki twór, na który w większości nie mamy wpływu.

spam

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (179)

#90268

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czy was też do furii doprowadzają niektórzy uczestnicy ruchu drogowego i pieszego?

1. Starsi ludzie - taka to młodzież niby niewychowana, ale w 90% przypadków to właśnie starsze osoby 60+ przebiegają przez trzypasmową ulicę, przechodzą na czerwonym świetle, lub wyjeżdżają z bocznych uliczek wprost pod moje koła.

2. Rodziny z dziećmi - jaki przykład daje matka z trójką dzieci przebiegając przez ruchliwą ulicę, mając do dyspozycji przejście dla pieszych położone jakieś 100 metrów dalej?

3. Niepełnosprawni - nie wiem jak wysoki trzeba mieć poziom głupoty aby poruszając się o kuli iść na drugą stronę ulicy, pomiędzy samochodami. Nakreślę tylko sytuację - sznur samochodów, trzy pasma drogi w jednym kierunku, wszyscy stoją na czerwonym świetle. Odległość do przejścia dla pieszych jakieś 50-70 metrów. Miedzy stojącymi na światłach samochodami przechodzi pani poruszająca się o kuli, próbuje przejść na drugą stronę. Dojeżdżając do świateł, naprawdę nie miałam szansy jej zobaczyć, a wychodziła zza auta dostawczego. Na szczęście prędkość mojego auta była znikoma ale miałam ochotę otworzyć okno i zjechać ją z góry na dół. Pewnie powiecie, że osoba niepełnosprawna ma prawo i tak dalej. Ale ludzie, naprawdę do przejścia dla pieszych była niewielka odległość. A ta sytuacja naprawdę stwarzała zagrożenie.

Ulica

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (165)

#90675

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Odnośnie historii Hideki o grupach na Facebooku.
Kiedyś należałam do róznych grup o tematyce kulinarnej. Jedna z tych grup była szczególna. Adminka codziennie dbała o to, aby był w niej porządek, konstruktywna krytyka a nie: "blee to jest obrzydliwe".
Każdy przepis był w albumach opatrzonych podpisami i kategoriami.

Także, jeśli ktoś szukał przepisu na ciasto wchodził sobie w albumy z napisem "ciasta", jak ktoś szukał inspiracji na Sylwestra wchodził w album "przekąski na imprezy" i tak dalej.

Sami widzicie, że naprawdę działało to super.
Do momentu kiedy grupa ta zyskała na popularności i się zaczęło.

Jak zbliżała się jesień, pojawiało się pierdyliard postów typu:
- Hej, mam taką oto dynię - co mogę z nią zrobić? -
- Matka przywiozła mi 3 kg jabłek, co mogę z nich zrobić? -
- Dostałam od kumpla 10 kilo marchwi, co mogę z nią zrobić? -
K***a zes***ć się.
Więc podzielam wnerw Hideki na ludzi nie umiejących wykazać się nawet odrobiną kreatywności czy pomyślunku...

grupy na fb

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (180)

#90505

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W zeszłym tygodniu przydarzyła mi się przykra sytuacja. I akurat tym razem wydaje mi się, że to ja byłam piekielna.

Byłam z synem w Poznaniu i spod dworca PKP chciałam wziąć taksówkę do miejsca, w którym mieliśmy wizytę u lekarza. Za tą trasę przeważnie płacę jakieś 15-18 zł. Jednakże zapomniałam wypłacić sobie pieniędzy z bankomatu, więc szukałam taxi z terminalem. Jeden z taksiarzy stwierdził, że on zawoła kolegę, trąbnął dwa razy i z parkingu obok podjechała druga taksówka. Facet był miły i uprzejmy a ja byłam zaaferowana wizytą, rozmową z zestresowanym synem.

Podjechaliśmy na miejsce, taksówkarz wyciągnął w moją stronę terminal, przyłożyłam kartę, wysiadłam i pobiegliśmy do przychodni. Po 3 godzinach czekania w poczekalni, zajrzałam do swojej bankowości żeby sprawdzić ile mi zostało kasy i czy mogę zaproponować mojemu dziecku jakiś fast food jak już będziemy po kontroli. Widniała tam operacja na 75 zł. Od wyjścia z pociągu nic nigdzie nie kupowałam oprócz płatności za taxi.
Zmroziło mnie.

Gdy po wizycie wróciliśmy na dworzec, rozglądałam się za tą taksówką, była bardzo charakterystyczna, rozpoznałabym ją zaglądając do środka. Z drugiej strony miałam syna, który był piekielnie głodny i zmęczony, myślę sobie nie będę przy dzieciaku afery robić.

I tak mnie to dręczy strasznie. Nie miałam odwagi iść sama z dzieckiem do obcego faceta i się wykłócać, w obcym mieście w dzikim tłumie.
I teraz sobie myślę tak.
Bo oczywiście to, że jestem naiwna i nieuważna to nie ulega wątpliwości.

Ale ciekawe czy facet myślał że trafił na naiwną? Czy zamiast jedynki wcisnął siedem?

Taxi Poznań.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 110 (132)

#90621

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka słów o znieczulicy ludzkiej.
Mój tata kilka lat temu zaczął powoli tracić wzrok. Jednak trochę czasu mu zajęło, żeby przekonać się do innego trybu życia, pogodzić się ze stratą wzroku i dlatego od niedawna razem z całą rodziną, pomagamy mu w nauce poruszania się z białą laską. Od tego czasu zaczęłam jakoś bardziej zwracać uwagę na niektóre zachowania ludzi.

Kiedyś zasady dobrego wychowania mówiły o tym, że najpierw się wychodzi a potem wchodzi. Nie rozumiem więc, po co chmara starszych ludzi na siłę pcha się do autobusu, kiedy próbuję wysiąść, zwłaszcza widząc, że idę pod rękę z niewidomym człowiekiem. Ze złości zaczęłam się również pchać i wrzeszczeć "przepraszam", żeby chociaż trochę tatę ochronić od uderzeń łokciami i torbami innych babć i dziadków.

autobus

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 105 (109)

#90394

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Spory czas temu mieliśmy z mężem znajomego. Taki dobry kolega (nazwijmy go Romek) ale nie żaden przyjaciel ani też żaden daleki znajomy.

Pewnego dnia Romek zadzwonił do mojego męża, z prośbą o pożyczenie pewnego sprzętu (nieistotne jakiego, ale istotne, że rzecz dość wartościowa i za wypożyczenie mąż zawsze brał konkretną sumę).

Romek sprzęt oddał, kasę zapłacił częściowo, obiecując, że resztę doniesie za tydzień.

Ok, dogadali się, wszystko w porządku, ale po powrocie do domu, po podłączeniu, mąż sprawdził, że sprzęt jest uszkodzony i to dość konkretnie.

Zadzwonił do Romka z prośbą o wytłumaczenie, ten obiecał, że zapłaci za naprawę, przyznał się do uszkodzenia i bardzo się kajał.

Znajomość została zerwana nie dlatego, że uszkodził sprzęt.
Ale dlatego, że umawiał się kilkukrotnie z nami na przekazanie pieniędzy, przychodziliśmy, a on się nie zjawiał. Umawiał się kolejny raz i kolejny raz ta sama śpiewka.

Okazało się również, że w tym samym czasie okradł kilkoro naszych wspólnych znajomych, narobił sobie wrogów i innych problemów, zwiał z miasta i tyle go widzieliśmy.

Dostaliśmy tęgą lekcje na całe życie.

Kkk

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (101)

#90301

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Trafiłam dziś na piekielnych losowo na historię komunijną.
I tak mi się przypomniało.

Moje dziecko przyjmowało Komunię Świętą w 2022 roku. Jesteśmy wierzący, więc mimo licznych pobytów w szpitalu, byłam w kontakcie z katechetką i codziennie przygotowywałam syna do przyjęcia Komunii.

Katechetkę mieliśmy cudowną. Na każdym spotkaniu organizacyjnym tłumaczyła rodzicom, że w tym dniu to dzieci są najważniejsze, prosiła, żeby ubrać się stosownie do uroczystości, żeby nie kupować dzieciom drogich prezentów, żeby nie biegać po kościele z aparatami i kamerami bo będzie specjalnie wynajęty fotograf itd. No wiecie, takie prawdziwe podejście jak powinno być wszędzie w każdej szkole.

Robiliśmy wiele prób wejścia do kościoła, dzieci miały iść pierwsze, rodzice mieli usiąść tuż za ławkami, w których miały one usiąść.

Tymczasem jak to wyglądało.

1. Mnóstwo kobiet ubranych w głębokie dekolty, miniówki, stukające wysokie szpilki (no przepraszam drodzy piekielni, mnie to akurat bardzo mierzi w takim miejscu jakim jest kościół)

2. Oczywiście wszystkie babcie, ciotki i kuzynki rozsiadły się tuż za dziećmi. Więc musiałam przeprosić tych gości, bo z różnych względów (teraz nieistotne jakich) musiałam usiąść tuż za synem. Efekt był taki, że siedziałam na brzegu ławki jednym półdupkiem.

3. Po zakończonej uroczystości nie mogliśmy z synem przebić się do wyjścia, ponieważ te wszystkie ciotki rzuciły się jak na targu, w stronę ołtarza aby zrobić telefonami pamiątkowe zdjęcie dzieciom z proboszczem, przy proboszczu, na ławce, przy ławce, z kwiatkiem, bez kwiatka. Zrobił się taki jarmark że katechetką musiała podejść do mikrofonu i poprosić o ciszę.


Koło mnie stał młody chłopak w ostro rockowo-deathmetalowej stylizacji. Nie brał udziału w mszy, nie klękał itd., ale mam wrażenie, że potrafił z klasą zachować się lepiej niż większość.

Kościół

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 103 (121)

#89886

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W temacie lekarzy i ich diagnoz oraz podejścia do pacjenta.
Od kilkunastu lat mam stwierdzone zmiany zwyrodnieniowe w odcinku lędźwiowym, zaś wszystkie krzywizny kręgosłupa mam spłycone. Niestety boleśnie to odczuwam, nauczyłam się z tym żyć. Raz w roku chodzę na zabiegi, które bardzo mi pomagają.
Rzecz dzieje się kilkanaście lat temu. Że względu na różne zmiany (nieistotne dla historii) poszłam na wizytę do nowego ortopedy. Wzięłam że sobie wszystkie wyniki oraz dotychczasową historie choroby. Wchodzę do gabinetu, tłumaczę lekarzowi wszystko, pokazuję moje dokumenty i mówię, że właściwie przyszłam tylko po skierowanie na rehabilitację, ponieważ co roku chodzę na cykl zabiegów, a właśnie mija rok od poprzednich.
Lekarz kazał mi wykonać parę przysiadów, skłonów, kazał się przejść po gabinecie na boso. I rzecze tak:
- Nie dam Pani skierowania. Młoda Pani jest, niech nie narzeka. Proszę się zapisać na basen i schudnąć parę kilo i będzie dobrze. Dziękuję, proszę poprosić kolejnego pacjenta.
Byłam w szoku, zabrałam papiery i wyszłam.
Skierowanie wypisała mi w końcu lekarka ogólna, świetna kobieta, do której później chodziłam jeszcze przez wiele lat.
PS. Nie miałam nadwagi, BMI miałam w normie. Ze względu na ból nie mogłam wykonywać żadnych sportów, na basenie co najwyżej mogłam sobie pomachać nogami albo siedzieć pod biczami wodnymi...

Lekarz

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (139)

#89660

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mówi się, że za młodu każdy był głupi i niedojrzały.
Tym razem to ja byłam piekielna.
Mea culpa.

Byłam niezbyt rozgarniętą i zakręconą 19-łatką i wówczas miałam praktyki w zakładzie opiekuńczym. Nie mogłam się tam odnaleźć, nie wiedziałam jak zajmować się takimi osobami, nie umiałam zagadać, byłam bardzo zestresowana. Wśród "pacjentów" był bardzo sympatyczny starszy pan L.
Bardzo lubiłyśmy z nim rozmawiać i towarzyszyć mu w świetlicy.
Pewnego dnia gdy weszłam się przywitać z Panem L. widzę, że moje koleżanki siedzą przy nim i go pocieszają. Niewiele myśląc podeszłam i mówię:
- Panie L. niech Pan się nie smuci, wszystko będzie dobrze, przyniosę Panu jakieś krzyżówki i zaraz poprawimy Panu humor - i na dodatek klasnęłam w dłonie.
Wtedy jedna z moich koleżanek mówi do mnie:
- Panu L. zmarła żona...

Zamiast się przymknąć i pocieszyć człowieka, huknęłam jeszcze "wszystko będzie dobrze!" i uciekłam żeby wytarzać się we własnej żenadzie.

Dps

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (131)
zarchiwizowany

#87002

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Parking podziemny w galerii handlowej w Ostródzie.
Żeby zaparkować trzeba pobrać bilet, który potem się skanuje w kasie automatycznej i uiszcza się opłatę 2 zł.
Mąż podchodzi do biletomatu, skanuje bilet i zaczyna szukać drobnych. W tym czasie komunikat z ekranu na tej maszynie znikł, a ponownie skanowanie biletu skutkuje wielkim napisem "bilet już został użyty".
Małżonek podszedł do dyzurki ochroniarzy i tam umówił się z jednym z ochroniarzy, że otworzy nam szlaban ręcznie żebyśmy wyjechali z parkingu.
Podjeżdżamy pod szlaban i ochroniarz podchodzi i zaczyna się unosić.
O: Panie ten bilet jest z wczoraj! Co Pan w konia mnie chcesz Pan robić? Oszuści!
P: my dzisiaj pierwszy raz w Ostródzie jesteśmy, skąd miałbym mieć bilet z wczoraj?
Pytam męża spokojnie: czy masz ten bilet czy dałeś temu facetowi?
Mąż spanikowal, a ochroniarz wrzeszczy do nas:
30 złotych proszę, albo nie wypuszczę!
I uciekł do dyżurki.
Dziecko z tyłu przerażone pyta mnie czy pójdziemy do więzienia, ja się rozglądam i patrzę czy są kamery, żeby w razie czego wezwać też policję.
W ręku trzymałam ten felerny bilet z datą wczorajszą.
Małżonek się uspokoił i skupił i wyciągnął z kieszeni spodni ten nasz bilet.
Poszedł do automatu, zapłacił i wyjechaliśmy.
Wnioski?
Mieliśmy obce rejestracje, byliśmy zaklopotani, ochroniarz chyba chciał sobie dorobić. No i chyba dużo ryzykowal podchodząc do nas z jakimś obcym biletem. A z drugiej strony bardzo odważny, bo po wrzaskach uciekł do kanciapy. I nie wiem - chyba myślał, że przyjdziemy do niego na klęczkach.
Że już o płatnym parkingu w galerii handlowej nie wspomnę, bo to już inna piekielność.

Galeria handlowa

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (41)